The Original Diaries

Hayden Lake wita..
 

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6
Christian Khan
Christian Khan
Christian Khan
Werewolf
Punkty : 75
Sro Kwi 03, 2019 3:11 pm
First topic message reminder :

Dom nad jeziorem - Page 6 Bd4336a6b6ed69e6ddc65b7133427a19
Powrót do góry Go down
AutorWiadomość
Christian Khan
Christian Khan
Christian Khan
Werewolf
Punkty : 75
Czw Maj 16, 2019 4:00 pm
Christian, chociaż nie był śpiochem i zazwyczaj wstawał dość wcześnie, słynął z tego, że spał jak zabity i większość nocy potrafił spędzić w zasadzie w jednej pozycji, a alkohol jedynie wzmacniał ten efekt. Dlatego też przespał moment, w którym Joanne wstała z łóżka i poszła do salonu, budząc się dopiero jakiś czas później. Słońce wpadające do jego sypialni było tego ranka jakieś jaśniejsze niż zwykle, a domagające się wody gardło, przypomniało mu o ilości wypitej wczoraj wódki jeszcze zanim zdążył otworzyć oczy. Kiedy zanotował, że Joanne nie ma obok niego zmarszczył lekko czoło, przetarł twarz ręką i usiadł na łóżku, czując jak jego głowa w miarę pionizowania się całego ciała zaczyna delikatnie pulsować bólem. W tej samej chwili do jego uszu dobiegły odgłosy szperania po kuchennych szafkach, na co tylko uśmiechnął się nikle i wstał. Zanim jednak poszedł gdziekolwiek, zaszedł jeszcze do łazienki, żeby się nieco odświeżyć.
Kiedy wszedł do kuchni i spostrzegł Joanne w jego koszuli robiącą jajecznicę uśmiechnął się lekko.
- Dzień dobry - mruknął, ewidentnie jeszcze odrobinę zaspany, podchodząc do niej i obejmując ją w talii. - Naprawdę zasłużyłem sobie na takie rarytasy? - spytał z nutą wdzięczności w głosie nachylając się nad nią po czym pocałował ją w skroń. Nie chciał się od niej odsuwać, jednak uznał, że nie może stać bezczynnie, dlatego już po chwili ruszył Joanne do pomocy. Na początek podszedł do szafki i wyjął dwie szklanki, dwa kubki i dwa dzbanki. Napełnił jeden dzbanek wodą, zaraz też wycisnął do środka dość sporo soku z cytryny. Woda w czajniku była zagotowana, więc drugi dzbanek zalał herbatą, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że każda dawka płynów była teraz na wagę złota. Do herbaty dodał cytryny i miodu, wymieszał wszystko, po czym napełnił nią dwa kubki i podsunął jeden z nich Joanne, która stała nad patelnią.
- Woda, glukoza i witamina c - wyliczył, spoglądając na nią jakby oczekiwał, że przyjmie lek bez marudzenia. - Jak się czujesz? - spytał nalewając sobie wody z cytryną. Doskonale wiedział, że odpowiedź nie będzie brzmiała "wyśmienicie", nie miał jednak pojęcia jak źle Joanne może przechodzić kaca i wolał się upewnić czy nie potrzebuje czegoś ponad zwykłymi środkami zaradczymi. Sam swego czasu potrafił ratować się dodatkowo aspiryną, często też nie był w stanie przez pół dnia ruszyć się z łóżka, nie wspominając o przyjmowaniu czegokolwiek do jedzenia czy nawet picia. Po aktywacji klątwy wszystko to się zmieniło, a jego szybko regenerujące się ciało zdawało się o niebo lepiej radzić z zatruciem alkoholowym, za co był mu bardzo wdzięczny. Joanne jednak musiała przechodzić kaca jak każdy inny człowiek, w czym Christian miał zamiar jej nieco pomóc. Sam na start wypił szklankę wody, czując jak jego gardło jest mu za to wdzięczne.
Powrót do góry Go down
Joanne Collins
Joanne Collins
Joanne Collins
Human
Punkty : 66
Czw Maj 16, 2019 4:39 pm
Obejrzała się odruchowo słysząc, że ktoś przemieszcza się po domu. Domyśliła się, że był to Christian, jednak nie mogła teraz porzucić swojego stanowiska. Z resztą nie musiała nawet długo czekać nim dołączył do niej w kuchni. Spojrzała na niego i nie mogła powstrzymać uśmiechu pojawiającego się na jej twarzy. Widok jego osoby automatycznie wpływała na jej samopoczucie i to w pozytywny sposób. Poza tym wyglądał teraz zdecydowanie lepiej od niej, jakby na świecie nie było używki, która byłaby w stanie naruszyć jego atrakcyjną twarz. W przeciwieństwie do niego, Joanne była blada i miała delikatne sińce pod oczami. Mimo, że wstała dobrowolnie, przez całonocną walkę organizmu z alkoholem, wcale nie czuła się specjalnie wypoczęta. Jej włosy również zdawały się odmawiać posłuszeństwa, ponieważ każdy ich kosmyk próbował wygiąć się w inną stronę.
- Oddałeś mi bez walki większą część kołdry. Więc...tak, zasłużyłeś.- odpowiedziała dość pogodnym tonem mimo, że jej głos był nieco zachrypnięty, z czego zdała sobie sprawę dopiero teraz, ponieważ do tej pory się nie musiała odzywać. Odchrząknęła przykładając odruchowo dłoń do gardła, chcąc pozbyć się tego nieprzyjemnego uczucia. Planowała odwrócić się w jego stronę, kiedy obejmował ją, jednak musiała zaakceptować fakt, że zanim to zrobiła, zdążył się odsunąć i zająć się przygotowaniem czegoś do picia.
- Oh, pakiet startowy na takie poranki, jak ten.- westchnęła wyraźnie zadowolona i podniosła szklankę z wodą i cytryną. Doskonale znała ten patent, niekiedy nawet robiła sobie bardzo kwaśny napój, dodając sporo cytryny, bo dzięki takiemu smakowi łatwiej było jej się uporać z mdłościami.- Czuję się tak, jak wyglądam.- odpowiedziała i posłała mu marny uśmieszek. Wydawało jej się, że odrobinę popękane usta i blada twarz wystarczająco odzwierciedlała jej samopoczucie. Niestety Joanne była tym typem człowieka, który dość mocno przeżywał kaca, ale zdawała się chyba z tym już pogodzić. Tym trudniej było jej wyjść z podziwu stosunkowo dobrą formą Christiana, który miał w sobie i tak chyba nieco większe pokłady energii. W przeciwieństwie do niej nie wyglądał ani nie zachowywał się jak z krzyża zdjęty. Joanne uniosła do ust szklankę i nieco zachłannie wypiła jej zawartość czując jak woda dodaje jej sił do życia, pozbawiając nieprzyjemnej suchości w buzi.
- To jest nie fair, że nawet w taki poranek wyglądasz tak dobrze.- skomentowała zakładając, że Khan czuje się znacznie lepiej od niej. Zgasiła w końcu ogień pod patelnią i podniosła ją. Przesunęła się ostrożnie, by nie poparzyć żadnego z nich i nałożyła jajecznicę na talerze, które wcześniej wygrzebała z jednej z szafek. Sobie nałożyła znacznie mniej, bo nie czuła się tak, jakby jej organizm był w stanie przyjąć teraz jakikolwiek pokarm. Nie wiedziała czy w ogóle będzie potrafiła to zjeść, ale chciała dać sobie szansę na pogodzenie się ze swoim żołądkiem, który nadal się nie odzywał. Joanne dopiła w końcu wodę do końca, a szklankę odstawiła do zlewu. Wyjęła z szuflady widelce i ułożyła je na talerzach z jajecznicą.
- Weźmiesz herbatę?- zapytała krótko, choć domyślała się, że Christian i tak by to zrobił bez proszenia. Podniosła oba talerze i zaniosła je na stół. Usiadła na krześle i spojrzała na swoją porcję z lekkim grymasem na ustach. W ogóle nie miała apetytu, a wiedziała, że musi się jakoś do tego zmusić. Zazwyczaj pierwszy taki posiłek jakoś ją pobudzał lub wywoływał jeszcze większe problemy z brzuchem. Jednak zawsze był jakiś skutek i każdy wiązał się z pobudzeniem ledwie żywego żołądka.
Powrót do góry Go down
Christian Khan
Christian Khan
Christian Khan
Werewolf
Punkty : 75
Czw Maj 16, 2019 6:45 pm
Wzruszył ramionami na jej słowa z lekkim uśmiechem, dając jej do zrozumienia, że kołdra nie była dla niego niczym ważnym. Zanotował też z miłym zaskoczeniem, że Joanne pamięta wszystko z wczoraj, pomimo tego w jakim była stanie przed pójściem spać.
- Ktoś bardzo ciepły przytulał się do mnie całą noc, więc było mi idealnie - mruknął jej do ucha z uśmiechem, zanim się odsunął. Wydawał się usatysfakcjonowany tym, że przyjęła od niego wodę, a gdy powiedziała, że czuje się tak jak wygląda zaśmiał się pod nosem.
- W mojej koszuli? Rewelacyjnie - odparł niewinnie, zerkając znacząco na jej ładne nogi. Zaraz jednak nieznacznie spoważniał. - Wyglądasz na zmęczoną. - przyznał, uznając to jako całkowicie naturalną rzecz. Kiedy wypomniała mu jego dobre samopoczucie uśmiechnął się nikle.
- Robię dobrą minę do złej gry - odparł pół żartem pół serio. Bolała go głowa, to prawda, ale nie czuł się jakoś wyjątkowo tragicznie. Wydawało się, że jego stan nie był niczym, czego nie mogło naprawić porządne śniadanie i nieco płynów. Jego usta wykrzywił drapieżny uśmiech. - Poza tym po wczoraj bardzo dobrze mi się spało.
Zanim poszedł za Joanne do stołu, wziął z blatu kuchennego dwa kubki i dzbanek z herbatą. Postawił wszystko przed dwoma talerzami, na których już leżała pachnąca jajecznica i napełnił kubki. Uniósł jedną brew do góry, jednak nie powiedział nic na temat porcji, ponieważ domyślał się, że Joanne robi wszystko zgodnie ze swoimi preferencjami. Akurat brak apetytu na kacu potrafił zrozumieć jak mało kto.
- Nie chcesz tu zamieszkać? - spytał z rozbawieniem, zastanawiając się kiedy ostatnio jadł tak skrupulatnie przyrządzone śniadanie. Nabrał jajecznicy na widelec i spojrzał znad niego na Joanne z urokliwym uśmiechem. -Byłbym zdrowszym człowiekiem.
Zaczął jeść, a w miarę jak jajecznica znikała z jego talerza docierało do niego, że takie konkretne śniadanie było dokładnie tym czego mu brakowało. Przyjemny wieczór przeciągnął się w przyjemny poranek, a dobry humor Christiana zdawał się nie mieć końca. Do tego stopnia, że zapomniał o swojej potrzebie rozpoczęcia dnia papierosem, co zdarzało się bardzo rzadko.
Christian spojrzał na wątpliwą minę Joanne, która patrzyła na swoją jajecznicę jakby się do niej modliła o to, żeby żołądek przyjął ją łaskawie. To również potrafił zrozumieć.
- Jak chcesz mogę dać ci zimne piwo z garażu - zasugerował, zupełnie poważnie, zastanawiając się jednocześnie czy sam by z chęcią nie wypił klina. Z drugiej strony nie był pewien czy nie będzie ruszał motocykla tego dnia. Wciąż jednak jego propozycja rzucona Joanne miała być zachęcająca, zresztą ile mogłoby schodzić z niego jedno małe piwo? Godzinę? Nawet nie. Christian Khan nie respektował zasady "nie piję alkoholu do południa". Był też doskonale świadomy zbawiennego działania małego piwa na mocnego porannego kaca.
Powrót do góry Go down
Joanne Collins
Joanne Collins
Joanne Collins
Human
Punkty : 66
Czw Maj 16, 2019 7:23 pm
Spojrzała na Christiana spod byka po usłyszeniu komplementu. Dostrzegła to, jak sprytnie ominął temat jej zmarnowanej twarzy, zasłaniając go tematem koszuli. Mimo to malutki uśmiech wkradł się siłą na jej usta, co świadczyło o tym, że słowa te sprawiły jej przyjemność.
- Przynajmniej wiesz do kogo dzwonić w razie problemów z bezsennością.- zasugerowała i uniosła znacząco brwi. Mimo tak tragicznego samopoczucia, nadal udzielał jej się bardzo dobry nastrój. Christian sprawiał, że nawet bezwzględny kac nie był w stanie popsuć jej teraz humoru. W najprostszy sposób potrafił wywołać uśmiech na jej twarzy, a ona nie potrafiła się temu wszystkiemu oprzeć, nawet gdyby chciała.
Wzruszyła jedynie lekko ramionami widząc jego uniesioną brew w geście bezradności, jednak wierzyła, że był w stanie doskonale zrozumieć jej obecny brak apetytu. Kiedy myślała o tym, co będzie jeśli zacznie jeść tą jajecznicę, przed jej oczami pojawiał się szereg różnych możliwości, które najzwyczajniej wiązały się z jej dotychczasowymi doświadczeniami. Tak samo zastanawiało ją to jak bardzo jest już zepsuta, skoro potrafi przewidywać reakcje własnego ciała na pewne dawki alkoholu, tym bardziej, że potrafiła się z tymi konsekwencjami pogodzić i pić mimo ich następstwa.
- Jeśli szukasz gosposi albo kucharki, to lepiej to przemyśl.- ostrzegła go zaraz po tym jak zdusiła swój śmiech. Pokręciła głową i zaczęła grzebać widelcem w jajecznicy.- Chyba, że jesteś masochistą...wtedy to rozważę.- dodała i uśmiechnęła się szeroko, jakby właśnie wpadła na kuszący pomysł. Jajecznica nie była nazbyt skomplikowanym daniem, dlatego wychodziła jej dość znośnie. Kuchnia nigdy nie była miejscem, w którym Joanne się odnajdywała, więc dania przez nią przyrządzane nigdy nie były jakieś nadzwyczajne, o ile w ogóle wychodziły. Zawsze ją zdumiewało, że potrafi zepsuć potrawę nawet wtedy, gdy postępuje według instrukcji w przepisie. Zaakceptowała jednak ten fakt, więc postępuje bardzo ostrożnie w kuchni bez wychylania się. Joanne nabrała w końcu odrobinę jajecznicy na swój widelec i uniosła do ust. Powąchała najpierw i poczekała sekundę z nadzieją, że może chociaż zaburczy jej w brzuchu. Patrzyła na widelec, powątpiewając w magiczną moc śniadań.
- Nie trzeba, poradzę sobie jakoś.- odpowiedziała niepewnie i wsunęła w końcu widelec do ust. Przez moment wyglądała jakby zjadła coś bardzo niedobrego, ale to chyba nie w smaku był problem. Przełknęła leniwie i spojrzała na Christiana z żalem w oczach.- Albo nie poradzę...- rzuciła marudnie marszcząc czoło. Oparła się łokciem o stół, a dłoni użyła jako podstawki na swoje czoło.- Dlaczego zawsze muszę tak zdychać?- wyjęczała żałośnie, jakby przechodziła kolejny etap kaca. Zaczęło się od śmiesznego humoru, jakby było to przedłużeniem minionej imprezy, a po chwili dopadła ją drama związana z tragicznym samopoczuciem. Niemal za każdym razem kończyło się u niej tak samo. Przez jej głowę przelatywał szereg myśli typu "Po co mi to było?", "Po co tyle piłam?", "To ostatni raz" lub "Nie tknę już alkoholu", a zazwyczaj kończyło się tak, że jak tylko miała okazję to ponawiała cały ten sykl.
- Wkurza mnie, że czujesz się lepiej.- rzuciła niby gniewnie, co straciło na swojej wiarygodności, kiedy znowu się zaśmiała. Zerknęła na jego talerz, z którego cały czas znikała jajecznica, a potem na jego twarz, jakby oczekiwała jakiś oznak politowania.
Powrót do góry Go down
Christian Khan
Christian Khan
Christian Khan
Werewolf
Punkty : 75
Czw Maj 16, 2019 10:19 pm
Uśmiechnął się słysząc jej radę odnośnie bezsenności. Nie chciał tego mówić na głos, ale po wczorajszym wspólnym wieczorze byłby w stanie wziąć pod uwagę wykorzystanie wszelkich argumentów żeby powtórzyć to spotkanie w przyszłości. Nie umknęło również jego uwadze, że wywołał delikatny uśmiech na jej ustach, co przyjął z satysfakcją. W końcu mógł sobie wyobrazić, że nie łatwo było utrzymać dobry humor osobie, która miała silnego kaca, tym bardziej był zadowolony z efektu.
- Wezmę to pod uwagę - odparł tylko z tajemniczą miną.
Gdyby siedział przed nim ktoś inny, z pewnością wykorzystałby złe samopoczucie tej osoby dla własnej rozrywki, patrząc jednak jak Joanne zmaga się ze swoją jajecznicą, nie miał nawet na to ochoty. Mimo, że ogólnie humor dopisywał mu śpiewający i z pewnością był skory do wszelkich żartów. Nie nazwałby tego litością i raczej też nie wyrozumiałością. Była to bardziej słabość do Joanne, która sprawiała, że jej samopoczucie nie było mu obojętne. Zresztą zrobiła mu śniadanie.
Z drugiej strony znowu w przypadku zwykłego śmiertelnika nawet dług wdzięczności nie był w stanie powstrzymać Christiana przed byciem złośliwym.
Khan zaśmiał się kręcąc głową na jej porównanie do gosposi i kucharki, które w jego mniemaniu było dość irracjonalne.
- Wykorzystanie ciebie jako służby domowej byłoby marnotrawstwem - odparł, ale chwilę później zmarszczył czoło. - Chyba, że byś chodziła w jednym z tych skąpych strojów pokojówki... - urwał jakby pozwalał swojemu umysłowi wytworzyć odpowiedni obraz przed oczami, a to co sobie wyobraził zaaprobował pokiwaniem głową. Jego usta wykrzywił lekki uśmiech. - Dla takiego widoku mogę zostać masochistą.
Tak właściwie to nie miało dla niego znaczenia czy Joanne potrafi gotować czy nie. Jej towarzystwo było wystarczającym powodem, żeby snuć bezczelne żarty na temat tego jak przyjemnie by mu się mieszkało razem z nią. I nawet nie trzeba było podkreślać, że te rozważania były czysto hipotetyczne, bo ani on, ani zdawałoby się również Joanne, nie przywiązywali do tego wagi.
Przyglądał się jej, gdy próbowała swoich sił w pojedynku ze śniadaniem i nie mógł nic poradzić na to, że na jego twarzy ukazało się rozbawienie na widok żalu w jej oczach. Wszystko dlatego, ponieważ doskonale wiedział co czuła i pamiętał jak sam przechodził podobne rozterki. A nawet gorsze. Z perspektywy czasu to zawsze budziło rozbawienie.
Kiedy ukryła twarz w dłoniach uśmiechnął się nieznacznie.
- Ponieważ świetnie się wczoraj bawiłaś i następnym razem z pewnością to powtórzysz - odparł spokojnie niczym głos rozsądku z nutą rozbawienia. - To znaczy, że dobra zabawa jest warta cierpienia. Zazwyczaj.. - dodał, już nieco mniej pewnym siebie głosem, widząc jak Joanne się źle czuje. - Szczerze mówiąc miałem nadzieję, że świeżo wyciskany sok nieco to załagodzi.
Sam widział po sobie, że jak pił dobrej jakości alkohol i zapijał go dobrej jakości popitą, następnego dnia nie zdychał aż tak bardzo. Jak widać jednak przy proporcji, w której alkoholu jest wystarczająco dużo, nawet takie metody prewencyjne nie miały większego znaczenia.
Jej chwilowy gniew sprawił, że Christian roześmiał się lekko.
- Co mam ci powiedzieć? Po prostu nie potrafisz pić - odparł ze zrezygnowaniem, nie mogąc się powstrzymać przed tym drobnym żartem. Zaraz jednak wstał od stołu, uznając, że zanim dziewczyna znów się rozzłości za jego niesprawiedliwe (nawet nie wiedziała jak bardzo, w końcu stanęła do picia z wilkołakiem) podsumowanie, musi odwrócić jej uwagę i zmienić temat. - Dobra, marudo. Przyniosę ci to piwo. - odparł głosem nieznoszącym sprzeciwu, w którym czaiła się nuta opiekuńczości. Słychać było, że określenie którego wobec niej użył było bardziej pieszczotliwe niż oskarżające.
Chciał ruszyć w stronę wyjścia z domu, zorientował się jednak, że wciąż był w samych bokserkach batmana i zatrzymał się w połowie drogi. Spojrzał na Joanne i uniósł palec, chcąc jej pokazać żeby uzbroiła się w cierpliwość.
- Ale najpierw się ubiorę.
Poszedł do sypialni. Ubrał nową parę spodni i biały t-shirt. Zabrał ze sobą również paczkę papierosów. Stamtąd poszedł do garażu, z którego wrócił z dwoma piwami. Po drodze zdążył wypalić papierosa, żeby nie smrodzić Joanne przy stole. Podejrzewał, że zapach dymu papierosowego nie poprawiłby jej teraz samopoczucia.
Otworzył jej butelkę zimnego piwa nożem ze stołu i postawił przed nią.
- Zaufaj mi, pomoże. - Uśmiechnął się nikle.
Powrót do góry Go down
Joanne Collins
Joanne Collins
Joanne Collins
Human
Punkty : 66
Pią Maj 17, 2019 3:29 pm
Przyłożyła teatralnie dłoń do klatki piersiowej, jakby była zaszczycona, kiedy wspomniał, że takie wykorzystanie jej byłoby marnotrawstwem. Przez moment sama nawet próbowała wyobrazić sobie, jak wyglądałaby w takim stroju. Sposób w jaki Christian odniósł się do tematu kostiumu sprawił, że przez moment była niemal skłonna pójść na taki układ, bo brzmiało to dość kusząco w jej uszach.
- Z moimi sadystycznymi umiejętnościami i twoimi masochistycznymi upodobaniami bylibyśmy zgranym duetem.- stwierdziła dość przekonująco, jakby rzeczywiście chciałaby pójść na taki układ. Jednocześnie spojrzała na niego znacząco, sugerując, że to co powiedziała miało zabrzmieć nawet jak plan, a niżeli gdybanie.- Nie sądzisz?- dodała i drgnęła jedną brwią zachęcająco. Propozycji zamieszkania tutaj nawet nie potrafiła w chwili obecnej potraktować poważnie, więc nawet tego nie rozważała. Potrafiła oddzielić sprawy ważne od luźnych rozmów, które zdawały się niekiedy nawet nie mieć pokrycia z rzeczywistością, a jednak w jakiś sposób umilać wspólnie spędzany czas i przy okazji pobudzać wyobraźnię ich obojga. Kiedy przebywali w swoim towarzystwie, rzeczywiście wyobraźnia Joanne płatała jej figle i popychała do przeróżniejszych myśli dotyczących Christiana, jednak niemal wszystkie wiązały się z samymi pozytywnymi odczuciami.
- Wychodzi na to, że to ja powinnam być masochistką w naszej relacji, bo po takich wieczorach jestem gotowa nawet na gorsze i i tak powiedzieć na drugi dzień, że było warto.- rzekła po tym, jak rozbawiony wytłumaczył jej, że mimo przewidzianego kaca potrafiła bawić się tak samo dobrze. Pomogło jej to jedynie dostrzec pewną nieprawidłowość w jej poprzednim pomyśle na temat podziału ról w ich relacji. Jeżeli mimo tak złego samopoczucia chętnie by to powtórzyła, to ona wychodziła tu na masochistkę, nie Christian.
Burknęła coś pod nosem, kiedy znowu się z niej zaśmiał. Miała wrażenie jakby jej życie stało się kpiną, w sytuacji, gdy ona została dopadnięta przez bezlitosnego kaca, a jej towarzysz do picia był ledwie odrobinę zmarnowany. Nie umiała skryć nawet tej zazdrości, ale nie potrafiła nawet się pogniewać za jego żarty. Sama zapewne robiłaby na jego miejscu to samo lub byłaby nawet jeszcze gorsza.
- Tak, proszę...- westchnęła ostatecznie z niewymowną wdzięcznością za jego deklarację. Nazwanie jej marudą było kolejną rzeczą, za którą by się w życiu nie pogniewała. Była świadoma, że gdyby rzeczywiście chciał ją obrazić to by się bardziej postarał. Umiała wszystko przyjąć jako żart w jego obecności, zamiast robić problemy z tego, co w gruncie rzeczy nie miało dużego znaczenia ani większej wagi. Właściwie to lubiła jego podejście i sposób w jaki się z nim rozmawiało. Mogli do siebie mówić to co ślina im na język naniosła i nie przejmować się złą interpretacją.
Zaśmiała się krótko wyraźnie rozbawiona faktem, że omal nie wylazł w samych bokserkach. Mieszkał w takim miejscu, że zapewne nikt by go tam nawet nie zauważył, jednak akceptowała fakt, że łażenie bez ubrań po ogrodzie nie należy do jego upodobań. Tak czy siak uwinął się stosunkowo szybko, a ona w tym czasie wzięła ledwie jeden kęs swojego śniadania, które robiło się powoli zimne od tego zwlekania.
- Jesteś przygotowany na wszystko.- skomentowała, posyłając mu pełen wdzięczności uśmiech. Przysunęła bliżej siebie chłodną butelkę piwa i obróciła ją nalepką w swoją stronę, by móc zobaczyć nazwę, choć właściwie nie miało to dla niej tak ogromnego znaczenia. Wypiła spokojnie dwa łyki piwa i westchnęła z pewnego rodzaju ulgą. Nie sprawiło to, że nagle poczuła się zniewalająco dobrze, ale jednak w jakiś tam sposób poprawiało jej to komfort. Napiła się znowu i odłożyła butelkę. Spojrzała niechętnie na swoją jajecznicę i niemal na siłę zaczęła ją jeść, co dało się zauważy po tym jak powoli przeżuwała i grzebała w jedzeniu widelcem jak dziecko.
Powrót do góry Go down
Christian Khan
Christian Khan
Christian Khan
Werewolf
Punkty : 75
Pon Maj 20, 2019 3:01 pm
Pokiwał głową, zgadzając się z Joanne w stu procentach ze stwierdzeniem, że byliby dobranym duetem, a na jego ustach pojawił się szelmowski uśmiech w odpowiedzi na jej kusząco uniesioną brew.
- Bez wątpienia - przyznał bez chociażby cienia zawahania. Ich krótki aczkolwiek intensywny staż zdążył już wielokrotnie dowieść, że tworzyli zgraną parę. Byłoby to niemalże martwiące. Gdyby Khan przejmował się takimi rzeczami.
Kiedy Joanne uznała siebie za masochistkę uniósł lekko brwi.
- Idąc tym tropem mamy naprawdę wielu masochistów na tym świecie. - Uśmiechnął się nikle. - Przynajmniej z mojego doświadczenia. Chyba, że po prostu większość osób z towarzystwa, w którym zazwyczaj się obracam, to przyszli alkoholicy. To by dużo tłumaczyło - zaśmiał się lekko na koniec. Jakby nie patrzeć te rozważania mogły wcale nie odbiegać daleko od prawdy. W końcu uzależnienie od alkoholu czasem przybierało postać menela spod mostu zbierającego puste puszki żeby móc kupić sobie butelkę najtańszego wina, czasem lekarza, pijącego każdego wieczoru parę piw po męczącej pracy, a czasem bogatego biznesmena, który codziennie wypija butelkę dobrej whisky. Christian sam nie był pewien czy potrafiłby przypisać każdego ze swoich znajomych do którejś z opcji, jednak nie miało to znaczenia.
Udał, że nie zauważył jej burknięcia, chociaż przez jego usta przemknął przelotny, niewinny uśmiech, który mówił: przyznaj, że to zabawne. Coś mu podpowiadało, że sama Joanne na jego miejscu pewnie nie miałaby wcale więcej litości, dlatego zdawał się być pozbawiony wyrzutów sumienia.
Przyjął jej rozbawienie, na swoje małe zamotanie w bokserkach batmana z uśmiechem, w końcu jakby nie patrzeć dokładnie to miało na celu.
Piwo które przyniósł to był zwykły, dobry Budweiser. Kiedy przyjęła od niego butelkę, kiwnął tylko głową z zadowoleniem i otworzył swoją. Piwo było dokładnie takie jakie być powinno - zimne i gazowane. Christian wraz z jego przyjemnym chmielowym smakiem poczuł, że resztki jego własnego kaca znikną zanim zdąży dopić tę butelkę do końca.
Usiadł naprzeciwko Joanne, patrząc na jej nierówną walkę ze śniadaniem i uśmiechnął się pod nosem. Dał jej chwilę na to, aby zdecydowała na ile jest w stanie się najeść, samemu odchylając się na krześle do tyłu tak, żeby bujać się na jego dwóch nogach i sącząc powoli swoje piwo.
- Masz jakieś plany na dzisiaj? - spytał luźno, przyglądając się jej. Jego wzrok nie pozostawiał żadnych wątpliwości odnośnie tego, że mogła zostać u niego tak długo, jak tylko miała ochotę. Miał nadzieję, że była tego świadoma, chociaż być może nie znała go na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że jakby tylko miał jakiś problem z jej obecnością w swoim domu, powiedziałby jej to otwarcie.
Powrót do góry Go down
Joanne Collins
Joanne Collins
Joanne Collins
Human
Punkty : 66
Pon Maj 27, 2019 12:20 pm
Uniosła lekko brwi, analizując jego każde słowo. Następnie pokiwała głową z uznaniem, przyjmując do świadomości fakt, że gatunek ludzki właściwie już od dawna doprowadza się do samodestrkcji. Nie pierwszy i z pewnością nie ostatni raz pozwoliła sobie na zabawę mimo, że kosztem tego był okrutny kac.
- Niektórzy z grona, którym się otaczałam już teraz są alkoholikami.- mruknęła i obiegła na moment wzrokiem od Christiana, przywołując sobie wspomnienia osób, z którymi miewała do czynienia zanim jeszcze zrezygnowała ze studiów. Jedyne chyba za czym tęskniła z tamtego okresu to nie sama nauka, ale cała otoczka, która towarzyszyła studiowaniu.- Więc strach pomyśleć, co z wami będzie, kiedy skończycie szkołę.- zażartowała. Każdy chyba doskonale wiedział o tym, że choć w szkole średniej było mnóstwo imprez i zabawy, to właśnie studia okazywały się czasem, kiedy ludzie tracili wszelkie hamulce i własną godność.
Jajecznica w powolnym tempie znikała z jej talerza. Gdy zjadła już połowę śniadania, było ono już zimne, ale niewiele to zmieniało w kwestii jej apetytu. Z każdym kolejnym kęsem szło jej to odrobinę łatwiej i sprawniej. W między czasie opróżniała także butelkę z piwa, które pozbywało się nieprzyjemnego uczucia w ustach. Uniosła wzrok znad talerze, kiedy znowu usłyszała głos Christiana.
- Najpierw muszę doprowadzić się do porządku.- westchnęła ociężale. Wzięła kolejny łyk piwa i odstawiła butelkę.- A jak już mi to się uda, o ile się uda, muszę wracać do pracy.- dodała, a jej usta ułożyły się w nikły grymas na myśl o tym, co zostało jej do roboty. Znajdowała się w tym momencie życia, gdzie już sama musiała zadbać o własny dobrobyt i dach nad głową, więc nie mogła pójść na "wagary", bo inaczej nie będzie miała co jeść. Poza tym, jednym z jej źródeł dochodów jest praca w domu, gdzie sama sobie wyznacza robocze godziny, choć musi się trzymać wyznaczonych terminów. Musi także dostosowywać to do swojego grafiku w hotelu, co niekiedy ją spowalniało.
- A ty?- odbiła w końcu piłeczkę. Spodziewała się, że zaraz mu pozazdrości tego, jaką odpowiedzią ją może uraczyć. Ogólnie nie narzekała na swoje obowiązki, w końcu sama sobie taką drogę wybrała. Jednak natura ludzka jest taka, że nigdy nie będzie zbyt idealnie, bo zawsze można wyobrazić sobie, że mogłoby być lepiej.
Powrót do góry Go down
Sponsored content
Sponsored content
Powrót do góry Go down
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry Strona 6 z 6Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6
Skocz do: