The Original Diaries

Hayden Lake wita..
 

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
Bal charytatywny
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
The Original Diaries
The Original Diaries
The Original Diaries
Special
Punkty : 1154
Nie Kwi 07, 2019 9:32 pm
First topic message reminder :

Bal charytatywny

The Original Diaries


Bal charytatywny - Page 7 Tumblr_oi0jzjM4mW1vxl170o1_500
Powrót do góry Go down
AutorWiadomość
Oswald von Everec
Oswald von Everec
Oswald von Everec
Witch
Punkty : 35
Sro Kwi 17, 2019 2:04 pm
Gdyby był taki głupi na jakiego wygląda raczej nie przeżyłby tych pięciuset lat. A tym bardziej nie poddałby się na talerzu randomowym łowcom bez celu. Jak dobrze, że każdy widziany zmysłami obraz łowcy łykali jak pelikany i wierzyli w to co widzą, bardziej niż w niezaprzeczalny fakt, jakoby mieli mieć do czynienia z kolejną iluzją, która tym razem nie znikała po zderzeniu z bólem. Prawdopodobnie Oswald chciał ich utwierdzić w mylnym przeświadczeniu jakoby iluzję mogli pokonać po zadaniu ciosu jego sobowtórowi.
Co zatem jeśli łowcy zajmują się iluzją? Będzie stał pod sceną i pierwszy ruch jaki poczyni to przytrzymanie łowcy, który okłada po twarzy wilkołaka @Christian Khan i wbije łowcy drewniany kołek w miejsce tętnicy szyjnej i odepchnie na bok jak szmacianą lalkę. Zostawiłby psa bez słowa i podszedł do Niny, kładąc na jej ramieniu głowę i zatrzymał w swoich ramionach. Wpatrywałby się w głównego łowcę. Pożerałby go wzrokiem. A gdyby ten spojrzał na niego a potem na iluzje, nad którą się tak znęcali tylko by się uśmiechnął drwiąco.
- Nasza trójka znaczy więcej niż wy, głupcze, ale o tym przekonasz się nie dziś.
Oswald nie odezwał się do wiedźmy. Musieli się znać skoro swego czasu i on pomagał łowcom. Dlatego przemilczał jej pytanie. Nie z obawy, że coś wypapla bliskim. Miał po prostu nadzieję, że rozlew krwi będzie trwał w najlepsze i nikt nie przystanie na jej warunki. Chciał zgromadzić tyle ofiar ile mógł, aby potem wykonać rytuał ofiarny. Już miał co chciał, ale zawsze lepiej, gdy jest ich więcej.
Powrót do góry Go down
Jeremy Gilbert
Jeremy Gilbert
Jeremy Gilbert
Human
Punkty : 18
Sro Kwi 17, 2019 8:55 pm
Licytacja nie potrwała zbyt długo i mogli spokojnie opuścić scenę. Teraz jedyne co im zostało to udać się do faceta, który ich wykupił. Nie trzeba chyba wspominać iż nieco go się obawiali. W końcu go nie znali więc równie dobrze mógł starym zboczeńcem. Na szczęście okazało się że tak nie było bo im powiedział. Chociaż nie mogli być pewni że mówi im prawdę. Różni ludzie mogą się trafiać.
Jak się później okazało nie było żadnych powodów do obaw, bo facet zrobił to dla szczytnego celu. Byli zatem wolni, jednakże czekała ich jeszcze randka, która była pomysłem ich kupca. Jer nie widział w tym nic złego, bo on i tak był wolny i nie posiadał obecnie nikogo, więc nic się nie stanie jeśli pójdzie z nim na randkę. Nie miał jednak pojęcia iż była wampirem, chociaż Gilbert był już kiedyś z jedną wampirzycą. A to czy się dowie to już tylko czas pokaże.
Więc kiedy owa dwójką została odesłana odeszli kawałek od sceny by mogli swobodnie porozmawiać.
- Z kim przyszedłem? Niestety jestem tutaj sam. A ty? -
Jednakże długo im nie było dane ze sobą rozmawiać, bo nagle atmosfera na balu się zagęściła. Wszystko zaczęło dziać się nagle i niespodziewanie. Znikąd pojawili się łowcy, czego było powodem zamieszanie na scenie.
Jedyne co im zostało to bezpiecznie się wycofać i to pomału. Jednakże nie mogli tego zrobić szybko bo od razu mogli by zostać zauważeni. A tak to przynajmniej była jakaś szansa że posiedzą tu jakiś czas, póki sytuacja się nie uspokoi. A to że Aaronia chciała im pomóc to chyba było jej zboczenie zawodowe, skoro była policjantem. Teraz jednak powinna zadbać sama o siebie skoro była w epicentrum całego zamieszania, którego inicjatorami byli łowcy.
Niestety ich kryjówka wkrótce potem została niestety odkryta. Pojawiło się przy nich dwóch typów, ewidentnie rozbawionych swoim odkryciem. Niestety Aaronia padła ich ofiarom. Jeremy nie spodziewał się jednak, że miał do czynienia z wampirem. Dziewczyna doskonale się maskowała, a dodatkowo była dla niego miła. Jednak tamtych niestety nie było tak łatwo oszukać.
Jeremy był kim był, ale to nie ten typ łowcy. Nie zamierzał jej dobijać. Dziewczyna była dla niego miła i nic mu nie zawiniła, więc nie miał ku temu powodów. Miał zamiar najpierw pozbyć się z jej ciała drewna, bo dobrze wiedział że drewno uraża wampiry. I to nawet najmniejsza drzazga. Dlatego nie zważając na nic zabrał się do roboty. Czy mu się to uda z pewnością niedługo się okaże. Nie miał jednak przy sobie rękawiczek, więc robił to gołymi rękami, więc bardzo łatwo mógł się sam zranić ostrym drewnem, co mogło przynieść niespodziewane skutki.
Powrót do góry Go down
Aaronia Stone
Aaronia Stone
Aaronia Stone
Vampire
Punkty : 19
Sro Kwi 17, 2019 9:13 pm
Już myślałam, że jakoś zdołamy się ukryć. Byłam głupia. Naiwna. Bezbronna. Ta myśl uderzyła mnie jak siarczysty policzek. Byłam bezbronna czy tego chciałam czy nie. Nawet w pracy nie byłam w takiej sytuacji, a tam miałam bron. Fakt faktem nigdy z niej nie oddałam strzału do człowieka, ale co to zmienia? Krzyknęłam dość głośno, gdy dwóch łowców odnalazło nas. Jeszcze nie płakałam, ale było blisko ze strachu. Co ze mnie za pieprzony policjant! Tylko, że taka była prawda. Człowiek może patrzeć na różne straszne rzeczy i morderstwa. Ale poki sam nie stanie twarzą w twarz z mordercą jako ofiara, to nie do końca wie jak się zachować.
Nim zdołałam zareagować czy chociaż się osłonić, poczułam ból w okolicach brzucha. Spojrzałam na swoją sukienkę, która przesiąkała moja krwią. Boże, ja nigdy nie byłam ranna, nie licząc wypadku piec lat temu, ale oprócz tego nigdy nie skaleczyłam się nawet nożem. Poczułam jak tracę siłę. Czy ja to przeżyje? Mając na uwadze, to co się dzieje z ludźmi podczas tego typu ciosu, takie same miałam wrażenie teraz, że moje życie dobiega końca. Nie docierały do mnie żadne słowa, otoczenie kręciło mi się wokół głowy, a mnie dobijał tylko paraliżujący ból. Nie wiem czy tylko mi się wydawało, czy to była prawda, ale ktoś złapał za kołek i próbował go wyciągnąć. Odruchowo złapałam tez za niego i chciałam pomoc. Tak, to było głupie. Każdy medyk powtarza, ze jeśli coś jest w ciele, to tego się nie wyciąga, bo to tamuje krwotok. A tu nagle ktoś chce to zrobić?
- Wiej - powiedziałam cicho do chłopaka, cierpiąc katusze. To mogła być jego szansa. Oni zajmą się mną, a jego sobie oleją i zdoła uciec. Nie pamietam co mówiły internety, ale coś mi podpowiadało, żebym usunęła to drewno i zagryzła chociaż jednego z nich. Mocniej zacisnęłam palce na drzewie, ale szczerze? Naprawdę próbowałam, starałam się. Nie byłam w stanie psychicznym, aby to zrobić.

Sent from Topic'it App
Powrót do góry Go down
Nina Von Everec
Nina Von Everec
Nina Von Everec
Witch
Punkty : 123
Sro Kwi 17, 2019 9:35 pm
Sam fakt, ze jednak w końcu byłam już dosłownie siłą zmuszona do zjedzenia tego tortu sprawiało to coś okropnego. Nie zjadałam tego za dużo, większość jednak ponownie wyplułam. Całości niestety nie udało się tak łatwo wyrzucić przez co jednak jest coś zatrutego w moim organizmie. Mam nadzieję, że zdarzę chociażby znaleźć odtrutkę na to coś. Nienawistnym wzorkiem przejechałam po Męczynie który wepchał mi ten tort. Wzrokiem jednak wróciłam do rudego chłopaka, który był teraz poszkodowany. Widząc co robi, jedynie zwracałam ich uwagę na siebie. On i tak już dużo w końcu zrobił i ucierpiał. Jak tylko zabił jednego z napastników, ja drugiego uderzyłam z całej siły w głowę. Wykorzystując to że koło nas jest ogień, przypomniało mi się czar który zawsze rzucałam przypadkowo jak byłam mała. - Namia Exum Solvos - Mając wielką nadzieję na to że koleś którego uderzyłam zostanie uwięziony w tym kręgu ognia. Jeżeli będzie chciał z niego wyjść ten tylko się uniesie.
- Josh.. - Spojrzałam się na chłopaka zaszokowana tym co właśnie zrobił. Uratował mnie przez co uaktywnił w sobie klątwę. Przechyliłam głowę nie wiedząc co mu teraz powiedzieć, przełknęłam ślinę i wzięłam głęboki oddech uspakajając się. Jedno z głowy, więc trzeba załatwić dalszą sprawę. Podeszłam do niego spokojnym krokiem.
- Dziękuję...lecz teraz uaktywniłeś swoją klątwę ratując mnie - Wszeptałam smutno w jego stronę, pewnie będę miała to do końca życia na sumieniu. Nawet nie wiem w jakim momencie pojawił się ojciec, czyżbym pomału traciła świadomość tego gdzie byłam przez ten tort? Było mi odrobinkę ciężko oddychać, czarno włosa miała nadzieje że to nie wina zatrucia, a ognia.
Powrót do góry Go down
Elijah Mikaelson
Elijah Mikaelson
Elijah Mikaelson
Original
Punkty : 50
Sro Kwi 17, 2019 10:19 pm
Elijah był zły na siebie, że się nie przygotował. Już przy wejściu łowców razem z Katherine oberwali granatem z werbeny. Co prawda Pierwotny dość szybko się uleczył, ale nadal nie wiedział jak się zachować. Nie mogli go zabić jeśli nie mieli kołka z białego dębu, więc o to się nie martwił. Bardziej o niewinnych, a przede wszystkim o Katherine. Ona mogła zginąć od zwykłego, drewnianego kołka. A łowców przybywało coraz więcej. Znacznie już przewyższyli liczbę gości, więc było się czym przejmować. Czego chcieli?
Im dłużej to wszystko trwało tym bardziej był przekonany, że nie miało to większego celu, a jedynie chcieli poznęcać się nieco nad naturalnymi. Nie miał pojęcia czy dostali takie rozkazy czy nie, ale ich zachowanie było wręcz nierozsądne. Jedynym plusem było to, że wyprowadzili większość zwykłych ludzi. Ich nie chcieli krzywdzić, dlatego Elijah poczuł ulgę. Niemniej wiele się tu działo, bo po chwili Elijah został przeszyty dwiema strzałami. Upadł na kolana, a potem wyciągnął ciała obce z siebie. Od razu się nie zagoiły, ale przynajmniej już tak nie bolało.
Rodzina von Everec stała się głównym celem, ale to dlatego, że Oswald specjalnie próbował ich wywołać. Mężczyzna się nie dziwił, że łowcom nie pasuje potężny czarownik, ale to że próbowali do niego dotrzeć przez dzieci było poniżej krytyki.
- Zostawcie ich w spokoju - rzucił do głównego łowcy, po czym w wampirzym tempie podbiegł do Kevina, by uwolnić go od osiłków. Jeśli miał okazję to skręci im karki.
@Kevin von Everec
Powrót do góry Go down
Caroline Forbes
Caroline Forbes
Caroline Forbes
Vampire
Punkty : 41
Sro Kwi 17, 2019 10:32 pm
Caroline była zaskoczona obrotem wydarzeń. Nie wiedziała, że tak to się skończy. Spodziewała się jakiegoś haczyku, ale nie otwartego ataku. Osoba, która ją wylicytowała wyparowała. Wcześniej powiedział jej tylko kiedy i gdzie się spotkać. Przyjęła to do wiadomości i nie miała nawet czasu się nad tym zastanowić, bo wkroczyła masa łowców. Niestety było ich więcej niż samych gości, co trochę utrudniało ucieczkę.
- Klaus - krzyknęła, kiedy mężczyzna dostał strzałami. Chciała mu pomóc, ale z drugiej strony wiedziała, że jego nie mogą zabić, a ją owszem. Poza tym był razem ze swoim bratem obecnie, więc póki co trzymała się z boku. Jeśli sytuacja będzie krytyczna to na pewno mu pomoże.
Tymczasem pobiegła do @Alaric Saltzman, bo martwiła się o niego najbardziej. Był kiedyś łowcą, ale aktualnie był człowiekiem, więc nie chciała go stracić. Jo by mu tego nigdy nie wybaczyła. Stanęła przy nim i pociągnęła go za ramiona na dół. Kucając obserwowali sytuację i liczyli, że jak najdłużej będą niezauważeni.
- Spokojnie. Nie wychylaj się - powiedziała do niego. Choć miał większe doświadczenie w boju i polowaniach to ona miała bardziej rozwinięte zmysły, więc mógł na niej polegać.
Powrót do góry Go down
Caleb Fire
Caleb Fire
Caleb Fire
Vampire
Punkty : 14
Sro Kwi 17, 2019 10:41 pm
Licytacja panny Niny była bardzo zażarta, ale końcem końcu to właśnie Caleb ją wygrał. Dla niego to była po prostu zabawa i liczyły się tylko i wyłącznie dzieciaki. Uśmiechnął się triumfalnie. Chwilę później rozpoczęła się kolejna i chyba już ostatnia licytacja. Mógł zatem już chyba wracać do domu. Spełnił swój obowiązek. Dzieci dostały kasę więc chyba nie miał już tutaj nic do roboty. I tak zresztą nic się nie działo.
No i niestety powiedział to chyba w złym momencie, bo momentalnie zrobił się w sali niezły kipisz. Przemówienie Oswalda nieco rozjuszyło łowców, którzy mnożyli się niczym ucinane głowy hybryd. Zaczęli atakować każdego nadnaturalnego. Przez chwilę stał nieruchomo, jakby był niezauważalny, ale nie mógł tak stać w dalszym ciągu. Musiał działać i pomóc komuś. Zdecydował się pomóc @Niklaus Mikaelson w walce z oprawcami.
Może i ta rodzina była przeciwko niemu i go nie zbyt lubiła, ale stwierdził że to co się działo to była lekka przesada. W tej sytuacji byli po jednej stronie walki, będąc przeciwko łowcom. On nigdy nie życzył tej rodzinie niczego złego, ze względu na Mazikeen.
Powrót do góry Go down
Alaric Saltzman
Alaric Saltzman
Alaric Saltzman
Human
Punkty : 18
Sro Kwi 17, 2019 10:55 pm
Chyba żadna ze zgromadzonych tutaj osób nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. Pozostaje pytanie czy ten człowiek który znalazł się na scenie ich sprowokował, czy to był po prostu przypadek a oni mieli to już dawno zaplanowane z góry i tylko czekali na odpowiedni moment by wkroczyć.
Wracając do Ricka to siedział sobie samotnie przy stoliku oglądając najpierw występy artystyczne a potem licytacje. Na końcu już nie był w stanie oglądać, bo nagle zaczął trochę przysypiać. Więc co za tym idzie nawet nie zorientował się kiedy nagle Caroline pojawiła się obok i pociągnęła go za sobą pod stolik. Przynajmniej mniej rzucali się w oczy. No chyba, że wpadną na pomysł przeszukiwania stolików. Co jak co ale co do Jo to miała faktycznie rację. Miał nadzieję iż wie co robi.
- Eeee… Dzięki. Co ty robisz? To chyba nie jest dobry pomysł. Szybko nas tu znajdą. Ale myślisz że to jest dobry moment na zrealizowanie naszego planu o którym rozmawialiśmy w gabinecie? -
Odezwał się do niej jak najciszej, by przypadkiem ich nie usłyszeli. Ona była wampirem więc bez trudu to usłyszy.
Powrót do góry Go down
Kevin Von Everec
Kevin Von Everec
Kevin Von Everec
Witch
Punkty : 42
Sro Kwi 17, 2019 11:29 pm
Kevin cieszył się z tego, że udało mu się nakarmić łowcę trucizną. Bo to oznaczało, że łowca zostanie otruty a potem po prostu umrze, no chyba, że ktoś się nim odpowiednio zajmie. Natomiast kiedy udało mu się pozbawić tlenu części łowców kucnął przy Nine i wypowiedział zaklęcie.
- ut evomat eum. - Co powinno spowodować, że Nina zwymiotuję całą truciznę, którą łowca próbował nakarmić jego siostrę. Nagle Josh wyciągnął spod sukienki Niny nóż więc ten spojrzał na niego i krzyknął wiedząc co ten chcę zrobić.
- Nie! Nie rób tego! Mówiłem ci... - Spojrzał na łowcę który upadł po czym zawiązał mu coś nad raną aby nie wykrwawił się.
- Módl się żeby przeżył. - Spojrzał na niego gdy nagle poczuł jak łamie mu się kość w ręce więc krzyknał z bólu klękając na jedno kolano po czym szepnął dotykając ręki. - Movere ad os! - Co miało spowodować że jego kość przynajmniej przesunęła się na miejsce. Spojrzał na Elijah'e i powiedział.
- Wielkie dzięki. - Uśmiechnał się. Kevin zauważył, że nie może używać zaklęć na tych łowcach więc machnął dłonią w stronę noży i powiedział. - Motus. - Po czym machnął na łowców chcąc poprzebijać ich nożami po czym poszedł wprost do Christiana.
- Wszystko w porządku?
Powrót do góry Go down
Game Master
Game Master
Game Master
Special
Punkty : 34
Czw Kwi 18, 2019 12:07 am
@Christian Khan był w tym momencie w kłopotliwiej sytuacji. Potężnie zbudowany łowca okładał go z każdej strony pięściami i chłopak był już nieźle poturbowany. Wiedział jednak, że musi się bronić, żeby przeżyć, bo jeszcze trochę i łowca pobije go na śmierć. To chyba była jakaś motywacja, prawda? Przeturlanie się na bok całkowicie mu się nie udało, a właściwie w ogóle mu się nie udało, ale udało mu się wbić kolano w brzuch łowcy, który skulił się w sobie, ale za chwilę po raz kolejny uderzył pięścią w twarz chłopaka jednocześnie łamiąc mu nos. Krew zalała mu policzki i usta.
Łowcy jednak zorientowali się, że Von Everecom zależy na tym wilku w jakiś sposób, więc po chwili łowca wstał i podniósł za fraki Chrisa. Przyłożył mu nóż do gardła i czekał na rozkazy głównego dowódcy tego spotkania.
W tym samym budynku, ale jednocześnie w drugim jego końcu @Joanne Collins walczyła o życie. Słyszała huki i strzały, ale czy potrafiłaby tam wrócić? A nawet jeśli to po co, skoro tam było jeszcze mniej bezpiecznie? Zerwała opaskę i próbowała dotrzeć do najbliższych drzwi, ale niestety jej się to nie udało. Była chyba zbyt zdenerwowana, bo nogi jej się trzęsły i nawet adrenalina nie pozwalała jej pokonać strachu. Potknęła się w trakcie biegu o dywan i niestety upadła dość niefortunnie, bo złamała prawą nogę. Prawdopodobnie złamana była kość piszczelowa, bo ból był nie do opisania. Ale to nie koniec jej problemów, bo łowca zdążył ją dogonić. Zaczął się śmiać z jej niezdarności.
- Może wyświadczę ci tym przysługę, skoro nawet uciec nie potrafisz. To nic osobistego... rozumiesz, rozkazy - wzruszył ramionami i wyciągnął sztylet zza paska. - Postaram się zrobić to szybko.
Cóż za łaskawiec, prawda? Joanne zauważyła, że niedaleko od niej leżały odłamki połamanego krzesła. Nie wiedziała co się tu stało, ale było parę ostrych części, którymi mogła się bronić. O ile oczywiście miała w sobie na tyle wolę walki. W przeciwnym razie chyba musiała pogodzić się ze swym losem.
Wracając jednak bliżej głównej sali, w łazience nadal zabarykadowana była @Alysanne Meyer. Biedna nie mogła zrozumieć co się dzieje. Łowca natomiast prychnął na jej słowa o chłopaku.
- Nie martw się o tego dupka. Powinnaś go zostawić. Ale nie możesz, prawda? - zapytał i pokręcił głową. Może nie powinien tego robić, ale podszedł do dziewczyny i podał jej małą buteleczkę. - To dla ciebie. Specjalna woda, dzięki któremu nikt cię nie pozbawi woli. Codziennie pij po trochę i będziesz bezpieczna.
Nie wiedział czy będzie chciała od niego wziąć, ale dał jej buteleczkę werbeny dla własnego użytku. Ostatecznie to jej decyzja, ale współczuł jej takiego życia.
A wracając do głównej części wydarzeń. @William Walker był człowiekiem, ale nie tylko, bo miał w sobie gen wilkołaka. Pewnie był przyzwyczajony do napadów gniewu, ale złość jaką się odczuwa, gdy ktoś krzywdzi twoją dziewczynę jest nie do opisania. Adrenalina pozwoliła mu przezwyciężyć ból w nodze. Wyciągnął od Niny nóż i poderżnął gardło łowcy. Tym samym dokonał pierwszego zabójstwa, które uaktywniło jego klątwę. Rana w nodze powoli zagoi się jednak musi uważać na kolejnych napastników sprowokowanych jego czynem. @Nina von Everec zawiodła w rzuceniu zaklęcia. Pewnie zbyt duży stres na to wpłynął. Nadal mieli więc jednego łowcę na głowie. A Ninę zaczął boleć żołądek. Nadal nie wiedziała jakiego rodzaju truciznę właśnie przyjęła i chyba ta niewiedza była najgorsza.
Jeśli chodzi o @Jeremy Gilbert i @Aaronia Stone to byli w nie lada tarapatach. Udało im się jednak wspólnymi siłami wydobyć z wampirzycy kołek, a rana zaczęła się goić i kobieta poczuła ulgę. Dwóch łowców nie czekało aż para odjedzie w kierunku zachodzącego słońca. Przeciwnie, zaatakowali ponownie tym razem również Jeremiego, skoro pomógł w wampirzycy. Postawili na zwykłą walkę wręcz, dlatego Jeremy otrzymał pierwszy cios prosto w twarz, który mógł go nieco zamroczyć. Chłopak miał jednak jakieś doświadczenie, więc może zdecyduje się na walkę zamiast ucieczkę? Aaronia natomiast dostała kopniaka prosto w brzuch, czyli jeszcze w nie do końca zagojoną ranę. Czy ucieknie czy jednak zostanie walczyć?
@Caroline Forbes i @Alaric Saltzman chowali się za stołem, ale nie była to najlepsze metoda, bo szybko zostali odnalezieni. Podszedł do nich tylko jeden łowca, ale widać było, że jest bardzo pewny siebie.
- Możesz odejść nauczycielu. Rozprawię się tylko z wampirzycą - powiedział zaciskając palce na drewnianym kołku, gotowy do ataku.
Dwie czarownice zajęły się dwoma potężnymi wampirami. Mianowicie @Niklaus Mikaelson oraz @Caleb Fire. Czarownice skupiały na nich swoją uwagę, powodując ogromny ból, który nie pozwalał na nic się skupić. Nie mogło ich to zabić, ale jednak skutecznie odwracało uwagę.
Jeśli chodzi o @Oswald von Everec to niestety jego działa kompletnie mu nie wyszły. Po pierwsze nie mógł wykonać iluzji. Czyżby ktoś go blokował? Łowcy szybko odnaleźli jego faktyczne położenie i spełnili to co chcieli (działania z poprzedniego posta - dwa kołki w ramiona i dwóch łowców).
- Wasza trójka jest niczym. Żyj dalej złudzeniami. Bo wkrótce zostanie was dwójka - odpowiedział główny łowca, patrząc na Ninę, która zjadła zatruty tort. Jeśli chodzi o rozlew krwi to do tej pory zginęły jakieś trzy osoby - dwa wampiry, które za bardzo się rzucały i jeden czarownik. Jak już było wcześniej wspomniane to wydarzenie nie miało na celu masowej rzezi tylko rozrywkę łowców. A nawet jeśli był jakiś ukryty plan to i tak nie mogli o tym wiedzieć. Oswald powinien teraz myśleć o sobie, a nie o jakichś rytuałach, bo łowcy mieli go teraz w garści.
@Elijah Mikaelson skutecznie uwolnił Kevina od łowców, ale sam przepłacił to kołkiem prosto w serce. Oczywiście nie zabiło go to na stałe, ale na kilka minut straci przytomność.
@Kevin von Everec chciał uratować siostrę, ale nie udało mu się to zaklęcie albo ktoś je zablokował. W każdym razie Nina już jakąś chwilę miała w organizmie truciznę i obecnie wymioty na nic się zdadzą. Potrzebne było antidotum. Tylko skąd wziąć antidotum, skoro nie wiedzą jaka to trucizna? Czy Oswald przełamie swoje ego i poprosi o pomoc znajomą czarownicę z "drużyny przeciwnej"? Czy zaryzykuje życie córki?
Udało mu się natomiast nastawić swoją kość i ból nieco się zmniejszył. Kolejne zaklęcie było zakończone powodzeniem, ponieważ noże przebiły dwóch łowców. Nadal było ich wielu, a teraz stanęła przeciw niemu czarownica, która współpracowała z głównym łowcą.
- Rozumiem, że wolicie umrzeć niż poddać się - powiedziała i wyciągnęła rękę jakby chwytając za gardło Kevina, który zaczął się dusić. W miarę jak brakowało mu powietrza, nogi się pod nim ugięły i upał na kolana.

+ PROSZĘ NIE PISAĆ W CZASIE DOKONANYM. TO KOSTKI ZDECYDUJĄ CZY WASZE CZYNNOŚCI SIĘ POWIODĄ.



Nina - zaklęcie
poziom 2 + kostka 3 = 5
kat. 1 niepowodzenie

Jeremy - wyciągnięcie kołka z Aaronii
poziom 1 + kostka 4 = 5
MG dodaje 2 punkty w związku z tym, że Aaronia próbowała pomóc w wyjęciu kołka. Suma 7
kat. 1 powodzenie

Oswald - 1. iluzja 2. uwolnienie Chrisa
poziom 3 + kostka 5 = 8
MG odejmuje 2 punkty w związku z tym, że gracz nie zastosował się do prośby, by nie pisać w czasie dokonanym. Suma 6
kat. 1 niepowodzenie

poziom 3 + kostka 1 = 4
kat. 1 niepowodzenie

Will - zabicie łowcy
poziom 1 + kostka 3 = 4
MG dodaje 3 punkty w związku z konkretnym planem użytkownika odnośnie jego postaci. Suma 7
kat. 1 powodzenie

Joanne -ucieczka
poziom 1 + kostka 1 = 2
kat. 1 niepowodzenie

Christian - kontratak łowcy
poziom 1 + kostka 3 = 4
kat. 2 niepowodzenie niecałkowite


Elijah
poziom 4 + kostka 6 = 10
kat. 1 powodzenie

Kevin 1. zaklęcie na Ninę
poizom 2 + kostka 2 = 4
kat. 1 niepowodzenie
2. nastawienie kości
poziom 2 + kostka 6 = 8
kat. 1 powodzenie
3. noże w łowców
poziom 2 + kostka 5 = 7
kat. 2 powodzenie niecałkowite


// kolejny post MG jutro wieczorem. Będzie to już prawdopodobnie ostatni post (albo przedostatni)
Powrót do góry Go down
Alysanne Meyer
Alysanne Meyer
Alysanne Meyer
Human
Punkty : 44
Czw Kwi 18, 2019 8:08 am
Nie wiedziała co się dzieje ciągłe odgłosy z sali doprowadziły ją niemal do szaleństwa. W chwili gdy chłopak do niej podszedł ona uniosła nieco głowę. Jego słowa były nieco niezrozumiałe dla niej jednak przyjęła buteleczke.
- Dziękuję. Damon nie jest złym człowiekiem gdy nie miałam gdzie się podziac przygarnał mnie pod dach. On naprawdę jest dobry.
O tak wmawianie sobie czegoś co niebawem i tak ujrzy światło dzienne było głupotą ale skąd mogła wiedzieć?
- W ogóle jak ta woda może mi pomóc?
Zapytała odkrecajac i wąchając jej zawartość.
Powrót do góry Go down
Christian Khan
Christian Khan
Christian Khan
Werewolf
Punkty : 75
Czw Kwi 18, 2019 9:19 am
Chwila nadziei jaką poczuł po udanym kontrataku, rozmyła się całkowicie z następnym uderzeniem w twarz. Dlaczego zawsze w takich sytuacjach przychodziło mu do głowy, że wirujące nad głową gwiazdy znane z kreskówek musiał wymyślić po raz pierwszy ktoś, kto często faktycznie dostawał wpierdol? Oh, ponieważ zawsze myślał nie o tym o czym powinien, tak jak na samym początku powinien ruszyć za Joanne. Ha, raczej kilka dni temu powinien jej uświadomić, że musi wynosić się z tego miasta. Cóż, nie byłby sobą gdyby nie popełnił paru błędów, których może żałować do końca życia.
Próbował walczyć, nie można było mu tego odmówić, nawet w momencie, w którym łowca złamał mu nos i zalał twarz krwią, a ból głowy stał się nie do zniesienia. W pewnym momencie poczuł, że mężczyzna chwyta go za fraki i stawia na nogi. Kręciło mu się w głowie, a on żałował jedynie, że jego wilcze geny nie mogą działać nieco szybciej z leczeniem, bo chciał żeby w końcu przestało mu dzwonić w uszach. To jednak niestety nie działało w tak zawrotnym tempie. Szarpnął się parę razy, próbując uwolnić od łowcy, chociażby uderzyć go potylicą w nos, oddać pięknym za nadobne. Chwilę później jednak poczuł stal na gardle, ostrzegawczo wbijającą się w jego skórę.
- Co zrobiliście z ludźmi? - spytał chrapliwym, nienawistnym głosem, ledwo widząc na oczy, myśląc o Jo, która została wyprowadzona z sali. Dokąd ją zaciągnęli?
Christian dostrzegł jedynie Kevina i jego siostrę, akurat w tym momencie, w którym czarownica złapała jego przyjaciela za gardło. Szarpnął się mimowolnie w uścisku łowcy ledwo zwracając uwagę na to, że nóż zaczynał mu kaleczyć szyję. Był bezsilny wobec tego co się działo, a ten fakt bolał go bardziej niż bita twarz i złamany nos.
Powrót do góry Go down
Joanne Collins
Joanne Collins
Joanne Collins
Human
Punkty : 66
Czw Kwi 18, 2019 12:21 pm
Joanne zdawała się nie myśleć racjonalnie. Słyszała mnóstwo odgłosów, które wzbudzały w niej coraz to większy strach. Wiedziała jedno, nie chciała pozostawać w tym miejscu, zwłaszcza, że jakaś kobieta poleciła zabicie jej. Jedyną możliwą opcją wydawała jej się ucieczka z tego pomieszczenia. Gdyby jej się udało biegłaby gdziekolwiek, byle się wydostać z budynku, nawet jeśli po drodze musiałaby przebiec przez salę, gdzie były prowadzone licytacje wcześniej.
Przez paniczny strach i zakłopotanie czuła się dziwnie słaba, przez co nawet adrenalina nie pomogła jej w ucieczce. Jak tylko udała się w stronę drzwi, potknęła się o kawałek zgiętego dywanu przez co runęła na ziemię z impetem. Wydała z siebie przeraźliwy jęk czując silny ból w prawej nodze. Natychmiast obróciła się z brzucha na bok totalnie nie myśląc o skutkach takiego ruchu. Spojrzała na nogę, z której promieniował bezlitosny ból. Momentalnie Joanne zaczęła głośniej oddychać. W gardle nagle pojawiła się dziwna gula, która była zapewne związana z ogromnym stresem i strachem, na który była teraz narażona. Oczy zaczynały ją piec, próbując wycisnąć z siebie łzy wywołane paniką, która odbierała jej racjonalne myślenie. Słowa nieznajomego rozbrzmiewały w jej głowie, co wprawiało ją w wrażenie jakby towarzyszył im ogłupiający brzdęk dzwona. W silnej potrzebie ratowania swojego życia dostrzegła połamane krzesło w zasięgu swojego wzroku. Trzęsącą się ręką sięgnęła po odłamaną, drewnianą nogę jak tylko mężczyzna się do niej zbliżył. Wzięła największy zamach na jaki ją chyba było stać i spróbowała wbić ostre zakończenie nogi od krzesła w ciało oprawcy. Wydała przy tym krzyk, choć nie wiadomo czy był to zew walki czy może skutek większego wysilenia się połączonego z bólem nogi.
Powrót do góry Go down
Kevin Von Everec
Kevin Von Everec
Kevin Von Everec
Witch
Punkty : 42
Czw Kwi 18, 2019 3:03 pm
Kevin wiedział, że są na dość przegranej pozycji i długo zastanawiał się nad tym co zrobić. Spojrzał w stronę Niny, która jak widać coraz gorzej się czuła. Zerknął też na ojca, który jak widać miał to wszystko gdzieś i interesowało go tylko to aby zebrać jak najwięcej mocy. A co z jego dziećmi? Przecież to na nich powinno mu najbardziej zależeć, a wcale się nawet tym wszystkim nie przejął. Kevin zastanawiał się co zrobić no gdy właśnie dopadła go ta czarownica, po jej słowach i chwili zastanowienia wpadł tylko na jeden pomysł, który wydawał się oczywistym aby bliskie mu osoby były bezpieczne.
- Ok, ok... Zawrzyjmy umowę. - Duszenie go wcale nie pomogło mu w mówieniu ale będąc tak na kolanach spojrzał na wszystkich dokoła po czym z powrotem na czarownicę.
- Podaj nazwę antidotum dla mojej siostry... To nie wszystko. Mój ojciec wraz z siostrą, Christian'em, Joshua'ą będą mogli stąd bezpiecznie wyjść i nie zrobicie im krzywdy. - Po czym przerwał na chwilę i dokończył mając łzy w oczach i spojrzał tylko na resztę mówiąc.
- A w zamian za to będziecie mogli mnie ze sobą wziąć... A tego chcieliście... dopaść moją rodzinę. Więc oto jestem błagam przed wami na kolanach, to powinno wam wystarczyć! Będziecie mieli mojego ojca w ryzach. - Powiedział po czym wytarł oczy patrząc na wiedźmę.
Powrót do góry Go down
William Walker
William Walker
William Walker
Werewolf
Punkty : 71
Czw Kwi 18, 2019 4:33 pm
Miał tak naprawdę gdzieś konsekwencje swojego czynu, wiedział, że zostanie wilkołakiem bo Kevin mu o tym powiedział, ale w tym momencie ratowanie Niny było dla niego zdecydowanie ważniejsze niż pozostanie dalej człowiekiem. Zaraz po tym gdy przeciął gardło Łowcy, który trzymał Ninę upadł na kolana z powodu okropnego bólu w nodze. Do tego doszedł także inny zgoła ból, który przeciął jego plecy ze zdwojoną siłą powodując, że ten wygiął się lekko do tyłu z okrzykiem na ustach, z okrzykiem bólu i żółtymi oczami, które pojawiły się gdy leżący obok niego Łowca wyzionął ducha. Przez moment wszyscy mogli zobaczyć jak złote oczy wpatrują się w najbliżej stojąca osobę koło niego. Przyspieszony oddech jak i bicie serca, ani trochę mu nie pozwalało na ogarnięcie swojego gniewu i tej siły, która w tym momencie go.. rozpierała? Wiedział, że konsekwencje tego będą okropne, ale w tym momencie nie przejmował się tym ani trochę.
Ból nogi trochę zelżał, a może po prostu tak mu się wydawało pod wpływem adrenaliny? Już teraz normalne brązowe oczy chłopaka przeniosły się na Łowcę stojącego obok Niny, który chyba nadal nie pojmował, że ma trzymać łapy z daleka od jego dziewczyny. Josh dźwignął się na nogi, stając koło brunetki a raczej opierając się lekko na niej bo gdyby nie fakt, że była tutaj obok niego to znowu runąłby jak długi na posadzkę. Przebiegł spojrzeniem po zebranych tutaj wszystkich osobach, czy to źle, że po prostu chciał stąd wyjść?
Kiedy zobaczył, że jeden z nich zaczął dusić Kevina z jego ust wyrwał się cichy jęk, a ten ruszył w jego kierunku a może tylko mu się wydawało? Na pewno ból w nodze nie pozwalał mu na szybsze poruszanie się, ale czuł że ta powoli zaczęła się goić, tylko czy nie powinna szybciej? Może ta kulka była czymś nasiąknięta? Będzie musiał na pewno jak wyjdą z tego cało skupić się na tym co może go osłabić. Kiedy usłyszał słowa Kevina zatrzymał się w pół kroku.
- Co Ty.. nie baw się w pierdolonego bohatera Kevin - rzucił w jego stronę, bo jeśli myślał, że Will od tak pozwoli mu na to, żeby się poświęcił dla nich wszystkich to niestety, ale się mylił. Nawet nie miał zamiaru się poddawać; miał nadzieję, że Łowcy dadzą antidotum Ninie, albo chociaż nakierują w jaki sposób go zdobyć.
- Dajcie to antidotum i zostawcie nas wszystkich w spokoju - wyrzekł po chwili kuśtykając powoli w stronę czarownicy, która zapewne dowodziła tą całą zgrają pieprzonych ludzi. Nawet Josh nie zdawał sobie sprawy, że w ręce nadal trzymał nóż, który wyciągnął spod sukienki swojej dziewczyny.
- Ja zostanę.. ale ich puść
Dodał w jej kierunku, patrząc prosto w oczy kobiecie, która może nie okaże się skurwielem jakim jest Oswald.
Powrót do góry Go down
Sponsored content
Sponsored content
Powrót do góry Go down
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry Strona 7 z 9Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
Skocz do: