Sro Maj 08, 2019 10:08 am
Serce mi dudniło jak oszalałe. Wspomnienia wróciły. Zabiłam dwoje ludzi... w obronie własnej i chłopaka, ale jednak. Wtedy o tym nie myślałam, wtedy liczyło się tylko aby przetrwać, ale patrząc na to przez pryzmat czasu, odnoszę wrażenie, że ktoś musiał wiedzieć kim jestem i doniósł. Nie jestem tu bezpieczna, w tym mieście. Najgorsze, że był ranek, a ja nie mogłam wyjść na słońce.
Moje zmysły wariowały, ale nie wyczuwały niebezpieczeństwa. Nie mylcie ze spidermanem, tu to uczucie jest inne. Każdy z nas wie czy może się czuć bezpiecznie czy nie. Teraz dominowało bezpieczeństwo, wiedziałam, że nic mi nie jest i nie jestem niczyim więźniem oraz żyje. Jeremy pod nosem coś wymruczal, ale potrzebowałam długiej chwili aby zareagować.
- Tak - odparlam szybko, trochę wręcz za szybko - w zasadzie to nie.
Zebrało mi się kurna na szczerość... ale byłam przytłoczona wszystkim co się wydarzyło. Podniosłam się do pozycji siedzącej i mój wzrok skupił się na dziurze w sukience, gdzie był jeszcze w nocy kołek. Zaschnięta krew i nieprzyjemne uczucie w żołądku.
- Uratowałeś mnie, dlaczego? - spytałam, nie patrząc na niego.
Sent from Topic'it App