The Original Diaries

Hayden Lake wita..
 

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
Christian Khan
Christian Khan
Christian Khan
Werewolf
Punkty : 75
Sro Kwi 03, 2019 3:11 pm
First topic message reminder :

Dom nad jeziorem - Page 5 Bd4336a6b6ed69e6ddc65b7133427a19
Powrót do góry Go down
AutorWiadomość
Joanne Collins
Joanne Collins
Joanne Collins
Human
Punkty : 66
Wto Maj 07, 2019 6:59 pm
W towarzystwie Christiana bycie rozpieszczonym zdawało się być czymś bardziej pozytywnym niż w rzeczywistości. Nie czuła się źle, kiedy on poprawiał jej samopoczucie i doprowadzał ją do uczucia przyjemności i odwdzięczała mu się równie ochoczo. Efekty jakie uzyskiwała działały na nią jak paliwo, które dawało jej siłę na więcej.
- To już będzie problem dla innych, nie dla nas.- westchnęła wzruszając jednocześnie ramionami. Była niespecjalnie tym przejęta, a póki co jej samej towarzystwo "Narcyza" nie przeszkadzało. Wprawiało ją to w poczucie, że dostrzeganie swoich zalet zamiast ubolewania nad niedoskonałościami było najlepszym wyjściem, bo inaczej można byłoby popaść jedynie w depresję zamiast nacieszyć się tym, co jest w nas najbardziej wartościowe.
- Powinnam była użyć innej strategii.- stwierdziła nieco marudnym tonem. Nie zamierzała się na razie odsuwać, a nawet coraz bardziej napierała na niego swoim ciężarem, ponieważ alkohol odbierał jej możliwość utrzymywania stuprocentowej równowagi w tak niekorzystnej pozycji, w jakiej stała. Po chwili znowu mogła poczuć smak jego ust, który za każdym razem zdawał się być coraz bardziej rozkoszny. Ta bliskość utwierdzała ją jedynie w fakcie, że dobrze zrobiła, kiedy zdecydowała się go pocałować. Choć i tak zapewne do tego by doszło, był to kolejny krok i kolejna przełamana bariera między nimi.
- Mimo wszystko, mi to wcale nie przeszkadza.- mruknęła zadowolona. Rzeczywiście zabrzmiało to brutalnie, ale taka była prawda. Świadomość tego, co ją tu przygnało jednak pozwalała jej zignorować ten fakt i cieszyć się dalej towarzystwem Christiana. Nie tylko pożądanie fizyczne doprowadziło ich do momentu, w którym się znajdywali, ale także wspólny język, który odnaleźli. Równie dobrze już wtedy w barze mogli się rozejść po wymienieniu paru zdań lub w ogóle wtedy nie rozmawiać. Zamiast tego udało się dziewczynie po ciężkim dniu upić się w doborowym towarzystwie i spędzić jeden z ciekawszych wieczorów. Kontakt jaki udało im sie nawiązać podczas drugiego spotkania dowiódł, że także na trzeźwo potrafili się dogadać, a dopiero później zbliżyli się bardziej niż z początku się spodziewali. Joanne zdawała się być zachwycona jego osobą, a najbardziej urzekała ją ta pewność siebie Khana i niezwykłe poczucie humoru.
Nie zdążyła odpowiedzieć na jego kolejne słowa, ponieważ zaraz po tym jak się odezwał złapał ją za nadgarstek i pociągnął za sobą, kiedy wstawał. Przyparła najpierw całym swoim ciężarem do niego, po czym szybko postawiła swoje nogi do stabilnej pozycji. Grawitacja zaczynała powoli z nią pogrywać, a proces ten zdawał się zostać przyspieszony przez ciepło kominka, na które przed chwilą była narażona. Objęła rękoma Christiana, splatając swoje dłonie za jego plecami. Uniosła na niego wzrok, a na jej twarzy widniał delikatny niewinny uśmiech. Nawet oczy były już jakby maślane, jakby już nie widziała wszystkiego zbyt dokładnie. Przygryzła lekko wargę wyraźnie zainteresowana jego słowami. Wzięła od niego butelkę wódki i przyłożyła gwint do ust, następnie przechyliła naczynie i upiła łyk. Wykrzywiła się lekko czując jak alkohol wykręca jej kubki smakowe i ogrzewa gardło. Wytarła wilgotne usta i spojrzała z powrotem na ciemnowłosego.
- Wszystko to tak dużo, że...- zaczęła i zaczęła się zastanawiać. Upiła kolejny łyk znowu nie powstrzymując się od grymasu. Miała chyba nadzieję, że dzięki temu łatwiej będzie jej cokolwiek powiedzieć.- Nawet nie umiem dokończyć myśli.- zaśmiała się, zdając sobie sprawę, że alkohol coraz bardziej mąci jej w głowie, ale zdawała się tym wcale nie przejmować.- Na imprezach studenckich tyle gier się przeplatało, podczas których zmuszało się innych to mówienia o wstydliwych rzeczach lub do robienia głupich rzeczy. Co najlepsze...nigdy nie miałam z tym problemów i wręcz czekałam aż będzie moja kolej.- westchnęła wyraźnie rozbawiona, jakby przez jej głowę przeleciała masa dziwnych wspomnień, których wręcz nie umiała ująć w jedno zdanie. Uniosła butelkę patrząc na ilość wódki, jaka w niej została. Przez moment wyglądało jakby chciała ją podać Christianowi, jednak ostatecznie przytuliła ją do siebie i odsunęła się od chłopaka. Zaczęła cofać się powoli wymachując kusząco butelką. Na szczęście nie było już w niej tyle trunku, by z łatwością go rozlać. Po chwili poczuła za nogami stolik, na którym stały jeszcze kubki z sokiem. Omal się na niego nie wywróciła, jednak w samą porę podparła się wolną ręką i wyprostowała. Zerknęła od razu na twarz Christiana z miną jakby chciała udawać, że nic się nie stało. Obeszła ławę i wlazła na kanapę. Kucnęła na chwilę by podgłośnić nową energiczną piosenkę, która teraz leciała.
- Zatańczysz dla mnie czy nie?- zapytała i zaczęła się bujać na boki, uważając czasami, by nie utracić znów równowagi.
Powrót do góry Go down
Christian Khan
Christian Khan
Christian Khan
Werewolf
Punkty : 75
Sro Maj 08, 2019 2:21 pm
Z początku Christian czuł jedynie lekkie rozbawienie z racji widoku Joanne w stanie upojenia alkoholowego, co przywodziło mu na myśl ich pierwsze spotkanie. W pewnym momencie jednak dotarło do niego, że sam też jest pijany, chociaż być może nie zauważył tego wystarczająco szybko, bo przy niej i bez alkoholu czuł się tak, jakby nieco odchodził od zmysłów. Przyjął tę obserwację z zadowoleniem, bo w końcu ileż wódki można w siebie wlewać i pozostawać trzeźwym.
Kiedy Joanne uznała, że ich ewentualne złe zachowanie będzie bardziej problemem innych osób, Christian zrobił minę w stylu: my point exactly i również wzruszył ramionami, jakby nie było nic do dodania, nic do ujęcia. Czy był narcyzem? Z pewnością odrobinę i podejrzewam, że chęć dostrzegania swoich zalet zamiast depresyjnego użalania się nad sobą to było dokładne sedno całej sprawy. Gdyby Khan zaczął skupiać się na swoich wadach... cóż, nie skończyłoby się to zbyt dobrze dla niego, szczególnie biorąc pod uwagę autodestrukcyjne zapędy.
Uśmiechnął się drapieżnie kiedy odsunął się od jej ust.
- Mi tam się bardzo podoba taka strategia. - Na jego twarzy znów widniał niewinny wyraz.
Patrzył na nią z góry, kiedy w końcu znów mógł ją mieć w swoich ramionach i uśmiechał się lekko na widok jej radosnego, upojonego stanu. Nie przerywał jej, kiedy zastanawiała się nad doborem słów ani też nie wyglądał jakby zaraz miał się zacząć nabijać z faktu, że nie mogła pozbierać myśli. Raczej po prostu słuchał jej z uwagą, zauroczony tym zabawnym stanem świadomości, który zdawał się wpływać również na niego samego im dłużej przyglądał się Joanne.
- Kto by pomyślał, że Joanne Collins jest fanką pijackich gier - zaśmiał się cicho i wskazał na nią palcem. - Musimy w takim razie koniecznie kiedyś zagrać w "Nigdy nie.."  - dodał, jakby to był bardzo ważny punkt do zrealizowania. Zaraz też zmarszczył lekko czoło. - Byle nie dzisiaj, bo jutro będzie trzeba wzywać karetkę żeby nas podpięli pod kroplówki.
Już miał zamiar sięgnąć po butelkę, kiedy Joanne przytuliła ją do siebie i zaczęła się cofać. Uniósł lekko brwi, a kiedy wpadła na stolik żeby zaraz potem z wdziękiem odzyskać równowagę pokręcił głową z nikłym uśmiechem.
- Jakim cudem pijaństwo nie odbiera ci seksapilu, hm? - spytał podchodząc dwa kroki w jej stronę. Kiedy podkręciła muzykę i zaczęła go znowu kusić o taniec zmarszczył czoło z rozbawieniem. - Żeby mi ręcznik spadł? - spytał bardziej dla ścisłości aniżeli z wyrzutem i zrobił kolejny krok w jej stronę. Odchylił lekko głowę do tyłu, wsłuchując się w muzykę. Moves Like Jagger zmieniło się w Aminals. Nie, Christian Khan nie był typem mężczyzny, który bałby się tańczyć, a alkohol płynący w jego żyłach tym bardziej zachęcał go do tego, aby nieco się poruszać. Głośna muzyka rozchodziła się po całym domu, a na zewnątrz było już ciemno. Klimat był jak najbardziej imprezowy, szczególnie, że jedynym źródłem światła był spokojnie płonący kominek.
- A co dostanę w zamian? - spytał z łatwością wyłapując rytm lecącej piosenki i zaczynając się niej lekko poruszać, a na jego usta wpłynął znajomy drapieżny uśmiech. Musiało to wyglądać po części całkiem zabawnie, biorąc pod uwagę fakt, że miał na sobie jedynie ręcznik przepasany na biodrach, jednak Khan zdawał się nie zwracać na to uwagi. W odpowiednim momencie piosenki wyciągnął rękę pokazując Joanne, że chce odzyskać butelkę wódki, jednocześnie jego usta bezgłośnie poruszały się zgodnie z tekstem piosenki.
- Oddawaj złodziejaszku - ponaglił ją z rozbawieniem, czując jak jego organizm domaga się wódki. Albo papierosów. Zapewne jednego i drugiego. Jego oczy z diabelskimi iskierkami, wbite w Joanne, zdradzały, że jeżeli nie odda mu butelki po dobroci, sam po nią przyjdzie.
Powrót do góry Go down
Joanne Collins
Joanne Collins
Joanne Collins
Human
Punkty : 66
Sro Maj 08, 2019 3:38 pm
Wódka wprawiła ją w taki stan, że zdarzało jej się szybciej mówić niż myśleć. Zgubiła się w połowie zdania, bo nawet nie wiedziała co jeszcze przed sekundą miała na myśli, po prostu otwarła gębę, a słowa jakby same wydobywały się z jej ust. Nawet się tym teraz ne przejmowała, zupełnie jakby jej pomieszane myśli i roztrzepane zachowanie było czymś normalnym i naturalnym.
Niosła brwi odrobinę do góry i zrobiła minę wskazującą na to, że była dumna ze swoich imprezowych doświadczeń. W myślach uznała, że tylko tak sobie powiedział, bo wydawało jej się, że samo jej zachowanie wskazywało na to jak zwariowane rzeczy zdarzało jej się robić.
- Koniecznie.- zgodziła się z nim stanowczo, powtarzając słowo, którego użył, wyraźnie podekscytowana tym pomysłem.- Przynajmniej dowiem się czegoś więcej o tajemniczym Christianie Khanie.- dodała i zlustrowała go wzrokiem, jakby rzuciła mu właśnie rękawicę, wzywającą do walki. Doskonale zdawała sobie sprawę, że gruncie rzeczy nie wiedziała o nim zbyt wiele. Był równie wylewny w opowieściach o sobie, co panna Collins. Przy okazji musiała się pogodzić z faktem, że in Christian będzie mógł wtedy powiedzieć bardzo niebezpieczne w jej mniemaniu rzeczy.
Parsknęła pod nosem rozbawiona pytaniem Khana. Wyobrażała sobie jak mogła wyglądać, gdy niezdarnie zderzyła się z stolikiem, więc trudno było jej uwierzyć, że zachowała przy tym choćby minimum seksapilu.
- Też się zastanawiam.- odpowiedziała żartobliwie i podrapała się po głowie.- Słuchaj, z tym się trzeba urodzić. Nie każdy jest tak obdarowany, więc musisz się z tym pogodzić.- dodała z udawaną skruchą w głosie. Dla podkreślenia efektu przyłożyła wolną dłoń na klatce piersiowej i zrobiła minę sztucznie przedstawiającą współczucie. Jego słowa uznała za żart, więc postanowiła jedynie podążyć tą samą ścieżką i pociągnąć to dalej.
- Już Cie widziałam bez niego.- stwierdziła z obojętnością. Miała już okazje zbadać ciało Christiana, które, swoją drogą, uważała za bardzo seksowne, więc nie narzekała, kiedy mogła oglądać jego jakikolwiek skrawek. Joanne pokręciła głową z dezaprobatą, kiedy tylko usłyszała jego pytanie. Przez moment mogło się zdawać, że jest rozczarowana tym, że próbował wyłudzić od niej jakąś nagrodę.
- A co takiego jestem w stanie Ci jeszcze dzisiaj dać?- zapytała i uniosła brwi. Jego pytanie było według dziewczyny zaskakujące, bo rzeczywiście nie wiedziała, co takiego mogła mu dać, czego jeszcze od niej tego wieczoru nie dostał. Zazwyczaj takie przekomarzanki prowadziły do jednego (nawet jeśli w żartach), ale ten krok mieli już za sobą. Wykluczała też, że mogło chodzić mu o coś materialnego, bo zdawał się nie narzekać na swój budżet.
Uśmiechnęła się szeroko, widząc jego wyciągniętą dłoń w kierunku butelki. Złapała ją jeszcze pewniej i pokiwała do Christiana głową w geście odmowy.
- A co dostanę w zamian?- powtórzyła jego pytanie przedrzeźniając jego wcześniejszy ton. Obejrzała się za siebie na ułamek sekundy, a następnie zaczęła przełazić przez oparcie sofy, by znaleźć się po jej drugiej stronie. Pomagała sobie wolną ręką, a butelki ani na moment nie wypuszczała z uścisku drugiej dłoni. O dziwo udało jej się wykonać ten manewr bez zachwiania się ani zderzenia z jakimkolwiek obiektem w tym pomieszczeniu. Zbliżyła gwint do ust i zrobiła niewielki łyk, westchnęła teatralnie i rzuciła Christianowi złośliwy uśmieszek. Po chwili zaczęła równo z piosenką śpiewać głośno treść refrenu. W końcu odwróciła się na pięcie i niczym dziecko pognała w stronę kuchni.
Powrót do góry Go down
Christian Khan
Christian Khan
Christian Khan
Werewolf
Punkty : 75
Sro Maj 08, 2019 5:13 pm
Z jakiegoś powodu Christian z zadowoleniem przyjął perspektywę, w której Joanne dowiaduje się o nim czegoś ciekawego. Gra "nigdy nie.." była nieprzewidywalna, ale wszystko co się w niej działo miało obosieczne skutki, bo w końcu polegała na podawaniu informacji za informację tej samej wagi. Sprawiedliwa transakcja zakrapiana alkoholem. Prawda jest taka, że w przeszłości gdy Christianowi zdarzało się w takich grach trafić na niewygodne pytanie, zwyczajnie kłamał. Był w tym dobry i nie widział powodu dla którego miałby mieć w związku z tym jakiekolwiek wyrzuty sumienia. W końcu to tylko pijacka gra, w którą zazwyczaj gra się w gronie ledwo znających się ludzi. Czy przed Joanne też chciałby coś ukryć? Cóż, musieliby najpierw zagrać, żeby się przekonać.
Widząc skruchę na twarzy Joanne w połączeniu z tym co mówiła na temat swojego wrodzonego seksapilu, Khan uśmiechnął się szeroko.
- Właśnie widzę, nawet nie mam zamiaru się z tobą o to spierać - odparł rozkładając ręce, jakby był bezsilny wobec tego, że jest taka seksowna. Opuścił ręce i przekręcił lekko głowę patrząc na nią przenikliwie, a w jego oczach błąkał się wyraz niegrzecznego chłopca. - Przez ciebie czuję się jakiś taki mało wyjątkowy.
Kiedy bez szczególnego przejęcia stwierdziła, że w końcu widziała go już nago, Christian miał ochotę wzruszyć ramionami, ale ton jej głosu mu na to nie pozwolił. Spojrzał na nią ze zmarszczonym czołem, chociaż w jego oczach znów kryło się rozbawienie. Alkohol sprawiał, że nie był w stanie tak dobrze panować nad spontanicznymi emocjami jak na trzeźwo i zwyczajnie nie potrafił udawać powagi.
- Twoja obojętność jest krzywdząca - zauważył z nutą żalu w głosie. Zaraz jednak westchnął. - Zaczęło się, będziemy nieznośni szybciej niż myślałem.
Nie wydawał się przejęty jej dezaprobatą, a na pytanie co jeszcze mogłaby mu dać przewrócił oczami i uśmiechnął się lekko.
- Zawsze myślisz tylko w erotycznych kategoriach? - spytał retorycznie, bo zanim zdążyła odpowiedzieć dodał. - Rozumiem, że ja mogę tak myśleć, szczególnie przy tobie... ale spodziewałem się bardziej kreatywnego podejścia. - Tym razem żal w jego głosie był bardziej wiarygodny, chociaż nie ulegało wątpliwości, że to wszystko było w ramach półżartów. - Po pierwsze, ja mam tańczyć sam? Poza tym ktoś coś wcześniej wspominał o jajecznicy na śniadanie... - urwał, nabrał powietrza po czym uśmiechnął się szelmowsko. - Kreatywność, Joanne. Życie wbrew pozorom oferuje dużo więcej niż tylko seks i alkohol.
Oczywiście były to te najprzyjemniejsze kwestie, jednak Khan uznał, że nie musi o tym wspominać. Kiedy na jego żądanie zaczęła się z nim przekomarzać, zrobił kolejnych parę kroków w jej stronę.
- Nie każ mi siebie gonić - poprosił, niemalże w tym samym momencie, w którym odwróciła się na pięcie i pognała do kuchni. Pół sekundy zajęło mu zorientowanie się, że dziewczyna faktycznie zaczęła przed nim uciekać, zaraz potem chcąc nie chcąc ruszył za nią. Był wilkołakiem i technicznie rzecz biorąc powinien być szybszy. Ograniczał go jedynie ręcznik na biodrach i wbrew pozorom było to dość spore ograniczenie. Mimo to wpadł za Joanne do kuchni w samą porę żeby złapać ją w pół, podnieść i przerzucić sobie bezceremonialnie przez ramię. Wbrew pozorom zrobił to na tyle delikatnie, żeby nie wywołać niepotrzebnie jeszcze większych zawrotów głowy ani nie ucisnąć jej brzucha, co mogłoby spowodować ewentualne mdłości.
- Wybacz, nie pozostawiasz mi wyboru. - Posadził ją na blacie kuchennym, a jego ramiona po obu jej stronach uniemożliwiały wszelką ucieczkę. Nie miała z nim najmniejszych szans i nawet sobie nie zdawała z tego sprawy. Spojrzał na nią surowo i uniósł lekko brwi. - Joanne.. - wypowiedział jej imię z pieszczotliwą nutą i lekkim uśmiechem na ustach. - Powiedz mi, które z nas jest starsze, hm? - Spojrzał znacząco na butelkę wódki, oczekując że mimo wszystko odda mu ją po dobroci.
Powrót do góry Go down
Joanne Collins
Joanne Collins
Joanne Collins
Human
Punkty : 66
Czw Maj 09, 2019 2:56 pm
- Uważaj, bo jeszcze uwierzę, że jestem w stanie zniszczyć Twoją samoocenę.- prychnęła rozbawiona, stukając się palcem po głowie. Doskonale wiedziała, że Christian ma dość wysokie mniemanie o sobie, o czym dowodziła jego pewność siebie. Joanne zdawała sobie sprawę, że cudze słowa nie mają dla niego większego znaczenia. Choć bardzo dobrze się dogadywali, a nawet powstawała między nimi pewna chemia, dziewczyna sądziła, że jej opinia także nie miała aż tak ogromnego znaczenia dla Khana. Może i brał jej zdanie pod uwagę, kiedy się o coś jej pytał, ale dotyczyło to błahych spraw, takich jak wybór pizzy lub muzyki. W oczach Joanne sam wyznaczał własną wartość. Poza tym cały czas dostrzegała w nim pewną tajemniczość, która ją bardzo przyciągała i sprawiała, że chciała go coraz bardziej odkrywać.
Pokręciła głową z lekkim niedowierzaniem w reakcji na jego słowa przepełnione żalem. Z perspektywy wspólnie spędzonego czasu takie zachowanie stawało się dla niej mniej wiarygodne. Zapewne gdyby chodziło o coś ważniejszego potrafiłaby spoważnieć, jednak obecna atmosfera nie wskazywała na coś podobnego.
- Ostrzegałam.- powiedziała wyraźnie zadowolona z faktu, że przez moment miała rację mimo, że stawanie się nieznośnym w rzeczywistości nie był powodem do dumy. Obecnie była zachwycona Christianem i miała wrażenie, że tego wieczoru nic nie będzie w stanie zmienić jej zdania.
Niespodziewanie Joanne została pouczona przez Christiana. Spoglądała na niego niczym niewiniątko, które zostało złapane na gorącym uczynku. Otworzyła nawet usta, by zaraz wzmocnić swoją obronę, jednak nim zdążyła cokolwiek powiedzieć Khan postanowił kontynuować swoje kazanie.
- Niemożliwe.- odpowiedziała odrobinę sarkastycznie na jego ostatnie słowa i zaśmiała się. Wyrzuciła szybko z głowy wszelkie myśli o sensie jej egzystencji, wywołane jego słowami, bo inaczej mogłaby się załamać dochodząc do wniosku, że w ostateczności bardzo mało zrobiła ze swoim życiem.- Poza tym...trudno jest mi przy Tobie myśleć o innych rzeczach, zwłaszcza po tym do czego mnie dopiero co doprowadziłeś.- dodała, a jej mina przybrała bardziej figlarny wyraz. Jego obecność i to jeszcze w tak skąpym stroju, o ile tak można było to nazwać nieustannie przypominały jej o przyjemności jaką jej dał. Paradoksalnie to ona miała trzymać ich w ryzach i pilnować przed nadmiernymi popędami, co sam Christian również przyznał. Może się okazać, że ta odpowiedzialność będzie musiała spaść na niego.
Joanne, jak na zawołanie, odwróciła się i pognała do kuchni. Ledwie do niej dobiegła, a już znajdowała się w ramionach Christiana, który zwinnie przerzucił ją przez swój bark. Wydała z siebie odruchowo zduszony, cichy pisk, który szybko został zastąpiony śmiechem. Na szczęście butelkę trzymała na tyle mocno, że nie opuściła jej na podłogę, kiedy jej głowa i ramiona zawisły w dół. Nawet nie miała co mu wybaczać, bo w gruncie rzeczy byłaby zawiedziona gdyby Christian ją olał i postanowił usiąść sobie na kanapie. Gospodarz posadził ją na blacie jeszcze zanim nadmiar krwi dopłynął jej do głowy. Po chwili dostrzegła jego surowy wzrok na sobie, który co dziwne także jej się bardzo podobał. Położyła dłoń na ramieniu Khana i delikatnie muskała opuszkami palców jego skórę.
- Przestań, ja się już dawno temu zatrzymałam w rozwoju.- westchnęła niby oburzona jakby to było coś oczywistego. Dostrzegła jego wzrok utkwiony w butelce i znowu uśmiechnęła się, tym razem odrobinę złośliwe. Zbliżyła szklany gwint do ust i zatrzymała się na moment, by zerknąć jeszcze raz na twarz Christiana.- Oj dobrze, bo widzę, że długo już nie wytrzymasz.- westchnęła i wręczyła mu łaskawie butelkę z wódką. Przysunęła się bliżej skraju blatu, by zmniejszyć odległość, która ich dzieliła.- Pij, pij, bo chyba tylko ja tu jestem pijana.- powiedziała i objęła dłońmi jego szyję. Rzeczywiście miała wrażenie, że on się znacznie lepiej od niej trzyma, ale zupełni jej to nie dziwiło. Czuła już odrętwienie na policzkach i w okolicach ust, a głowa zdawała się jakby cięższa. Dodatkowo była świadoma tego, jak jej myśli zaczynają szaleć i podsuwać jej same głupoty na język, przez które naprawdę stanie się zaraz niezwykle męcząca i jeszcze skończy się na tym, że wyląduje u niego na wycieraczce.
Powrót do góry Go down
Christian Khan
Christian Khan
Christian Khan
Werewolf
Punkty : 75
Czw Maj 09, 2019 6:34 pm
Uśmiechnął się niewinnie, jakby starał się zachować resztki wiarygodności. Fakt, ciężko było mu zepsuć samoocenę czy pozbawić go pewności siebie, ale miał na tyle przyzwoitości żeby nie mówić o tym na głos. Podobnie jak o tym, że w nosie miał to, czy staną się nieznośni, dopóki razem czuli się dobrze we własnym towarzystwie. Ogólnie szczerze powiedziawszy nie przykładał zbyt wielkiej wagi do tego aby przypodobać się innym, a fakt, że Joanne akceptowała go takim, jaki był, tylko pogłębiał przekonanie o braku konieczności ukrywania swoich podobno negatywnych cech. no, być może nie licząc tej jednej drobnej kwestii o byciu wilkołakiem, którą raczej nie powinien się chwalić.
Po słowach Jo mógł jedynie uśmiechnąć się z satysfakcją, bo w końcu sam czuł że jeszcze nie do końca dotarło do niego to, co wydarzyło się w sypialni. Zupełnie jakby jego umysł, podobnie zresztą jak i ciało, wciąż pozostawały w stanie lekkiego otępienia.
- Przyjemność po mojej stronie. - Mrugnął do niej z błyskiem w oku, mówiąc zupełnie szczerze, co było po nim widać. Nie miał zamiaru udawać, że zasługa za ich wieczór spoczywała na nim, bo był doskonale świadomy tego ile rozkoszy dała mu Joanne w zamian i siły zdawały się być naprawdę wyrównane. Nie zmieniało to faktu, że Christian lubił swoje pogrywania z nią i nie miał zamiaru odpuszczać zbyt łatwo, chociaż na razie wyglądało jakby zdecydował inaczej, bo nie ciągnął urwanego tematu nieszczęsnej jajecznicy.
Śmiech Joanne, kiedy ją podnosił, jak zawsze wywołał nikły uśmiech na jego twarzy, który wciąż było widać mimo próby zachowania powagi, kiedy posadził ją na blacie kuchennym. Uniósł lekko brwi na jej słowa o zatrzymaniu się w rozwoju, uznając że nie będzie im zaprzeczał, bo brzmiały jak rozsądne spostrzeżenie. Kiedy łaskawie oddała mu w końcu butelkę wódki, uśmiechnął się szelmowsko i skinął lekko głową.
- Dziękuję - mruknął, a kiedy się do niego przysunęła, objął ją wolnym ramieniem w talii, drugą ręką zaś uniósł butelkę do ust i wziął łyka wódki. Zaraz potem opuścił ją, spojrzał na pozostałą zawartość i po sekundzie zastanowienia wziął kolejnego łyka, dopijając resztę na raz. Odstawił pustą butelkę i spojrzał na Joanne. - No dobrze, skoro to mamy już za sobą.. - Pochylił się nad nią pozwalając tylko na to, żeby ich usta ledwo co się dotykały i w ten sposób pocałował ją lekko raz. potem drugi.. potem trzeci. Po chwili odsunął się nieznacznie i spojrzał na nią z namysłem.
- Chyba powinienem się ubrać w coś wygodniejszego - mruknął, myśląc jednocześnie o tym, że miał papierosy w kieszeni spodni. W tym samym momencie z głośników poleciała nowa piosenka i tym razem był to Macklemore Can't Hold Us.
- Ah, uwielbiałem tą piosenkę! - odparł z nagłym entuzjazmem, który tak rzadko było u niego słychać. Spojrzał na Joanne, oplótł się jej nogami w pasie i korzystając z tego, że obejmowała go rękoma za szyję, wyniósł ją z powrotem do salonu. Postawił ją dopiero kiedy znaleźli się w plamie światła rzucanego przez kominek. Sam poszedł po paczkę papierosów leżącą na kamiennej półce i wyciągnął sobie jednego, a jego ciało samo z siebie poruszało się w rytm muzyki. Z papierosem w ustach odwrócił się do Joanne i wskazał na nią palcem.
- Nie będę tańczył sam - odparł ostrzegawczo, jakby jakimś cudem mógł ją zmusić do tego, żeby poszła w jego ślady, pilnując żeby fajka nie wypadła mu z kącika. Zaraz później odpalił ją zapalniczką i podszedł do Jo.
- Skoro znasz pijacie studenckie gry, na pewno też wiesz jak się pali po studencku. - Uśmiechnął się lekko po czym zaciągnął się dymem, nachylił nad Jo i pocałował ją, jednocześnie dzieląc się tym, co miał w płucach.
Powrót do góry Go down
Joanne Collins
Joanne Collins
Joanne Collins
Human
Punkty : 66
Pią Maj 10, 2019 9:11 am
Wzruszyła ramionami w geście bezradności, bo w końcu nie mogła za pomocą ruchu magiczną różdżką nagle zmienić tego jaka w rzeczywistości była. Doceniała fakt, że przy Christianie nie musiała nikogo udawać, pomijając, że pewne kwestie z jej życiorysu nadal były dla niego tajemnicą. Domyślała się, że działa to obustronnie, bo ostatecznie niewiele o sobie wiedzieli. Paradoksalnie, poznawali siebie coraz bardziej, ale na podstawie wspólnie spędzonego czasu, a nie z perspektywy jakiś zdarzeń czy pewnych faktów z ich przeszłości. Trudno jej było nawet zdefiniować czy to dobrze czy źle. Z jednej strony polubili się wzajemnie przez pryzmat ich osobowości, a nie popełnianych kiedyś błędów, a z drugiej strony ich przeszłość była solidnym filarem świadczącym o tym jak to się stało, że są tacy a nie inni.
Uśmiechnęła się jakby zrobiła mu ogromną przysługę oddając mu butelkę z końcówką wódki. Oczywiście cała otoczka towarzysząca jej czynom była jedynie formą żartu, ale wierzyła, że Christian doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Obserwowała go, kiedy opróżniał resztki jakby było w tym coś fascynujące. No, właściwie to w jej oczach było, a mianowicie sama postać Christiana Khana, który potrafił wyglądać tak nieziemsko nawet podczas wykonywania tak prostych czynności. Rozkoszowała się nawet tymi najdelikatniejszymi pocałunkami, które i tak wlewały w nią spore zasoby przyjemności. Czuła się jakby te gesty, którymi się wymieniali stawały się coraz bardziej naturalne i odruchowe, a mimo to przepełnione pasją i czymś takim, co wywoływało u Joanne dziwny rodzaj ekscytacji.
-Dziwię się, że do tej pory tego nie zrobiłeś.- powiedziała z uznaniem. Wyobrażała sobie jaki dyskomfort musiał dawać mu ręcznik, którego trzeba było ciągle pilnować by się nie zsunął lub rozwinął, więc tym bardziej doceniała to, że oddał jej swój szlafrok. Nim zdążyła powiedzieć coś więcej, z głośników wydobyła się kolejna piosenka. Uniosła brwi i jednocześnie uśmiechnęła się chyba najszerzej jak umiała widząc jego reakcję. Rzeczywiście do tej pory nie miała okazji dostrzec u niego tak ogromnego entuzjazmu, jednak widok ten był z pewnością bardzo wyczekiwany. Nie oponowała nawet, kiedy znowu ją podniósł i przeniósł do salonu.
-Do tego, że wszędzie mnie nosisz chyba trudniej będzie mi się przyzwyczaić.- zażartowała i zaśmiała się nikle, kiedy tylko postawił ją z powrotem na nogach. Oczywiście musiała wpierw złapać się jego umięśnionych ramion nim zachowała zupełną równowagę. Dopiero wtedy pozwoliła mu oddalić się w celu wzięcia papierosa.
- A czy przypadkiem nie miałeś ubrać czegoś wygodniejszego?- przypomniała mu zaraz po usłyszeniu jego uwagi.- W tym ręczniku zdajesz się wyglądać najlepiej, ale nie wiem ile wytrzymam zanim celowo go z ciebie zedrę.- dodała, jakby tym razem ona chciała go przed czymś ostrzec. Jej ciało zaczęło ulegać rytmicznej piosence, którą swoją drogą także bardzo lubiła, zaczęło kiwać się i kołysać. W odpowiedzi na jego kolejną sugestię po prostu uniosła się lekko na palcach i wpiła się w jego usta, wciągając wypuszczany dym prosto do swoich płuc. Po sekundzie niechętnie przerwała pocałunek ledwie odsuwając się od Christiana i wypuściła dym tuż przed jego twarzą.
- Pytanie, skąd Ty znasz takie zabawy?- spytała retorycznie, bo zdawała sobie sprawę, że takie gry są powszechnie znane, także poza środowiskiem studenckim. Bez pytania wzięła papierosa z jego dłoni i sama włożyła go do ust, by zaciągnąć się nim. Czuła jak w wyniku palenia działanie alkoholu się nasila, jednak w próbie stłumienia tego uczucia zamrugała, uniosła się znowu na palcach i ponowiła czynność Christiana. Zbliżyła się do jego ust, ledwie się z nimi stykając i podzieliła się z nim dymem, wypuszczanym z płuc. Grzecznie oddała mu papierosa. Muzyka ją na tyle pobudzała, że już niemal podskakiwała w miejscu i bujała się na boki. Niekiedy jej ciało traciło kontrolę, co było widać po jej chwiejnych krokach, ale Joanne zdawała się tym już nawet nie przejmować.
- Dobra...skoro zawsze sięgasz po to co chcesz, to czy jest jakaś rzecz, którą chciałbyś zrobić, ale jeszcze nie zdążyłeś?- zapytała i jedną dłoń położyła na jego karku dostosowując swój taniec do jego. Przez moment zastanawiała się czy jej pytanie miało w ogóle jakiś sens i skład, bo w jej głowie zdawało się brzmieć całkiem dobrze. Jednak zamyślona mina szybko się zmieniła, a dziewczyna spojrzała na jego twarz. Wzrok jej zdawał się być już lekko zamglony, na co miały wpływ dwa czynniki: była pijana, a jej soczewki zaczęło pokrywać coś w rodzaju pary, o utrudniało jej widoczność. W głowie powtarzała sobie, że musi je zdjąć zanim bezwładnie padnie i zacznie spać.
Powrót do góry Go down
Christian Khan
Christian Khan
Christian Khan
Werewolf
Punkty : 75
Nie Maj 12, 2019 2:38 pm
Być może paradoks ich dobrych relacji w sytuacji, w której prawie się nie znali był kluczem do sukcesu. W końcu nie potrzebowali oceniać siebie nawzajem przez pryzmat historii swoich przeszłości. Z drugiej strony niewątpliwie było sporo informacji, których nie znali na swój temat, a które można było uznać za kluczowe przy bliższym poznawaniu siebie nawzajem. Być może jednak to nie miało na razie znaczenia, a liczyło się tylko to, jak dobrze im było w swoim towarzystwie. Dla Christiana ta kwestia była kluczowa i patrząc na niego, wydawało się, że niewiele więcej go teraz obchodziło, zupełnie jakby, jak to on, po prostu nie chciał szukać problemów, które w jego mniemaniu nie istniały.
- Nie wydaje się jakby ci to bardzo przeszkadzało - zauważył, kiedy Joanne stwierdziła, że będzie musiała przywyknąć do tego, że wszędzie ją nosił. Gdy ją odstawił, a ona musiała się jego przytrzymać żeby odzyskać równowagę uniósł znacząco brwi do góry. - Poza tym w ten sposób jest chyba bezpieczniej. - Oczywiście miał na myśli to, że była pijana i chociaż sam również czuł dość mocny wpływ alkoholu, nie mógł się powstrzymać przed sugestią, że wciąż lepiej sobie radził z noszeniem jej na rękach, aniżeli ona z chodzeniem na własnych nogach. Ot, taka mała urokliwa złośliwość z jego strony.
Machnął ręką, jakby kwestia przebrania się pozostawała drugorzędowa, kiedy tylko o tym wspomniała, zaraz jednak mrugnął do niej drapieżnie w odpowiedzi na jej ostrzeżenie.
- To ty odpowiadasz za kontrolę w tej relacji, nie ja - przypomniał jej wzruszając nonszalancko ramionami z łobuzerskim błyskiem w oku. Nie zmieniało to faktu, że bardzo podobało mu się to co mówiła, jak i to jak przyjęła jego sugestię o paleniu po studencku. Jej kolejne pytanie wywołało u niego nikły, tajemniczy uśmiech.
- Wydaje mi się, że znam większość przyjemnych sposobów na spędzanie czasu w miłym towarzystwie - odpowiedział patrząc jak Joanne wyciąga mu papierosa z ręki i zaciąga się nim. Nachylił się nad nią i wciągnął do płuc jej oddech wraz z dymem, a kiedy się odsunęła wypuścił go w stronę sufitu.
Jego jedno ramie obejmowało Joanne w talii, pozwalając jej na poruszanie się zgodnie z muzyką, jednocześnie stanowiąc coś w rodzaju oparcia, kiedy traciła równowagę. Druga ręka trzymała papierosa, którego powoli dopalał, on sam zaś przyglądał się swojej towarzyszce z nieskrywaną przyjemnością, którą czerpał z jej bliskości i towarzystwa. Mimo tego, że byli pijani, a być może właśnie dzięki temu, zdawali się doskonale wczuwać w swoje ruchy. To był ten moment, w którym świadomość stała gdzieś z boku, a świat naokoło lekko wirował, sprawiając że wszystko płynęło swoim spójnym rytmem.
Christian musiał przez chwilę zastanowić się nad odpowiedzią na jej pytanie.
- Dużo jest takich rzeczy - przyznał, spoglądając na nią. Gdyby był trzeźwy być może ominąłby to pytanie w jakiś zgrabny sposób, jego pijany umysł jednak nie widział takiej potrzeby. - Większość z nich wiąże się z udowodnieniem czegoś mojemu ojcu. - Zmarszczył czoło nagle uznając, że ten temat nie jest wart poruszania.  - Poza tym chciałem nauczyć się latać. Pilotować - uściślił.
Oprócz tego myślał o wielu innych rzeczach, takich jak chociażby możliwość stania się hybrydą, aby w końcu nie musieć każdej pełni łamać sobie wszystkich kości i tracić nad sobą kontroli. W końcu alkohol również tę opcję otworzył przed nim jakoś tak jaśniej, bo trzeźwy Christian Khan rzadko kiedy przyznawał, że chciałby stać się kimś innym niż był w tej chwili. Cóż, niestety tymi przemyśleniami nie mógł się podzielić z Joanne i dzięki bogu mimo nietrzeźwego stanu, był tego wciąż świadomy.
Uśmiechnął się do niej nikle.
- A ty, Joanne Collins? Co jest twoim najbliższym celem na przyszłość? - Uniósł brwi z szelmowskim uśmiechem. - Poza oczywiście doprowadzaniem mnie do granic rozsądku, co mam nadzieję masz zamiar dalej robić.
Powrót do góry Go down
Joanne Collins
Joanne Collins
Joanne Collins
Human
Punkty : 66
Nie Maj 12, 2019 10:17 pm
Wzruszyła lekko ramionami w geście bezradności. Zapewne lubiła, gdy trzymał ją na rękach, bo dzięki temu mogła być blisko niemu i przy okazji miała wrażenie, że on ma na to ochotę tak samo mocno jak ona. Niemal w każdym jego geście doszukiwała się oznak sympatii i zainteresowania jego osobą, by upewnić się, że nie jest to jednostronne.
- Sama się sobie dziwię.- przyznała bez bicia. Westchnęła ciężko, zdając sobie sprawę, że w kwestii bezpieczeństwa chłopak miał rację. Nawet nie odebrała tego jako jakąkolwiek złośliwość, a nawet jeśli to nie dostrzegała w tym nic złego. To był jedynie fakt, a Joanne była na tyle zdystansowana do siebie, że trudno było ją obrazić.
- Czy wyglądam ci na osobę zdolną do kontrolowania czegokolwiek?- spytała retorycznie z lekkim wyrzutem, jakby nagle znudziło jej się noszenie tej odpowiedzialności. Pod wpływem alkoholu niemal dzieciniała i pogłębiała swoje głupie kaprysy. Oczywiście w jej słowach standardowo musiała pozostać nuta żartu, a towarzyszący temu alkohol w jej żyłach odbierał jej już zupełnie wiarygodności.- Nie kontroluję nawet własnych nóg.- dodała marudnie, ale chwilę później zaśmiała się jakby zdała sobie sprawę, że zaczyna już gadać głupoty. Zapewne powinna czuć zażenowanie niżeli rozbawienie, ale dziewczyna rzeczywiście miała to gdzieś.
- Obyś zdążył mi kiedyś je wszystkie pokazać.- oznajmiła i uniosła brew. Mogło to zabrzmieć jak sugestia, że chciałaby spotkać się z nim jeszcze nie raz, jednak teraz się tym nie przejmowała. Niekiedy w stanie nietrzeźwości nie zważała na konsekwencje własnych słów, jakby myślała wtedy, że upojenie alkoholowe jest idealnym usprawiedliwieniem na to co powiedziała- pomijając fakt, że pijany człowiek zazwyczaj jest bardziej szczery od pijanego.
Oparła głowę o jego tors, kiedy odpowiadał jej na pytanie. Ręce, które oplatała jego szyję przeniosła na tułów, by przytulanie się do niego stało się wygodniejsze. Nieustannie czuła jak alkohol pozbawia ją coraz bardziej żywotności i energii. Może nie stawała się coraz bardziej pijana, ale jej organizm zdawał się coraz mniej radzić sobie z ilością, którą już pochłonęła.
- Myślę, że nikomu nie musisz nic udowadniać.- mruknęła i uśmiechnęła się sama do siebie.- A co do latania...przystąpisz do nauki jak tylko będziesz mógł.- odpowiedziała już luźniejszym tonem. Mimo upojenia, domyślała się, że temat ojca może być dość delikatny dla niego, dlatego nie chciała teraz naciskać i wypytywać. Z resztą...wiedziała, że jak będzie od niego zbyt wiele wyciągać niemal wymuszając informacje, będzie mu dłużna i zobowiązana, by również mu opowiedzieć coś więcej. Wolała wpierw upewnić się, że nie uzna jej za wariatkę, kiedy dowie się czegokolwiek o jej rodzinie.
- Nie daruję ci łatwo, tego możesz być pewien.- odpowiedziała i zaśmiała się krótko, wtulając się w niego jeszcze mocniej. Następnie dała sobie chwilę na zastanowienie, zdając sobie sprawę z tego, że teraz ją czekało odpowiedzenie na pytanie, które wcześniej zadała. Najgorsze w tym wszystkim było to, że zupełnie nie wiedziała co powiedzieć.- Moim celem jest...znaleźć cel?- rzuciła wątpiąc we własne słowa. Zastanawiała się czy na głos brzmiało to równie głupio, co w jej głowie. Odchrząknęła jakby zmieszana i uniosła wzrok na twarz Christiana.- Eh...Problem polega na tym, że nie wiem. Ciągle szukam czegoś, co wskaże mi jakąś drogę, ale sama nie wiem.- zaczęła mówić jakby miała zaraz wyrzucić z siebie albo jakieś zwierzenie, albo jakąś sentencję życiową lub filozoficzną. Ostatecznie urwała, którym "nie wiem" żeby nie zabrnąć za daleko i nie zacząć sprzedawać jakiejś taniej gadki.- Po prostu jestem człowiekiem bez żadnych aspiracji.- rzuciła luźno, pokazując jakby ją to w ogóle nie ruszało. Czuła, że wpada już w ten gorszy alkoholowy stan, który nakłania ją do nadmiernego myślenia lub doszukiwania się czegoś co nie istnieje. Zapewne wpływ na to miało to, że atmosfera się odrobinę uspokajała. Jak widać Joanne była bardziej rozrywkową towarzyszką, kiedy miała w sobie większe pokłady energii, dzięki którym robiła zwariowane rzeczy. Teraz procenty obróciły się przeciwko niej.
- Ale ze mnie słabiak...już ledwo stoję.- mruknęła odrobinę niewyraźnie. Czuła jak jej powieki stają się coraz cięższe, co było zapowiedzią jej marnego końca zabawy. Na siłę próbowała utrzymać oczy szeroko otwarte, choć sprawiało jej to trudność. Dlatego ani na moment nie przestawała się poruszać zgodnie z Christianem wierząc, że ruchu zachowa ją jeszcze przy "życiu".
Powrót do góry Go down
Christian Khan
Christian Khan
Christian Khan
Werewolf
Punkty : 75
Pon Maj 13, 2019 2:16 pm
Christian z początku chciał odpowiedzieć na pytanie Joanne, jednak po chwili dotarło do niego, że było ono retoryczne. Mimo to uniósł nieznacznie brwi do góry i pochylił się nad nią.
- Dzisiaj być może nie - przyznał, próbując skupić wzrok na jej oczach. Dokończona na szybko wódka zrobiła swoje. - Ale ogólnie myślę, że jesteś w stanie zrobić wszystko, co tylko sobie postanowisz - odpowiedział, skupiając się nieco bardziej niż zwykle na tym żeby powiedzieć wszystko składnie. W jego oczach wyglądała na silną kobietę i chociaż nie znał jej dobrze, nie mógł oprzeć się wrażeniu, że jest twardo stąpającą po ziemi osobą. Pokazała mu już wiele razy, że jak czegoś chce, to potrafi po to sięgnąć.
Sugestię Joanne przyjął z uśmiechem, odgarniając jej pieszczotliwie włosy za ucho.
- Nie ma problemu, chociaż nie obiecuję, że będę w stanie przebić ten wieczór. W końcu był... - urwał szukając odpowiedniego słowa. W końcu spojrzał na nią z błyskiem w oku. - Dość niezwykły.
Kiedy poczuł głowię Joanne na swoim torsie, jego wolne ramie objęło dziewczynę w talii nieco pewniej, jakby chciało dać oparcie, którego mogła potrzebować. Jej odpowiedź na jego wyznanie, mimo tego, że Christian już był gotów porzucić niewygodny temat swojego ojca, sprawiła, że usta wykrzywiły mu się w lekkim uśmiechu. W następnej chwili pocałował Joanne w czubek głowy, przedłużając pocałunek na tyle, aby nacieszyć się zapachem jej włosów. Ten gest zdawał się mówić wszystko to, czego on nie chciał powiedzieć na głos.
Jej własna odpowiedź, na odbite przez niego pytanie zaintrygowała go. Wysłuchał jej bez przerywania, pozwalając aby wykorzystała potrzebny czas na zastanowienie, a kiedy na koniec nazwała siebie człowiekiem bez aspiracji, Christian wzruszył ramionami. Kiedy się odezwał, mówił powoli, jakby bardzo chciał żeby jego pijany stan, nie przeszkodził Joanne w zrozumieniu tego, co chciał przekazać.
- Nie jestem odpowiednią osobą do pouczania innych na temat tego, jak powinni postrzegać samych siebie... Więc w gruncie rzeczy nie mogę.. ekhm.. nie powinienem mówić ci co uważam na ten temat... Ale i tak ci coś powiem. - Nabrał powietrza jakby starał się odnaleźć odpowiedni wątek tego, co chciał powiedzieć, w międzyczasie nakręcił w powietrzu parę kółek ręką z dopalonym już niemal do filtra papierosem, co chyba miało mu pomóc zebrać myśli. W końcu spojrzał na nią rzeczowo.
- To co powiedziałaś na początku wyklucza to, co powiedziałaś później...- urwał ze zmarszczonym czołem. Rozejrzał się za popielniczką aby wyrzucić papierosa. - To znaczy, nie wydaje mi się, żebyś była osobą bez aspiracji.. Po prostu nic, co robisz czy też mówisz się z tym nie zgadza - zakończył, dogaszając w końcu niedopałka i spoglądając na nią z nikłym uśmiechem, jakby chciał dać jej do zrozumienia, że nic więcej nie potrzeba mówić na ten temat. Nie trzeba było, bo w końcu jak osoba szukająca w swoim życiu czegoś więcej, niż mogła znaleźć dotychczas, ma być pozbawiona ambicji? To, że Jo nie miała żadnego celu powiedzianego sobie wprost o niczym nie świadczyło. Że niby chęć nauki pilotowania przez niego samego była szczytem ambicji? Nie, raczej zachcianką osoby, która mogła sobie na to pozwolić, a w rzeczywistości sama nie wiedziała dokąd jej życie tak naprawdę zmierzało.
Atmosfera faktycznie się uspokajała, a energiczna piosenka tym razem została zastąpiona przez jakąś spokojną melodię. Christian spojrzał na Joanne w swoich ramionach i zaśmiał się pod nosem na jej słowa. Sam czuł się już zmęczony, co świadczyło jedynie o tym, że dziewczyna była wyjątkowo twarda, biorąc pod uwagę ilość wypitego alkoholu.
- Dałaś z siebie wszystko - przyznał jej z rozbawieniem. - Chodź tutaj. - Złapał ją za rękę i pociągnął delikatnie w stronę kanapy. Po drodze zgarnął koc leżący nieopodal. Usiadł jako pierwszy, w podobnej pozycji co wcześniej, przyciągając do siebie Joanne i pozwalając jej położyć się wygodnie wzdłuż kanapy, z głową opartą na jego torsie. Przykrył ją kocem i objął jednym ramieniem wzrok wbijając w płonący kominek przed nimi.
- Jak będziesz chciała iść spać na górę to daj znać - mruknął spoglądając na nią po czym wyciągnął się wygodnie i oparł głowę o oparcie kanapy, czując jak robi się przyjemnie senny. Przez myśl przemknęło mu tylko, że mogą nie zdążyć dojść do łóżka zanim zasną obydwoje tutaj, przed tym przyjemnie tlącym się kominkiem.
Powrót do góry Go down
Joanne Collins
Joanne Collins
Joanne Collins
Human
Punkty : 66
Pon Maj 13, 2019 3:56 pm
Uśmiechnęła się nikle słysząc jego słowa, które połechtały odrobinę jej ego. Cieszyła się, że właśnie w taki sposób ją postrzegał. Zazwyczaj próbowała stwarzać wrażenie osoby bardzo niezależnej i twardej, chociaż tym razem byłą po prostu sobą. Na ogół skrywa swoje słabości, jakby obsesyjnie bała się, że ktoś je kiedyś wykorzysta i rzeczywiście spróbuje ją posłać do zakładu psychiatrycznego. Jego zdanie w tej kwestii zdawało się mieć dla niej większe znaczenie niż kogoś obcego, ponieważ sama postrzegała go jako usposobienie samozaparcia i pewności siebie.
- Myślę, że dasz radę.- powiedziała przekonująco, bo w końcu sama wierzyła, że był w stanie zaskoczyć ją jeszcze niejeden raz. W pełni zgadzała się z jego zdaniem, że ten wieczór był nadzwyczajny, jednak wolała pozostać myśli, że każdy inny może być lepszy. Świadomość, że nic lepszego nie może się już stać zdawała jej się odrobinę demotywująca, natomiast przekonanie, że zawsze może się stać coś wspanialszego popychało ją do dalszych starań i prób.
Otulające ją ramię dodawało jej dziwnego poczucia, że znajduje się we właściwym miejscu, co wiązało się w pewnego rodzaju komfortem. Ciepło, które wręcz biło w tej chwili od Christiana i nie chodzi tu tylko o temperaturę ciała, dodawało jej pewności i poczucia bezpieczeństwa. Przymknęła na moment oczy, kiedy pocałował ją czule w głowę, wyobrażając sobie przy okazji jego wyraz twarzy, gdy to robił. Musiała mocno się skupić na tym, co potem do niej mówił. Trudno było określić czy wpływ na to miał jej otępiały już umysł czy może trudności z skupieniem się ze strony Khana, choć zapewne był to skutek tych dwóch czynników, które sobie teraz towarzyszyły. Najpierw zaśmiała się cicho słysząc, jak podjął decyzję, że jednak się wypowie. Kiedy usłyszała kolejne jego słowa uniosła z powrotem wzrok na niego i uniosła lekko brwi, składając wypowiedziane zdanie w głowie tak, by zrozumieć jego sens.
- W tej chwili chyba nie jestem w stanie pojąć tego co powiedziałeś.- przyznała niewinnie. Przekręciła lekko głowę i spojrzała mu w oczy, po czym dodała- W sensie...rozumiem przesłanie, ale chyba nie umiem się do tego nawet odnieść.- sprostowała na tyle ile mogła. Coraz bardziej dostrzegała swój brak jakiejkolwiek elokwencji wywołanej upojeniem alkoholowym, co wprawiało ją w samopotępienie gdzieś w myślach. Zapewne byłaby w stanie rozwinąć się bardziej w tym temacie, ale nie chciała swoimi dziwnymi przekonaniami zaśmiecać atmosfery, która między nimi panowała. Mimo wszystko, słowa, które zostały do niej skierowane odebrała jak najbardziej pozytywnie, o czym świadczył jej stosunkowo pogodny wyraz twarzy. Poza tym, poniekąd wiedziała od początku, że sama sobie zaprzeczyła, bo ostatnim zdaniem próbowała samą siebie uciszyć przed rozpoczęciem monologu, którym zanudziłaby Christiana i być może także siebie.
- Tak myślisz?- zapytała retorycznie dostrzegając jednocześnie jego rozbawienie, na co chciała chyba w ten sposób zwrócić uwagę. Po chwili gospodarz złapał ją za rękę, a ona posłusznie dała się zaprowadzić w stronę kanapy. Usiadła, a może nawet wręcz opadła na miejscu obok Christiana. Oparła się głową i plecami o jego tors, a nogi wyłożyła przed siebie na kanapie. Pomogła mu okryć się kocem, opatulając się nim mocniej.
- Mhm.- mruknęła spokojnie i pokiwała głową na znak zgody. Joanne także niemal odruchowo skierowała swoje spojrzenie w stronę kominka, ponieważ hipnotyzująca moc tańczących płomieni nadal chyba na nią działała. Czuła, że już powoli odlatuje zwłaszcza, że jej powieki już usilnie próbowały się zamknąć. Ziewnęła leniwie zakrywając jednocześnie dłonią usta.- Chyba będzie lepiej jak od razu tam pójdziemy, bo chyba nie wytrzymam już długo.- stwierdziła i uniosła się z powrotem do siadu. Nie wytrzymała w ten wygodnej pozycji zbyt długo, jednak wolała wyprzedzić fakty i znaleźć się w łóżku zanim Christian wpadnie na pomysł, by znowu ją nosić. Gdyby postanowił, że zostaną tutaj zapewne obudziliby się niczym połamani. Aż trudno było uwierzyć jej samej, że w takim stanie doszła do takiego wniosku, bo potrafiła pod wpływem alkoholu spać w przeróżnych miejscach. W swojej wypowiedzi nawet nie ukrywała, że chciałaby usypiać z nim u swojego boku, wiec miała nadzieję, że nie zostawi jej na górze samej.
Powrót do góry Go down
Christian Khan
Christian Khan
Christian Khan
Werewolf
Punkty : 75
Pon Maj 13, 2019 6:42 pm
Być może czasami brakowało mu optymizmu. Być może czasami był też niepoprawnym realistą. Ciężko stwierdzić, bo Christian wiele razy udowadniał, że potrafi być bardziej zmienny niż najbardziej zmienna kobieta, a w dodatku u niego ciężko było powiedzieć co tak właściwie na owe zmiany wpływa. Zmieniał zdanie, podejście i preferencje niczym rękawiczki. Oczywiście, że chciał się jeszcze spotkać z Joanne, ale czy po dzisiejszym wieczorze wierzył, że mogłoby być jeszcze lepiej? Może i tak. Może i nie. Wolał o tym nie rozmyślać, wychodząc z założenia, że najlepiej i tak zawsze wychodziła mu improwizacja. Nie zmieniało to jednak jego podejścia do ich relacji jak i również faktu, że będzie się w nią angażował - paradoksalnie, bo przecież nie chciał zobowiązań. Ale zaangażowanie? To coś zupełnie innego, wynikającego z dobrej woli, a nie odgórnych założeń.
Kiedy Joanne przyznała mu się, że nie do końca jest w stanie odnieść się do tego, co mówił, machnął na to ręką.
- Ważne, że mam rację - odparł niewinnie, patrząc w jej duże oczy. Nie oczekiwał, że przyzna mu rację, a jedynie nadmieniał, że kluczem jest jego opinia. Pół żartem, pół na poważnie, jak to często w ich rozmowach bywało. Być może gdyby byli trzeźwi faktycznie mogłaby wyniknąć z tego jakaś głębsza dyskusja, jednak w obecnym stanie ewidentnie nie można było na to liczyć. I może tak było najlepiej.
Znów chciał odpowiedzieć na jej kolejne retoryczne pytanie, jednak ugryzł się w język, będąc świadomym tego, że wychodzi na mądralę. Skinął tylko głową, już nieco poważniej, spoglądając jej w oczy po czym zaciągnął ją na kanapę.
Kiedy ułożyła się w jego ramieniu, przez myśli przemknęło mu, że obecny stan jego umysłu można było ująć w ramach całkowitego relaksu. Nie pamiętał kiedy ostatnio tak się czuł, tym bardziej przy drugiej osobie. Zupełnie jakby po raz pierwszy od dłuższego czasu faktycznie zapomniał o swoich problemach, a nie tylko próbował je od siebie odpychać. Było to odświeżające i sprawiało, że wpadał w błogi stan związany z permanentnym dobrym humorem. Aż dziwne, że nie rozbolała go twarz od nadmiernej mimiki.
Nic więc dziwnego, że westchnął ciężko, kiedy poczuł że Joanne się podnosi. Chciał ją przyciągnąć do siebie z powrotem, zamknąć w ramionach i pójść spać w tej, zdawałoby się bardzo wygodnej pozycji. Niemalże tak by zrobił, gdyby nie ten cichy głos z tyłu głowy, mówiący o tym żeby uszanować chęć wyspania się w wygodnym łóżku.
- No dobrze - odparł tłumiąc ziewnięcie i jednocześnie przyjmując własną uległość z lekkim zaskoczeniem. Również się podniósł, sięgnął po telefon i wyłączył muzykę. Spojrzał na Joanne znacząco, poczekał aż wstanie po czym ruszył za nią do sypialni. Łóżko było takie, jakim je zostawili, a naokoło niego leżały ubrania, Khan jednak zdawał się nie przywiązywać w obecnym stanie do tego wagi. Wyciągnął pierwsze lepsze bokserki z szafy, dość zabawne bo akurat z logiem batmana - jego ulubione. Włożył je odrzucając ręcznik na kaloryfer i spojrzał na Joanne.
- Przyda ci się coś wygodniejszego do spania - zauważył po czym wyciągnął z szafy czysty t-shirt. Podszedł do Jo i podał jej nową pidżamę z lekkim uśmiechem błąkającym się po ustach.
Powrót do góry Go down
Joanne Collins
Joanne Collins
Joanne Collins
Human
Punkty : 66
Wto Maj 14, 2019 10:41 am
Zmarszczyła lekko nos w skutek nikłego grymasu na jej buzi, kiedy Christian oznajmił, że najzwyczajniej miał rację. Nie zamierzała nawet się z tym spierać, jednak musiała w sobie stłumić potrzebę natychmiastowej walki o przeciwstawienie się tej teorii, choć byłoby to nie najmądrzejsze, zważywszy na to, że chyba rzeczywiście się nie mylił.
- Niech ci będzie.- przyznała, delikatnie wbijając palce po jego bokach chcąc go połaskotać. Nie myślała o tym, czy dojdzie to do skutku, bo nawet nie wiedziała, czy był na to wrażliwy. W sumie nie było to teraz tak ważne. Joanne pozwoliła mu się nacieszyć tą chwilą posiadania racji, nie próbując mu tego wybić z głowy, ot tak dla zasady.
Uśmiechnęła się nikle, gdy dostrzegła lekkie rozleniwienie u Christiana, które i ją powoli obezwładniało. Pogładziła delikatnie jego policzek, przejeżdżając powoli kciukiem po podłużnej bliźnie.
- No chodź.- powiedziała odrobinę pokrzepiająco i wstała z kanapy.- Będzie mi się łatwiej do ciebie przytulało.- dodała z myślą, że w ten sposób go bardziej zachęci. Z drugiej strony rzeczywiście była to jedna z banalnych zachcianek, którymi kierowała się, kiedy zdecydowała się położyć w wygodniejszym miejscu. Poszła przodem w stronę jego sypialni. Kiedy zobaczyła porozrzucane rzeczy i pogniecioną pościel, kącik jej ust mimowolnie drgnął ku górze. W tym bałaganie, który wspólnie stworzyli odnalazła leżące na podłodze majtki, po które sięgnęła od razu i założyła.
- Jeszcze trochę, a przejmę całą twoją garderobę.- zażartowała i wzięła do rąk t-shirt, który podał jej Khan. Nie odrywają wzroku od jego twarzy zrzuciła z siebie szlafrok i odłożyła go na bok. Posłała mu krótki uśmieszek, aż wreszcie włożyła koszulkę, a szlafrok odwiesiła na najbliższym możliwym miejscu. Podeszła na moment bliżej Christiana i uniosła się lekko na palcach. Zbliżyła swoje usta do jego i złożyła na nich czuły, jednocześnie namiętny pocałunek, który miał być w jej mniemaniu zwieńczeniem tego niezwykłego wieczoru. Odsunęła się od Christiana, spoglądając mu prosto w drapieżne oczy. W końcu ruszyła w stronę łóżka i położyła się. Poczekała aż gospodarz zajmie miejsce obok niej, by móc się do niego przytulić.
- Dobranoc, mój superbohaterze.- mruknęła, zwracając uwagę na bokserki, które założył, jednocześnie tłumiąc w sobie lekkie rozbawienie. Wtuliła swoją twarz w jego pierś i zamknęła oczy. Odczuwała błogi stan spokoju i relaksu, na który spory wpływ miała obecność Christiana. Nie minęła dłuższa chwila, a Joanne już zupełnie odleciała, zapadając w głęboki sen.
Powrót do góry Go down
Christian Khan
Christian Khan
Christian Khan
Werewolf
Punkty : 75
Wto Maj 14, 2019 3:23 pm
Christian zdawał się być nieporuszony wątpliwą reakcją Joanne na jego pewne siebie stwierdzenie i pozbawiony wszelkich wyrzutów sumienia z tego powodu. Jak to on uśmiechnął się jedynie z cwanym błyskiem w oku, jakby jego urok osobisty mógł wynagrodzić wszelkie wady charakteru. Efekt został nieco popsuty przez grymas na twarzy, wywołany wbijającymi się paznokciami w jego boki, on sam natomiast nieco się zgarbił. Dzięki temu jednak, że napiął wszystkie mięśnie przy okazji, uczucie dość szybko przestało być aż tak łaskoczące, a Khan był w stanie się wyprostować z westchnięciem i uśmiechnąć, jakby nie zrobiło to na nim wielkiego wrażenia. Mimo wszystko w następnej chwili zarzucił sobie ręce Jo na ramiona, żeby odebrać jej możliwość dalszego łaskotania.
Nie mógł nic poradzić na to, że namowy Joanne nie dało się zignorować. Czuł się tak jakby trącała jakąś wrażliwą strunę w jego głowie , przez co łatwiej wywierała na niego swój wpływ. Normalnie powinno mu to przeszkadzać, jednak w obecnej sytuacji nie potrafił się oprzeć wrażeniu, że ów wpływ, który na niego miała, wiązał się z czymś przyjemnym. Poddawanie się jej woli było przyjemne i to przecież już od samego początku. Christian mógł zachowywać się jak dominator, brać ją na ręce, przestawiać z miejsca na miejsce i ogólnie sprawiać wrażenie jakby to on miał wszelką decyzyjną władzę. Jedynie fizycznie i to też nie do końca było prawdą. Psychicznie natomiast czuł się tak jakby jego umysł był owinięty wokół jej palca i jakimś cudem nie miał nic przeciwko temu.
- Przecież wiesz, że nie jestem w stanie ci odmówić - odparł z westchnięciem i urokliwym uśmiechem na ustach, który świadczył o tym, że wcale nie było mu z tym faktem tak źle. Skutecznie go zachęciła i jak wstawał, był zdecydowanie bardziej przekonany do spania w łóżku niż na kanapie.
Kiedy już byli w sypialni, a Joanne wspomniała o przejęciu jego garderoby, on uśmiechnął się lekko.
- Będę miał pretekst żeby cię potem ścigać... - odparł, ale jego słowa zdawały się tracić na znaczeniu w miarę jak Joanne w tym czasie ściągała z siebie szlafrok. Nie mógł się oprzeć przed tym żeby nie przesunąć spojrzeniem po jej ciele, a w jego oczach po raz kolejny zabłysł drapieżny podziw. Dość leniwie wrócił w końcu wzrokiem na wysokość jej oczu, a na ustach pojawił się odwzajemniony nikły uśmiech. Uwielbiał jej pewność siebie i widać to było w jego spojrzeniu. Był niczym zahipnotyzowany, kiedy wstawała na palce żeby go pocałować, a gdy ich usta się zetknęły, odwzajemnił pocałunek, chcąc żeby trwał jak najdłużej. Czuł jak jej miękkie, ciepłe wargi odbierają mu wszelkie zmysły, jakby chciały żeby skupił się tylko na nich, a on nie potrafił, ba, nie myślał o tym aby im odmawiać. Poddawał się temu czarowi, który na niego rzucała. Za każdym razem.
Kiedy Joanne się odsunęła, odpowiedział na jej spojrzenie i wydawało się, że to co zobaczyli w swoich oczach wystarczyło jako wszelkie wytłumaczenie i podsumowanie tego dobiegającego końca wieczoru. Zupełnie jakby rozumieli się bez słów. Christian położył się obok Joanne, objął ją jednym ramieniem i przykrył ich kołdrą, pilnując żeby to ona dostała jej większą część. Sam nie bał się zimna, zazwyczaj i tak śpiąc przykrytym jedynie do połowy. Czuł ciepło bijące od jej ciała i przez chwilę leżał na plecach doceniając to przyjemne uczucie i tylko patrząc w sufit. Na jej słowa uśmiechnął się szeroko.
- Dobranoc, piękna - mruknął, a jego głos zdradzał, że wciąż się uśmiechał. Odwrócił głowę w jej stronę, a widząc, że miała już zamknięte oczy pocałował ją w czoło i przyciągnął bliżej siebie kiedy tylko wtuliła się bardziej w jego pierś. Przez moment leżał, starając się całym ciałem czerpać rozkosz z tej przyjemnej chwili, dość szybko jednak sam zamknął oczy i po dłuższej chwili zapadł w błogi sen.
Powrót do góry Go down
Joanne Collins
Joanne Collins
Joanne Collins
Human
Punkty : 66
Czw Maj 16, 2019 2:35 pm
"Dobranoc" wypowiedziane przez Christiana wprawiło dziewczynę w dziwny łoskot, który o dziwo zdawał się być bardzo przyjemny. Wywołał na jej twarzy szeroki uśmiech, od którego wręcz rozbolały ją policzki, ponieważ kąciki ust próbowały jakby unieść się wyżej niż mogły. Joanne przysunęła się możliwie najbliżej gospodarza opierając głowę o jego pierś i obejmując go jedną ręką. Niedługo po tym jak zamknęła oczy poczuła przyjemny dotyk jego miękkich ust i ciepło jego oddechu na swoim czole. Wprawiało ją to w błogi stan relaksu i poczucie bezpieczeństwa, jakby to w jakim miejscu się teraz znajdowała było dla niej odpowiednie. Dzięki temu i towarzyszącemu upojeniu alkoholowemu usnęła niemal natychmiast.
Spała twardo jak kamień, coś musiałby mocno nią wstrząsnąć by obudzić ją w nieoczekiwanym momencie. Nie zaszczyciła nawet Christiana żadną nocną pogadanką mimo, że miała skłonności do gadania przez sen. Być może nawet lepiej, choć niektórzy mawiali, że dało się z nią wtedy nawet nawiązać jakiś dialog, choć najczęściej wydawała z siebie tylko jakiś niezrozumiały bełkot. Niemal całą noc przytulała się do Christiana, a kiedy orientowała się, że tak nie jest, zaraz wracała do tej przyjemnej pozycji.
Nastał w końcu ranek, a panience Collins o dziwo udało się przebudzić jeszcze przez Khanem. Nim otworzyła oczy zdążyła poczuć kłujący ból głowy po niemal całym jej obwodzie. Otworzyła niechętnie oczy i zamrugała szybko, przyzwyczajając się do światła, które wyglądało między zasłonami do sypialni. Czuła nieprzyjemną suchość w ustach, mimo to spróbowała przełknąć ślinę. Prócz tego czuła lekkie mdłości i ogólne otępienie. Uniosła się do siadu i rozejrzała się. Wiedziała, że teraz prawdopodobnie nie zaśnie drugi raz, więc wstała ostrożnie z łóżka, nie chcąc budzić jeszcze Christiana. Musnęła jedynie wargami jego policzek, jakby chciała odwzajemnić dopiero teraz całusa w czoło na dobranoc. Kiedy wyprostowała się, jej ciało zachwiało się nadal osłabione po wcześniejszym piciu, jakby alkohol nadal nie opuścił do końca jej organizmu. Czuła się jakby coś w niej w środku umarło, a zwłaszcza układ pokarmowy, który zdawał się obecnie nie dawać żadnych oznak swojego istnienia. Ruszyła w końcu do łazienki, gdzie wypłukała twarz zimną wodą. Zauważyła jakiś płyn do płukania jamy ustnej i użyła jej, bo miała wrażenie, że zionie od niej nawet kiedy ma usta zamknięte. Z ciekawości udała się także do salonu, by sprawdzić w jakim stanie go zostawili. Zauważyła przy okazji białą koszulę, którą Christian chciał jej pożyczyć do ubrania, co przypomniało jej o nieszczęsnej jajecznicy, którą sama wymyśliła. Westchnęła i pokręciła głową, nie wierząc, że jednak postanowiła spełnić swoją luźną obietnicę, ponieważ Khan zdawał się o niej pamiętać do samego końca. Przeprała t-shirt na białą koszulę i poszła do łazienki. Otworzyła lodówka, w której rzeczywiście niewiele było, jednak jajka udało jej się znaleźć. Potem zaczęła przeszukiwać szafki w celu odnalezienia odpowiednich naczyń, co okazało się trudniejsze niż w filmach, gdzie pojawiają się rzekome sceny, do których poprzednie dnia nawiązywała. W między czasie nastawiła wodę w czajniku. Gdy wyjęła na blat już to, co było jej potrzebne przystąpiła do robienia jajecznicy.
Powrót do góry Go down
Sponsored content
Sponsored content
Powrót do góry Go down
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry Strona 5 z 6Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
Skocz do: