The Original Diaries

Hayden Lake wita..
 

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
Christian Khan
Christian Khan
Christian Khan
Werewolf
Punkty : 75
Sro Kwi 03, 2019 3:11 pm
First topic message reminder :

Dom nad jeziorem - Page 2 Bd4336a6b6ed69e6ddc65b7133427a19
Powrót do góry Go down
AutorWiadomość
Christian Khan
Christian Khan
Christian Khan
Werewolf
Punkty : 75
Sro Kwi 17, 2019 9:13 pm
Christian pokiwał głową słysząc odpowiedź na swoje pytanie. Nie chciał drążyć dalej tego, co było czy to jego czy jej przeszłością. Nie lubił rozpamiętywać rzeczy, które zostawił dawno za sobą i podejrzewał że inni ludzie również. Nostalgia towarzysząca wspomnieniom mogłaby całkowicie pogrążyć ten przyjemny nastrój jaki między sobą wytworzyli, a jego Christian zdecydowanie nie chciał tracić. Dawno nie miał tak dobrego humoru jak dzisiaj i musiał przyznać, że zawdzięczał to tylko i wyłącznie Jo.
- Wiem coś o mieszkaniu w dużym mieście - przyznał z gorzkim rozbawieniem, dając jej do zrozumienia, że rozumie co miała na myśli.
Kiedy zrobiła swoją słodką minę on tylko pokręcił głową.
- Zapewne nie - przyznał bez wahania, ani na chwilę nie odrywając od niej oczu. Jakimś cudem Jo nawet przesadnie słodka pozostawała seksowna, a Christian podejrzewał, że najbardziej głupie miny nie byłyby w stanie pozbawić jej uroku. - Wszystkimi tak bezwstydnie manipulujesz, czy tylko ja jestem takim szczęściarzem? - spytał retorycznie, jednocześnie unosząc brwi w cwanym wyrazie, a kącik jego ust drgnął nieznacznie. Przyganiał kocioł garnkowi..
Z zaskoczeniem Christian przyjął fakt, że gdy postawiła pod wątpliwość swój wyjazd z Hayden Lake w przyszłości, on poczuł coś w rodzaju zadowolenia. Dziewczyna spotkana drugi raz w życiu a on już by żałował gdyby wyjechała? Dobra, już dajmy spokój z tym wypominaniem jak krótko się znali, zupełnie jakby to miało znaczenie. Oczywiście, że by żałował gdyby mu powiedziała, że planuje wyjechać. Nie wiedział co będzie w dalszej przyszłości, jednak na razie cieszył się, że będzie miał jeszcze okazję spędzić z nią nieco czasu. Nie mógł pozbyć się wrażenia, że było to bardzo egoistyczne myślenie, bo gdyby naprawdę mu na niej zależało, zapewne powiedziałby jej że powinna opuścić Hayden Lake jak najszybciej, zniechęcić ją do siebie, przestraszyć, cokolwiek. Tutaj w końcu nie była bezpieczna. Jednak niestety Khan był egoistą i zdecydowanie bardziej wolał przekładać przyjemności ponad rozsądek. Czy się od niej uzależni? Nie było to nieprawdopodobne.
- Nie miałbym nic przeciwko temu żebyś zagrzała sobie tutaj miejsce i dała mi szansę się uzależnić - odparł z lekkim uśmiechem. Kiedy Jo zmieniła nieco pozycję, jego dłoń przesunęła się z kostki na jej łydkę, zwyczajnie szukając najwygodniejszego miejsca. Mając jej długie nogi przed sobą i doskonale widząc jak wysoko na udach kończył się sweter, który miała na sobie, poczuł coś w rodzaju głodu, rosnącego w jego piersi. Odkąd aktywował klątwę pewne emocje łatwiej wymykały się spod jego kontroli, czuł też o ile mocniej na niego oddziałują, zupełnie jakby nie tylko te podstawowe zmysły zrobiły się u niego bardziej wrażliwe na bodźce, ale również sam umysł. Nie chciał jednak po prostu wziąć sobie tego, na co miał ochotę. Jo siedziała na wyciągnięcie ręki, dosłownie i może też metaforycznie. Jednak gdyby bezceremonialnie po nią sięgnął, to byłoby wysokie niedocenienie jej osoby, która poza swoim cholernie atrakcyjnym ciałem, miała równie atrakcyjną osobowość. Mógł przysiąść, że sam nie wiedział, która z tych dwóch rzeczy działała na niego mocniej.
Dlatego też lubił bezpośredniość między nimi. Była podniecająca ale jednocześnie orzeźwiająca, ponieważ w gruncie rzeczy nie wiązała się z żadnymi ukrytymi motywami. W końcu Christian przecież nie chciał jej zaciągnąć do łóżka... Nie, przepraszam, chciał. Ale nie miał zamiaru i wcale nie to właśnie próbował robić. Dlatego ich zachowanie pozostawało naturalne. Podobnie jak naturalne było to, gdy dotknęła jego policzka. Uniósł w uśmiechu lewy kącik ust nieświadomie tylko uwidaczniając bliznę, która tworzyła swego rodzaju półkolisty dołeczek i pozwalając Jo przesunąć po niej palcem. Nie mógł powstrzymać w sobie skojarzenia z małą ciekawską dziewczynką, co tylko jeszcze bardziej go rozbawiło.
- Mam to odkąd pamiętam. Nikt nie wie skąd się wzięło, więc podejrzewam że taki już się urodziłem.
Chyba, że mój ojciec próbował mnie zabić jak byłem niemowlęciem. Tego jednak nie powiedział na głos.
Sięgnął po kieliszki z wódką i podał jej jednego.
- Myślę, że kolejne toasty możemy sobie darować - odparł ze zmarszczonym lekko czołem. - Nawet moja kreatywność ma czasami swoje granice. - Uśmiechnął się do niej porozumiewawczo po czym wypił zawartość. Był przyzwyczajony do ostrych smaków mocnych alkoholi, ponieważ bardzo często pił czystą whisky, dlatego po raz kolejny nie spieszył się specjalnie z popijaniem wódki. Było coś oczyszczającego w tym potwornym pieczeniu, co po prostu sprawiało mu wewnętrzną satysfakcję. Odstawił szkło i sięgnął po telefon.
- Jaką pizzę lubisz? - spytał, odpalając stronę najbliższego dostawcy. Znowu naszła go ochota na papierosa, jednak uznał, że najpierw musi zadbać o potrzeby swojego gościa.
Powrót do góry Go down
Joanne Collins
Joanne Collins
Joanne Collins
Human
Punkty : 66
Sro Kwi 17, 2019 9:52 pm
Uśmiechnęła się szeroko z triumfem wypisanym na samym środku czoła, kiedy przyznał, że jej by nie odmówił. Nie wiedziała na ile poważnie trzeba było to odbierać. Trwali w luźnej atmosferze ciągłego żartowania lub droczenia się, więc Joanne na razie nie brała większości jego słów na poważnie. W taki sposób pokazywali sobie, że bardzo się polubili i coś ciągnie ich do siebie nawzajem.
- Tylko tymi, których chcę poderwać.- odpowiedziała bezpośrednio ignorując fakt, że zadane pytanie było pytaniem retorycznym. Zabrzmiała wtedy jakby mówiła o czymś zwyczajnym, jak na przykład o tym jakie filmy lubi oglądać lub o ulubionym smaku herbaty, której w gruncie rzeczy pija dużo. Nawet jej mina przybrała na moment nieco obojętnego wyrazu. Chciała odegrać rolę jakby większość rzeczy nie odgrywało większego znaczenia w jej życiu. Oczywiście tak nie było, ale czego się nie robi by zaskoczyć drugą osobę.
Przekręciła lekko głowę w bok i spoglądała na jego twarz, od której trudno było jej oderwać wzrok. Uniosła na ułamek sekundy brwi w reakcji na jego słowa. Tym razem trudno było jej ukryć zadowolenie związane z tym co usłyszała. Nie spodziewała się, że tak szybko przyjdzie jej się spoufalić z Christianem, by bez przeszkód oznajmił jej, że chciałby by została w mieście. Tak przynajmniej odebrała jego słowa, ponieważ w rzeczywistości chciała by była to prawda. Szkoda byłoby urwać taką znajomość przez zachciankę wyjechania na drugi koniec kraju. Mogłaby potem pluć sobie w brodę, że porzuciła tak ciekawą osobę.
- Biegnę już po walizki i wprowadzam się.- zażartowała wesoło. Odruchowo ręką wskazała kierunek drzwi jakby chciała zaraz tam pognać i rzeczywiście zrobić tak jak powiedziała. Przez moment próbowała sobie wyobrazić sytuację gdyby rzeczywiście miałaby widywać go na co dzień. Byłaby to chyba zbyt wybuchowa mieszkanka przepełniona procentami i dymem papierosowym. Zapewne przez większość tego czasu dobrze by się bawili, ale oceniając ich relacje na podstawie ich ostatnich wspólnych chwil trudno jest pomyśleć o czymkolwiek innym. W końcu nie znali się od tej innej, bardziej osobistej i wrażliwej strony. Trudno przewidzieć jak wyglądałyby ich stosunki w obliczu problemów i nerwów.
- Martwi mnie jedynie, że nie znam żadnej formy odwyku od tego typu uzależnień.- dodała z nieco zamyślonym tonem. W takim wypadku musiałby chyba wyrzucić ja na wycieraczkę jeśli nawet nie wykopać jej jeszcze dalej stąd.
Wychodziło na to, że nie tylko on uzależniał się od jej towarzystwa. Gdy jego ręka nadal spoczywała na jej nogach, nie miała najmniejszej ochoty ruszać się z tego miejsca, by przypadkiem nie zaprzepaścić tego uczucia, które się z tym wiązało. Najchętniej już teraz zburzyłaby wszelkie mury, ale gdzie w tym wszystkim byłaby zabawa. Zdawałoby się to zbyt proste jak na relację, którą do tej pory zbudowali. Joanne patrzyła na ich znajomość z nadzieją, że uda się ją utrzymać jak najdłużej, a nie z perspektywy krótkich przelotnych spotkań, które mogłyby się więcej nie powtórzyć. Jo nie przejmowała się nawet tym, że sweter ledwo sięga jej za pośladki. Nie miała trochę innego wyjścia, a poza tym nie wstydziła się swojego ciała. Miała dziwne przeczucie, że może mu zaufać na tyle, by nie bać się chodzić przy nim bez spodni. Siedzieli u niego w domu sami i nie była narażona na jakiś innych gapiów. Sam Christian miał w sobie na tyle taktu, by nie sprowadzać wszystkiego do tego jednego drobnego faktu, jakim były jej nagie nogi.
Pokiwała porozumiewawczo głową po usłyszeniu odpowiedzi na pytanie, które dopiero co mu zadała na znak, że informacja dotarła do mózgu. Jego słowa okazały się wyczerpujące, co powstrzymało ją od zadawania dalszych pytań w sprawie blizny. Spodziewała się prędzej jakiejś fascynującej historii związanej z napaścią lub jakimś wypadkiem. Musiałą się nacieszyć tą, którą dane było jej usłyszeć i pogodziła się z tym faktem.
Chwyciła znowu za kieliszek i szybkim ruchem przechyliła go. Przełknęła szybko palącą ciecz i westchnęła. Czuła jak alkohol rozgrzewa jej przełyk i gardło, co jednak sprawiło jej pewną przyjemność. Oczywiście nie obeszło się bez popicia tego świeżym sokiem, nie była tak twardym zawodnikiem jak Christian.
- Weź cokolwiek byle bez ananasa i owoców morza.- odpowiedziała szybko i stanowczo. Machnęła przy tym ręką, bo było wszystko jedno.- No i musi być na niej mięso.- dodała pospiesznie, jakby było to dla niej niezwykle ważne. No...poniekąd było. Joanne jest typowym mięsożercą i nie odpuści sobie żeby choćby jakiejkolwiek wędliny nie położyć na kawałku pizzy.
- Puścimy może jakąś muzykę?- zaproponowała. Mimo nieustannej rozmowy, której żadne z nich nie przerywało wydawało jej się jakoś cicho. Być może to z powodu wielkości domu i faktu, że byli w nim całkiem sami. Tym mniej musieli się przejmować, że komuś będą przeszkadzały ich chichoty i inne hałasy. A w końcu co to za impreza, na której nie ma muzyki?
Powrót do góry Go down
Christian Khan
Christian Khan
Christian Khan
Werewolf
Punkty : 75
Czw Kwi 18, 2019 10:53 am
Roześmiał się widząc triumf na jej twarzy, zupełnie nie mając jej tego za złe. Czy kiedykolwiek udało się komuś podporządkować sobie Christiana Khana z taką łatwością? Nie chciał odpowiadać na to pytanie, zresztą przecież jakby doszło co do czego, to nie założyłby flanelowej koszuli ponieważ ich rozważania były czysto teoretyczne. Prawda?
- Biedacy, nie mają szans - mruknął z uniesionymi brwiami, mając na myśli mężczyzn skazanych na łaskę Jo, zachowując podobną jak ona wcześniej powagę. Idealnie wpasowywał się w jej grę, zupełnie jakby grali w nią od dawna. Nie można było powiedzieć, że wymieniali się spojrzeniami, bo zdecydowanie częściej utrzymywali kontakt wzrokowy, niż odbiegali od siebie, zupełnie jakby żadne z nich nie chciało odpuścić prowokowania drugiego, jednocześnie stale przyglądając się swoim reakcjom. I nie towarzyszył temu chociażby cień zakłopotania.
Kiedy uznała, że idzie po walizki, Christian złapał ją nieco mocniej za wtedy jeszcze kostkę, zupełnie jakby faktycznie chciała zaraz wyjść, a on tym lekkim gestem mógł ją powstrzymać.
- Jestem za, ale walizki mogą poczekać - mruknął urokliwie marszcząc czoło w wyrazie, który sugerował, że nie chce aby wychodziła. Nie była to wcale taka znowu udawana mina. Zaraz przez jego usta przebiegł cwany uśmiech. - Poza tym musiałabyś najpierw założyć spodnie.
Być może faktycznie gdyby widywali się codziennie ta relacja mogłaby się stać niebezpieczna. Czy wytrzymaliby takie kłębowisko emocji? Z pewnością byłaby to wybuchowa mieszanka, ale czy gdzieś po drodze nie zaczęliby się niszczyć nawzajem? Cóż, nie były to pytania, które przebiegały w tej chwili Christianowi przez myśl. Nie był typem człowieka martwiącego się na zaś. Raczej brał to, co chciał w danym momencie, a problemy rozwiązywał na bieżąco, ewentualnie po prostu je ignorował. Dlatego w obecnej chwili nawet nie pomyślał o tym, że mógłby kiedyś żałować zachęcania Joanne do zostania w Hayden Lake. (Zabawne, bo patrząc na to co się dzieje na balu charytatywnym, okazuje się, że nie musieliśmy długo czekać zanim życie zweryfikowało christianowy tok myślenia. Mimo wszystko nie ma co liczyć na to, że czegokolwiek go to nauczy.)
- Kto mówił cokolwiek o odwyku? - spytał ze zmarszczonym czołem i lekko rozbawionymi iskierkami w oczach. - Bardzo dobrze mi się żyje ze wszystkimi moimi uzależnieniami.
Widział w jej oczach, że nie tylko on czerpie z tej sytuacji wiele przyjemności i w tym samym momencie zdał sobie sprawę jak bardzo jego kontrola nad samym sobą zależała od tego, jak daleko postanowi się posunąć Joanne.
Kiedy sięgnął po telefon żeby zamówić jedzenie, palce jego drugiej ręki zaczęły się mimowolnie ruszać, przesuwając się delikatnie po skórze Jo, bez wiedzy właściciela, co było spowodowane odezwaniem się jego nałogu papierosowego. W takich właśnie momentach, jego dłonie szukały usilnie jakiegoś zajęcia aż do chwili, w której nie dostały papierosa. Oczywiście z czasem się to zaostrzało, a gdy nie palił dłużej niż osiem godzin zaczynały mu się trząść dłonie.
Podczas gdy jego palce podświadomie badały gładką strukturę łydki Jo, on szukał na telefonie odpowiedniej pizzy. Z miłą satysfakcją przyjął, że Joanne nie jest zapaloną wegetarianką. Nie był oczywiście przeciwny wegetarianom, ale uważał, że wiele osób zmieniało ostatnio styl odżywiania tylko ze względu na modę, co dla niego nie miało całkowicie sensu. Wybrał odpowiednią pizzę i spojrzał na Joanne.
- Muzykę, hm? - Uniósł lekko brwi, jakby jej prośba była kolejnym miłym zaskoczeniem po czym znowu zaczął grzebać w telefonie, gratulując sobie w duchu za fakt, że ma sprzęt na bluetooth połączony z telefonem i nie musi naruszać tej przyjemnej pozycji w której siedzieli żeby cokolwiek puścić. Ponieważ nie chciało mu się specjalnie długo zastanawiać nad wyborem, puścił to, czego słuchał ostatnio. Na jego telefonie pojawiła się ikonka utworu UNKLE ever rest, a z głośników poleciała muzyka. Odłożył telefon tak, żeby Joanne miała do niego dostęp.
- Jeżeli chcesz możesz poszukać czegoś co ci będzie bardziej odpowiadało - odparł, po raz kolejny pokazując, że prywatność w jego mniemaniu nie była zbyt wartościową kwestią. Znało się w końcu ludzi, którzy nie cierpieli jak się im grzebało w telefonach, on natomiast nie przywiązywał do tego wagi.
W końcu zaczął przeszukiwać kieszenie w poszukiwaniu paczki papierosów i zaklął pod nosem, przekonując się, że została u niego w pokoju, w przemoczonych spodniach. Spojrzał na kominek, na którym leżała druga paczka, będąca również poza jego obecnym zasięgiem i dotarło do niego że zbyt szybko ucieszył się z bezprzewodowego podłączenia muzyki. Skrzywił się. Tak, potrafił być leniwy jak diabli. Żeby nie musieć wstawać po papierosa sięgnął po butelkę wódki i napełnił kieliszki oraz zaraz potem szklanki z sokiem pomarańczowym, licząc na to, że smak wódki chwilowo uciszy pragnienie w jego gardle.
- Dobrze nam idzie - zauważył, podając jej kieliszek z uśmiechem. Wciąż nie był świadom tego, że jego lewa dłoń wymknęła się delikatnie spod kontroli jego świadomości. To co robiła z pewnością nie było nieprzyjemne, mogło co najwyżej lekko łaskotać dziewczynę, ponieważ od czasu do czasu jego palce delikatnie muskały zgięcie jej kolana, na którym skóra była bardziej wrażliwa. On natomiast zdawał się całkowicie na to nie zwracać uwagi, o ile w ogóle był tego świadomy.
- Wyjdzie na to, że faktycznie chcę cię upić i wykorzystać. - Mruknął z uśmiechem, który nie miał nawet cienia skruchy w sobie. - Gorzej jak to ty upijesz mnie pierwsza, bo wtedy nie gwarantuję, że będę się dobrze zachowywał. - Jego natarczywe spojrzenie, sugerowało, że wierzył w to co mówił. Być może kwestia upojenia go alkoholem nie była taka łatwa, odkąd uruchomił klątwę, on jednak nie miał wcale na myśli swojego złego zachowania w kategoriach seplenienia, zataczania się czy śpiewania głupich piosenek. Raczej myślał o resztkach przyzwoitości jakie posiadał, a biorąc pod uwagę fakt wzmożonej wrażliwości na emocje i nieco gorszej samokontroli wiążącej się z bycia pełnoprawnym wilkołakiem, wystarczyło zdecydowanie mniej alkoholu żeby po prostu spotęgować wszystkie te efekty. Właściwie można było powiedzieć, że już zdążył poczuć nieco działanie alkoholu w tym kierunku.
Powrót do góry Go down
Joanne Collins
Joanne Collins
Joanne Collins
Human
Punkty : 66
Czw Kwi 18, 2019 11:53 am
Posłała mu kolejną minę, która miała chyba udawać odrobinę skruchy. Perspektywa, w której to kobieta wykorzystuje emocjonalnie i cieleśnie mężczyzn nagle wydała jej się o wiele ciekawsza niż w odwrotnej sytuacji. W końcu ktoś jej pokroju nie miałby szans, gdyby musiała użyć do tego siły. W przeciwieństwie choćby do takiego Christiana prędzej by sobie ręce połamała niż zrobiła mu krzywdę i to nie tylko ze względu na jego nadprzyrodzoną naturę. Sytuacja i tak nie była ani odrobinę problematyczna, bo przez ich słowa był przeplatany żart, co mijało się z snuciem planów dotyczących uwodzenia rzekomych "biedaków".
Utkwiła znowu swój wzrok na trzymanej przez Christiana kostce, ale nie na długo. Zrobiła to odruchowo jak tylko ścisnął ją mocniej jakby nie chciał, by wstawała. Niespecjalnie jej się do tego spieszyło, ale przynajmniej wiedziała, że w niektórych swoich dowcipach wychodziła bardzo wiarygodnie. Zapewne mogłaby wykorzystywać takie zdolności do ambitniejszych celów, jednak ograniczała się wyłącznie do wygłupów. Wykorzystywanie ludzi nie należało do jej natury mimo jej dziwnie odważnego zachowania.
- Ich brak w niczym mi nie przeszkadza.- oznajmiła stanowczo. Brzmiała jakby rzeczywiście była w stanie właśnie w tej chwili wyjść na miasto w takiej odsłonie, jakiej widział ją właśnie Khan.
Gdy Christian wziął telefon do ręki i zaczął szukać jakiejś pizzy pochyliła się w jego kierunku, by móc obserwować menu widoczne na ekranie. Położyła dłoń na jego ramieniu, a na niej oparła swój podbródek. Dzięki temu było jej wygodniej zerkać mu przez ramię i przy okazji mogła czuć zapach gospodarza. Obciągnęła na moment palce u stopy tej samej nogi, która była głaskana przez Christiana. Sprawiło to, że jej łydka na moment się napięła. Jak tylko Joanne oswoiła się z kolejnym przyjemnym dotykiem z powrotem rozluźniła mięśnie.
Po wybraniu pizzy wyprostowała się z powrotem, choć w myślach przyznała, że robi to niechętnie. Teraz jednak nie miała powodu by wisieć mu na ramieniu, a zamiast tego mogli kontynuować swoją rozmowę. Wsłuchała się w melodię, która popłynęła z głośników. Jo zawiesiła swój wzrok w losowym punkcie i zastanawiała się czy w ogóle zna tą piosenkę.
- Niech leci. Pierwszy raz to słyszę, ale zaczyna się dobrze.- skomentowała piosenkę. Jej wzrok tradycyjnie wrócił na jego twarz, nie mogąc się jak zwykle oprzeć jego uśmiechowi i tajemniczym oczom. Wzięła napełniony kieliszek i czym prędzej wypiła z niego całą zawartość trunku. Tym razem udało jej się nie wykrzywić, co oznaczało, że przyzwyczajała się do palącego działania wódki. Przyczyniał się do tego fakt, że powoli odczuwała już efekty działania alkoholu. Nie czuła już chłodu na swoich stopach. Właściwie to w pewnym momencie po jej cieple zaczęło rozprowadzać się przyjemne ciepło. Przez moment zastanawiała się co będzie jak wstanie, bo zazwyczaj nie do końca wyczuwała swój stan upojenia póki nie musiała stanąć na nogach.
- Jesteś chyba na dobrej drodze.- przyznała beznamiętnie i odłożyła kieliszek i sok.- I wątpię, że to Ty upijesz się szybciej patrząc na to jak łatwo wódka przechodzi Ci przez gardło.- zaśmiała się tym razem i lekko szturchnęła jego ramię. Joanne bardzo lubiła kontakt z ludźmi, zwłaszcza fizyczny. Często podczas rozmów nie panowała nawet nad tym kiedy dotknęła czyjegoś ramienia lub nie wytknęła mu czegoś choćby jednym palcem. Robiła tak nie tylko w przypadku osób, które jej się podobały. Dlatego tym razem robiła to wszystko z premedytacją, bo sytuacja była zupełnie inna.
Powrót do góry Go down
Christian Khan
Christian Khan
Christian Khan
Werewolf
Punkty : 75
Czw Kwi 18, 2019 4:30 pm
Christian sprawę wyjścia do ludzi bez spodni skwitował lekkim uniesieniem lewej brwi, ewidentnie biorąc słowa Jo pod wątpliwość.
- Nie uwierzę póki nie zobaczę - uznał ze zwyczajową dla siebie lekką złośliwością. Zaraz jednak zmarszczył czoło i pokręcił głową. - Dobra, droczę się tylko. Znając ciebie uznasz to za wyzwanie, a później to ja będę się musiał tłumaczyć sąsiadom dlaczego wypuszczam z domu półnagie kobiety. - Jego ton sugerował, że mówił w połowie żartem, w połowie na poważnie. Na jego ustach pojawił się drapieżny uśmiech. - Poza tym nie powiem, wolałbym zostawić ten uroczy widok tylko dla siebie.
Było coś takiego w Christianie, że nie lubił się dzielić, co zresztą widać było na ich pierwszym spotkaniu, kiedy to przywalił natrętowi próbującemu zaczepić dziewczynę, z którą przecież Christian rozmawiał. Podobnie jeżeli mógłby wybierać, wolał żeby w takim ubraniu Jo przebywała tylko w jego towarzystwie. Było to oczywiście nieco nielogiczne myślenie, bo przecież nic ich nie łączyło, ale wiele rzeczy w Khanie pozostawało pozbawionych sensu i próby naprostowania jego toku myślenia były zawsze skazane na niepowodzenie. Najprościej rzecz ujmując był strasznym zazdrośnikiem, ale na szczęście starał się wcale tego nie okazywać. O dziwo najczęściej mu to wychodziło.
Kiedy Jo oparła się na nim i położyła podbródek na jego ramieniu odwrócił lekko głowę w jej stronę spoglądając na nią kątem oka. Poczuł na swoim policzku jej mokre włosy. Było to jak chęć zmniejszenia jeszcze o drobinę tego dystansu między nimi, jakby to wciąż było dla niego za mało. Po twarzy przebiegł mu przelotny uśmiech zanim wrócił do przeglądania menu.
Po wyborze pizzy wrócili do poprzedniej pozycji, on również z lekką niechęcią. Cholera, dobrze im było obok siebie. Zupełnie jakby dawali sobie dokładnie to, czego potrzebowali.
Kiedy przyjęła jego muzyczny wybór kiwnął głową z lekkim uśmiechem.
- Moja siostra zawsze mi marudziła, że słucham samych smętów - mruknął i po raz pierwszy w jego głosie dało się słyszeć coś poza obojętnością kiedy mówił o przeszłości i była to nawet nutka sympatii. Nie było to jednak jakieś bardzo nostalgiczne wspomnienie, po którym by można oczekiwać, że ktoś zada drążące temat pytanie. Raczej luźne napomknięcie o fakcie, który ewidentnie dobrze mu się kojarzył.
Kiedy wypili swoje kolejki, on spojrzał na Jo z lekkim rozbawieniem, jakby próbował ocenić na ile faktycznie alkohol zaczyna na nią działać. Nie chciał jej przecież upijać na umór. Przyjął jej słowa i szturchnięcie z uśmiechem, spoglądając jej drapieżnie w oczy.
- Uważaj, Collins, bo moja samokontrola wisi na włosku. - Mimo, że powiedział do niej po nazwisku, znowu było w tym więcej pieszczotliwego tonu niż można by się spodziewać. Ostrzeżenie znów pozostawało tylko w połowie żartem, jednak nie miał zamiaru ułatwiać Jo rozstrzygnięcia tej kwestii. Przez chwilę patrzył na nią, w końcu jednak westchnął i przesunął swoją dłonią z jej łydki na kostkę.
- Przeproszę cię na chwilę - mruknął nieco urokliwie, podniósł jej nogi ze swoich kolan i wstał niechętnie z kanapy. Podszedł do kominka i sięgnął po paczkę papierosów. Odwrócił się z powrotem do Jo i przez chwilę podziwiał ją z daleka, wyciągając jednocześnie jednego papierosa z paczki. Nawet gdy wsunął go do ust i odpalił, nie spuszczał z niej wzroku.
- Nie wiem czy mam ci proponować...? - spytał z fają w ustach i uniósł lekko brwi, pozostawiając jej decyzję. Przyzwyczaił się, że mało kto z jego znajomych dorównywał mu tempem spalania paczki papierosów. Zaciągnął się, a gdy odchylił głowę do tyłu i wypuścił obłok dymu z ust, uformował on kółko. Westchnął, pozbywając się reszty z płuc. Jak już zaspokoił pierwsze pragnienie, wydawało się że nieco mu ulżyło.
- Powiedz mi.. - zaczął obracając papierosa w palcach. Jego wzrok, który na niej spoczął był nieprzenikniony. - Na co masz teraz ochotę? Wiedząc, że pizza już do nas jedzie. - Uśmiechnął się znacząco. Była to delikatna prowokacja, jednak nie kryło się za nią nic, poza chęcią faktycznego sprawienia Joanne przyjemności.
Powrót do góry Go down
Joanne Collins
Joanne Collins
Joanne Collins
Human
Punkty : 66
Czw Kwi 18, 2019 5:24 pm
Uniosła znacząco jedną brew, a miała wyraz twarzy jakby chciała powiedzieć "Ja nie dam rady?". Potem brakowałoby tylko tekstu "Potrzymaj mi piwo". W takich sytuacjach z łatwością dawała się podpuszczać, bo skrycie chciała robić takie szalone rzeczy. W sytuacjach, gdy na coś nie ma totalnie ochoty nie jest tak podatna na sugestie innych osób. Czasami wyraźnie widać po niej, że chce coś zrobić i potrzebuje wtedy tylko czyjejś zachęty.
- Ale jesteś samolubny.- rzuciła, ale wyraźnie było po niej widać, że nie mówi tego na poważnie. W pewnym sensie zadowalał ją fakt, że wolał się nią teraz nie dzielić. Choć teoretycznie nie byli do niczego zobowiązani wobec siebie. Wychodziło po woli na wierzch to, że żadnych kajdan nie potrzebowali, by chcieć mieć siebie w tej chwili na wyłączność. Przynajmniej tak było w przypadku Joanne. Szkoda by było, gdyby nagle zjawił się ktoś i popsułby im ten przemiły wieczór.
Czuła na sobie wzrok Christiana jak tylko się o niego podparła. Mimowolnie sama zerknęła na niego, jednak szybko zwróciła się znowu w stronę wyświetlacza telefonu. Dawno nikt tak na nią nie wpływał jak w tej chwili robił to Khan.
- Z siostrami na ogół trudno jest się dogadać.- skomentowała z lekkim grymasem na twarzy.- Ze swoją wiecznie się kłóciłam. Nie widziałam jej od paru lat.- dodała i zaśmiała się gorzko. W przeciwieństwie do Christiana jej wspomnienia związane z siostrą mogły być odrobinę gorsze. Tak przynajmniej podejrzewała Joanne, zważywszy na sposób w jaki wcześniej mówił. Jo złapała się, że tym razem bez potrzeby wspomniała coś o swojej przeszłości. Nie mogła się chyba oprzeć potrzebie by o tym wspomnieć. Jej relacje z siostrą nigdy nie były najlepsze. Za dzieciaka sprowadzało się to do głupich kłótni o zabawki, potem o kradzione sobie z szafy ciuchy. Z biegiem lat zamiast porzucić topór wojenny tylko się pogorszyło. Jedna zwalała winę na drugą, a żadna nie potrafiła przyznać się do własnych błędów. Zapewne taki już był Collinsowy temperament.
- Właśnie widzę.- odpowiedziała w kwestii jego samokontroli. Uśmiechnęła się przy tym szeroko i dało się dostrzec pewien błysk w jej oczach. Mogło zabrzmieć to jakby czekała aż to się stanie. Być może to właśnie alkohol odbierał jej chęć od powstrzymywania się od niektórych rzeczy. Była grzeczna w granicach własnych możliwości, jednak trudniej było jej już trzymać język za zębami. Po wpływem alkoholu potrafiła mówić co tylko ślina jej na język naniosła. Najzabawniejsze jest to, że cieszyła się z faktu, że poczuła w sobie większy zasób odwagi i śmiałości.
Zabrała nogi z jego kolan i usiadła w końcu normalnie. No, prawie normalnie. Założyła jedną nogę na drugą, bo tak było jej zazwyczaj najwygodniej. Nie straszne były jej żylaki, więc przyjmowała taką pozycję gdy tylko było to możliwe. Na widok paczki papierosów uniosła dłoń w geście odmowy. Lubiła sobie popalać, ale nie robiła tego tak często jak Christian. Poza tym, zawsze kiedy piła i zapaliła papierosa skutki upojenia się podwajały. Co z tego, jeśli w sytuacji, gdy już była totalnie pijana zapominała o tym i tym bardziej chciała zapalić? Nigdy się nie nauczy, że nie powinna tym bardziej tego robić w takim stanie.
Na Ciebie- przemknęło jej przez myśl. O dziwo powstrzymała się od powiedzenia tego. Sama się sobie dziwiła, że zachowała jakieś resztki zahamowań. Zbyt dobrze jej się spędzało z nim czas i nie chciała tego ot tak zaprzepaścić. Zazwyczaj relacje, w których zaraz po upiciu się lądowała w czyimś łóżku kończyły się następnego ranka. Nie chciała by stało się tym razem tak samo. Nie przyzwyczaiła się do angażowała się w dłuższe znajomości. Angażowania?! Serio, czy to słowo na prawdę pojawiło w jej głowie? To jest coś, przed czym panienka Collins od bardzo dawna się broni rękami i nogami. Nigdy nie były jej potrzebne jakieś zażyłości, bo zdecydowanie łatwiej żyło jej się bez martwienia się o innych ludzi. Nie musiała od nikogo słuchać, że został olany czy oszukany. Dzięki swoim rozlazłym stosunkom nikt nigdy wiele od niej nie oczekiwał, co dawało jej ogromną swobodę. Trudno wyzbyć się takiej wygody. Joanne na moment poczuła się lekko otępiała zdając sobie sprawę, że jeszcze trochę a zapragnie czegoś takiego jak zaangażowanie. Tfu. Czy wskoczenie mu od razu do łóżka naprawi jej tok myślenia?
- Na następną kolejkę!- zawołała stanowczo. Prowokacja wyraźnie do niej dotarła, ale tym razem perfidnie zbyła ją jakby chciała odwrócić swoją uwagę od dziwnego potoku myśli, który ją zaatakował niczym tsunami. Złapała za butelkę i tym razem ona wypełniła puste kieliszki.
Powrót do góry Go down
Christian Khan
Christian Khan
Christian Khan
Werewolf
Punkty : 75
Pią Kwi 19, 2019 12:03 am
Być może Joanne nie mówiła na poważnie, ale trafiała w samo sendo - był samolubny jak cholera i co więcej był tego świadom, dlatego tylko wzruszył ramionami na jej słowa, jakby nie potrafił znaleźć obrony na to oskarżenie.
- Nie lubię się dzielić - mruknął z błyskiem w oku.
Przyglądał się jej, kiedy mówiła o swojej siostrze. Nie uważał się za osobę, która powinna oceniać relacje międzyludzkie, czy w ogóle wypowiadać się na ich temat. Sam w swoim życiu posiadał wystarczająco wiele toksycznych rodzinnych więzi, żeby dojść do wniosku, że nie nadaje się do tworzenia ścisłych relacji z innymi ludźmi. Po prostu mu to nie wychodziło i z tego chociażby powodu miał na tyle przyzwoitości aby nie pouczać innych, jeżeli mieli kiepskie stosunki z rodziną. On uwielbiał swoją młodszą siostrę, należał do tych surowych braci, którzy dużo wymagali, ale jak przychodziło co do czego stali murem za rodzeństwem. Nie miał jednak zamiaru tego mówić na głos, szczególnie widząc stosunek Jo do jej siostry.
- Tak, siostry to wrzód na dupie - odparł, właściwie mówiąc prawdę i pozwalając na zakończenie tego możliwe, że niewygodnego tematu.
Widząc jej szeroki uśmiech i błysk w oku przez chwilę patrzył na nią spokojnie, jakby podziwiał to co widzi. Wydawało się, że chciał coś powiedzieć, ale rozmyślił się w ostatniej chwili i tylko pokręcił głową.
- Manipulantka- skwitował i chociaż miało to zabrzmieć oskarżycielsko, w jego głosie słychać było jakąś drapieżną nutę. Mimo wszelkich jego starań, nie mógł przestać myśleć o tym, co by chciał z nią zrobić. Powoli docierało do niego, że granica żartu, a realiów zatarła się tutaj dość poważnie, a on zupełnie stracił nad tym procesem kontrolę. Nie mógł powiedzieć że mu to jakoś specjalnie przeszkadzało, jednak zdecydowanie trudniej było mu się wziąć w garść.
Przyjął ze zrozumieniem jej odmowę na papierosa, nie był w końcu osobą która namawiałaby kogoś na cokolwiek na siłę. Patrzył na nią uważnie kiedy myślała nad odpowiedzią na jego pytanie. Liczył na coś kreatywniejszego niż wódka, jednak przyjął jej pierwszą chyba tego wieczoru reakcję obronną bez marudzenia. Patrzył przez chwilę jak nalewa im wódki, zastanawiając się czym było to, co dostrzegł na jej twarzy, uznał jednak że skoro nic nie mówiła, nie było to nic znaczącego. Zgasił papierosa i sięgnął po kieliszek. Wychylił go na równi ze swoim gościem i odstawił na stolik. Ocenił, że z butelki wódki ubyło już dość sporo jak na dwójkę, a warto było zaznaczyć, że pili na puste żołądki. Zresztą czuł, że jego stan świadomości przeskoczył na tryb "nietrzeźwy", co przyjął z zadowoleniem.
Schował paczkę papierosów do kieszeni, podszedł do Jo, ale zamiast usiąść na kanapie stanął za jej plecami i położył jej ręce na ramionach, ewidentnie układając sobie w głowie pewne myśli. Pochylił się nad nią, tak że jego usta zawisły przy jej prawym uchu i uśmiechnął się lekko.
- I jak? Nie wmówisz mi, że to było jedyne na co miałaś ochotę - mruknął z lekkim niezadowoleniem w głosie, jakby karcił ją za oszustwo. Zaraz jednak wyprostował się, zdjął dłonie z jej ramion, okrążył kanapę i usiadł na swoim wcześniejszym miejscu.
- No powiedz, Jo - zachęcił ją z błyskiem w oku, zaraz jednak uśmiechnął się niewinnie, zupełnie jakby nie chodziło mu o nic konkretnego. - Jak powiesz, że chcesz potańczyć na stole to osobiście pomogę ci na niego wejść.
Patrzył tak na nią, a na jego twarzy kłóciła się niewinność z drapieżnością. Czuł się jakby namawiał ją do czegoś złego i być może tak właśnie było. Było coś, co chciał od niej usłyszeć. Zanim zdążyła jednak odpowiedzieć on znowu się nad nią nachylił, pozostawiając niewielki dystans między nimi. Sięgnął do niej ręką i odgarnął jej schnące już włosy z twarzy.
- Zastanów się dobrze, bo widzisz.. - zaczął, jakby sam rozważał coś w głowie, a jego wzrok na dwie sekundy zsunął się z jej oczu na usta. Uniósł lekko brwi. - Ja też mam na coś ogromną ochotę i nie mogę przestać myśleć o tym jak to dostać. - Zrobił krótką pauzę i nabrał wolniej powietrza. Spojrzał jej spokojnie w oczy, jakby był pewien, że Jo doskonale zdaje sobie sprawę z tego o czym on mówi. Wciąż sprawiał to samo nienachalne, naturalnie bezpośrednie wrażenie co wcześniej, a lekki łobuzerski uśmiech na jego ustach mógł zarówno sugerować, że mówi prawdę jak i to, że żartuje. - I przysięgam, że stracę resztki kontroli nad sobą jeżeli okaże się, że mi na to pozwolisz.
Powrót do góry Go down
Joanne Collins
Joanne Collins
Joanne Collins
Human
Punkty : 66
Pią Kwi 19, 2019 4:12 pm
Prychnęła pod nosem na myśl o swojej siostrze. Co dziwne, przez moment zaczęła się zastanawiać co się u niej dzieje. Dziwne, ponieważ odkąd omal nie została przez nią wysłana do zakładu psychiatrycznego w Seattle z powodu swoich dziwnych paranoi. Mogła zawdzięczać jej jedynie to, że osiągnęła niemal perfekcję w kryciu swoich obsesyjnych zachowań związanych z wspomnieniami z nocy, gdy jej rodzice zostali zamordowani.
Gdy usłyszała słowo "manipulantka", wyglądała jakby była wręcz dumna z tego powodu. Zapewne ogromną radość by jej sprawiło gdyby ktoś przyznał jej za to medal. Postępujące upojenie alkoholowe sprawiało, że jej postrzeganie rzeczywistości stawało się odrobinę zakrzywione. Swoje wady próbowała obracać w powody do dumy, a co śmieszniejsze, Christianowi zdawało się to podobać.
Czuła na sobie czujne spojrzenie chłopaka, kiedy nalewała wódki. Była gotowa na przyjęcie jakichkolwiek słów wątpliwości, ale o dziwo przez dłuższy czas takie nie padły. Christian wylał dopalić papierosa, napić się wódki, a dopiero potem dobrać się do odmętów jej podświadomości. Nie dało się ukryć, że Joanne stawała się coraz bardziej otwarta pod wpływem alkoholu. Świadomość, że nie była już trzeźwa wcale nie powstrzymała jej przed wypiciem kolejnej porcji, którą sama w końcu nalała. Śledziła wzrokiem Khana, który obchodził kanapę, jednak gdy znalazł się tuż za nią, odwróciła się z powrotem przed siebie. Być może nie chciała, by widział dokładnie jej wyraz twarzy, gdy tylko położył dłonie na jej ramiona. Poczuła ciepło jego oddechu na swojej szyi, nie mogąc się powstrzymać od przygryzienia dolnej wargi. Gwałtownie ją puściła, kiedy mężczyzna znalazł się ponownie obok niej.
Poukładała już sobie odpowiedź w głowie, ale nie zdążyła jej nawet udzielić. Szkoda, bo zaczęła już w swojej głowie tworzyć obraz tańczącego Khana na jakimś podwyższeniu, w dodatku bez koszulki. Nie potrafiła pozbyć się wizji jego nagiego torsu, który wydawał jej się bardzo seksowny. Nie odsunęła się ani o milimetr, gdy się nachylił w jej stronę. Nie pozwoliła się speszyć, więc patrzyła mu prosto w te jego przenikliwe oczęta.
- Nie udawaj, że potrzebujesz do tego czyjejkolwiek zgody.- powiedziała odrobinę ciszej. Przerzuciła z powrotem swoje nogi przez jego kolana i przysunęła się na tyle blisko, że musiałaby na nim usiąść, gdyby chciała jeszcze bardziej zmniejszyć ten dystans.
- I kto tu jest manipulantem?- spytała retorycznie, uśmiechając się jeszcze szerzej. Tym razem ona spojrzała na jego usta, rozważając jeszcze przez chwilę rzuconą przez Christiana aluzję. Przed chwilą jeszcze doszukiwała się rzeczy, które ją powstrzymywały, jednak kolejna dawka alkoholu sprawiała, że zaczynały dla niej tracić na swym znaczeniu. Zacisnęła na moment zęby, biorąc przy okazji głęboki oddech. Uśmieszek odrobinę złagodniał, a Joanne przybliżył się na tyle, że ich twarze się już prawie stykały ze sobą.
- Mam nadzieję, że nie rzucasz słów na wiatr.- powiedziała patrząc mu w oczy i jednocześnie nie bojąc się tego braku dystansu między nimi. Musnęła delikatnie swoją dolną wargę jego, po czym gwałtownie położyła dłoń na jego karku i wbiła się w niego ustami. Pozwoliła pocałunkowi chwilę trwać, by nacieszyć się tą chwilą spontaniczności. Kiedy oderwała się od niego, oblizała subtelne swoje wargi i znowu zerknęła na jego twarz, chcąc dojrzeć jakąkolwiek reakcję z jego strony.
Powrót do góry Go down
Christian Khan
Christian Khan
Christian Khan
Werewolf
Punkty : 75
Sob Kwi 20, 2019 12:04 am
Już od jakiegoś czasu sytuacja zaczęła wymykać się im spod kontroli. Alkohol skutecznie osłabiał wszelkie zahamowania, a oni tylko sukcesywnie zbliżali się do siebie, gdzieś z tyłu głowy podświadomie czując, że ten wieczór zmierzał ku nieuniknionemu. Chemia, która między nimi wisiała była wręcz namacalna i to również sprawiało, że Christianowi trudniej było powstrzymać chęć pokazania Joanne tego, jak oddziaływała na niego jej osoba. On, który zazwyczaj trzymał w garści każdą sytuację nad jaką tylko mógł zapanować, teraz chciał oddać jej tę możliwość, jakby samo zobaczenie co zrobi z tym faktem miało sprawić mu przyjemność. Czy był to objaw jakiejś manipulacji z jego strony? Prawdopodobnie.
Ona również nim manipulowała i ewidentnie była z tego powodu dumna, a Christian, który wyrafinowaną sztukę wpływania na innych, nie mógł mieć jej za złe. Nie miał też zamiaru odbierać jej satysfakcji, więc widząc to urokliwe samozadowolenie uśmiechnął się tylko z rozbawieniem.  
Prowokował ją, teraz już bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, a fakt, że nie cofała się przed tym nawet odrobinę tylko sprawiał, że Christian chciał więcej. Niemal czuł jak głód rośnie w jego piersi gdy ich spojrzenia się krzyżowały. Za każdym razem, kiedy zamiast się odsunąć, ona przysuwała się do niego jeszcze bliżej wydawało mu się, że ogarnia go jakieś prostackie otępienie, zupełnie jakby pod wpływem tego uroku, jedyną sensowną myśl jaką potrafił wyprodukować jego umysł to: kurwa, jaka ona jest seksowna. Tak też było kiedy przerzuciła swoje nogi przez niego, drocząc się z nim. Fakt, że wchodziła w jego grę z taką gładkością wywoływał w nim niemały podziw, co z pewnością odbijało się w jego oczach. Objął jej nogi luźno jednym przedramieniem.
- Mhm - mruknął pod nosem na jej słowa o potrzebie przyzwolenia na cokolwiek, a jego brwi uniosły się lekko, jakby nie widział powodu dla którego miała podważać jego wcześniejsze stwierdzenie. Łatwo było mu zdać się na jej łaskę i przynajmniej we własnym mniemaniu umywać ręce od tego, co się stanie w następnym momencie. Chciał żeby to ona podjęła ten pierwszy ruch... a raczej ten ostatni, kończący wszelkie granice i jednocześnie skutkujący dokładnie tym, przed czym ją ostrzegał.
Kiedy przez chwilę rozmyślała nad jego słowami, walcząc z samą sobą, on tylko błądził wzrokiem po jej twarzy, która z każdą mijającą chwilą znajdowała się bliżej niego. Gdy się odezwała zdążył się jeszcze lekko uśmiechnąć, jakby miał w zanadrzu odpowiedź na jej słowa. Nie zdążył jednak jej udzielić, bo w momencie w którym jej usta wbiły się  z tym samym pragnieniem, które sam odczuwał w jego usta, wszystkie dotychczasowe myśli uciekły mu z głowy, a cała świadomość skupiła się na jej miękkich wargach. To było jak pierwszy łyk wody na zaschnięte gardło. Sprawiało nieopisaną przyjemność, ale powodowało również, że miało się ochotę na znacznie więcej.
Kiedy się od niego odsunęła spojrzał na nią i mimo tego, że jego twarz wyrażała spokój, w oczach szalał ogień odzwierciedlający wszystko co działo się w jego głowie. Szczerze miał na myśli to co mówił, kiedy ostrzegał ją przed utratą zahamowań i mogła to dostrzec właśnie w jego oczach, z których zniknęły resztki niewinnych żartobliwych iskierek.
Nabrał powoli powietrza, a kącik ust drgnął mu w lekkim uśmiechu. Wyglądał trochę jak chłopiec, który właśnie dostał pozwolenie aby rozpakować swój prezent, a trochę jak głodny wilk, patrzący na swoją ofiarę. Dłoń, którą obejmował jej nogi, wsunął jej pod kolana, jakby chciał ją powstrzymać przed chęcią odsunięcia się od niego. Drugą dłoń uniósł do jej twarzy i kciukiem delikatnie przesunął po jej wargach. W momencie, w którym palec dojechał do kącika, resztą dłoni złapał ją za szyję i przyciągnął do siebie, znów wtapiając się w jej usta. Był drapieżny, lecz wciąż dość subtelny, a chociaż jego natarczywość nie była agresywna, nie pozostawiała wątpliwości, że nie miał zamiaru wypuszczać jej z objęć. Rozchylił jej usta językiem, pogłębiając pocałunek, jakby wciąż był zbyt głodny żeby sobie tego odmówić. Parę razy odrywał się od jej ust, tylko po to żeby po chwili znów móc poczuć ich miękki dotyk. Napawał się nią i przez chwilę myślał, że nie będzie w stanie przestać. W końcu jednak, za którymś razem odsunął się od niej, tylko na tyle aby ich usta się nie stykały i przez chwilę trwał w tym, jakby próbował opanować to, co się działo. Westchnął lekko z uśmiechem i spojrzał na nią.
- Nie rzucam słów na wiatr - mruknął, a jego głos zdradzał to, jak bardzo zadowolony był z przebiegu sytuacji. Spojrzał znów na jej wargi, później jego wzrok zjechał po szyi aż do zagłębienia tworzonego przez obojczyki, a on czując jak bardzo chciał ją znowu pocałować, rozchylił lekko usta. W tym samym momencie zabrzmiał dzwonek do drzwi. Christian miał ochotę przewrócić oczami, ale zamiast tego odsunął się od Joanne niechętnie i uśmiechnął dość niewinnie.
- To chyba nasza pizza.
Cóż za wyczucie czasu.
Powrót do góry Go down
Joanne Collins
Joanne Collins
Joanne Collins
Human
Punkty : 66
Sob Kwi 20, 2019 12:32 am
Żadne z nich nie potrafiło się kryć z tym jakim zainteresowaniem darzyło drugą osobę. Joanne widziała w Khanie mnóstwo seksapilu, który przyciągał ją niczym lep na muchy. Nie wiedziała czy to ta beznadziejna kobieca naiwność, która sprawia, że lecą na wszystko co przystojne, czy może jednak jego urok osobisty miał w tym swój większy udział. W końcu dogadywali się, jakby ich znajomość trwała od lat. Jedno i drugie doskonale wiedziało jak powinno zagrać, by pociągnąć sznurki przywiązane nie tylko do ciała, ale i do umysłu rozmówcy. Ich manipulacje wydawały się bardzo skuteczne ze względu na to, że najwidoczniej oboje od samego początku dążyli do tego samego celu, choć Joanne z początku nie przyznawała się do tego przed samą sobą.
Zagrywka Christiana zaraz po tym jak wypili kolejkę wódki była tak bezpośrednia, że już trudno było jej się opierać. To, że nie nazwał ich zachcianek po imieniu nie znaczyło, że nie dotarło to do Joanne jakby najprościej powiedział "no rzuć się wreszcie na mnie". Presja poniekąd dotarła do niej i wiedziała, że chłopak będzie się nad nią znęcał dopóki tego w końcu nie zrobi. Przez alkohol płynący w jej żyłach nie umiała się nawet kryć ze swoim pożądaniem. Chciała zakosztować choć odrobiny Christiana Khana, więc jego prowokacja pozwoliła jej w końcu spełnić swoją zachciankę. Porzuciła wszelkie wątpliwości i popłynęła, zatapiając się w pocałunku.
Kiedy na moment się od niego odsunęła, dostrzegła w jego oczach rozżarzone iskierki, które sprawiały, że chciała zrobić to ponownie. Nie musiała nawet długo czekać, bo chwilę później odwzajemnił jej pocałunek, wkładając w niego mnóstwo namiętności. Ani przez moment nie myślała o tym by oponować przed nim. Zamiast tego przeniosła się już całkowicie na jego kolana, siadając na nim okrakiem. Nie chciała by jakikolwiek dystans znajdował się pomiędzy nimi. Poczuła falę gorąco przebiegającą po jej całym ciele, która wprawiała ją w jeszcze większe pożądanie. Nim zdążył się od niej odsunąć przygryzła delikatnie jego dolną wargę.
Po słowach zapewnienia od Christiana wplotła palce w jego zmierzwione włosy i w tym samym momencie przybliżyła do niego twarz, chcąc nadal czuć dotyk jego ust na swojej twarzy. Nagle do jej uszu dotarł odgłos dzwonka do drzwi, który tylko zepsuł ten gorący moment. Wypuściła z siebie powietrze zupełnie jakby trzymała je w sobie już od dłuższego czasu. Zawróciła oczami i zlazła z jego kolan.
- To nie mogło być zbyt piękne.- zaśmiała się i pokręciła głową. - Może pójdę przywitać naszego dostawcę?- zapytała retorycznie. Oczywiście znowu chciała się droczyć z Christianem przypominając sobie, że sam wspomniał, iż nie chce się nią dzielić. Na domiar wszystkiego nawet wstała z kanapy. W tamtym momencie poczuła jak lekko zachwiało jej się w głowie. Przypomniała sobie o fakcie, że zapewne mocniej odczuje działanie alkoholu, gdy postanowi wreszcie rozprostować kości.
Powrót do góry Go down
Christian Khan
Christian Khan
Christian Khan
Werewolf
Punkty : 75
Sob Kwi 20, 2019 9:11 am
To w jaki sposób Joanne reagowała na niego było hipnotyzujące, a sposób odwzajemniania jego pocałunków zapierał dech w piersi. Kiedy usiadła na nim okrakiem, on przesunął dłońmi po jej udach, jakby chciał przysunąć ją jeszcze bliżej siebie. Czuł jej smak pomieszany z aromatem wódki i papierosów i działało to na niego jak afrodyzjak. Uwielbiał ją za to, jak namiętnie odpowiedziała na jego poczynania.
Kiedy się odsunęli od siebie, przejechał końcówką języka po przygryzionej przez nią wardze, a jego usta wygięły się w pełnym zadowolenia uśmiechu. Kiedy wplotła palce w jego włosy przechylił lekko głowę w stronę jej dłoni, chcąc żeby ta przyjemna pieszczota była jeszcze bardziej odczuwalna. Widząc jak Jo znów się do niego przysuwa, niemal czuł już jej usta na sobie, wtedy oczywiście zabrzmiał dzwonek do drzwi, nieco ich otrzeźwiając.
Gdy wstawała dłonie Christiana na jej udach stawiły nieznaczny opór, jakby chciały ją zatrzymać jeszcze chwilę, lecz koniec końców niechętnie uległy. Christian również wstał powoli i złapał ją za rękę przyciągając do siebie tak, że wylądowała tyłem w jego ramionach. Nachylił się nad jej uchem, tym razem muskając wargami lekko jego płatek. Mogła poczuć jego ciepły oddech na szyi.
- Nie ma mowy - mruknął z rozbawieniem po czym nie mogąc się powstrzymać pocałował ją w zagłębienie szyi tuż pod uchem. Został tam przez chwilę, pieszcząc tę delikatną okolicę, jednak w następnym momencie zabrzmiał kolejny, dopominający się dzwonek. Uśmiechnął się, co mogła poczuć na swojej skórze i wyprostował.
- Zaraz wracam. - Puścił ją, chociaż znowu jego dłonie raczej niechętnie zrywały kontakt fizyczny z jej ciałem. Poszedł do drzwi, odebrał od dostawcy pizzę i zapłacił mu zaokrągloną sumę.
Wrócił do pokoju i przekazał Joanne duże pudełko z pizzą, a jego usta wykrzywiał szelmowski uśmiech. Kiedy wzięła w ręce pudełko, on ruszył w stronę kanapy, zgarniając po drodze Jo ramieniem. Usiadł bokiem, tak że plecy oparł na podłokietniku, a jedną nogę wyciągnął wzdłuż siedziska. Przyciągnął do siebie Joanne, tak że usiadła przed nim, plecami do jego twarzy, wciąż trzymając pudełko pizzy. Była to wygodna pozycja, szczególnie, że miała dużo miejsca aby oprzeć się o jego tors. Objął ją ramieniem.
- Wcinaj.
Powrót do góry Go down
Joanne Collins
Joanne Collins
Joanne Collins
Human
Punkty : 66
Sob Kwi 20, 2019 9:47 am
Zachowanie Christiana pod wpływem jej czynów prowokowało ją do stawiania kolejnych kroków. Widziała, że mu się to podoba, więc nie zamierzała przerywać. Przez moment zapomniała nawet o pizzy, której przed chwilą tak wyczekiwali. Jednak drażniący bębenki dzwonek do drzwi przypomniał jej o złożonym zamówieniu. Nie miała ochoty wstawać i oddalać się od Khana, jednak dostawca zdawał się niecierpliwić, więc tak czy siak musiałaby to zrobić. Spodziewała się sprzeciwu ze strony gospodarza domu, kiedy zasugerowała, że pójdzie odebrać pizzę. Była to w końcu kolejna z jej prowokacji. Efekt był niemal gwarantowany, bo w końcu nie miała na sobie nawet spodni, a Christian sam wcześniej wspomniał, że taki widok chce zostawić dla siebie.
Odruchowo przechyliła lekko głowę, dając wilkołakowi więcej przestrzeni do całowania. Ciepło, które poczuła na swojej skórze pod wpływem jego oddechu i dotyku odbierały jej ostatnie zasoby cierpliwości, jakie w sobie jeszcze zdążyła zgromadzić.
Wzięła pudełko od ciemnowłosego i posłusznie wróciła z nim na kanapę. Tym razem obeszło się bez żadnego droczenia się, bo nie zamierzała ani odrobinę protestować, nawet w formie żartu. W końcu pragnęła teraz jego bliskości mimo, że wizyta dostawcy była niczym zimny kubeł, który na moment musiał ostudzić ich popędy. Oparła się plecami o jego tors, a nogi wyłożyła przed siebie na kanapie. Pudełko z pizzą położyła na kolanach otworzyła je.
- Ty nie jesz?- zapytała podejrzliwie. Przez cały czas była przekonana, że razem będą jedli i nawet nie zamierzała zaakceptować protestu z jego strony. Nawet jeśli miałaby go karmić, choć wolała tego nie robić, bo musiałaby wtedy zmienić pozycję. Obecnie było jej bardzo wygodnie i mogła czuć jak jego klatka piersiowa się porusza, gdy nabierał powietrza. Nie mogła się oprzeć, by nie zwracać uwagi na takie detale, bo każdy z nich świadczył o jego obecności, która tak mocno na nią działała. Dziewczyna miała wrażenie jakby to, do czego doszło było przesądzone odkąd zaczęli swoje pikantne żarciki, gdy spotkali się na mostku w lesie.
- Przystojny chociaż był ten dostawca?- zapytała i zaśmiała się. Rzuciła słowami zupełnie niezobowiązująco, ale dopiero po chwili zaczęła się zastanawiać nad tym, jaką odpowiedź może usłyszeć. W końcu to co się między nimi dzieje to przypływ fali hormonów i wzajemnego pociągania. Trudno było mówić o jakichkolwiek głębszych uczuciach, bo nie da się ich zbudować tak szybko. Poza tym, strasznie podniecał ją fakt, że Christian pilnował jej teraz jak własnej zdobyczy.
Powrót do góry Go down
Christian Khan
Christian Khan
Christian Khan
Werewolf
Punkty : 75
Sob Kwi 20, 2019 5:39 pm
Nie dało się ukryć, że Christian pozwalał sobie na o wiele więcej, zgodnie ze swoją obietnicą, puszczając wodze kontroli od momentu ich pocałunku. Zupełnie jakby wyłączył resztki ostrożności i jedyne co nim kierowało to potrzeby oraz pewność siebie. Warto nadmienić, że nie myślał tutaj tylko o swoich potrzebach, chociaż gdy przestawiał Joanne wedle swojego uznania, mogło to tak wyglądać. Kierowała nim jednak również chęć sprawienia jej przyjemności, w związku z czym wszystkie jego gesty i każdy jego dotyk miał w sobie na tyle subtelności, żeby czuła się dopieszczana i jednocześnie na tyle stanowczości żeby czuła ile pożądania w nim rozbudza. Wszystko co robił miało na celu spełnić jego zachcianki oraz sprawić żeby Joanne poczuła się rozpieszczana i podziwiana. Nie musiał mówić swoich intencji na głos, bo każdy szczegół było widać w jego gestach, spojrzeniach i pocałunkach.
Kiedy już siedzieli na kanapie, a Joanne wyraziła swoje wątpliwości, podejrzliwość w jej głosie sprawiła, że Christian zaśmiał się lekko.
- Oczywiście, że jem, mamo - odparł z rozbawieniem, a na potwierdzenie swoich słów, gdy otworzyła pudełko, sięgnął jej przez ramię i wyciągnął kawałek pizzy. Prawda była taka, że normalnie był w stanie zjeść całą samodzielnie, ale dzisiaj jedzenie zdawało się schodzić na drugi plan. Głód, który odczuwał dało się zaspokoić tylko w jeden sposób.
Kiedy Joanne podpytała go o dostawcę, zmarszczył czoło zastanawiając się nad tym.
- Nie zwróciłem uwagi - odpowiedział zgodnie z prawdą. Zaraz się lekko uśmiechnął do siebie, bo w końcu Jo nie mogła tego zobaczyć i odparł spokojnie, bez większych oporów - Myślałem tylko o tym żeby do ciebie wrócić.
Oczywiście, że jej pilnował, ale nie miał zamiaru okazywać przesadnej zazdrości. Wolał skupić jej uwagę na sobie, aniżeli dawać do zrozumienia że obawia się konkurencji. Zupełnie jakby dostawca pizzy był w stanie mu zagrozić.. Mógłby spróbować, ale w praktyce skończyłby pewnie tak samo jak ten nachalny gość z baru.
Kiedy zjadł pierwszy kawałek, sięgnął sobie po jeszcze jeden, a po zaspokojeniu największego głodu, o którym swoją drogą niemalże zapomniał, mimowolnie poczuł ochotę na papierosa. Tym razem jednak powstrzymał się przed sięgnięciem do kieszeni i zamiast tego sięgnął po butelkę wódki, nie naruszając pozycji Joanne i napełnił oba kieliszki.
- Czy to już jest ten moment, w którym mogę cię wykorzystać? - spytał cicho, a w jego mrukliwym głosie czaiła się znajoma drapieżna nutka. Przechylił lekko głowę, opierając ją bokiem o oparcie kanapy i przesunął palcami po odsłoniętym ramieniu Jo, z którego zsunął się materiał swetra. Jego dłoń przesunęła się w kierunku szyi i dalej, odgarniając włosy na drugie ramie i odsłaniając jej kark.
- Myślę, że spokojnie możesz dopisać mnie do listy osób, które doprowadziłaś do szaleństwa - mruknął z lekkim rozbawieniem, jakby bardziej myślał o tym, co chciałby z nią zrobić, aniżeli o tym co mówił.
Powrót do góry Go down
Joanne Collins
Joanne Collins
Joanne Collins
Human
Punkty : 66
Sob Kwi 20, 2019 6:08 pm
Christian zdawał się wiedzieć, co powinien zrobić, by wzbudzić jak największe zainteresowanie u płci przeciwnej. Z Joanne radził sobie doskonale. Każdy jego dotyk był tak mocno odczuwalny jak żaden inny, ale rzecz jasna w pozytywny sposób. Kiedy tylko czuła muśnięcie na jakimś fragmencie swego ciała pragnęła, by się to powtórzyło o może nawet objęła większy obszar.
Wzięła jeden kawałek dopiero wtedy, gdy Christian się poczęstował. Nie zamierzała jeść tego sama. Nim się obejrzała rozprawiła się z dwoma kawałkami, nie chcąc tracić więcej czasu na coś takiego jak spożywanie. W końcu od dłuższej chwili myślała zupełnie o innych rzeczach i to one stawały się obecnie jej priorytetami. Jego odpowiedź okazała się zupełnie zadowalająca. Znowu nie dał złapać się w babską pułapkę, co świadczyło o jego inteligencji i sprycie. Zorientowała się, że Khan także na moment zrobił sobie przerwę od jedzenia, więc odłożyła pudełko z resztką pizzy na stolik obok sofy. Uzupełniła puste przestrzenie swojego żołądka, więc mogła nadal pić alkohol. No może nie do końca, bo skutki działania wódki zaczęła już parę chwil temu odczuwać, jednak znając ją, póki wiedziała co się dzieje wokół niej nie zamierzała przestawać się bawić.
- Jak to było...- zaczęła i dała sobie moment na zastanowienie. Przyłożyła palec do brody i spojrzała gdzieś w sufit, próbując poskładać zdanie do kupy nim je wypowiedziała.- Ah...Nie wiem, które z nas jest gorsze, Ty, bo chcesz mnie wykorzystać czy ja, ponieważ Ci na to pozwolę.- wyrecytowała w końcu, chcąc powielić jego szablon, którym wcześniej sam ją uraczył. Byłoby chyba zbyt banalnie gdyby odpowiadali sobie w najzwyklejszy sposób. Dzięki temu pobudzali swoją kreatywność, a nie dało się ukryć, że wyobraźnia Joanne popłynęła już bardzo głęboko.
Ruszyła lekko ramieniem, na którym spoczęła jego dłoń. Nie był to gest skrępowania czy niechęci, a przeciwnie. Było to wręcz jak prośba o to, by nie przestawał i zachęta, by robił tak dalej. Na jego słowa zaśmiała się cicho. Wreszcie obróciła się do niego przodem stęskniona widoku jego przenikliwych oczu i seksownego uśmieszku.
- Przyznaj, od samego początku wiedziałeś, że doprowadzisz mnie do tego momentu.- zasugerowała i przekręciła lekko głowę. Sięgnęła po kieliszki wódki i podała mu jeden.- Ale doceniam fakt, że starasz się sprawiać wrażenie, że to wszystko za moją sprawą.- dodała, następnie uniosła swój kieliszek w geście toastu i wypiła jego zawartość. Odłożyła szklane, małe naczynie. By było jej wygodniej, usiadła na jednej zgiętej na klęczka nodze, a drugą stopę postawiła na podłodze. Znowu przeczesała wolnym gestem włosy Christiana, wplatając w nie swoje smukłe palce.
Powrót do góry Go down
Christian Khan
Christian Khan
Christian Khan
Werewolf
Punkty : 75
Sob Kwi 20, 2019 8:15 pm
Podziwiał ją. Podziwiał jej cało, gładką skórę i to jak pod wpływem jego dotyku czasami pojawiała się na niej gęsia skórka. Podziwiał to jak potrafiła mu wytknąć jego własne słowa i z jaką pewnością siebie to robiła. Uśmiechnął się lekko.
- Ty, bo mi na to pozwolisz - odpowiedział, specjalnie używając tej samej odpowiedzi co ona wcześniej. Kiedy odwróciła się do niego i ułożyła na nowo, podniósł głowę z oparcia kanapy i spojrzał w jej piękne oczy z nieprzeniknionym uśmiechem na ustach. Po chwili uniósł brwi do góry, jakby w ramach uściślenia. - Nie żebym miał coś przeciwko. - Uśmiechnął się drapieżnie.
Jej następne słowa, sprawiły, że na jego twarzy pojawił się tajemniczy wyraz. Patrzył jak kwituje je wychyleniem kieliszka wódki i poszedł bez słowa za jej przykładem. Kiedy odstawił kieliszek, przez chwilę miał ochotę przyznać jej rację, tylko po to żeby się z nią podroczyć. Z drugiej strony czuł, że dziewczyna i tak nie miałaby do niego o to pretensji, nie sądził żeby szukała pretekstu żeby go oskarżyć o cokolwiek, a raczej próbowała wytknąć mu planowane działanie. Rozważał przez chwilę swoją odpowiedź, a jego palce bawiły się w tym czasie jej włosami.
- Gdybym wiedział to od początku, ten wieczór nie byłby taki przyjemny - odparł w końcu z cwanym błyskiem w oku. - Ale doceniam szczerość w podejrzliwości - mruknął z rozbawieniem i przymknął lekko oczy czując, jak jej palce przyjemnie wczesują się w jego włosy. Kiedy znów je otworzył, w tęczówkach odbijał się głód, jakby ten niewinny, pieszczotliwy gest rozbudził go na nowo. Jego wzrok zsunął się na jej usta, a ręka dotychczas bawiąca się jej włosami, zsunęła się z jej ramienia aż na udo, po czym podsunęła się z powrotem do góry, tym razem jednak wsuwając się delikatnie pod materiał swetra.  Przyciągnął ją do siebie, zmniejszając odległość między nimi do minimum i spojrzał na nią z lekkim uśmiechem.
- Planowałem trzymać chociaż minimalny dystans – mruknął, a jego wzrok znów uciekł na jej usta, jakby nie mógł do końca skupić się na tym co mówił. – Jak widać lepiej idzie mi improwizowanie.. – pocałował ją w tym samym momencie, w którym skończył mówić. Z początku był to zaskakująco spokojny pocałunek, jakby tym razem wolał się napawać doznaniami. To ambitne podejście jednak dość szybko zaczęło być zastępowane przez natarczywość, jakby każda kolejna chwila spędzona na rozkoszowaniu się jej miękkimi ustami rozpalała go coraz bardziej. Oderwał się od niej tylko po to żeby położyć dłoń na jej szyi i kciukiem unieść nieco podbródek, stwarzając sobie idealne miejsce do zatopienia się wargami w jej szyi, co zrobił w następnej chwili. Jego dłoń zacisnęła się na jej udzie, tuż pod pośladkiem i gdyby się dało, przyciągnąłby ją jeszcze bliżej siebie. Pieścił wargami skórę jej szyi i ramion. Po chwili znów zapałał ochotą aby posmakować jej ust i nie dał sobie długo na to czekać.
Powrót do góry Go down
Sponsored content
Sponsored content
Powrót do góry Go down
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry Strona 2 z 6Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
Skocz do: