The Original Diaries

Hayden Lake wita..
 

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
Głęboki las #2
The Original Diaries
The Original Diaries
The Original Diaries
Special
Punkty : 1154
Pon Sty 28, 2019 2:14 am

Obrazek


Powrót do góry Go down
William Walker
William Walker
William Walker
Werewolf
Punkty : 71
Sob Lut 23, 2019 5:14 pm
1#

Ciemność.
Ile można przebywać w tej okrutnej ciemności? Na jego nieszczęście przebywał on dostatecznie długo, młody, rudowłosy chłopak leżał gdzieś porzucony w środku lasu z poplamioną koszulką od krwi. Teraz pytanie czy ta krew jest jego? Nie poruszał się przez jeszcze parę minut, dopiero po tym czasie wyrwał się z jego ust cichy jęk. Ból przebił jego czaszkę kiedy próbował się poruszyć, otworzenie oczu też nie wchodziło w grę bo promienie słoneczne skutecznie mu w tym przeszkadzały dopiero kiedy przyzwyczaił swoje oczy do takiej sporej dawki światła otworzył je i zamrugał jeszcze parę razu łapiąc ostrość. Uniósł się lekko na łokciach jęcząc z bólu, który ponownie przeszył mu czaszkę. Jego brązowe oczy rozejrzały się nieprzytomnie po okolicy. Gdzie on jest? Co się stało? I przede wszystkim najważniejsze pytanie pojawiło się w jego głowie.
Kim ja jestem?
Powrót do góry Go down
Kevin Von Everec
Kevin Von Everec
Kevin Von Everec
Witch
Punkty : 42
Sob Lut 23, 2019 6:27 pm
#1
Kevin starał się zaklimatyzować w Hayden Lake, w końcu to nie było łatwe, nowi ludzie nowi miejsce, ba nawet nowa szkoła, która już wcale do najzwyklejszych nie należała, a przecież wcale tak źle im nie było w Mystic Falls, więc sam zastanawiał się po co im jest ta przeprowadzka. W sumie to nie wiedział gdzie ma iść bo jeszcze nie do końca jest pewien co gdzie jest i po prostu ruszył się gdzieś na spacer i tak trafił właśnie do lasu. Szedł powoli zastanawiając się co teraz będzie z jego rodzinką, czy oni w końcu będą się wstanie dogadać? Szedł tak gdy nagle i usłyszał czyjś jęk wiec spojrzał w tamtą stronę i podszedł do niego. Zmarszczył brwi zastanawiając się czy jego oczy aby dobrze widzą. Ze zdziwienia jęknął i powiedział.
- Rudy.... Znaczy się Josh? Co... ty... tu robisz? - Spytał z pewnym szokiem w głosie po czym podszedł do niego niepewnie chcąc pomóc mu wstać. Chociaż nie był pewien czy powinien to robić bo on wydawał się w niezłym szoku i Kevin nie mógł być pewien tego co Rudy zrobi.
- Chodź pomogę ci... - Podał mu rękę opierając go na swoim ramieniu, zastanawiając się jak on się znalazł w tym miejscu.
- Zabiorę cię do domu, a potem opowiesz mi wszystko co pamiętasz, poza tym dam ci jeść i cię opatrzę... - Powiedział, oczywiście mając na myśli swój pokój w internacie.
Powrót do góry Go down
William Walker
William Walker
William Walker
Werewolf
Punkty : 71
Sob Lut 23, 2019 7:41 pm
On nawet nie wiedział gdzie jest, nie wiedział jak to miejsce się nazywało nawet gdyby chciał. Wszystko dookoła niego było obce, jakby wyrwane prosto z jakiegoś krajobrazu a w środku byłby on leżąc wśród liści i czekając na.. no właśnie na co? Na śmierć? Podobna śmierć nie jest ucieczką. Mógł tak leżeć nie wiadomo ile, czuł tylko jak ból przebiega przez całe jego ciało i wzmaga się z każdym jego ruchem czy próbą wstania, oczy także nie przyzwyczaiły się także do światła, które przebijało się przez liście. Usłyszał kroki, a może to po prostu jego wyobraźnia działa na niego? Płata mu figle? Może tak naprawdę to uciekł z szpitala psychiatrycznego? Zarejestrował tylko obecność jakiegoś chłopaka, chyba go znał bo nazwał go jakimś imieniem.
Josh? Ja mam na imię Josh?
Jęknął cicho kiedy przyjął jego pomoc, w głębi duszy cieszył się, że znalazł się ktoś kto chciał mu pomóc, bo ile mógł leżec w tym lesie? Dni? Czuł, że żołądek domaga się sporej porcji jedzenia, a jego ciało odmawia posłuszeństwa. Próbował wstać i od razu opadł na Kevina opierając się na nim, mógł on wyczuć bijące w zawrotnym tempie serce Josha.
- Jak.. jak Ty mnie nazywałeś?
Zapytał po chwili odnajdując wreszcie język w gębie, kiedy spojrzał na niego swoimi brązowymi oczami. Nadal musiał opierać się na jego ramieniu chociażby dlatego, że całe jego ciało buntowało się jakby chciało nadal leżeć w tej cholernej trawie w lesie do końca swojego żywota.
- Kim ja jestem?
Wyrwało się z jego ust zanim zdążył się zastanowić nad ich sensem. Nie wiedział nic o tym miejscu, a także o swoim życiu więc nic dziwnego, że zadawał takie pytania. Ten chłopak.. miał wrażenie jakby już go kiedyś widział, ale gdzie? Miał tylko czarną dziurę w pamięci.
Powrót do góry Go down
Kevin Von Everec
Kevin Von Everec
Kevin Von Everec
Witch
Punkty : 42
Wto Lut 26, 2019 8:32 pm
No to musi być nieźle popaprane kiedy budzisz się i nagle nie wiesz kim jesteś. Kevin nie mógł sobie tego wyobrazić,zresztą nawet nie chciał. Przecież to musi być okropne nie wiedzieć kim się jest. Chociaż jakby na to spojrzeć z całkowicie innej perspektywy to musi być też dosyć ciekawe. W końcu możesz wykształcić w sobie całkowicie nowego siebie. Charakter, osobowość, a nawet nowa rodzina, znajomi czy też miłość. Kevin poniekąd sam chciałby móc się odciąć od własnej rodzinki, ale niestety nie mógł. Chłopak kiedy wyczuł, że Josh... czy też teraz Will chcę jego pomocy już nie obawiał się niczego z jego strony i tylko spojrzał na niego i zastanawiał się dlaczego ten nic nie pamięta.
- Josh... tak masz na imię. - Podtrzymał go ręką widząc, że jest nieco słaby, po czym uśmiechnął się lekko przyglądając mu.
- Opowiem ci wszystko jak będziemy u mnie... Możesz odetchnąć i się uspokoić... zajmę się tobą. - Skwitował krótko po czym poszedł z nim prosto do swojego pokoju.

//zt - Napisz u niego w pokoju Razz
Powrót do góry Go down
Nina Von Everec
Nina Von Everec
Nina Von Everec
Witch
Punkty : 123
Pią Mar 01, 2019 11:33 pm
/po kawiarni @Bethany Jones

Ciągnęłam blond dziewczynę praktycznie przez całe miasto. Jak ktoś zwracał na nas uwagę udawałam, że jednak nic takiego się nie działo. Zwykły wypad dwóch znajomych, idących w nieznanym im kierunku. Liczyło się tylko, aby inni to wzięli za prawdę. Widząc że jesteśmy już dość daleko, a tutaj nikt normalny o takich godzinach nikt nie wejdzie. Stanęłam i oparłam się o drzewo biorą głęboki oddech. Zwróciłam uwagę na Betty, lecz teraz od czego mam niby zacząć? Zmarszczyłam czoło zastanawiając się, lecz przypomniały mi się pytania z kawiarni.
- Przepraszam, że tak ciągnęłam i zabrałam nas do lasu. Lecz to zabezpieczenie - Wydusiłam z siebie. Naprawdę tutaj byłyśmy zabezpieczone przez ciekawskim spojrzeniem lub podsłuchiwaniem wszystkiego. Jeszcze by podsłuchali i przekazali informacje gdzie nie trzeba. - Więc wracają..pamiętasz obóz? Dokładniej ostatni dzień, gdy raptownie wparowali zamaskowani ludzie? - Odeszłam od drzewa o który się opierałam i podeszłam do swojej koleżanki aby spojrzeć w jej oczy. Teraz przychodzi chyba najgorsza rozmowa jaka mogła być. Bo zazwyczaj samemu się o tym dowiadujesz lub masz rodzinę, która mówi Ci że jesteś inny niż reszta. - Oni jak nas zabierali, zrobili podział na tych normalnych oraz nadprzyrodzonych. Wiem że to teraz dla ciebie dziwne lecz wampiry, wiedźmy i wilkołaki istnieją. Są w tym mieście i nie jesteśmy bezpieczne. Ba nikt z nas nie jest bezpieczny - Powiedziałam szybko ostatnią część, nie wiedząc jak ona do końca zareaguje na to wszystko. - Jeżeli chodzi o szkołę..to nie jest taka jak wszyscy myślą. Chodzą tam tacy jak ja lub ty...Betty. Pamiętasz jak Dylan przy tobie rzucił czymś? On też był taki jak my, jesteśmy wiedźmami. A twoje miejsce jest w tej szkole, a nie w normalnej. Będziesz bezpieczniejsza - Poważnym tonem powiedziałam ostatnie słowa. Naprawdę wiem, że ona nie wie o tym...lecz łowcy byli tacy głupi. Mogli wyczuć że ona nie jest normalna. Więc dlaczego zrobili taką gafę?
Powrót do góry Go down
Bethany Jones
Bethany Jones
Bethany Jones
Witch
Punkty : 30
Nie Mar 03, 2019 4:33 pm
Nie rozumiała co się dzieje i dlaczego Nina ciągnie ją na jakieś odludzie. Kto niby miałby ich podsłuchiwać? I po co? Przez kawałek drogi, dziewczyna niechętnie człapała nogami, bo Nina ciągnęła ją w nieznanym jej kierunku. Miasto było duże, więc kawałek musiały iść, więc już potem się poddała i szła za koleżanką bez pytań. Dopiero, gdy ta się odezwała, Bethany pokręciła głową ze zniecierpliwieniem.
- Zabezpieczenie przed czym? - zapytała, bo chciała w końcu się czegoś dowiedzieć, a nie żyć w mroku. Miała wrażenie, że świat wariował... albo to ona.
- Nie bardzo - powiedziała. Pamiętała obóz, ale nie pamiętała nikogo zamaskowanego. Czyżby jej pamięć wyparła te dziwne zdarzenia? A może ktoś jej wymazał wspomnienia?
- Nina, czy ty się dobrze czujesz? Nie uderzyłaś się w głowę? Przecież to niemożliwe, to tylko bajki dla dzieci! - powiedziała nieprzekonana i zaśmiała się nieco histerycznie. Niby wiedziała, że to bzdury, ale gdy Nina wspomniała o czarownicach to coś ją ukłuło w serduszku. Już wcześniej jej podświadomość podpowiadała jej, że nie jest do końca normalna.
- Wiedźmami? Dylan miał nie po kolei w głowie i zaczynam myśleć, że ty też, Nina. To niedorzeczne i nielogiczne - pokręciła głową, nadal nie dowierzając. To nie mogła być prawda, przecież czary nie istniały. Wampiry, wilkołaki? To po prostu niemożliwe!
Powrót do góry Go down
Nina Von Everec
Nina Von Everec
Nina Von Everec
Witch
Punkty : 123
Pon Mar 04, 2019 10:44 pm
- Przed innym nadnaturalnymi. Zostalibyśmy tam ale krycie nie wychodzi mi jeszcze zbyt dobrze - Burknęłam, raz wyjdzie a raz nie. Ale praktyka czyni ucznia, nie? Dlatego chętnie to powtarzam co jakiś czas. Nawet jeżeli jestem sama w pokoju. No świetnie, ta nic nie pamiętała czyli musieli jej wymazać wspomnienia. No to świetnie, po prostu świetnie. Tyle tłumaczenia, tak mało czasu przecież to jest śmieszne. Bawiąc się palcami chodziłam w tą i z powrotem.
- Bajki istnieją, nie są bujdami opowiadane nam na dobranoc. Nie ma szczęśliwych zakończeń są tylko nieszczęśliwe zakończenia i właśnie w nim jesteśmy - Powiedziałam to na głos, ale wiedziałam że ona i tak tego nie zrozumie. Jedynie teraz o czym myślę to jak to jeszcze inaczej wytłumaczyć.
- Tak wiedźmami, czarodziejkami jak tam sobie chcesz tylko nie wróżki - Wywróciłam na chwilę oczy, ale jak tylko wspomniała o Dylanie jedynie zmarszczyłam czoła. No tak biedaczka nadal nie wiedziała że to mój chory ojciec wszedł w ciało nastolatka i tak bawił się nim oraz ją. Ale jednak wolałam już jej tego nie mówić, może kiedyś. Na razie niech przetrawi sobie te wiadomości. Małymi dawkami osiągniemy cel jaki trzeba mieć teraz, a nie później.
- Uwierz mi to całkowicie logiczne, ale rozumie nie jesteś wychowana od małego więc dla ciebie to dziwne. Jestem całkowicie zdrowa i on też - Westchnęłam na jej słowa, czasem serio tak żyć w niewiedzy wręcz okropne to serio. Ale na szczęście ma szkołę i może jakoś damy radę naprawić co nie co. Do tego jest jeszcze Kevin ten na pewno będzie miał radość z uczenia jej tych wszystkich mikstur których mi się nie chce z nim robić. - Dlatego muszę zabrać ciebie do akademika, tam się nauczysz bronić i być wiedźmą jak trzeba - Nie widziałam innego rozwiązania jak te.
Powrót do góry Go down
Bethany Jones
Bethany Jones
Bethany Jones
Witch
Punkty : 30
Nie Mar 10, 2019 11:01 pm
Przed innymi nadnaturalnymi? Nic z tego nie rozumiała. Jakie krycie jej nie wychodzi? Zmarszczyła brwi i patrzyła na przyjaciółkę jakby kompletnie zwariowała. Obserwowała ją jak chodzi w tę z powrotem. Nie rozumiała dlaczego miałaby się przed kimś chować i uważać.
- Proszę cię, głowa zaczyna boleć, bo to co mówisz nie ma żadnego sensu! - powiedziała nieco podwyższonym głosem. Denerwowało ją to, że nic nie rozumiała, a ponadto Nina jakby nie starała się jej nic wytłumaczyć tylko specjalnie mówiła dookoła. To było frustrujące.
- Wiedźmy nie istnieją - powiedziała uparcie, kręcąc przy tym głową. Niemożliwe, nie zgadzało jej się to. Nie zauważyła nawet zmarszczenia czoła na wzmiankę o Dylanie. Może faktycznie lepiej, żeby się nie dowiedziała póki co jej ojcu, który tyle czasu się nią bawił. Złamałoby to jej małe serduszko, które już teraz było na skraju wytrzymałości.
- Jakiego akademika? Ja już chodzę do szkoły, po co miałabym się przenosić... - mruknęła, po czym machnęła ręką i po prostu zaczęła iść przed siebie.
Zdenerwowała się, bo sądziła, że Nina ją oszukuje i tylko robi sobie z niej żarty. To co mówiła nie miało sensu.
Powrót do góry Go down
Nina Von Everec
Nina Von Everec
Nina Von Everec
Witch
Punkty : 123
Pią Mar 22, 2019 1:45 am
Chodząc tak bez celu, stanęłam jak wryta ale nic nie powiedziałam. Podobno takie chodzenie uspokaja, tak podobno jak na razie w niczym nie pomaga. Bardziej jeszcze bardziej mnie irytuje. Spokojnie Nina, przecież ona nie wie o tym świcie Wzięłam głęboki oddech, zaciskając piąstki w pięść.
- Wszystko ma sens, jeżeli obie się uspokoimy. Ale jeżeli nie wierzysz to Ci zaraz pokażę - Wzięłam parę głębokich oddechów aby jakoś to pomogło. Miałam szczerą nadzieje, ze jednak tak będzie. Bo inaczej z spokojnej rozmowy zrobi się nieprzyjemnie. I nie obiecuje, że ten las przez to nie spłonie. Przewróciłam ponownie oczami na jej słowa, tak jak wilki oraz inne postacie nadnaturalne. Naprawdę szkoda, że nie została wychowana jak ja lub Kev. Rzuciłam na blondynkę iluzję, że dzięki niej widziała mnie nie jedną a parę. Wszystkie moje kolny razem ze mną się do niej uśmiechnęły. Mam jedynie nadzieje, że zaraz mi ona tutaj przez to wszystko nie zemdleje. To i tako mało, mała taka zapowiedź.
- Ponieważ nie jesteś tam bezpieczna, polują na takich jak my. A właśnie ten akademik to jedyne miejsce gdzie możesz być sobą, nauczyć się tego co kiełkuje w tobie od urodzenia Betty. Myślisz dlaczego w kawiarni się tak nam przyglądali? - Nawet ona powinna to zauważyć, te obserwowanie nas na każdym kroku. A jeżeli tego nie widzi, to będzie trzeba jej to jednak pokazać. Bo żyć w nieświadomości nie można przecież przez całe swoje życie i nie wykorzystać tego co ma się w sobie, a teraz każda osoba z nadnaturalnymi sprawnościami jest potrzebna.
Powrót do góry Go down
Bethany Jones
Bethany Jones
Bethany Jones
Witch
Punkty : 30
Wto Kwi 09, 2019 11:38 pm
Nie tylko Ninę irytowało takie chodzenie bez sensu, bo Beth też zaczęła się denerwować jej chodzeniem. No i to prawda, nic nie wiedziała o tym świecie. Miała jakieś przesłanki, w które nie chciała uwierzyć. Bo kto normalny by chciał? Wierzyć, że legendy to prawda? Że świat jest jeszcze straszniejszy niż przypuszczała? Nikt ją na to nie przygotował.
- Chcesz, żebym się uspokoiła po tym co mi powiedziałaś? - powiedziała i pokręciła głową, nie wierząc w to co koleżanka mówi. Gdy wspomniała o pokazaniu, Beth skupiła na niej część swojej uwagi.
Gdy zobaczyła zwielokrotnioną Ninę, podskoczyła i cofnęła się o kilka kroków. Co to miało znaczyć? Patrzyła oniemiała, a potem po jej policzku pociekła łza. Nie dowierzała, ale ostatecznie to nie coś co można zrobić efektem specjalnym w lesie bez pomocy rzeczy i ludzi trzecich. A tutaj nic oprócz nich nie było.
- Co jeszcze potrafisz? - zapytała niepewnie, mówiąc cicho. Uspokoiła się nieco, a potem spojrzała na Ninę jakby widziała ją po raz pierwszy.
- Cały czas mnie okłamywałaś? Ja też taka jestem? - zapytała, krzywiąc się. Wywnioskowała, że była taka od urodzenia, a skoro przyjaźniły się od lat to nie przypuszczała, że mogła coś takiego ukrywać.
- Kto na nas poluje? Czego od nas chcą? - zapytała. Nie wiedziała dlaczego i co komu zrobiła. Czy Nina nie przypuszczała, że mogła jej zagrozić prawdą? Może żyjąc w niewiedzy była bezpieczniejsza? - Co to za szkoła?
Powrót do góry Go down
Nina Von Everec
Nina Von Everec
Nina Von Everec
Witch
Punkty : 123
Sro Kwi 10, 2019 2:36 am
- Tak tego właśnie chce, Betty. Nie mogą teraz emocje nad tobą panować to niebezpieczne. Możesz zrobić krzywdę mi oraz sobie - Próbowałam ją jakoś uspokoić, ale nie wiem czy to dałoby jakąkolwiek nadzieje i szansę na to. Zwłaszcza że moja przyjaciółka nie była zbytnio zadowolona z obrotu akcji jaka się tutaj właśnie wydarzyła. Cóż ja również nie jestem z niej zadowolona, ale co ja na to poradzę? Czasu nie da się cofnąć, a szkoda.
- Mogę w sumie zrobić co chce, tyle ile pozwala mi mój umysł oraz znajomość wszystkich zaklęć - Zwróciłam się do blondynki odpowiadając na jej zadane pytanie. W sumie nie spodziewałam się, że ona o to zapyta. Myślałam, że pominie ona ten właśnie temat. Nie lubiłam o nim rozmawiać, zwłaszcza że ta magia jest najbardziej niebezpieczniejsza ze wszystkich ekspresja mroczna i silna. Strasznie się czuła widząc jak łza spływa po policzku swojej koleżanki. Ale co ja jej miałam na to poradzić?
- Nie mogłam Ci tego powiedzieć od tak, zabraniają nam tego. Uwierz mi nie raz chciałam powiedzieć tobie że nie jesteś jak inne głupie lalunie, które nam dokuczały. Niektórzy wykorzystywali ten fakt, że ty nie wiesz o sobie. Ale ja nigdy. Raz nawet zaczęłam mówić tobie prawdę, jak wróciłaś zapłakana od Dylana.. Jesteś, jeszcze nie wiem jaką moc posiadasz..lecz tak jesteś wiedźmą jak ja - Poczułam że po moich policzkach leciały łzy. Łzy spowodowane bólem i okłamywaniem swojej koleżanki. Gdyby nie to kłamstwo byłoby całkowicie inaczej, relacje była by inna a sama blondynka pewnie byłaby teraz normalnie w naszej szkole bez tych marnych podchodów.
- Łowcy, wilki, wampiry...ale teraz głównie łowcy chcą zabić takich jak my. Uważają nas za skażonych ponieważ to nie jest dobre dla równowagi. Co nie jest do końca prawdą my ją kontrolujemy i sprawiamy aby był w niej porządek. Nie oni, a my. Dlatego stał się teraz podział zrobiony przez nich, nawet pomiędzy nami czarodziejami są kłótnie i zabijają swoją rasę z powodu przerażenia. Nikt nie wie jak długo będzie tutaj żył - Szybko jej odpowiedziałam, sama jedynie tyle widziałam. Nikt nie chciał mówić jak jest tutaj do końca, to taka jedna wielka zagadka do rozwiązania. Dorośli żyli własnym światem nie dając nam nastolatką prawa głosu i postanowienia. Dlatego trzeba to jednak zmienić, nie może to tak być dłużej. Musi zagościć ład i porządek jak kiedyś oraz sposób wydostania się z tego miasta. - Dla takich jak ja lub ty. Uczymy się panować nad magią, obrony oraz są normalne zajęcia jak w zwykłych szkołach. Taki bezpieczny azyl dla nas
Powrót do góry Go down
Bethany Jones
Bethany Jones
Bethany Jones
Witch
Punkty : 30
Wto Kwi 23, 2019 11:25 pm
- Przestań wygadywać bzdury, nie jestem w stanie nic zrobić - powiedziała do niej i pokręciła głową po raz kolejny.
Nadal nie pojmowała tego swoim umysłem. Było to sporo do przyjęcia jak dla kogoś, kto do tej pory nie miał pojęcia o takich możliwościach. Znajomość zaklęć, coś jak w Harrym Potterze? Nie wiedziała jak to porównać i jak to ugryźć.
Słuchała tego wszystkiego co Nina ma do powiedzenia. Łowcy, wampiry, wilki, łowcy... to była gruba przesada. Jak mogła wcześniej tego nie zauważyć? Zupełnie jakby jednego dnia żyła w jednym świecie a następnego obudziła się w innym. Jak mogła ukrywać przed nią coś takiego? Chciała jej powiedzieć, ale nigdy tego nie zrobiła. A teraz to wszystko się napiętrzyło i nie wiedziała jak się zachować.
- Muszę to wszystko przemyśleć - powiedziała, po czym bez pożegnania opuściła to miejsce. Nie mogła w tej chwili patrzeć na Ninę, która tyle czasu ją okłamywała. Była przerażona sytuacją, w jakiej się znalazła. Co miała zrobić, co o tym myśleć? Musiała sobie to poukładać. Może i nie była bezpieczna, może nikt nie był. Ale w tym momencie nawet nie ufała Ninie. Może ona była łowcą i chciała ją sprawdzić, czy faktycznie jest wiedźmą, żeby ją zabić? W tym momencie nic nie wiedziała.

z/t
Powrót do góry Go down
Sponsored content
Sponsored content
Powrót do góry Go down
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry Strona 1 z 1
Skocz do: