The Original Diaries

Hayden Lake wita..
 

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
Amaranth Malley
Amaranth Malley
Amaranth Malley
Human
Punkty : 3
Pią Kwi 19, 2019 11:48 pm

Amaranth Lauren Malley

ft. Katie McGrath

  • człowiek
  • 35 lat
  • Paryż, Francja 30.04.1984
  • łowczyni, pani burmistrz
  • biseksualna
  • bardzo świadoma

• wakacje spędzała w Dinan u babci razem z mamą. Bez ojca i brata.
• miała kotkę imieniem Śnieguska, była tak pieszczotliwa i ufna. Pewnego razu urodziła na poddaszu miot kociąt. Jednak gdy następnego dnia tam przyszła po maleństwach nie został nawet ślad. Znalazła tam tylko wystraszoną Śnieguskę, która przeczesywała całe poddasze w poszukiwaniu kociąt. Całe trzy dni spędziła na ich poszukiwaniach, jednak po nich nie został ślad.
• nadal uczęszcza do psychiatry, by pomógł jej powrócić do normalności i zwalczyć problemy z dzieciństwa jak i te sprzed kilku lat.
• cierpi na bezsenność, a nawet gdy zaśnie częstotliwość przerywanych snów ma miejsce raz do nawet trzech razy na noc.
• zna biegle język angielski, hiszpański i oczywiście francuski, który jest jej ojczystym językiem.
• czarownik, który był jej miłością życia ma z nią dziecko. Urodziła ją w Burgundii. Ukrywała ciążę przed bratem i resztą rodziny. Gdy dziecko się urodziło Amaranth zostawiła ją w okienku życia. Nie była w stanie jej zabić.
• zachodziła w ciążę parokrotnie jednak w różnym zaawansowaniu roniła. Nie doczekała się biologicznego dziecka z mężem, bo ten zmarł przedwcześnie.




[You must be registered and logged in to see this image.]

Charakter



Bardzo opanowana i skryta w emocjach. Nie da po sobie poznać, że ład i porządek jaki utrzymuje w życiu został zachwiany. Jest oddana sprawie oczyszczenia świata z nadnaturalnych, którzy niszczą porządek. Nie należy do ludzi okrutnych i bezlitosnych jak jej starszy brat. W odróżnieniu do Chrisa, ona ma pewne granice, których nigdy nie przekroczy. Nie byłaby w stanie zabić dzieci, a opory w zabijaniu nadnaturalnych, którzy nie są zdegenerowani i nikomu nie szkodzą, sprawiają jej problemy i wpędzają w poczucie winy.
Nie usiedzi w miejscu. Jest pracoholiczką, która spędza w pracy więcej czasu niż w domu. Kocha ponad życie Catherine dla której zrobiłaby wszystko, nawet oddała życie.

BIOGRAFIA



Rodzina Malley to bardzo stary i szanowany ród, a niegdyś potężny. Najważniejsze decyzje dotyczące łowców podejmowano w słynnej rodowej posiadłości Malley'ów w Dinan.
Główna Rada w Paryżu to stowarzyszenie, któremu podlega każdy łowca w Paryżu i na terenie prawie całej Francji. Ich hasło przewodnie to hasło sformułowane jeszcze za czasu Wielkiej Rewolucji Francuskiej:Liberté, égalité, fraternité, ou la mort. Malley'owie zasiadali na wysokich stołkach w Radzie. Nie był to przypadek, ponieważ kluczowe miejsca zajmowali bliscy i przyjaciele rodziny.
Lata świetności, gdy Malley kontrolowali Radę dobiegły końca. Pojawił się znaczący konkurent, który pozbawił rodzinę wpływów. Nie odbili się od dna. Nie byli w stanie. Nie siegnęli po utraconą władzę.
Ówczesna głowa rodzinu zerwała z tradycjami. Pradziad wolał podążać za duchem nowoczesności. Zrezygnował z zawierabia aranżowanych małżeństw między rodziną i innymi znaczącymi rodami. Ten stan nie trwał długo, bo gdy syn a dziad Amaranth przejął schedę po ojcu przywrócił do życia ich prastare zwyczaje. Dzięki temu mała Amaranth urodziła się w rodzinie nie opartej na miłości, a na obowiązku.
Gdy przyszła na świat rodzina Malley już nie znaczyła tyle, co kiedyś.
W domu rodzinnym Amaranth nie odnalazła miłości. Każdy miał na głowie ważniejsze sprawy. Nie znalazła tu również zrozumienia, a zamiast tego wymagania, które wraz z wiekiem tylko rosły i oczekiwano coraz więcej. Surowość ojca objawiała się w żelaznej konsekwencji. Trenowała przy boku brata. Różnica wieku to zaledwie trzy lata doświadczenia, która robiła spustoszenie na treningach zważywszy, że brat był silniejszy. Nie było równych szans na sparingach. Ojcu nie przeszkadzało, że najmłodsza latorośl chodzi ciągle poobijana w siniakach. Powtarzał ku pokrzepieniu serca, że to zaledwie wierzchołek góry lodowej i w prawdziwej walce będzie gorzej, więc ma się wziąść w garść. Nie zakładała takich ubrań do szkoły, które odsłaniały ręce i nogi. Nawet gdy były największe upały w lato ona nie zdejmowała bluzki z długimi rękawami.
Była pojętą uczennicą, jednak wychowanie w takim domu nie pozwoliło rozwinąć jej skrzydeł i się rozwijać, zamiast tego żyła z swoimi kompleksami. Zaszczuta przez ojca, który więcej wymagał niż dawał i brata, który od zawsze miał niepokolei w głowie. Niepewna siebie nie potrafiła podejmować decyzji, gdy siedziała w cieniu brata i decyzje były odgórnie narzucane przez rodziców. Jedyny głos rozsądku pochodził od matki, która była jej jedyną ostoją, dla niej historia była zawsze ważna. To własnie ona zaszczepiła w sercu Amaranth nutke patriotyzmu, zwłaszcza jeśli twoi przodkowie mają ogromne zasługi dla ojczyzny i trzeba ich pamiętać.
Miała kilka koleżanek w szkole, z którymi trzymała kontakt przez cały okres nauki. Dopóki nie wyjechała do Dijon, gdzie mieścił się Uniwersytet Burgundzki. Tam właśnie ukończyła politologię.
W przerwie przed kolokwium poznała pociągającego, młodego studenta medycyny. Szybko z rozmowy o nieszczęsnym życiu studenta, który ma za dużo nauki na głowie i problemy z wykładowcami, przeszli na inne tematy. Rozmowa tak im się kleiła, że postanowili wspólnie zerwać się z zajęć. Milość nam rzewnie rozkwitała w najlepsze. Pamiętna noc utraty dziewictwa z ukochanym, którego kochała ponad wszystko. On jeden potrafił jej dać to co nigdy nie dostała od najbliższych. W domu nie było miejsca na slabości i wylewne uczucia. A tu wraz z tym, który po raz pierwszy otworzył jej oczy i pokazał, że może wieść inne życie, dalekie od wizji ojca i brata o wyrzynaniu do upadłego nadnaturalnych. Zwłaszcza, gdy dowiedziała się, że chłopak para się magią. Nawet to nie ostudziło jej miłosci. Nie odczuwała odrazy czy uprzedzenia. Jedynie niepokój, który narodził się w sercu. Nie wiedziała jak pogodzić milość z rodziną. Uciec się nie da. Zwłaszcza jeśli rodzina ma względem ciebie jasno określone plany i widmo zaaranżowanego małżeństwa z łowcą, którego nie znała i nigdy nie widziała go na oczy. Czuła, że coś się zdarzy. Oba równoległe światy, które nigdy nie miały się zderzyć, spotkały się ze sobą niedługo po dniu, w którym Amaranth odkryła, że jest w ciąży z ukochanym. Przeczuwała, że w powietrzu wisi fatum. Amaranth spotykała się z czarownikiem od ponad roku, który był jak utopijna bajka. Na czas przerwy świątecznej musiała rozłączyć się z ukochanym i wrócić do Paryżu. Rozłąkę uspokajały częste smsy od niego, gdzie pisał, że wszystko w porządku i obiecywał niedługie spotkanie pełne upojnych emocji.
Pierwsze, co zobaczyła to brat otwierający jej drzwi. Powitał ją serdecznym uśmiechem i zaproponował pomoc w zaniesieniu walizki do jej pokoju. W miłej atmosferze zasiedli do kolacji. Czas leciał a wino się skończyło zanim zdążyli wypić po drugim kieliszku. Brat zszedł do piwnicy po wino. W tym czasie ona postanowiła pozanosić naczynia do kuchni, dopóki nie usłyszała wołania brata z prośbą o pomoc. Zeszła do piwnicy z lekkim ociąganiem. Mimo to nie niecierpliwił się, a trzeba zaznaczyć, że on do cierpliwych nigdy nie należał. Zobaczyła niknący uśmiech na twarzy i skierował się wglab piwnicy. Nie przyznałaby mu nigdy, że boi się tego miejsca i nie chce tam iść. Nawet jeśli miał podejrzanie dobry humor. Od dziecka slyszała dobywające się stamtąd przeraźliwe okrzyki bólu i skomlenia. Tata przechowywał tu jeńców, nad którymi pracował. Zmuszał ich do gadania. Nawet największy twardziel w końcu pękał i wyjawiał utajnione informacje. Amaranth wlepiła wzrok w sufit i kroczyła dalej za Christopherem, bo obaj wiedzieli, że ojciec gdzieś tam chowa lepszej jakości wino, które pijali zwykle na święta. Korytarz się kończył, a w pomieszczeniu panował półmrok. Przed sobą dostrzegła zarys postaci, która się porusza przywiązana do stołu. Nie dostrzegała twarzy. Brat nagle włączył światło. Podskoczyła z przerażenia i wpadła na brata. Po zobaczeniu zmasakrowanego człowieka, który dogorywał. W żołądku kolacja, co jadła prawie ją zwróciła. Ten widok ją niszczy. Pali wszystkie komórki jej ciała na wiór. Ten dzień przekreślił jakiekolwiek chęci na poprawe relacji z Christopherem. Nienawidziła go całym sercem. Wsunął w jej drżące ręce nóż i wyszeptał jedno polecenie, jedno głupie słowo, które sparaliżowało całe ciało. "Zabij", szeptał do ucha, dopóki cierpliwość, której nigdy nie miał dobiegła końca, a wtedy popchnął ją ku czarownikowi. Kazał jeszcze raz, ostatni, go zabić. Amaranth zaklinała go, błagała, żeby przestał. Próbowała go odepchnąć od stołu. Twarz miała opuchniętą od sromotnego płaczu. Walczyła z nim, ale ta utarczka była z góry przegrana. Był silniejszy i szybszy. Poobijana i ledwo przytomna ledwo ustała na nogach. Zamknął ją w uścisku i spowrotem wręczył do dłoni nóż. Przebijał jej ręką klatkę piersiową czarownika, ona tylko wyła z rozpaczy szepcząc do umierającego szczere przeprosiny. Trzymana w mocnym uścisku ręka zadawała uderzenia, dopóki nadnaturalny nie zadusił się własną krwią, a z oczu jej ukochanego wygasło życie.
Nawet żałoby nie mogła przeżyć w spokoju, bo ledwo co pochowała miłość to została zmuszona do poślubienia łowcy, któremu Christopher ją obiecał. Transakcja wiazana. Naprawdę to miłe uczucie poczuć się dla odmiany jak sprzedajny ochłap mięsa. To szczęście w nieszczęściu, że ten ślub, którego tak nie chciała uratował ją z jeszcze większego gówna. Przynajmniej brat nie postawi na niej brudnych łap. Tak sobie przynajmniej myślała, dopóki pech chciał, że ją posiadł w noc poślubną, gdy mąż nie wracał z wesela.
Małżeństwo ani nie należało do udanych ani do najgorszych. Gdy chciała owinęła go sobie wokół palca. A jeśli potrzebowała czasu wolnego, a się jej mąż za bardzo naprzykszał wystarczyło go wtedy upić do nieprzytomności i mieć spokój na całą noc. Zwłaszcza, że zadanie nie należało do trudnych. Będąc z nim w małżeństwie urodziła mu córeczkę imieniem Catherine, jednak ona nie była jego dzieckiem.

Teraz: od niespełna pół miesiąca jest wdową, cieszy się ona zdrowiem i dobrym samopoczuciem, jakby właśnie nie pochowała zmarłego męża. Dostała nawet intratną propozycje pracy. Lepsza pensja. Przeprowadzka do nowego miasteczka. Miała nie przyjąć tej propozycji, mąż jej zabronił, ale teraz go nie ma, więc droga wolna.





Powrót do góry Go down
Powrót do góry Go down
The Original Diaries
The Original Diaries
The Original Diaries
Special
Punkty : 1154
Pon Kwi 22, 2019 9:03 pm

Akcept!


Witaj na The Original Diaries

Chcemy Cię przywitać w naszych skromnych gronie i uprzedzić, że przeżycie wśród nadprzyrodzonych istot nie jest tak naprawdę łatwe. Trzymamy jednak kciuki, żeby ich zęby trzymały się jak najdalej od Twojej uroczej szyi!


Zapraszamy do założenia relacji, gdzie będziesz mógł ustalić z innymi graczami kiedy masz zostać zjedzonym, ponadto prosimy o uzupełnienie pamiętnika, który służy nam za informator. Nie powinno zabraknąć Ci telefonu, może znajdzie się jakaś dobra dusza, która uratuje Cię przed krwiożerczą bestią.

POZIOM TWOJEJ POSTACI: II
Powrót do góry Go down
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry Strona 1 z 1
Skocz do: