The Original Diaries

Hayden Lake wita..
 

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
Idź do strony : 1, 2  Next
The Original Diaries
The Original Diaries
The Original Diaries
Special
Punkty : 1154
Pon Sty 28, 2019 1:51 am

Obrazek
Powrót do góry Go down
Roger Severson
Roger Severson
Roger Severson
Witch
Punkty : 39
Nie Lut 24, 2019 9:58 pm
#1

Czasami trudno powiedzieć, co kieruje czarownicami i czarownikami. Sam Roger, chociaż miał już wiele lat na karku, nadal nie pojmował niektórych mocy, które rządziły tym światem. Tak samo było tym razem, kiedy to nieznana siła pchała go ku łące, gdzie miało się coś zdarzyć. Oczywiście o tym nie wiedział ale jednak intuicja rzadko płatała mu figle. Udał się więc do lasu, gdzie po kilku godzinach chodzenia, nieco zagubiony w swoich myślach, dotarł do łąki, która rozciągała się schowana, gdzieś nieopodal szkoły, do której uczęszczali specjalni, wyjątkowi uczniowie. Roger doskonale wiedział, że nie była to szkoła dla bogatych snobów, chociaż niektórzy uczniowie mogli się zaliczać do tego grona.
Po tym jak połączył siły z łowcami oraz potężną wiedźmą Dahlią, nie mógł wydostać się z tego miasta. Próbował ale nie spodziewał się, że zaklęcie podziała także i na niego, na istotę zrodzoną z ciemności, która nie istnieje w naturze. Z drugiej strony przecież był jednym z niewielu czarowników ekspresji, którzy brali udział w potężnym rytuale. To był jeden z niewielu legendarnych momentów w historii magicznego świata, rzadko się zdarza, aby zarówno wiedźmy magii tradycyjnej, ofiarnej i wielu, wielu innych współpracowało dla wspólnego dobra. Jednakże magia, której użyli jasno pokazała światu magii, że czarownice są siłą z którą należy się liczyć. Żaden wampir czy wilkołak nie mógł się równać z potęgą wiedźm. To całkowicie zmieniło nastroje polityczne pośród wszystkich ras.
Jak zawsze ubrany całkowicie na czarno, przemierzał łąkę skąpaną w zachodzącym właśnie słońcu. Czekał aż ściemni się bardziej i ukojne cienie utulą świat do snu. Było oczywiście większe ryzyko ataku wampira ale przecież Seversona trudno było zabić, ten kto próbował kończył naprawdę bardzo źle. Tym razem jednak chyba Roger szukał kłopotów na swój sposób... stanął po środku otoczonej drzewami łąki i skupił swoją moc aby przyśpieszyć bieg wydarzeń. I nagle... nie wiedząc czy magia zadziałała czy był to jedynie przypadek, usłyszał trzask gałązki.
Powrót do góry Go down
William Walker
William Walker
William Walker
Werewolf
Punkty : 71
Nie Lut 24, 2019 10:15 pm
2#

Był zagubiony, o ile może być zagubiony człowiek, który nawet nie wie kim jest. Podobno miał na imię Josh, tylko tyle wywnioskował z rozmowy z tym chłopakiem. Potem zaprowadził go do jakiejś dziwnej szkoły gdzie wszystko wyglądało tak inaczej i.. tak nienaturalnie, że nie wiedział co ma zrobić. Chciał stamtąd po prostu uciec, w pamięci miał zatroskaną twarz czarnowłosej dziewczyny, czuł że coś ich kiedyś łączyło, ale nie wiedział ile.. czuł się cholernie zagubiony wśród tych wszystkich ludzi i kiedy kazali mu wypocząć on po prostu się wymknął z tego cholernego miejsca. Ciągnęło go w stronę natury, w stronę lasu z którego niedawno się wyrwał a zwłaszcza w stronę łąki, która była niedaleko pobliskiego jeziora. Przypadek? Wiedział, że coś jest z nim nie tak, czuł drzemiącą w nim bestię, nadal jednak uśpioną. Denerwował się zbyt szybko jak na normalnego człowieka a wszystkie słowa tej dwójki przeplatały się przez siebie.
Wampiry.. wilkołaki.. czarownice..
Nie wiedział kompletnie o co im chodzi, więc może dlatego tak bardzo czuł się przytłoczony tą całą sytuacją. Ubrany w obcisły top i krótkie spodenki mimo, że pogoda nie dopisywała zbytnio wybrał się na badanie okolicznych terenów. Nie spodziewał się nawet, że tutaj kogoś spotka, bo przecież niby dlaczego miał się spodziewać? Zauważył jakąś postać na łące i chciał po cichu się wycofać, może pójść inną drogą kiedy zupełnie przez przypadek nadepnął na gałązkę, która wydała cichy trzask.. a może to zrządzenie losu? Brązowe oczy chłopaka zlustrowały twarz obcego, który obrócił się w jego kierunku. Nie znał go. A może jednak znał? Rudzielec wyprostował się i wszedł na łąkę, jakby po prostu nic takiego się nie stało, przecież on tylko spacerował.
- Ja.. ja nie będę przeszkadzał - wymamrotał tylko w stronę Rogera, nie zdając sobie nawet sprawy, że w poprzednim życiu go znał. O ile miał to poprzednie życie, bo jedna wielka dziura w pamięci nie pozwalała mu na przypomnienie sobie kim tak naprawdę jest.
Powrót do góry Go down
Roger Severson
Roger Severson
Roger Severson
Witch
Punkty : 39
Nie Lut 24, 2019 10:27 pm
Obrócił się w stronę przybysza i... na chwile zamarł. Nie spodziewał się, że spotka tego uroczego rudzielca jeszcze w życiu. Nie po tym, jak ten został porwany, a później wszystko potoczyło się zbyt szybko, aby mógł zająć się jego poszukiwaniami. Chociaż może ten rytuał, który wykonał z innymi czarownicami okazał się być na tle silny, że całkowicie odwrócił pole magicznych mocy? Może teraz to nie Mystic Falls przyciągało nadnaturalnych a własnie to miasto, które było świadkiem wielkich czynów. Stężenie magii w tym miejscu było przecież już naprawdę całkowicie nie do pojęcia. Roger cały czas czuł, jakby jego skóra delikatnie mrowiła od nadmiaru zgromadzonej mocy. To było uczucie wiedzy, jakby zdawał sobie sprawę, że poruszenie jednej z wibrujących magią strun może spowodować zmianę układu... czegoś. To było trochę jak przeniesienie teorii strun z fizyki na płaszczyznę metafizycznej magii, która przenikała rzeczywistość w każdym punkcie w ten sam sposób, a jednak wyglądało, że obecnie to miasto miało w sobie najwięcej połączeń, najwięcej skrzyżowań w linii przeciwnych wymiarów i linii magii.
To wszystko sprawiło, że wilkołak, że Joshua musiał trafić własnie w to miejsce. Może to była ledwie tląca się intencja, którą jednak wzmocniło działanie połączonej magii wielu wiedźm? A może to był jedynie przypadek? Nieważne... jego rudzielec był tutaj a tym razem Roger nie mógł pozwolić, żeby ten mu się wymknął z rąk. Co więcej, musiał sprawić, że ci którzy go porwali pożałują tego wszystkiego.
- Nie wierzę, po tak długim czasie się znaleźliśmy - powiedział w końcu, kiedy pierwsze zaskoczenie minęło. Zrobił w jego stronę kilka kroków ale jednak w końcu się zatrzymał. Coś mu nie grało, widział w jego oczach niezrozumienie. Nie wiedział, kim jest Roger.
- Czekaj, nie poznajesz mnie, prawda? - spytał wpatrując się w niego uważnie, jego czarne spojrzenie wręcz wwiercało się w duszę i umysł wilkołaka. Możliwe, że naprawdę badał powierzchownie jego myśli. Zmarszczył lekko brwi zastanawiając się, jak to możliwe, że rudzielec stracił pamięć. Bo stracił... wyczuł to w jego umyśle. Wiedział też, że mógłby mu przywrócić pamięć, chociaż nagłe przywrócenie wspomnień potrafi nieść za sobą... bolesne skutki.
Powrót do góry Go down
William Walker
William Walker
William Walker
Werewolf
Punkty : 71
Pon Lut 25, 2019 6:38 pm
On tak naprawdę nie sądził, że spotka kogokolwiek kto by znał go w poprzednim życiu, bo jak inaczej miał nazwać to co było przed przybyciem tutaj? Gdyby pamiętał to zapewne byłoby dla niego łatwiej, jednak nie pamiętał i był teraz ślepcem, który usilnie próbował się wydostać z pieprzonego pomieszczenia macając na oślep ściany w poszukiwaniu drzwi. Zauważył spojrzenie czarownika, na moment Will zamarł w miejscu zdając sobie sprawę, że jego serce wyczynia jakieś dziwne harce w jego piersi, przez ciało mimowolnie przeszedł go dreszcz, tak samo na widok twarzy czarnowlosej dziewczyny. Gdzieś w głębi odezwał się głos, że ten tutaj przed nim miał znaczącą rolę w jego życiu, jednak mógł tylko się domyślać jaką. Chciał po prostu się odwrócić i odejść kiedy ten się odezwał, na moment zamarł z otwartymi ustami zdając sobie sprawę, że nie wie co ma powiedzieć. Jego spojrzenie chyba powiedziało mu, że ten go nie rozpoznaje, na jego pytanie delikatnie kiwnął głową robiąc znowu parę kroków w stronę nieznajomego a może znajomego? W każdym razie czuł, że może mu zaufać mimo, że nie potrafił wytłumaczyć skąd to tak naprawdę wie.
- Czy.. Ty mnie znasz? - zapytał po chwili milczenia, przekrzywiając delikatnie głowę na bok, a jego wzrok mimowolnie prześlizgnął się po twarzy Rogera pragnąc sobie przypomnieć cokolwiek co łączyłoby jego wspomnienia z tym facetem, jednak miał tylko i wyłącznie cholerną pustkę w głowie. Otworzył ponownie usta i przez moment tak stał..
- Czy.. ja mam na imię Josh?
Zapytał po chwili milczenia zdając sobie sprawę, że to pytanie może zabrzmieć bardzo dziwnie, bo przecież pytał Rogera o to jak on sam ma na imię. Nie chodziło tutaj, że nie wierzył temu chłopakowi Kevinowi czy jak on tam miał na imię, ale chciał także potwierdzenia od jeszcze kogoś. Rudy poczuł się tak cholernie bezbronny i słaby..
Powrót do góry Go down
Roger Severson
Roger Severson
Roger Severson
Witch
Punkty : 39
Pon Lut 25, 2019 9:08 pm
Roger wpatrywał się na początku w chłopaka zaskoczony ale im dłużej w jego pobliżu przebywał, tym spokojniejszy się stawał. Tak jakby przyzwyczajał się już do myśli, że jego wilkołak jest już pod ręką, jakby przyzwyczajał się do stanu rzeczy, który powinien w sumie trwać. Tak więc po krótkiej chwili nawet się uśmiechnął, o dziwo był to uśmiech dość miły, chociaż krył się w nim delikatny odcień czerni i tajemniczości. Roger był w końcu specyficznym czarownikiem, zawsze rozsiewał wokół siebie tą dziwną aurę tajemniczości i mroku, które mieszały się z czymś trudnym do zidentyfikowania, co z jednej strony powodowało niepokój a z drugiej strony odbierało dech w piersiach. Czy tym razem także odbierze dech w piersiach Josha? Trudno było powiedzieć.
- Tak, znam i tak, nazywasz się Josh. Josh Walker - odpowiedział po czym zbliżył się bardziej do niego i położył mu na policzku dłoń. Zastanawiał się jak chłopak zareaguje na dotyk, który przecież był trudny do zapomnienia. Może mózg nie pracował tak jak powinien, może nie pamiętał przy jego pomocy wszystkich tych rzeczy, które razem robili. Jednak ciało często zapamiętywało rzeczy o wiele bardziej. Pewien dotyk, smak zawsze mógł wywołać określone wrażenia, a dotyk czarnoksiężnika zdecydowanie był czymś innym od dotyku innych istot. Z jednej strony ciepły, z drugiej strony lodowaty niczym śnieg. Z jednej strony elektryzujący ale również pieszczący skórę naznaczoną delikatnym zarostem.
- Chyba straciłeś pamięć mój drogi - stwierdził coś, co było w sumie oczywiste. Przesunął palcem po jego policzku aż w końcu złapał go za podbródek i zaczął wpatrywać się w oczy wilkołaka starając się dostrzec w nim bestię, którą w nim szczególnie uwielbiał. Dzieliło ich tak naprawdę niewiele ale jednak ta odległość, między ich ustami, nadal była za duża, zbyt duża dla zgłodniałego pocałunku Seversona. Czarownik westchnął.
- Szkoda, że nie pamiętasz - zaczął - będę musiał tłumaczyć ci wszystko od nowa albo będę musiał wykorzystać moje szczególne... talenty, żeby przywrócić ci pamięć - powiedział, po czym jak czuły kochanek pocałował wilkołaka prosto w czoło. Sam nie wiedział czy potrzebuje tej bliskości czy robi to wszystko po to, żeby przywrócić pamięć swojemu wilkołakowi.
Powrót do góry Go down
William Walker
William Walker
William Walker
Werewolf
Punkty : 71
Pon Lut 25, 2019 9:35 pm
Rudzielec patrzył na niego z widocznym zaskoczeniem nie tylko w oczach ale także na twarzy, usilnie próbował skojarzyć jakieś fakty z tym mężczyzną jednak w jego głowie nadal była okromna ciemność i pustka. Przełknął on mimowolnie ślinę, nie odrywając od niego ani na moment spojrzenia.. czuł jednak, że nie tylko może mu ufać, ale w pewnym sensie jest przy nim bezpieczny. Jednak czy na pewno? Przecież go nie znał, więc skąd te cholerne uczucie, jakby łączyło ich więcej niż tylko przelotna znajomość, jakby byli częścią jedności? Nie wiedział co ma powiedzieć, a jego uśmiech uderzył w niego niczym fala gorąca i zarazem zimnego powietrza, otworzył nawet usta, żeby coś powiedzieć a wtedy usłyszał swoje imię i nazwisko jak mniemał.
- Walker - wyrwało się z jego ust zanim ten zdążył dotknąć jego policzka, w pierwszym odruchu chciał się po prostu odsunąć, ale jego brązowe oczy odnalazły oczy czarownika i przytwierdziły go po prostu do podłoża. Przez ciało przeszedł przyjemny dreszcz, mimowolnie jego ciało się delikatnie napięło. Nie mógł się cofnąć mimo, że jego mózg krzyczał, żeby to zrobił, jego ciało jednak mówiło zupełnie co innego, delektowało się dotykiem i przyjemnymi dreszczami, które przez nie przebiegały. W tym momencie czuł się bezpiecznie jak nigdy i pragnął, no właśnie czego? Pragnął więcej, ale czego? Jego dotyku? Słów? Nie potrafił tego jednak określić.  
- Ale.. dlaczego? - zapytał, wytrzymując jego spojrzenie, ani na moment nie odrywał swoich brązowych oczu od jego, jakby chciał się doszukać w nich prawdy o swoim pochodzeniu. Jakby chciał dowiedzieć się kim naprawdę jest bo jednak imię i nazwisko to zdecydowanie za mało. Chciał wiedzieć co takiego tutaj robił, kim był. W jego oczach była owszem ukryta bestia, ale przez nieświadomość jej posiadacza spała ona, głęboko ukryta w jego duszy. Przymknął oczy kotarą z powiek kiedy jego usta dotknęły jego czoła, czuł jak to miejsce go pali jakby ktoś przyłożył do niego rozgrzany do czerwoności metal. Dopiero po chwili otworzył ponownie oczy, zdając sobie sprawę że Roger jest zdecydowanie za blisko niego.  - Pomóż mi - wymamrotał tylko cichym głosem, zdając sobie sprawę że słowa, które pomyślał wyrwały się z jego ust zanim zdążył je powstrzymać.
Powinien może odejść?
Powrót do góry Go down
Roger Severson
Roger Severson
Roger Severson
Witch
Punkty : 39
Sro Lut 27, 2019 10:28 am
Zapewne Walker dostrzegł, jak ręce Rogera powoli robią się jakby inne. Od koniuszków palców, jego żyły stawały się czarne, wręcz demoniczne, powoli chowały się pod rękawami jego czarnej koszuli, a po krótkiej chwili pojawiły się na szyi i zmierzały ku skroniom. Jego cera zrobiła się momentalnie jasna, wręcz biała, co zapewne wyglądało jednocześnie niesamowicie, jak i przerażająco. Trudno było stwierdzić, czy uciekać czy pozwolić żeby Severson robił dalej to co zaczął robić. Nie ulegało jednak wątpliwości, że wokół zrobiło się, jakby ciemnie, jakby sam Roger wchłaniał światło wokół. Czuć można było przyjemny dotyk ciemności, która nie istnieje na tym świecie. Lata, wręcz wieki praktykowania ekspresji sprawiły, że Roger jakby uodpornił się na działanie tego wszystkiego. Przyzwyczaił się do tego, że jego dusza znajdowała się tam, gdzie istniała ciemność, jej największa istota. Ta magia nie pochodziła z tego świata, miała ona swoje miejsce, gdzieś poza granicami wszystkich wymiarów. Roger uwielbiał nazywać ekspresję Niebytem lub Pustką, bo ona najdoskonalej opisywała naturę pewnych zaklęć.
- Nie bój się mój słodki, zaraz sobie przypomnisz, jak ważny dla ciebie jestem - odpowiedział z dziwnego rodzaju tonem, jakby pomieszaniem miłości i strachu, które były doskonałym połączeniem, przynajmniej według samego Rogera. Podszedł on do wilkołaka i położył mu dłonie na skroniach. Zamknął oczy pozwalając aby macki jego umysłu powoli wślizgnęły się do głowy byłego kochanka i próbowały odnaleźć ukryte wspomnienia. One na pewno tam były, jednakże Roger nie mógł ich na razie znaleźć. Kiedy okazało się, że nie było nic w świadomości, postanowił udać się głębiej, do nieświadomości, tam gdzie znajdowało się wszystko to, czego Josh nie był świadomy. Wędrował po meandrach linii czasu i umysłu Walkera desperacko szukając wspomnienia znad jeziora, gdzie przeżyli razem naprawdę przyjemne chwile. Niestety nieświadomość nie miała nic ponad to, co powinna mieć. Ostatnim celem jego podróży była podświadomość. I tam... natrafił na przedziwną blokadę. Wiedział, że jest za nią to, czego szuka ale jednak bariera nie pozwalała mu przedostać się dalej. Napierał na nią z całych sił nie zdając sobie sprawy, że może to sprawiać ból Joshowi. Przynajmniej póki nie usłyszał gdzieś z oddali jęku. Po chwili sam poczuł jego ból, więc... odebrał mu go. Wchłonął jego ból w siebie, akurat na ten rodzaj był na swój sposób uodporniony, wszakże wiele razy czarownice czytały mu myśli w dość brutalny sposób. Ostatnią resztką sił odkrył dziwne połączenie, niewidzialną nić łączącą barierę z zaklęciem rzuconym, między innymi przez samego Rogera na to miasto.
Puścił Josha a jego czarne żyły momentalnie zniknęły, również skóra nabrała nieco rumieńców.
- Zaskakujące... naprawdę bardzo, bardzo dziwne - powiedział w końcu wpatrując się w zamyśleniu w Walkera.
Powrót do góry Go down
William Walker
William Walker
William Walker
Werewolf
Punkty : 71
Nie Mar 03, 2019 8:21 pm
Jego spojrzenie zatrzymało się na oczach Rogera, jednak dostrzegł jakiś ruch w okolicach jego rąk, na moment przeraził się i nawet cofnął o krok, widział to pierwszy raz w życiu. Nagle te wszystkie słowa, które usłyszał wychodząc z tego okropnego miejsca zwanego szkołą zaczęły nabierać sensu, coś o czarodziejach.. wilkołakach i wampirach.. ale on nie był żadnym z nich, był przecież zwykłym człowiekiem, który chciał dowiedzieć się kim naprawdę jest. Jeśli ceną jest za to dołączenie do dziwnej sekty czy oddanie się jakiemuś maniakowi, który w tym momencie go przerażał, ale zarazem Josh go podziwiał, to jednak może powinien poświecić temu więcej uwagi? Przeraził kiedy poczuł na skórze dotyk ciemności, tak jakby nagle światło wokół nich zgasło a Roger był jego jedynym źródłem, mógł po prostu stać i patrzeć prosto na niego z lekko rozchylonymi ustami i z niedowierzaniem w brązowych oczach.
- Kim.. czym jesteś? - wyrwało się z jego ust zanim ten podszedł do niego, jego ton głosu i te słowa spowodowały, że poczuł jak przez jego ciało przebiega dreszcz, strachu? Tęsknoty? Nie miał pojęcia, po prostu go poczuł i przeraził się, chciał nawet się cofnąć, ale ten zdążył położyć ręce na jego skroniach. Mimowolnie oddał się temu zamykając oczy, jakaś jego cząstka pragnęła dowiedzieć się kim tak naprawdę jest, co tutaj robi dlatego kiedy jego magia niczym macki wtargnęły siłą do jego umysłu z jego ust wyrwało się ciche westchnienie. Czuł jak ten przebija się przez pierwszą a potem drugą barierę jego umysłu z niezwykłą precyzją, dziwne to było uczucie, ta świadomość, że ktoś jest w Twojej głowie i szuka tam informacji o Twojej osobie.. przez moment nawet wydawało mu się, że Roger coś znalazł, lecz zanim zdążył to chwycić pojawił się pewnego rodzaju mur obronny, a może po prostu to jego umysł płatał mu figla? Poczuł ból, ból który z każdym naporem czarownika na jego mózg potęgował się, z jego ust wyrwał się najpierw jęk a potem cichy krzyk. Ocknął się dopiero po chwili, a raczej tak mu się wydawało, nawet nie wiedział kiedy upadł na ziemię, na miękką trawę. Czuł jak jego ciało drży, próbował złapać oddech ale to nawet sprawiało mu trudności. Dopiero po chwili uniósł głowę, żeby spojrzeć na mężczyznę.
- Co się stało?
Zapytał cichym głosem, uświadamiając sobie, że jego życie nadal pozostanie wielką niewiadomą.
Powrót do góry Go down
Roger Severson
Roger Severson
Roger Severson
Witch
Punkty : 39
Sob Kwi 20, 2019 7:50 pm
Wiedział, że połączenie jest zbyt silne aby odblokować wspomnienia, które ukryły się głęboko za barierą. Jednakże połączona siła czarowników, siła rożnych rodzajów magii oraz charakterów sprawiała, że niektóre rzeczy były nie do ruszenia nawet dla Rogera, który chociażby mocno chciał to nie przełamie magii, która stała zarówno za zaklęciami ochronnymi, którymi zostało otoczone miasto, jak i jakimś cudem barierą, która blokowała wspomnienia Josha. Biedny wilkołak, póki magia nie zostanie rozproszona nie przypomni sobie nic sam z siebie, no chyba że będzie chciał przeżyć ból, o którym nigdy nie śnił nawet. Jednakże, chociażby serce Rogera było ciemne i zimne jak pustka leżąca po światami, to jednak nie chciał widzieć, jak jego ukochany wilkołak cierpi. Nie przyznałby się do tego ale zależało na nim, chociaż sam o tym jeszcze nie wiedział. Zaczęło się przecież tak naprawdę od zwykłej chwili namiętności, która była wynikiem alkoholu oraz hedonistycznego podejścia do życia czarnoksiężnika. Ich relacja jednak mocno zaczęła się zmieniać z biegiem czasu. Kto by pomyślał, że jakiś śmiertelny wilkołak skruszy kamień duszy wiekowego, możliwe, że nawet nieśmiertelnego czarownika.
- Twoje wspomnienia kryją się za magią, której ja sam nie mogę się przeciwstawić. Wiem jak to zrobić ale potrzebowałbym dokładnie tych samych mocy, które przyczyniły się do rzucenia zaklęcia na to całe miasto. A niestety poza mroczną mocą ekspresji, nie mam dostępu do pozostałych magicznych źródeł - wytłumaczył wilkołakowi nie wiedząc tak naprawdę czy zrozumie on delikatną, wręcz subtelną naturę magii, która chociaż przypominała najcieńszy z jedwabiów to jednak była zbyt silna dla każdej istoty, która mogłaby się weń zagłębić.
- Mój rozkoszny futrzaku - zaczął. Zbliżył się do niego i delikatnie sięgnął dłonią za jego ucho. Powoli opuszkami palców drapał go za uchem, tak jak pewnie wilkołak lubił. Robił to wyjątkowo powoli, subtelnie, jakby się bał, że większy nacisk mógłby zabić wilkołaka, który tak naprawdę w każdej chwili mógł rozszarpać ciało Rogera. No cóż, ciało zawsze można było zmienić, jednakże duszy nie mógłby już bardziej rozszarpać, Roger zrobił to dawno temu, aby móc wrócić w razie, gdyby inne plany zdobycia nieśmiertelności zawiodły.
- Przypomnisz sobie w końcu kim jesteś... oraz kim ja jestem dla ciebie - dodał na zakończenie. Następnie sięgnął drugą dłonią do jego drugiego policzka. Ujął jego twarz w swoje chłodne dłonie i spojrzał tymi czarnymi oczami w brąz oczu kochanka. Oj tak, zbliżała się chwila, kiedy ci wrażliwsi powinni odwrócić wzrok. Od długiego czasu pragnął tych ust, tak jak ostatniego łyka czystej, niczym nie skażonej wody. Właśnie dlatego, na samym początku, musnął jego wargi swoimi ustami, jakoby chciał wybadać teren a jednocześnie nie zachłysnąć się zbyt wielkim haustem. Powoli jego powieki opadły aż w końcu spod wpół przymkniętych wpatrywał się w usta kochanka, które po prosty musiały teraz należeć do niego. Znowu się zbliżył do niego i powoli wysunął język spomiędzy warg a następnie przesunął go po górnej części ust wilkołaka. Jakoby chciał żeby ten wpuścił go do środka, jakby był gościem, który puka do drzwi i czeka aż gospodarz go zaprosi do siebie...
Powrót do góry Go down
William Walker
William Walker
William Walker
Werewolf
Punkty : 71
Sob Kwi 20, 2019 8:12 pm
Will natomiast nie miał bladego pojęcia co się z nim działo, chciał odzyskać wspomnienia ze swojego życia nawet gdyby nie było ono usłane różami, chciał cholernie wiedzieć kim jest nawet gdyby musiał potem cierpieć z powodu swojego pochodzenia. Nie wiedział jednak nic, bo po przybyciu do Mystic Falls nie powiedział nikomu skąd tak naprawde jest a jego obecni przyjaciele uwierzyli w bajeczkę z wymianą studencką. Było mu po prostu wygodnie ich okłamywać, nie chciał widzieć spojrzenia swojej ukochanej gdyby dowiedziała się kim naprawdę jest. Synem pieprzonego lidera gangu narkotykowego i dziwki, bo skąd mógł wiedzieć, że ten cały gang tak naprawdę to ma inne podłoże? Że to była podpucha i kryjówka dla watahy a on był synem Alfy. Teraz nie pamiętał nic, ani swojego dawnego życia tego sprzed przyjazdu do Mystic Falls ani tego co działo się tam, pamiętał tylko to, że niedawno obudził się w pieprzonym lesie bez pamięci i teraz za każdym razem do niego wracał bo miał cichą nadzieję, że jakieś wspomnienia dadzą o sobie znać. Wpatrywał się w niego uważnie, zapewne gdyby spotkał go tutaj jako pierwszego po obudzeniu to uznał za jakiegoś chorego wariata, ale tak naprawdę to pierwszą osobą, którą spotkał był Kevin, który powiedział mu o tym kim a raczej czym jest. Bał się tego cholernie, zwłaszcza aktywacji tej klątwy o której mówił chociaż na samą myśl o sposobie w jaki trzeba to zrobić przyprawiał go o ciarki. Nie chciał nikogo zabić, nie chciał stać się wilkołakiem. Nigdy by sobie nie wybaczył tego, że przez niego ktoś wyzionął ducha nawet gdyby był to Łowca czy ktoś o iście czarnym sercu. Drgnął lekko pod wpływem zimna, te pory roku nie były zbyt sprzyjające, a ten był tutaj w cienkiej koszuli więc nic dziwnego, że czuł ogarniające go zimno w przeciwieństwie do czarownika stojącego przed nim.
- Czyli.. nie dowiem się kim jestem? - zapytał po chwili milczenia, a westchnienie wyrwało się z jego ust gdy z roztargnieniem przeczesał swoje rude włosy a jego nieobecny wzrok zaczął czegoś szukać dookoła nich tak jakby miał nadzieję, że to jakaś ukryta kamera i zaraz sobie przypomni, że bierze udział w jakimś pieprzonym show. Niestety, ale to nie mogło nadejść, zamarł dopiero gdy poczuł jak Roger zbliżył się do niego, a ich spojrzenia spotkały się. Brązowe oczy wpatrywały się uważnie w jego ciemne, prawie czarne niczym smoła. Rozchylił lekko usta jakby chciał coś powiedzieć, ale nagle zgubił język, a może to obecność czarownika tak na niego podziałała? Nagle zapominał o całym otaczającym go świecie i liczy się tylko ten, który przed nim stoi, można by rzec, że w pewien sposób go opętał ale nie musiał do tego używać magii bo mimo, że rozum nie pamiętał i mógł pochwalić się tylko czarną dziurą to jednak serce mówiło coś innego. Biło w jego piersi jakby zaraz miało dostać skrzydeł i odlecieć. Nawet słowo futrzaku nie zrobiło na niego żadnego wrażenia chociaż w normalnych warunkach powinien się po prostu obrazić i odejść, stał jednak jakby go ktoś przykuł do ziemi. Mimowolnie przymknął oczy na jego dotyk, lecz zaledwie na parę sekund jakby w pore chciał się opamiętać. Na próżno jego starania bo mężczyzna znalazł się jeszcze bliżej niego, zbyt blisko niż powinien a jego słowa obijały się o czaszkę Rudego ze zdwojoną siłą, miał wrażenie, że ktoś mówi do niego z oddali..
Jego ciało zadrżało pod wpływem jego ciepłego oddechu na jego ustach, można by nawet rzec że instynktownie tak zareagowało, być może po prostu pamiętało ten pamiętny wieczór nad jeziorem? Nie wiedział. On nie pamiętał, ale jakaś cząstka wewnątrz niego, tak. Rozchylił lekko usta pod naporem jego ust, język zawirował w odwecie po krawędzi jego ust, na moment Rudowłosy przymknął oczy i odchylił delikatnie głowę do tyłu wpatrując się uważnie w twarz Rogera.. Po paru sekundach naparł na niego tak jakby ogarnęła go tęsknota, ta cholerna tęsknota.. tak jakby brakowało mu jego ciepła i dotyku, ich usta zetknęły się w jakże subtelnym ale i zarazem namiętnym pocałunku zainicjowanym przez wilkołaka, jedna jego ręka wsunęła się w ciemne włosy czarownika kiedy oddawał się tej cholernej przyjemności całowania go będąc na krawędzi..
Po paru sekundach, które dla nich mogły trwać wieczność Will jak oparzony oderwał się od Rogera, narzucając dystans pomiędzy nimi. Jego oddech przyspieszył tak samo jak jego oszalałe serce, a spojrzenie było rozbiegane jakby sam nie wiedział co takiego przed chwilą uczynił.. Głos zamarł mu w gardle.
Powrót do góry Go down
Roger Severson
Roger Severson
Roger Severson
Witch
Punkty : 39
Sob Kwi 20, 2019 8:45 pm
Wiedział, z chwilą kiedy przez krótką chwilę ich języki otarły się o siebie, że jednak gdzieś bardzo głęboko w duszy, na skraju umysłu, rudzielec pamięta wszystko co tylko potrzebował pamiętać. Tak naprawdę to jedynie przy Rogerze mógł się poczuć wyjątkowo bezpieczny, w końcu Roger przyjmował w swoje serce całe zło świata aby wykorzystać je przeciwko ciemności. Roger ostatecznie nie był ani dobry ani zły, zwyczajnie podążał za mocą chociaż w między czasie mogło mu zależeć na pewnych osobach lub pewnych rzeczach. Jedną z nich był właśnie rudzielec, wilkołak który nie znał swojej prawdziwy natury ale za to sam Roger dostrzegał w nim naprawdę ogromny potencjał na bycie jednym z najpotężniejszych ze swej rasy. Możliwe, że to jak i wyjątkowo przystojna aparycja przyciągały czarownika jak ćmy do źródła światła.
Powoli głaskał po policzku kciukiem chłopaka czekając bardzo blisko jego ust na jakąkolwiek reakcję. Powoli smakował językiem jego wargi jakby chciał spić z nich całą słodycz, która tak naprawdę nigdy nie miała końca. W końcu chwila, długa chwila oczekiwania opłaciła mu się. Josh wręcz rzucił się na niego, Roger czuł tęsknotę w każdym z tysiąca, miliona następnych pocałunków, każde dotknięcie języków uwięzionych w tańcu rozkoszy mówiło, że oboje się za sobą stęsknili zdecydowanie za bardzo aby to można było tak łatwo zostawić. Czarownik nie mógł zrobić nic innego, jak tylko objąć kochanka i przyciągnąć go bliżej powoli uzależniając się od ciepła jego rozkosznego ciała. W jednej chwili wróciły wszystkie wspomnienia znad jeziora i... na pustkę, mógłby nawet tutaj rozłożyć nogi przed wilkołakiem, który mógłby dosłownie zerwać z niego każdy element ubrania. To co, że było zimno? Przecież wilkołak już na pewno zająłby się, żeby ogrzać chłodnego czarnoksiężnika.
Niestety pocałunkiem nie mogli nacieszyć się zbyt długo. Niestety rozum wrócił, przejąl kontrolę nad spragnionym sercem chłopaka, który oderwał się od Rogera szybko i zwiększył dystans między nimi. Nie spodobało się to czarownikowi, który jęknął w chwili, kiedy ich usta oderwały się od siebie. To dla niego było zdecydowanie za mało, jak na tak długa rozłąkę.
Powoli przesunął palcem po swoich ustach jakby chciał jeszcze na moment zatrzymać w pamięci dotyk mięsistych, lekko wilgotnych ust Josha.
- Cholera, stęskniłem się za tym - powiedział jedynie jakby był przyzwyczajony do podobnych akcji. No cóż, był wiekowym czarnoksiężnikiem, wokół którego zazwyczaj działy się dziwne rzeczy i zwykle otaczał się kochankami, którzy w jakiś wyjątkowy sposób na niego wpływali. Tak naprawdę na przestrzeni wieków kochał wielu mężczyzn, wśród nich znalazł się między innymi Josh. Każdą śmierć przeżywał na swój sposób ale jednak nadal nie zrezygnował ze swej długowieczności. Mimo wszystko, jego miłość była naprawdę trudna a tylko ci wyjątkowi zasługiwali na to, aby Roger obdarzył ich swoim uczuciem, jak i wyjątkową protekcją. Mężczyzna nigdy nie pozwalał aby jego ukochanym spadł chociażby włos z głowy, każdy z nich umierał szczęśliwie, w ramionach Rogera. Czy z Joshem będzie tak samo? Cóż, trudno powiedzieć.
- Widzisz mój skarbie, może umysł nie pamięta mnie ale serce istnieje zawsze ponad wszelką magią - powiedział zbliżając się do kochanka i chwytając go delikatnie za koszulkę. Powoli uniósł nią i swoimi chłodnymi opuszkami palców powoli przesunął po gorącym, umięśnionym brzuchu chłopaka. Uśmiechnął się do niego cwanie, wręcz... jakby był głodny, jakby chciał zobaczyć jak smakują nie tylko jego usta ale również całe, dosłownie całe, jego ciało. Kusił, był znowu niczym wąż w raju, który pomagał odszukać odpowiednią drogę.
Powrót do góry Go down
William Walker
William Walker
William Walker
Werewolf
Punkty : 71
Sob Kwi 20, 2019 9:54 pm
Roger wiedział co wtedy się wydarzyło pomiędzy nimi nad jeziorem, jednak Will nie mógł tego wiedzieć mimo, że jego serce podpowiadało mu, że jednak coś między nimi jest na rzeczy. Nie chciał jednak brnąć w to wszystko jakby bał się cholernego zawodu.. już i tak podobno jest chłopakiem Kevina, jedynej przyjaznej duszy, która się pojawiła w tym okropnym miejscu więc tym bardziej miał cholerny mętlik w głowie spowodowany przez czarownika.
Nie mógł jednak sobie odpuścić tej przyjemności zatopienia swoich ust w jego ustach, nawet gdyby miała to być ostatnia rzecz, którą by zrobił w swoim krótkim życiu, ta cholerna tęsknota za jego ciepłem i bliskością kierowała nim w tamtym momencie gdy usta czarnoksiężnika niebezpiecznie ślizgały się po ustach wilkołaka. Nawet nie wiedział dlaczego rzucił się na niego z tym dzikim błyskiem w oczach spowodowanych zapewne przez jego wilczą, jeszcze uśpioną naturę. Podczas tych pocałunków ręka Rudzielca powędrowała na klatkę piersiową Rogera, gdy zacisnął palce na jego koszulce jeszcze bardziej zmniejszając odległość między ich ciałami tak jakby w tym momencie chciał po prostu stać się z nim jednością jak tamtego wieczoru nad jeziorem przy świetle księżyca.. Oddech przyspieszał a palce niebezpiecznie sunęły po jego włosach, zatapiając się w nich coraz bardziej jakby łaknął więcej i więcej. Musiało się to jednak skończyć tak szybko jak się zaczęło i jego zdziwione spojrzenie spotkało się z twarzą Rogera, przyspieszony oddech i rumieńce na twarzy Josha tylko utwierdzały w fakcie, że coś się między nimi działo, że ciągnęło go niczym do jakiegoś narkotyku. Mógł tak tylko stać i patrzeć na jego usta, pragnąć posmakować ich jeszcze raz niczym zakazanego owocu.. Oderwał swoje spojrzenie od jego twarzy, biorąc parę głębokich oddechów, żeby uspokoić bijące głośno serce, które w martwej ciszy dookoła nich było zapewne słyszalne przez jego towarzysza, a może kochanka? Na ten moment nie wiedział co tak naprawdę nim kierowało i czy kiedykolwiek coś ich łączyło, a może to był tylko jednorazowy epizod? Ile by dał za to, żeby pamiętać..
- Czy my.. - wyrwało się po chwili z jego ust, zanim zdołał nawet pomyśleć co takiego tak naprawdę chciał powiedzieć. Chciał się dowiedzieć czy coś ich łączyło? Czy to był tylko jednorazowy wyskok po pijaku? A może jakiś cholerny zakład? Przecież on nie mógł współżyć z mężczyznami (a może miał po prostu nadzieję, że woli kobiety?). Jęknął cicho, kiedy poczuł cholerny ból głowy od natłoku tych wszystkich myśli i informacji, które usłyszał w akademiku. Chciał wyrwać się od tego wszystkiego co go otaczało i poczuć się znowu wolny, może nawet wrócić do swoich korzeni nawet gdy wtedy jego życie było już popieprzone. Może matka go kochała? A może ojciec był tyranem i dlatego znalazł się tutaj? Kiedy kątem oka zauważył, że Roger ponownie zbliża się ku niemu mimowolnie uniósł głowę, żeby spojrzeć w jego kierunku. Atmosfera między nimi była tak gęsta, że można było powietrze ciąć nożem, a napięcie które powstawało między nimi na pewno nie pomagała w opanowaniu tych cholernych (nawet nie wilczych) instynktów. Zatrzymał spojrzenie na jego twarzy, a po chwili dopiero słowa dotarły do jego mózgu, rozchylił lekko usta pod wpływem jego dotyku na swoim brzuchu, który trzeba przyznać, że do najgorszych nie należał bo dbał o siebie i był prawie pewny, że chodził często na siłownię. Teraz nie miał na to czasu, no i przebywanie w niewoli (jak przypuszczał), odbiło na nim trochę piętno tak, że gdyby Roger przesunął palce wyżej to mógłby policzyć jego żebra. Był wychudzony.. Gwałtownym ruchem chwycił go za nadgarstek, zmniejszając odległość pomiędzy ich twarzami tak, że ciepły oddech chłopaka owiał policzek czarnoksiężnika gdy nachylił się w kierunku jego ucha.
- Nie jestem pieprzoną zabawką - wyrzekł cichym, wręcz drapieżnym głosem, odchylając głowę do tyłu żeby spojrzeć mu w twarz. Palce nadal zaciskał na jego ręce z na pewno większą siłą niż u normalnego człowieka.
Powrót do góry Go down
Roger Severson
Roger Severson
Roger Severson
Witch
Punkty : 39
Sob Kwi 20, 2019 10:38 pm
To była krótka chwila, przyjemnie krótka chwila, kiedy wyczuł od Josha coś więcej niż pożądanie i zagubienie. Wyczuł pasję, która wzbierała się w jego sercu, ten orgazmiczny gniew, który czekał tylko na ujście a ujściem miał być nikt inny jak Roger, który wręcz miłował się w łączeniu tego co złe, co okrutne z tym co delikatne i subtelne. W końcu czy trudna miłość, czy miłość podsycona nutką mroku nie była o wiele bardziej kusząca? Josh tylko musiał się jej nauczyć, chociaż kto wie czy naprawdę potrafił kochać kogoś w sposób romantyczny. Z drugiej strony przecież nie brakowało w ich relacji romantyzmu. Nie, to było coś co trudno było określić kilkoma słowami czy prostymi gestami. Ich miłość nie pochodziła z tego świata, była na poziomie, do którego nawet czarownicy nie potrafiły sięgnąć swoimi mrocznymi mocami. To było coś nowego nawet dla Rogera, który przecież nauczył się sięgać w samo serce pustki aby przywoływać ciemność, która nie istnieje na tej płaszczyźnie rzeczywistości. To właśnie z tej drugiej, tajemniczej płaszczyzny brała się również dzika, nieopanowana, mroczna miłość która łączyła serce Rogera, jak i serce Josha. To właśnie ta dziwna, niepojęta magia pozwoliła odkryć nić łączącą umysł Josha z zaklęciem, które zostało rzucone na miasto, jak i pozwoliła ona odczuwać mu tęsknotę za czymś czego tak naprawdę nie rozumiał.
Ręce zaciskające się na nadgarstku, który aż zbielał od stalowego uścisku, gorący oddech kochanka który syczał w gniewie do ucha czarnoksiężnika. To wszystko powodowało jedynie coraz większe podniecenie, co zapewne Josh wyczuł, kiedy tylko zbliżył się, aż za bardzo do czarownika. Jego krocze mimowolnie otarło się o udo wilkołaka. Twardość można było łatwo wyczuć przez względnie cienki materiał spodni. Nawet dżins nie potrafiłby powstrzymać tego rozkosznego dotyku, który rozbudził się z pasji Williama.
- Nie jesteś mój kochany. W naszej relacji, to ja nią wolę być - odpowiedział Roger, który chociaż nadal był chłodny, to jednak na jego policzkach pojawiły się rumieńce będące wynikiem gęstniejącej, coraz gorętszej atmosfery, która między nimi tężała w nieskończoność. Powoli pojawiała się między nimi wręcz namacalna więź, którą budowali poprzez dziwne połączenie tego co skryte w cieniach pustki, jak i tego co brało się ze zwykłych ludzkich uczuć. Z drugiej strony był jednak ten dziki zwierz, który jeszcze uśpiony powoli oddziaływał na Josha pozwalając mu sięgnąć do swej pierwotnej natury, która powstała dzięki potężnej klątwie rzuconej wiele wieków temu. To co teraz czuł WIlliam było pięknem dla czarnoksiężnika. Chciał widzieć w nim ten ogień cały przeklęty czas, szczególnie teraz, w tej chwili, kiedy mógłby zwyczajnie oddać się wilkołakowi, pozwolić mu przejąć kontrolę.
Tak, Roger doskonale znał męskie instynkty, które szczególnie były wzmacniane przez wilkołaczą istotę. Mężczyźni zawsze kochali dominować i zdobywać, a w tym Roger potrafił znaleźć okazję do owinięcia sobie kogoś wokół palca. Nie to, że chciał owinąć sobie wokół palca Williama, jednak kto by nie chciał manipulować tak uroczym, agresywnym, pełnym niespotykanej pasji wilkołakiem? Roger nie mógł odmówić sobie tej przyjemności.
- Nie krępuj się mój drogi futrzaku, wyładuj na mnie swój gniew, pokaż kto tu tak naprawdę rządzi - wymruczał próbując opanować resztki rozumu, przed całkowitym poddaniem się tej rozkosznej woni dzikości instynktu. Wiedział, że nie uda mu się tego powstrzymywać zbyt długo. Kto wie? Może silne emocje podsycane seksualną magią uczuć i emocji pozwolą Joshowi przypomnieć sobie chociaż przebłyski dawnego życia...
Powrót do góry Go down
William Walker
William Walker
William Walker
Werewolf
Punkty : 71
Nie Kwi 21, 2019 10:47 pm
Jednak jak to chwila bywa bardzo ulotna, zwłaszcza w tej całej sytuacji, która działa się pomiędzy Williamem a Rogerem. W tym momencie to Walker walczył ze swoim wewnętrznym ja, który widocznie pamiętał dotyk czarnoksiężnika i pragnął jeszcze więcej, mimowolnie Rudzielec zacisnął mocniej palce na ręce swojego kochanka, nie odrywając ani na moment spojrzenia od jego twarzy, a raczej od jego ciemnych oczu jakby chciał mu rzucić pewnego rodzaju wyzwanie. W tym momencie tak naprawdę nie wiedział jakie myśli plątają się w jego umyśle, wiedział tylko, że nie powinien ulegać ale walczyć z tym całym uczuciem i pokazać kto tutaj tak naprawdę rządzi.
Tak naprawdę to czuł się okropnie dziwnie, kiedy patrzył w twarz Rogera i kiedy ten był blisko niego, bo był w tym momencie rozdarty pomiędzy swym rozumem, który podpowiadał mu, żeby trzymał się od niego jak najdalej a sercem, które chciało coś odwrotnego. I co ma w takiej sytuacji zrobić? Ma posłuchać naiwnego serca, czy niespełna rozumu obarczonego amnezją? Nie wiedział. Czuł się czasami cholernie słabym człowiekiem, zwłaszcza, że obecność Rogera w pewien sposób go przytłaczała. Rozchylił lekko wargi jakby chciał coś powiedzieć, ale jak zawsze głos uwiązł mu w gardle, przełknął tylko lekko ślinę, zaciskając ponownie usta tak, że zrobiła się z nich prawie pozioma kreska. Brew powędrowała lekko do góry kiedy tak naprawdę dotarł do niego fakt, że ta cała cholerna sytuacja podnieca jego towarzysza, puścił go tak jakby jego skóra go oparzyła i cofnął się o parę kroków łapiąc łapczywie powietrze, tak jakby był rybą wyjętą z wody i rzuconą gdzieś w trawę na śmierć. Jego spojrzenie było rozbiegane i zarazem nieobecne, tak jakby próbował usilnie zagłębić się w swoich wspomnieniach, ale widział tylko cholerną ciemność i nic więcej.
- Ty.. jesteś chory psychicznie - wyrzekł po chwili milczenia lekko drżącym głosem, z jednej strony tak sądził, ale z drugiej wiedział, że prawda jest zupełnie inna. Powiedział to jednak, bo musiał wyrzucić z siebie wszelkie wątpliwości, a może po prostu swoje myśli, które tłoczyły się w jego głowie tak jakby paliły go żywym ogniem. Chciał uciec, znaleźć się jak najdalej od tego przeklętego miejsca a może po prostu jak najdalej od niego? Czyżby William był aż tak bardzo słaby, że nie mógł po prostu odwrócić się i odejść? Zostawić go niespełnionego, albo po prostu go zostawić bo nawet do tego momentu nie wiedział dlaczego go pocałował. Widocznie jego rozum płatał mu okropne figle w tym momencie, a ten niczym idiota dał się uwieść. Pomyślał o Ninie, o dziewczynie, która w pewien sposób go urzekła sobą na nowo, tak jakby ta amnezja pozwoliła mu na to, żeby ponownie się w niej zakochał. To jej chciał. Ale czy mógł tak siebie oszukiwać? Jak długo tak mógłby pociągnąć, skoro będąc z Rogerem miał zupełnie inne odczucia?
Westchnienie wyrwało się z jego ust, kiedy uniósł ręce na wysokości swojej klatki piersiowej jakby chciał w ten sposób odgrodzić czarownika od siebie.
- Nie zbliżaj się do mnie.. nie mieszaj mi w głowie do cholery  - wyrzekł dość ostrym głosem, jego ciało delikatnie drżało pod wpływem tej cholernej atmosfery, która się pojawiła między nimi. To cholerne napięcie na sam jego widok nie pozwalał mu się skupiać na niczym innym, a on chciał tylko się odciąć. Nie chciał, żeby wszyscy dookoła mieszali mu w głowie.
Powrót do góry Go down
Sponsored content
Sponsored content
Powrót do góry Go down
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next
Skocz do: