The Original Diaries

Hayden Lake wita..
 

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
Idź do strony : 1, 2  Next
The Original Diaries
The Original Diaries
The Original Diaries
Special
Punkty : 1154
Sob Lut 16, 2019 7:46 pm

Obrazek
Powrót do góry Go down
Mazikeen McQueen
Mazikeen McQueen
Mazikeen McQueen
Vampire
Punkty : 76
Sob Lut 16, 2019 8:27 pm
Najnowszy/

Cholerne miasto, cholerne czasy...wściekłość jaka kipiała wewnątrz Mazikeen niemal rozprzestrzeniała się po całej okolicy. Rozwścieczony wampir, to pikuś z wampirem, który wyłączył wszelkie uczucia, któremu wszystko jedno co z nim będzie. Samotność Mazikeen, zero odzewu Caleba tylko doprowadzało wampirzycę do szału. Miała dość, jedyne co postanowiła zrobić odciąć się od tego cholernego uczucia pustki, tęsknoty, wściekłości. Nie czuła nic prócz błogiego stanu upojenia w jakim się znalazła. Łowcy ginęli jeden po drugim, każdy który się napatoczył w ręce Maz. Wampirzyca nie była przecież kilku letnim wampirem a kilkusetletnim. Miała swoje lata wampirze, ale też te gdy była człowiekiem. Wszystko w końcu dostało rąk i nóg, a co za tym poszło jej psychika nie była gotowa na przyjęcie tego wszystkiego w świadomość co skończyło się jak się skończyło. Uciekła bez uprzedzenia, zniknęła bez słowa. Od, bum i nie ma Mazikeen. Jedynie Oswald mógł wiedzieć, że żyje...ponoć bliźniaki mają to do siebie, że potrafią wyczuć takie coś. Chociaż to, że w jakiejś części była martwa pozostawiało jednak jakiś procent do zastanowienia się czy faktycznie to co niegdyś ludzkie mogło przywiązać się do tego co wampirze. Nie mniej, Maz była inna. Obojętna, kroczyła właśnie spacerkiem po parku. Wybrała sobie odpowiednio ciemne i przytulne miejsce. Z dala od ciekawskich oczu, przynajmniej o tej godzinie. Ciągnąć za fraki truchło jakiegoś człowieka. Podciągnęła go odpowiednio do pozycji siedzącej pod drzewem po czym wcisnęła mu butelkę piwa do ręki a sama usiadła obok z drugą butelką.
- Taka cisza to błogosławieństwo...
Mruknęła pod nosem stukając wznosząc toast z martwym człowiekiem. Upiła ze swojej butelki opierając wygodnie głowę o konar drzewa.
Powrót do góry Go down
Nina Von Everec
Nina Von Everec
Nina Von Everec
Witch
Punkty : 123
Sob Lut 16, 2019 11:22 pm
/Po spotkaniu z Aly

Ktoś by powiedział, że chodzenie w kapturze w dużym tłumie jest dość rzucające się oczy. Czyż nie? Na pewno tak, ale już jakoś się tym nie przejmowałam. Jeżeli nikt mnie tam nie zaczepił, więc tutaj również im się nie uda. A może tylko ja tak sobie wmawiam, aby poprawić sobie humor? Poczuć się bezpieczniej niż powinnam być? Poprawiłam kaptur, kierując się do parku który był aktualnie pusty. Idąc tak zauważyłam jakiegoś człowieka, który tak dziwnie siedział pod tym drzewem. Czyżby za dużo wypił? Rozejrzałam się wokół, ale nikogo nie zauważyłam. Zmarszczyłam czoło i zbliżałam się do niego. Szturchnęłam go, ale jak zobaczyłam krew. Krzyknęłam przerażona, ale zakryłam usta szybko ręką aby dźwięk nie był tak głośny. Zauważyłam, że jakaś osoba tutaj jest. Jeżeli krewa to chyba od razu wiadomo kto to. A mówili nie wychodź nigdzie bez jakiegoś noża. Wypuściłam powietrze, podchodząc jednak do jak się okazało...Cioci.
Westchnęłam jedynie, ulga i jak zmieszanie tym że ona tutaj jednak jest dziwnie na mnie wpływała. Plus  człowiek, który już nie żył. Przecież trzeba pozbyć się tego ciała, nie przy ludziach. Nie przy takich osobach, jakie tutaj są w tym mieście.
- Ciocia? Co ty tu robisz, ojciec ciebie też tutaj wysłał? - Spytałam się jej.
Odsunęłam się jak najdalej od ciała, nie chciałam zbytnio na to patrzeć. Nigdy nie lubiłam widoku krwi, a tym bardziej martwych ciał.
Powrót do góry Go down
Mazikeen McQueen
Mazikeen McQueen
Mazikeen McQueen
Vampire
Punkty : 76
Sob Lut 16, 2019 11:34 pm
Przerwać jej tak brutalnie otrzęsiny trupa?! Jak mogła?! Widząc jak zachowała się jej droga bratanica Maz tylko parsknęła pod nosem i pokręciła głową. Na szczęście smarkula nie widziała wyrwanego serca, którego brakowało mężczyźnie, a które swobodnie dyndało na gałęzi drzewa nieco nad jej słodką główką.
- Oswald? Nie...skąd znowu. Sama tutaj przyjechałam jakiś czas temu, zabawić się...wiesz taki hm...przyjemny dla duszy i ciała seans rozrywkowy.
Puściła jej oczko i wstała na równe nogi. Przeciągnęła się lekko i westchnęła.
- Poza tym, ta wywłoka czarownika nie będzie mi mówiła co mam robić. Niech się pierdoli i robi sam co chce. Ja mam coś o wiele ciekawszego...
Uśmiechnęła się lekko i pociągnęła do siebie truchło.
- Zobacz jaki on słodki, nawet Ci macha!
Wyszczerzyła się słodko i ściskając rękę nieboszczyka pomachała Ninie nią.
- Ups...
Zrobiło się nagle dziwnie cicho, jedynie trzask złamanej kości i rwanego mięsa było słychać w miejscu w którym stały.
- No patrz...tak Ci machał, że ręka mu odleciała...
Skrzywiła się i cisnęła ją gdzieś w tył za siebie.
- A szkoda...taki fajny był...amerykański...
Zachichotała pod nosem i spojrzała na bratanicę.
- A ty czego tutaj szukasz?
Powrót do góry Go down
Nina Von Everec
Nina Von Everec
Nina Von Everec
Witch
Punkty : 123
Nie Lut 17, 2019 12:00 am
Uśmiech pojawił się na mojej twarzy, ale pokiwałam na to głowę. Dobrze wiedziałam jak to się kończy i zaczyna, a dodatkowo widać to tu jak na załączonym obrazku.
- Ta wywłoka nawet się tutaj nie pojawi. Woli siedzieć w Mystic Falls niż stanąć ze wszystkim w cztery oczy. Ale taki już chyba jest. Pewnie bawi się w panowanie nad miastem, skoro większość ludzi przeprowadziło się tutaj - Takie niby były jego plany, ale ja sama uważam że on raczej tutaj nigdy się nie pojawi. Woli zostać w mieście sam, umrze ze starości bez nikogo przy duszy. Lecz nie ja podejmuję decyzję za ojca, ale on sam. Jeżeli takie jego jest życzenie, to takie będzie miał. Zmarszczyłam głową, ale sama nie wiedziałam w sumie co mam powiedzieć jej. Jedynie przyjrzałam się temu co jednak zostało z tego biednego człowieka. Odskoczyłam na to jak ciotka pomachała ręką trupa w moją stronę. Tak jednak nadal mnie to maksymalnie obrzydzało. Dźwięki po łamaniu kości też nie były zbyt piękne do usłyszenia. Zniesmaczona patrzyłam się na poczynania swojej rodziny. Nigdy chyba nie będziemy normalną rodziną jak trzeba.
- Amerykański? Pewnie krew miała dziwny sam czy coś, podobno wpływa to na styl życia. A jego był dość siedzący, chyba za długo zajadał niezdrowe rzeczy - W sumie to naprawdę ciekawe, czy krew miała jakiś inny smak jeżeli jadło się tłuste rzeczy i prowadziło się siedzący tryb życia. Z małą aktywnością fizyczną. - Tatuś mnie tu wysłał, abym dawała mu sprawozdania z tego miasta. Jakby sam nie mógł tego zrobić - Wywróciłam oczami na to jedynie.
Powrót do góry Go down
Mazikeen McQueen
Mazikeen McQueen
Mazikeen McQueen
Vampire
Punkty : 76
Nie Lut 17, 2019 12:12 am
- Cały Oswald...pierdolona szumowina, która wysługuje się innymi. Sam dupy nie ruszy tylko czeka.
Oblizała palce z krwi i wytarła resztki w bluzę, czy co tam miała Nina na sobie.
- Uwierz dziecko, on jest totalną pomyłką życiową tak jak Caleb...wszyscy faceci to świrnięci debile.
Warknęła i kopnęła truchło mężczyzny gdzieś w bok. Spojrzała na czarownicę i wzruszyła ramionami na jej słowa. Co ją to obchodziło?
- Jeśli interesuje Cię smak krwi, mogę sprawić byś była jedną z nas...wiesz, są różne smaki i smaczki jak kto woli. Od dziewiczej...słodkiej jak miód po ćpunów, z których można nieźle się nawalić.
Wyszczerzyła się pod nosem. Zrobiła krok w stronę Niny z szalonym uśmiechem.
- Ale czarownika jeszcze nie smakowałam...
Zakpiła i zbliżyła się niebezpiecznie do Niny.
- Tatusia nie ma, wszyscy zniknęli...idealnie...nikt mnie nie powstrzyma. Dobra zabawa...przyjemności nigdy zawiele prawda?
Zakpiła nieco i zadrapała do krwi kark czarownicy. Oblizując paznokieć od krwi.
- Mmm słodziutka...
Zamruczała pod nosem.
Powrót do góry Go down
Nina Von Everec
Nina Von Everec
Nina Von Everec
Witch
Punkty : 123
Wto Lut 19, 2019 6:25 pm
Patrzyłam się na to co wyprawia moja ciotka, zmarszczyłam czoło. Zachowywała się jak nie ona. Do tego jeszcze wytarła swoje palce o moją bluzę. Przecież jak ja teraz się pokaże w szkole, będą się dopytywać. A jedyne czego mi brakuje to bycia teraz w centrum uwagi. No super, spojrzałam się na plamy krwi, które zostawiła wampirzyca. Świetnie bluza do wyrzucenia.
- Nie dziękuję, wolę zostać wiedźmą. Nie widzę się jako wampirzyca, za bijąca ludzi aby przeżyć - Spojrzałam się na człowieka, który mógł przecież serio mieć jaką rodzinę. A teraz policja znajdzie jego całe rozwalone ciało, dosłowny pusty jak gąbka wyciśnięty do ostatniej kropli krwi. - Przydałoby się go spalić, nie powinnaś zostawiać po sobie takich śladów - Jak to mówili, jedno zaczniesz skończ drugie. Tak jak w tym przypadku, trzeba sprzątnąć co się zaczęło, aby nie robić wielkiego zamieszania. Nie pokazując tego, że się boję nie drgnęłam. Poczekałam aż zabierze te swoje palce. Przycisnęłam kawałek kaptura do rany, aby jakoś zatamować niewielką ranę. - Spróbowałaś, a teraz możesz sprzątnąć po sobie. Już i tak będę musiała się w szkole tłumaczyć przez ciebie. To że ojca nie ma, nie oznacza że nie potrafię się ochronić przed tobą lub przed kimś zupełnie innym - Prychnęłam i odsunęłam. Nie można liczyć na nikogo w tym pieprzonym świecie. Skierowałam się w stronę szkoły, zostawiając tam po prostu swoją ciotkę i jej ofiarę. Cała moja rodzina jest popieprzona. Niestety po części ja również też.

z/t
Powrót do góry Go down
Mazikeen McQueen
Mazikeen McQueen
Mazikeen McQueen
Vampire
Punkty : 76
Wto Lut 19, 2019 8:26 pm
A ona co ona miała zrobić? Ta smarkula smakowała całkiem nieźle...dałaby sobie paluszki ujebać, że była jeszcze dziewicą bo co jak co, ale taka krew...nie no nieziemska! Przeciągnęła się lekko słysząc jej słowa o sprzątaniu.
- Oj dziecko, chyba nie znasz mnie na tyle...sądzisz, że posprzątam? Co ja jestem pierdolona sprzątaczka? Szumowiny są po to by je wyssać do ostatka. Nie sądzisz chyba, że będę się z tym kryć. Mam w dupie co myślisz wiesz? Idź do swojej budy i szczekaj tam jak inni. Powodzenia.
Zaśmiała się pod nosem i już po chwili spacerowała sobie przed siebie.
zt.
Powrót do góry Go down
Oswald von Everec
Oswald von Everec
Oswald von Everec
Witch
Punkty : 35
Sob Lut 23, 2019 5:37 pm
A ta głupia myślała, że ot tak może zapomnieć o całej sprawie z ugryzieniem jego bękarta? Oczywiście, nie zauważyły obecności osoby trzeciej, a nawet nie ukrywał się tak bardzo, żeby któraś z pań nie miała szansy zdemaskować obecności Oswalda. Czy dziwny był to widok ujrzenia Mazikeen i Niny w tym przeklętym miasteczku? Skądże! Z ich grona rodzinnego wbrew pozorom i powszechnym opiniom go znieważającym zajmował ostatnie miejsce w kategorii największego idioty w rodzinie. Mazikeen i Nina zajmowały w jego rankingu zasłużone drugie miejsce, pierwsze rzecz jasna zajmował Kevin i Roger.
- Staczasz się Mazikeen, jesteś jak kawałek zgniłego mięsa, którym się bawiłaś jak upośledzona na umyśle. Za dużo spędzonego czasu z tym idiotą Calebem tak niefortunnie na ciebie wpłynęły? - zakpił z niej, skupił na niej wzrok i jednym machnięciem ręki złamał jej kość łokciową, u której kość tak nieestetycznie teraz wystawała. Odgłos bólu był jak pierwsza symfonia Sibeliusa, miła dla uszu, dała mu tą małą przyjemność dzisiejszego wieczoru.
Powrót do góry Go down
Mazikeen McQueen
Mazikeen McQueen
Mazikeen McQueen
Vampire
Punkty : 76
Sob Lut 23, 2019 5:50 pm
Już maszerowała sobie przed siebie przekonana że nikt ani nic jej nie zatrzyma. Myliła się niestety. Chwilę później słysząc głos znajomy bo znajomy to jednak nie do końca miała świadomość kto do niej mówi. Dopiero po chwili dotarło do niej, że to jej przebrzydły brachol, który sądził że pozjadał wszystkie rozumy. Słysząc jego słowa tylko warknęła przeciągle. Chciała go po prostu zlać i iść dalej, ale uniemożliwił jej przez złamanie ręki. No kurwa serio?! Musiał ją uszkodzić?!
- Czy Ty kurwa jesteś normalny? A nie...faktycznie nie jesteś
Wycedziła przez zaciśnięte z bólu zęby. Złapała rękę i szarpnęła z całej siły by ją sobie nastawić. Skurwiel jeden! Toż to ją będzie bolało przez kilka dni! A do tego musiała się teraz posilić by rana się zaczęła goić! Przeklęty działdyga!
- Odpierdol się i zajmij sowimi sprawami. Zapominasz się, że nie jesteśmy już rodziną? Wy jesteście śmierdzącymi kanaliami, które sprzymierzyli się z tymi szumowinami blokując wyjście z tej przeklętej mieściny i daliście do tego się wyruchać jak tania dziwka.
Zadrwiła przeciągając się bo dla niej oczywistym było, że musieli maczać w tym wszystkim łapy czarownicy bo kurwa jakim prawem ONA, ONA nie miała możliwości wyjścia poza miasteczko?! To była kpina!
- Wypierdalaj nim zrobię sobie koleje trofeum.
Warknęła szczerząc się wściekle pod nosem. Było jej wszystko jedno, chciała krwi, dużo krwi. Nie obchodziło ją to, czy ktoś ucierpi czy nie. Winny czy nie, dla niej był posiłkiem i tyle.
Powrót do góry Go down
Oswald von Everec
Oswald von Everec
Oswald von Everec
Witch
Punkty : 35
Pon Lut 25, 2019 1:18 am
Ten ból był jak balsam dla jego obolałego serduszka. Niech wścieka się na niego, warczy jak rozjuszony dziki kundel, rzuca obelgi pod jego adresem. Tylko to potrafi ta zakłamana cizia. We wszystkich widzi problem poza sobą. Frajer z ktorym sie trzymala i ktory ja przemienil, pewnie pochodził z czasów prehistorycznych, gdy eunuchy jeszcze byli modni. Hetera jedna go sobie podporządkowała i głupia córa Koryntu myśli, że może to zrobić z nimi wszystkimi. Kurwa, niedoczekanie.
- Jestem mniej normalny niż Nina, ale bardziej normalny od ciebie. I skończ z tym pierdoleniem. Nawet nie myślę o reaktywowaniu naszej rakowej rodziny, bo promienuje od niej toksykami. Ja za tym gównem nie stałem - wskazał otaczające ich widoki. Oczywiście, że stał, ale przemilczał to. Nie był jej winien nawet okruszka prawdy. - No popatrz, taka duża już z ciebie sadystka. Szkoda tylko, że taka głupiutka. Niczego się nie nauczyłaś? - zimny uśmiech nie zwiastował niczego dobrego. Mazikeen mogła to zrozumieć, gdy jej lewa noga wygięła się w ułamku sekundy do nienaturalnej pozycji. - Powiedziałem już, że się staczasz?
Powrót do góry Go down
Mazikeen McQueen
Mazikeen McQueen
Mazikeen McQueen
Vampire
Punkty : 76
Wto Lut 26, 2019 8:37 pm
- Ty sprowadziłeś SWOJĄ rodzinę do takiego stanu i się dziwisz? Zapominasz, że ja jestem trupem od ponad pięciuset lat kretynie. Sądzisz, że połamanie mnie do nieprzytomności Ci coś da? Śmiało, proszę bardzo. Przecież tylko na To Ciebie i Twoją pierdoloną rodzinę stać. Znęcać się, kpić i drwić prawda?
Zaśmiała się pod nosem. Nie wiedzieć kiedy jej noga wygięła się a ona poczuła nieznośny ból. Krzyknęła upadając na trawę a z siebie wydała wściekły warkot.
- Czego się nauczyć miałam? Że Tacy jak Ty, jesteście szujami? To wiedziałam od początku sądziłam jednak, że Ty jako mój brat masz chociaż resztki godności w sobie. Myliłam się jak zawsze w kwestiach sercowych jednak nie warto było zaprzątać sobie Wami głowy. Ani takimi jak Ty ani takimi jak Caleb. Wszyscy jesteście siebie warci. Wszyscy co do jednego. Każdy po kolei...no na co czekasz...dobij leżącego.
Powrót do góry Go down
Katherine Pierce
Katherine Pierce
Katherine Pierce
Vampire
Punkty : 70
Wto Lut 26, 2019 8:41 pm
Katherine od dłuższego czasu pisała do Mazi sms ale co z tego, jak ta malutka poczwarka nie odpisywała? Normalnie szok. Zostawić ją na moment, tylko na moment a ta już rozrabia. I co musi zrobić w takiej sytuacji Katherine? Oczywiście ratować jej tyłeczek bo jakże by inaczej. Tak teraz dowiedziała się od zaprzyjaźnionych informatorów, że również i jej siostra błąka się po tym przeklętym miasteczku. Jakby tego było mało dowiedziała się również o incydencie z Niną. Po cholerę Mazikeen ją ugryzła? Przecież to było z góry wiadome, że Oswald nie pozwoli by tak potraktowano jego córkę. Tak jak myślała, tak też się stało. Na szczęście Kath zdążyła szybko namierzyć siostrę zanim stałaby się tragedia. Czy ten Caleb nie może dopilnować ją chociaż na minute? Co się kobieta nie odwraca to jej siostra robi co chce a Caleb żyje w świecie jednorożców i chyba nie widzi tego co ona wyrabia. No ale nic. Katherine wkracza po raz tysięczny by ją ratować.
Przyszła na miejsce najszybciej jak mogła. Informatorzy byli złotem w tej sytuacji bo samej trochę by jej zajęło namierzenie kobiety. Zmarszczyła brwi widząc jak Oswald krzywdzi Mazikeen i nie patrząc ani chwile w wampirzym tempie przyszpiliła go do drzewa.
- Dzień dobry braciszku. Tak się opiekujesz swoją małą siostrzyczką? pomachała mu paluszkiem przed twarzą, a następnie odepchnęła kilka metrów dalej. Czy bała się jego magii? Skądże... Opanowała do perfekcji w tak długim czasie ich nędzne sztuczki wywołujące ból głowy i inne tego typu rzeczy. Za często przebywała z czarownicami by nie znać ich zwyczajów i nie nauczyć samoobrony.
Spojrzała w stronę Mazikeen z wyrzutem.
- A ty byś może się odezwała a nie skaczesz po polach i gryziesz biedne osoby? - podeszła do niej pomagając jej wstać.
Powrót do góry Go down
Oswald von Everec
Oswald von Everec
Oswald von Everec
Witch
Punkty : 35
Wto Lut 26, 2019 9:45 pm
- Przede wszystkim kochana siostro, ja nigdy nie chciałem tej rodziny. Ale kurwa się stało! - obrócił się dookoła własnej osi i się bezczelny zaśmiał, śmiech przez łzy. Wzruszył beznamiętnie ramionami. - No stało się! Nina i Kevin przyszli na świat, nie zabiłem ich, choć tak kusiło... Nie zostałem stworzony do bycia rodzicem, ale z drugiej strony okazałem jakieś dobre serce, nie porzuciłem ich na śmietniku, łożyłem na nich pieniądze, mieli wszystko co chcieli. Przynajmniej coś zrobiłem - próbował się wytłumaczyć, czuł taką wewnętrzną potrzebę z czeluści skażonego umysłu do wyznania swoich win. Gdy bliźniacza dusza upadła na trawnik zwijając się z bólu poczuł się usatysfakcjonowany. Na twarz wypełzł sadystyczny uśmiech. - Tacy jak ja? O nie kochana, jeśli już to my. My kpimy, my drwimy, my znęcamy się, my zabijamy. My jesteśmy potworami, nie znamy litości dla słabeuszy, nie obchodzą nas inni. Zabijanie to dla nas chleb powszedni. Zapomniałaś już nasze dzieciństwo? O rany, minęło tyle lat. Świat zdążył się unowocześnić, wypiękniał. Oferuje więcej niż gdy byliśmy dziećmi. Tyle czasu upłynęło i zapomniałaś o swoich grzeszkach? Mordowaliśmy dla zabawy niewinnych wieśniaków, plądrowaliśmy miejscowe wioski. Ludzie się nas bali Maz, zbroczona krwią ofiar tańczyłaś wokół ogniska i ty moja panno starasz się mnie pouczać? To takie... - wypowiedział słowa po łacinie, a one jakby niesione przez wiatr docierały do uszu Mazikeen sprawiając, że ta słyszała je w swojej głowie na okrągło. Tak w kółko i kółko. Ten cichy szept, od którego mogła rozboleć głowa i rozjuszyć już rozjuszoną bestię, która drzemała w wampirzycy.
Dokończył zdanie dopiero, gdy zorientował się cóż za piękna mordka na niego napiera. Parsknął śmiechem.
- ... Żałosne? - zdążył przełknąć ślinę i cmoknął w powietrze. - Ale rezolutna ta Kath...
Znowu podła żmija nie pozwoliła mu dokończyć, bo stwierdziła sobie, że czemu by nie zrobić z Oswalda rozbijającego się samolotu, który padnie ryjem prosto w tą sosnę, która tam nieopodal nich stała. Zderzenie z tym pięknym darem natury okazało się nadzwyczaj bolesne. Kręciło mu się w głowie. Widział przed oczami gwiazdy na niebie, na szczęście była to noc, więc to było naturalne. Ale ten ból, który otępił jego zmysły już niekoniecznie. Zwijał się z bólu i rzucał przekleństwami, szczególnie pod adresem Katherine.
Powrót do góry Go down
Nina Von Everec
Nina Von Everec
Nina Von Everec
Witch
Punkty : 123
Sro Lut 27, 2019 2:00 am
W sumie sama nie wiedziałam dlaczego tutaj wróciłam. Może z poczucia winy, że ten człowiek tak leżał cały rozwalony..na pewno miał jakąś rodzinę więc byłoby trzeba chociaż upozorować to jakoś no sama nie wiem. Westchnęłam jedynie idą ponownie w miejsce gdzie jeszcze nie dawno byłam. Jednak jak zdążyłam tutaj przyjść zauważyłam już trzy osoby przy tym ciele. Zmarszczyłam czoło rozpoznając znajome twarze. Naprawdę nie ma lepszego momentu na to wszystko niż rodzinka? W końcu prawdziwą miłość poznaje się w biedzie, jak przyjaciół. Lecz to co innego, zniesmaczona przyszłam do tego szacownego grona. Przyglądając się każdemu z osoba, ale widok ojczulka mnie aż zniesmaczył. Westchnęłam jedynie, jak stanęłam kolo nich zwracając na siebie uwagę.
- Rodzina Adamsów w komplecie, jakże uroczo - Schowałam głębiej swoje ręce w kieszenie swojej bluzy. Ściskając piąstki ze zmarszczonymi oczami, przyglądałam się im tylko tak. Wzrok zjechała na trupa, dając ojcu do myślenia że serio trzeba się go stąd pozbyć. Bo po swojej ciotce nie widzę największej chęci do tego.
Powrót do góry Go down
Sponsored content
Sponsored content
Powrót do góry Go down
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next
Skocz do: