The Original Diaries

Hayden Lake wita..
 

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
Idź do strony : Previous  1, 2
The Original Diaries
The Original Diaries
The Original Diaries
Special
Punkty : 1154
Sob Lut 16, 2019 7:46 pm
First topic message reminder :


Obrazek
Powrót do góry Go down
AutorWiadomość
Mazikeen McQueen
Mazikeen McQueen
Mazikeen McQueen
Vampire
Punkty : 76
Sro Lut 27, 2019 8:17 am
Głos brata odbijał się od niej jak groch od ściany. Miała w swojej tylnej części ciała to co mówił. To było kiedyś, ona dawno temu zginęła, stała się inną osobą. Nie była już tą Mazikeen, którą znał. No przynajmniej po części. Nadal nią była chociaż prawdziwa ona dusiła się pod maską nowej Maz, którą stworzyła sama dziewczyna tuż po przemianie. Chociaż pierwsze kroki nie były takie proste.
- Zapominasz braciszku, że to było dawno temu. Może i mam te setki lat na karku, ale nie jestem już tamtą wiedźmą jestem wampirem nie zapominaj o tym! Nie będę już taka jak kiedyś! Nigdy nie będę! Bo jakiemuś debilowi zachciało się mnie przemieniać! To chciałeś usłyszeć?!
Wycedziła wściekła mimo, że jego dalsze słowa gdzieś tam zaczęły wwiercać się do jej umysłu powodując nieznośne uczucie. Przeklęty gnojek! Wściekła rzuciła się w jego stronę, jednocześnie zmuszając złamaną nogę, do nastawienia się jednak nim zdołała go dopaść ten od zniknął jej sprzed oczu. A miast niego pojawiła się Kath. Maz czując przeszywający ból ponownie w nodze po prostu runęła jak długa by po chwili poczuć jak Kath jej pomaga się podnieść. Wściekła warknęła na wampirzycę.
- Nie dotykaj mnie!
Ryknęła wściekła, jej twarz nie przypominała już tej znanej Mazikeen. Mało tego, jeszcze ta smarkata wywłoka wróciła. Maz parsknęła pod nosem i spojrzała na wiedźmę.
- Przyszłaś się upewnić, czy tatuśka Ci nie zarżnęłam? Upewniłaś się to go zabieraj i wypierdalać. Tą też możecie zabrać. Mam swoje plany i żadna kurwa nie będzie mi przeszkadzać!
Wycedziła przez zaciśnięte zęby prostując z całej siły złamaną nogę. Nie przejmując się tym, co o niej powiedzą. Ona musiała nastawić nogę by za moment udać się na jak to braciszek pięknie ujął "splądrowanie najbliższej wioski" ewentualnie miasteczka. W końcu kto jej zabroni?! Zamknęli ją tutaj, więc będzie miała co robić!
Powrót do góry Go down
Katherine Pierce
Katherine Pierce
Katherine Pierce
Vampire
Punkty : 70
Pon Mar 04, 2019 4:11 pm
Coż.. To się nazywa wielkie wejście kochani. Katherine, będąc oczywiście bardzo skromną osobą, lubiła robić wielkie wejścia właśnie takiego typu. Trzeba przyznać, że doskonale jej wychodziły tyle, że w tym wypadku zależało jej jedynie na bezpieczeństwie siostry, nic poza tym. Niestety została zmieszana z błotem... Standard w wykonaniu Maz. Katherine chce jej pomóc? Ona powie jej, że ma spadać i żeby jeszcze miała w sobie jakąś krztę wdzięczności. Mała poczwarka jedna! Tyle, że z poczwarek wyłania się piękny motyl, a tu nie widać żeby Mazikeen była skłonna do jakiegokolwiek przeobrażenia z wyjątkiem ciągłego plucia jadem. Kath wywróciła oczami już zdając sobie sprawę z tego, że jej siostrzyczka wyłączyła uczucia i doszedł biedaczce kolejny problem, bo tym razem to musi ją wyciągnąć jeszcze z większego bagna niż depresji. A tego Caleba to wszamie przy pierwszej lepszej okazji, że pozwolił jej siostrze na coś takiego.
Na dodatek przybyła Nina, a Oswald zwijał się z bólu.Normalnie W-A-R-I-A-T-K-O-W-O. Westchnęła głośno i szarpnęła Maz za rękę by wstała.
-Idziesz ze mną i spróbuj mi się sprzeciwić. Nie będziesz robiła z siebie idiotki, bo wyłączenie uczuć własnie taką z ciebie robi. Także powiedz wszystkim dowidzenia, pomachaj i idziemy - warknęła do niej i spojrzała na Oswalda.
- Dasz sobie radę? -zapytała go trzymając cały czas wyrywającą się Maz.
Powrót do góry Go down
Oswald von Everec
Oswald von Everec
Oswald von Everec
Witch
Punkty : 35
Pon Mar 04, 2019 11:00 pm
Głowa mu zaraz pęknie, pulsujący ból z tyłu głowy był intensywny, nie opuszczał czarownika ani na moment. Wyklinał do księżyca tą małą krwiopijną strzygę. To dopiero drugie ich spotkanie, a już ma jej serdecznie dosyć. Może wystarczy tych spotkań rodzinnych? Niech rozejdzie się każdy w swoją stronę i następne spotkanie zorganizują za kolejne czterysta lat. I tak nie zmądrzeją, mogą już tylko się cofać w swoim zacofaniu i tkwić dalej w uwitym ciemnogrodzie.
Oswald wykrzywił się z bólu jak po zjedzeniu cytryny? Nie, tą reakcję wywołało pojawienie Niny. Miała pojawić się za kolejne czterysta lat, a nie tu i teraz. Na dodatek pierdoli coś o Adamsach.
- Nina! Zamknij się i wracaj skąd przypełzłaś! - krzyknął do tej czarnej lampucery, oczywiście nie posłucha starego, ale przynajmniej wyraził swoje stanowisko. Niny nie powinno tu być. Była za głupia na takie spotkania dla dorosłych. - I po chuj tu się pojawiłaś? Mówiłem, że to miasto to rynsztok dla takich specjalnie nieuzdolnionych jak twoje ciotki. Nie dla ciebie głupia.
Dla złagodzenia bólu użył zaklęcia, które zneutralizowało dolegliwości. Prawdopodobnie dlatego czuł się nadzwyczaj ociężały. Podniósł się z trudem z ziemi. Wzruszył ramionami.
- Jak widać Katherine, daje radę. Moja droga, jak już tak wiedziałaś gdzie przebywa nasza szurnięta siostrzyczka mogłaś lepiej jej dopilnować, a nie atakuje moje biedne bezbronne dziecko, tak wystraszone, bardzo wystraszone, prawda księżniczko? - spojrzał z współczuciem na jedno z bliźniąt. Jedno i drugie było nieudacznikiem. Bez niego by nie przeżyli. Naprawdę by nie przeżyli bo Oswald by ich zabił, ale jeszcze ich znosi i dają radę żyć z nim w jednym domu.
Oswald nie byłby sobą, gdyby czegoś z dupy nie odwalił. Skłonił się obu kobietom. Niny jako kobiety nie liczy, bo to tylko dziecko.
- Katherine, nasza poukładana dziewczynka. Co byśmy bez ciebie zrobili? - no właśnie co by oni bez niej zrobili? Odpowiedź nasuwa się sama. Wszystko! Precz z tą nudziarą. Niech Mazikeen wyzwoli w sobie tą dziką bestię i zniszczy co tylko zapragnie. Te miasto na to zasługuje. - Katherine, moja kochana dasz radę, prawda? - jednym machnięciem ręki skręcił wampirzycy kark za pomocą telekinetycznej mocy.
- Maz, to co? Jak skończyła ględzić idziemy w końcu rozerwać jakichś nieszczęśników dla ciebie na kolacje? - podpuszczał siostrę w najlepsze, oczekując mocy wrażeń po tej nocy.
Powrót do góry Go down
Nina Von Everec
Nina Von Everec
Nina Von Everec
Witch
Punkty : 123
Pon Mar 04, 2019 11:24 pm
Przyglądałam się wszystkim, brakowało teraz tylko działa i Kevina. No i może tego gacha ciotki, ale kto tam wie. Mruknęłam jedynie podchodząc bliżej wszystkich. O nie, nie ma zabawy bez Niny. Ja na małą dziewczynkę przystało w podskokach podbiegłam do swojego ojczulka. Uśmiechnęłam się wrednie w jego stronę i przytuliłam się do niego jak malutka małpeczka do swojego rodzica.
- Tatuś niech nie krzyczy, tatuś niech da mi się pobawić - Powiedziałam słodko w jego stronę totalnie ignorując zgromadzonych. Popatrzyłam się już ostatni raz na rozkładające się ciało biednego człowieczka i zaczęło się palić. Normalnie tego bym nie zrobiła, ale wiedząc że nikt się tym nie zajmie oczywiście to spoczęło wszystko na mnie. Cóż to za piękna masakra. - Gdybyś nie wysłał mnie na obóz, teraz byłabym w Mystic Falls - Burknęłam i przestałam być córeczką tatusia. Z niezadowolenia skrzyżowałam ramiona patrząc jak ciotka leży na ziemi. Cóż należało jej się to, zwłaszcza po tym jak wypiła moją krew. - Tak tatusiu, tak to bolało. Jak ja teraz wrócę do szkoły? - Nawet łezka poleciała mi po policzku z tego wszystkiego. Głos mi zadrżał, udając przestraszenie. Nawet w rodzinie są zdrajcy, pieprzeni zdrajcy. - Mogę wrzucić jej ciało do tutejszej fontanny? - Lecz nie czekałam na zgodę i po prostu to zrobiłam. Westchnęłam zadowolona z efektu, ćwiczenie zawsze się przyda nie zależnie na kim. Tak gadał Kevinek. W sumie piękny był ten widok, a druga ciotka też powinna teraz tak sobie spokojnie leżeć. Biorąc przykład z ojca zrobiłam to samo co on tylko z Maziken. Skręcenie karku dla wampirów jest straszliwe łatwe. Pomyśleć, że jeszcze nie dawno nie byłabym w stanie tego w ogóle zrobić. Nie miałam do tego serca, a teraz? Zadowolona ze mi się udało, spojrzałam na ojca z zadowoleniem.
- Jestem coraz lepsza - Powiedziałam na głos, kręcą głową z zadowolenia. Z Niną się nie zadziera, zwłaszcza z Nina wkurzoną na swoją rodzinę. A żeby jedna z nich nie była samotna, to ta druga również trafiła do fontanny. Cóż za uroczy widok
Powrót do góry Go down
Mazikeen McQueen
Mazikeen McQueen
Mazikeen McQueen
Vampire
Punkty : 76
Wto Mar 12, 2019 10:01 am
Wkurwiona to mało powiedziane, ona była gotowa rozszarpać na strzępy gdyby nie Kath. Ale niestety wampirzyca powstrzymała ją od tego. A jej drogi braciszek chwilę później po prostu skręcił jej kark. Nie przeszkadzało jej to, mogła w końcu stanąć na nogach, prostując swoje kości, kuśtykając ale jednak idąc niemal ciągnąć swoją nogę dotarła do pobliskiego drzewa. Podparła się i spojrzała na Oswalda.
- Uwierz, że z przy...
Urwała nagle, bo przeklęte kurwa czyli patrz jej KOCHANA wredna i CZUŁA bratanica postanowiła pozbawić ją świadomości. Oj dojście do siebie będzie cholernie nieprzyjemne i bolesne! Osunęła się biedna pod drzewem by po chwili znaleźć się w fontannie obok siostry. Przeklęta rodzina!
Powrót do góry Go down
Oswald von Everec
Oswald von Everec
Oswald von Everec
Witch
Punkty : 35
Czw Mar 21, 2019 2:06 pm
Dobre sobie! Oswald nie wysyłał jej na żaden obóz. Ona chciała tam na tą wycieczkę pojechać, on nawet nie zainteresował się tym. Był wtedy na dobre zajęty pielęgnowaniem relacji z łowcami. W końcu musiał sobie zapewnić miejsce w ich szeregach. Wróg jest jak przyjaciel, trzeba go trzymać blisko siebie. Zwłaszcza, że teraz mu się to opłaciło.
Uśmiechnął się promiennie do tej wampirzej szkarady, która kuśtykając podeszła do niego i chciała mu coś powiedzieć, pewnie jakąś pierwszą lepszą z brzegu obelgę, bo przyznajmy sobie szczerze, ale Mazikeen na więcej nie stać, jednak tym razem problemem nie był jej niewyparzony język, a to co wydarzyło się w ułamku sekundy. Mazikeen upadła bezwładnie na ziemię, przed upadkiem dało się usłyszeć charakterystyczny trzask skręconego karku.
Kurwa! Nie tak miało to wyglądać. Kurwa! Kurwa! Kurwa! Odwrócił się do Niny, która chełpiła się swoim wyczynem, może gdyby nie te okoliczności to wyraziłby aprobatę, ale nie w tej chwili. Z pół obrotu spoliczkował Ninę. Siniak będzie jak nic, już on się o to postarał. Przygwoździł dziewczynę mocą do ziemi.
- Głupi dzieciaku kto ci pozwolił? Najpierw uciekasz jak śmierdzący tchórz pozbawiony mocy magicznej, a teraz zjawiasz się jakby nigdy nic i psujesz moje plany. Dopiero teraz przypomniałaś sobie, że masz w sobie magię? Zejdź mi z oczu idiotko! - już przymierzał się do uwolnienia spętanej mocą Niny, gdy nagle odmieniło mu się. - A może jednak... zostań. Zostań Ninaś. Na pewno ciocia ucieszy się, że pierwsze co ujrzy to kochana siostrzenica, która skręciła jej kark. Musisz się nauczyć nie wtrącać w sprawy dorosłych, córeczko - ostatnie słowo niemal wypluł.
Ukucnął na ziemi nad nieżywą Mazikeen z skręconym karkiem. To żaden kłopot. Naprawdę. Dla wiekowego czarownika tym bardziej ożywić coś co już jest martwe. Dlatego można było już po chwili zaobserwować jak Mazikeen odzyskuje świadomość. Może i Oswald pomógł jej dojść do siebie, ale nie był głupi, pamiętał o Ninie. Tak naprawdę chciał ją tylko wystraszyć. W końcu nie ma nic gorszego niż splątany młodzik leżący na ziemi i wampir, który jest na ciebie śmiertelnie wściekły. Nie pozwoli Mazikeen zabić Niny. Oj, nie pozwoli. Przeznaczenie miało już dla niej z goła inny los. Jedno z bliźniąt musiało zabić drugie w magicznym pojedynku. I ona umrze w tym pojedynku, ale na pewno nie teraz.
- Ach, te niesforne dzieci. Witaj ponownie wśród żywych siostrzyczko! Pójdziemy kupić ci nowe szmaty do ubrania i wyjdziemy razem na miasto, trzeba w końcu przerzedzić liczbę mieszkańców tego padołu łez. - Pomógł wycieńczonej wampirzycy wyjść z fontanny, no trudno trochę się ubrudzi i zmoczy. Też będzie musiał się przebrać. - Ale Ninę zostawimy w spokoju, jeszcze jej wymyślimy jakąś karę.
Powrót do góry Go down
Nina Von Everec
Nina Von Everec
Nina Von Everec
Witch
Punkty : 123
Pią Mar 22, 2019 2:20 am
Nadal zadowolona patrzyłam się na własnego ojca, ale to co on przygotował jako tą swoją karę. To ja jednak nie spodziewałam się tego. No dobra zazwyczaj to jak już Kevin obrywał, a nie ja. Zawsze byłam tym czarnym aniołkiem biegającym w sukienkach i zrywająca kwiatki tworząc z nich bukieciki. Przytulająca się do nogi ojca, płacząca jak tylko wymagała to sytuacja. Byłam po prostu grzeczna i zgadzałam się na wszystko i robiłam jak on chciał. Ale taka sielanka musi się kiedyś skończyć, nawet tytuł Córeczki Tatusia. Zmrużyłam jedynie oczy na to co wyprawiał. Próbowałam się ruszyć, ale nie dałam rady. Debilne zakręcie, używał je już kiedyś na nas. Tylko wcześniej nie podniósł ręki na swoją małą księżniczkę. A po tym jak dostałam w policzek po prostu przestałam płakać. Jak za debilnym czarem, nie wyrywałam się tylko tak leżałam. Poczekałam aż przestanie i stałam na nogi, nadal się jednak nie odzywałam. Nawet żadna debilna łezka z bólu nie poleciała po moim policzku. Najlepiej trzymać emocje po prostu w sobie, nie ukazując ich nikomu. Tak będzie w zupełności najlepiej.
- Przepraszam, że nie jestem jak Kevin. Ale przypomnę jedynie że tylko ja byłam z tobą jak on uciekł. A jeżeli tak uważasz to twoja opinia, ja wiem że stać mnie na coś innego, lepszego - Od kiedy jesteśmy w tej szkole, zawsze na udzie mam nóż. Tak w razie obrony jeżeli nie mogłabym użyć magi przy innych. Wiedząc że cała nasza głupia rodzina jest w pewien sposób połączona. Wyciągnęłam nóż i wbiłam go sobie w kolano. Widząc że u ojca robi się to samo uśmiechnęłam się do niego z zadowoleniem na twarzy. Wyszłam na masochistkę, cóż byłam ją. A to jedyny sposób okrutny, ale jedyny. Nawet teraz nie jest mi szkoda Kevina który pewnie ma ten sam efekt. Życie jest karmą, a karma jest suką drogi ojcze.
- Miłego bólu, niech pije z ciebie krew, Everec. Już nie masz córeczki, jesteś dla mnie obcym człowiekiem niszczącym wszystko co masz na drodze. Do tego nawet się do mnie nie zbliżaj więcej, następnym razem inaczej się to zakończy - Wyrzuciłam słowa na powietrze wiedząc, że i tak je usłyszy. Kulejąc poszłam po prostu w stronę szkoły. Czy będę płakać, nie? Bo po co może i są wspomnienia ale po co płakać nad kimś komu nie zależało? Komuś kto zniszczył ostatnią cząstkę tego jak go kochałam?

z/t
Powrót do góry Go down
Mazikeen McQueen
Mazikeen McQueen
Mazikeen McQueen
Vampire
Punkty : 76
Sro Kwi 03, 2019 3:56 pm
Czy dane było jej w ogóle zareagować? Skąd, ta smarkula skręciła jej kark, a co za tym szło poleciała jak długa przed siebie nieświadoma tego co się działo. Wkurwiona, pozbawiona uczuć wampirzyca. Dojście do siebie było cholernie nieprzyjemne a do tego czuła kurewską magię. Nie wiedząc nawet kiedy co i jak poczuła tylko krew. Rzuciła się jak dzika przed siebie z zamiarem rozszarpania. Nie skaleczenia, czy zwykłej zabawy ale zabicia. Była wpieniona, wściekła i głodna. Nie przejmowała się tym, kto jest przed nią, może by ją to jakoś zainteresowało, gdyby nie fakt, że jej bratanica skręciła jej kark, do tego wrzuciła do fontanny, a jej drogi braciszek wkurwił ją samym byciem sobą. Nie wspominając o siostrzyczce oczywiście. Ona była nie tą osobą, którą powinna być. Totalnie wyrwana z wnętrza normalności. Wściekła, wredna i wkurwiona wampirzyca. Wściekła mordująca wiedźma wieki temu to co innego...teraz było o wiele gorzej. Dla Osiego lepiej by zdołał się jakoś uwolnić i dać nogi nim Maz faktycznie go dopadnie. Chyba, że staruszek ma tyle sił by ocalić własną dupę.
Powrót do góry Go down
Oswald von Everec
Oswald von Everec
Oswald von Everec
Witch
Punkty : 35
Pon Kwi 08, 2019 1:38 am
Tylko taka głupia dziewucha jak Nina von  mogła pokazać kolejny raz tej nocy akt tchórzostwa. Specjalnie rozluźnił otaczające Ninę więzy, żeby zobaczyć co szykuje. Ale ona potrafiła tylko coś warknąć pod nosem i uciec w te pędy zanim Mazikeen do końca się obudzi. Splunął na ziemię. Przeklęta gówniara. Ona i jej brat. Najgorsza para bliźniąt jaka mogła mu się przytrafić. Tak samolubna i egocentryczna w niezdrowym tego słowa znaczeniu!
- Tak, uciekaj mała księżniczko, biegnij co sił w nogach, nie potrafisz ponieść konsekwencji za swoje czyny, tyle ci powiem mała nieudacznico! Nie pokazuj mi się na oczy nawet. Przyjdź, gdy przepierdolisz całe swoje kieszonkowe! Wtedy to kurwa pojawisz się z podkulonym ogonem i będziesz przepraszać. Taka twoja samodzielność miernoto upośledzona magicznie! - wkurwiła go i wybuchnął, zanim ta zdołała ulotnić się z pola widzenia, Oswald nie tylko wypowiedział te słowa na głośnomówiący, ale także wdarł się do jej umysłu i wykrzyczał te słowa tam, z każdym przymknięciem oczu i oddechem słyszała jego wypowiedź.
Uśmiechnął się pod nosem. Przypatrywał się swojej uroczej siostrzyce, która podniosła swoje otępione cielsko z fontanny i właśnie szarżowała na niego jak zgłodniały dzik w kierunku pola z młodymi ziemniakami.
- Chodź tu nadęta szmato, no dajesz - zachęcił ruchem dłoni zapraszając do siebie. - Lubisz krzesła z powyłamywanymi nogami? Bo dokładnie to zrobię, ale twoim nogom. I nie chodzi mi o te małe złamania, nie Maz, lepiej wstrzymaj te swoje naganne emocje i zachowaj na ukaranie Kevina. Bo to jego robota. On to zrobił. Głupia Nina nie posiada takich umiejętności magicznych. On tobie skręcił ten chojracki łeb - gdyby postanowiła zaatakować czarownik zachowa spokój, ta napięta atmosfera wyczuwalna w powietrzu ani trochę go nie niepokoiła. Jeśli podejdzie do niego jeszcze bliżej, gdzie odległość uzna się za niebezpieczną ten naprawdę słowa zamieni w czyn i roztrzaska te nogi. Połamie kości tak, że będą w trzech częściach powyginane w różne kierunki. On tylko czekał, nie powinna mieć za złe. Ostrzegł? Ano ostrzegł. W tej sytuacji winna będzie woda sedesowa, która uderzyła jej do mózgu.
Powrót do góry Go down
Mazikeen McQueen
Mazikeen McQueen
Mazikeen McQueen
Vampire
Punkty : 76
Czw Kwi 25, 2019 8:11 am
Szaleństwo w jej oczach nie miało końca. Miała chęci skręcić kark każdemu, który się tutaj nawinie. Spojrzała na brata jak na debila. Co on sądził, że ona nie wie kto był w tym miejscu? Do tego poznałaby po zapachu Kevina. Znała ich przecież!
- Sądzisz, że jestem tak głupia i nie odróżniam zapachu zdradzieckiej ścierwy? Twojego synalka nie było tutaj. Więc nie wciskaj mi kitu braciszku.
Warknęła stojąc w miejscu. Nie miała zamiaru atakować. Kark ją nadal bolał! Musiała dojść do siebie. Posilić się odpowiednio a nie słuchać pierdolenia jej brata. Chyba nie sądził, że słysząc groźbę rzuci się teraz na niego. Owszem, krew kusiła jednak w oddali wyczuła bijące serce i szumiącą krew. To jej wystarczyło. Impuls sam ją poprowadzi. Uśmiechnęła się pod nosem i już po chwili pomachała bratu jakby nigdy nic i zniknęła między drzewami.
zt.
Powrót do góry Go down
Sponsored content
Sponsored content
Powrót do góry Go down
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2
Skocz do: