The Original Diaries

Hayden Lake wita..
 

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
Opuszczony Cmentarz
The Original Diaries
The Original Diaries
The Original Diaries
Special
Punkty : 1154
Pon Sty 28, 2019 2:18 am
Opuszczony cmentarz

Powrót do góry Go down
Valentin Boisclair
Valentin Boisclair
Valentin Boisclair
Witch
Punkty : 10
Pon Kwi 22, 2019 10:19 am
#1, look

Dlaczego akurat cmentarz? Przede wszystkim dlatego, że w takich odosobnionych, cichych i mrocznych miejscach Valentin czuł się najlepiej. Takie właśnie miejsca były najbardziej sprzyjającymi myśleniu i osiągnięciu takiego wewnętrznego "zen". Najgorsze z kolei było to, że Val jeszcze nie do końca odnalazł się w miasteczku, w którym dane było mu się znaleźć zupełnie z zaskoczenia. No dobrze, nie tak całkowicie z zaskoczenia, bo był w pewien sposób wtajemniczony w to, co wiedźmy chcą osiągnąć; nie chciał jednak brać w tym udziału, bo nie popierał zbiorowych czy wręcz rytualnych morderstw, a tak właśnie odbierał to, do czego to wszystko zmierzało. Czarownice czasem były jeszcze dziwniejsze i okrutniejsze, niż w starych legendach czy podaniach o nich, a Valentin wielokrotnie miał okazję się o tym przekonać na własnej skórze. Nie chciał podpadać wiedźmom, w końcu cenił sobie swoje życie jak nic innego na świecie, ale... no, koniec końców obyło się bez jego pomocy, z czego bardzo się cieszył, bo mieszanie się w takie konszachty z ludźmi, których przecież wcale nie popierał, było zupełnie wbrew temu, w co sam Valentin wierzył. Wracając jednak do cmentarza, po którym spacerował - najprawdopodobniej był tu sam, bo nie słyszał żadnych dźwięków dookoła, które nie byłyby stricte dźwiękami natury: szumem drzew, śpiewem ptaków czy szelestem listków pod jego stopami. Cieszył się bliskością natury i powoli przyzwyczajał się już do nowego miejsca. Była jednak dosyć istotna kwestia, do której się przyzwyczaić nie mógł - powracające co jakiś czas krótkotrwałe utraty pamięci i ważniejszych wspomnień. Wiedział, że z tą dolegliwością sam sobie nie poradzi, ale jak na razie nie wiedział kogo może prosić o pomoc, bo jeszcze nikomu na tyle  tutaj nie ufał.
Powrót do góry Go down
Alex Blacksky
Alex Blacksky
Alex Blacksky
Hybrid
Punkty : 17
Pon Kwi 22, 2019 12:29 pm
/Po grze z Caroline/

Alex nadal miał poczucie winy jeśli chodzi o atak na swoją przyjaciòłkę Caroline. Còż... nie powinien tego robić, ale... nie wytrzymał. Jak ona mogła być z tym potworem Niklausem? Nie rozumiał tego do tej pory. Jednakże przez swoje zachowanie utracił pewnie ważną osobę dla siebie. A jeśli mòwimy o ważnych ludziach w życiu brunet nadal był załamany zniknieciem Valentine'a. Jedynego mężczyzny, ktòrego tak bardzo ukochał.
Czemu wybrał cmentarz? Ostatnio odwiedzał jego i kładł na pustym grobie jedną czerwoną ròże. Myślał, że czarownik już nie żyje. Po tym co zaczęło dziać się w miejscie. Wątpił, że przeżył. Choć tak naprawdę szukał go wszedzie.
Nagle wyczuł kogoś, chyba czarownika. Po cichu sięgnął po łuk i strzałe. Zaczął się skradać, oczywiście bezgłośnie. Już miał wycelowaną strzałe i miał wypuścić ją by trafić chociażby w ramię.
Wątpił czy zwykły czlowiek przychodził pomodlić się. Wyszedł za drzewa i przez chwilę... oniemiał.
Przechadzał się tutaj nikt inny jak... jego czarownik. Zrobił większe oczy, zaraz schował broń. Choć w razie coś miał rękę na rękojeści sztyletu. Chyba ktoś mu płatał niezbyt śmiesznego psikusa.
- Valentine? Skad Ty tu? - zapytał.
Alex patrzył na czarownika dalej z niefowierzając czekając by ten go zauważył i przystanął.
Powrót do góry Go down
Valentin Boisclair
Valentin Boisclair
Valentin Boisclair
Witch
Punkty : 10
Wto Kwi 23, 2019 7:29 am
Valentin również w pewnym momencie wyczuł, że nie jest sam - gdzieś w pobliżu niego znajdował się inny przedstawiciel nadnaturalnych, ale raczej nie był to ani wampir, ani wilkołak... Miał dziwną energię, jeszcze nie do końca rozpoznawalną przez czarownika; może to wynikać z tego, że nie miał do czynienia ze zbyt wieloma hybrydami i jeszcze nie był w nich tak obeznany jak w pozostałych rasach. Skoro jednak ten ktoś się tu znajdował, to Valentin nie zamierzał chować się czy uciekać - tym bardziej, że ostatnie sytuacje pokazały, że czarownic niekiedy trzeba się lękać bardziej niż krwiopijców. Nie spodziewał się jednak, że wkrótce usłyszy swoje imię i to w dodatku wypowiadane w tak dobrze znany mu głos... Odwrócił się gwałtownie w stronę mężczyzny, przesuwając wzrokiem po jego sylwetce (pozycja ciała była dość bojowa, więc Val szybko zrozumiał, że mało co a mógłby zostać zaatakowany) i uniósł lekko ręce, poddając się tym samym i próbując przekazać, że nie ma złych zamiarów. Jemu również przeszło przez głowę że to jakiś kiepski żart i ktoś próbuje bawić się jego uczuciami... Ale postanowił na razie nie rzucać w tego osobnika żadnymi czarami, nawet jeśli chłopak faktycznie nie jest Alexem tylko podstawioną podróbką.
- Alexander...? - zrobił niepewny krok w jego stronę, świdrując wzrokiem jego twarz i próbując wyczytać z niej coś poza niedowierzaniem. - Co tu robię...? Myślę, że to samo, co ty: zostałem tu ściągnięty przez czarownice. - opuścił powoli ręce, jedną z nich nieco niepewnie wyciągając w jego stronę, jakby chciał go dotknąć i upewnić się, że hybryda jest materialna, a nie jest żadną iluzją. - Boże, Alex... To naprawdę ty?
Powrót do góry Go down
Alex Blacksky
Alex Blacksky
Alex Blacksky
Hybrid
Punkty : 17
Wto Kwi 23, 2019 2:05 pm
Zauważył, że mężczyzna zrobić gest, że się poddaje. Wszystko wskazywało, że to Valentine. Ten głos... jego ruchy, gdy trochę bliżej podszedł do Alexa. Poza tym tylko czarownik zwracał się do hybrydy Alexander nikt inny.
Blacksky skupił się bardziej i wyczuł charakterystyczny dla Valentine zapach. Jego perfum, ciała, mydła. Choć dawno go nie widział ten zapach utchwił mu w pamięci i w żaden sposòb nie mògł zapomnieć.
- Tak, to ja - odrzekł.
Chciał zaryzykować i podszedł do czarownika. Podał mu swoją dłoń, a pòźniej zamknął go w swoich szerokich ramionach po prostu przytulając.
Miał nadzieję, że jego wyostrzone zmysły nie zawiodły hybrytę.
- Myślałem, że nie żyjesz. Szukałem Cię. Tęskniłem. Co się z Tobą działo? - zapytał.
Alex nie chciał go wypuścić po prostu wdychał zapach czarownika. Tak bardzo znòw chce być koło swojego ukochanego. Miał nadzieję, że mężczyzna go po raz kolejny nie otrąci. Czekał na jakąkolwiek reakcję czarownika.
Powrót do góry Go down
Valentin Boisclair
Valentin Boisclair
Valentin Boisclair
Witch
Punkty : 10
Wto Kwi 23, 2019 5:59 pm
Valentin popatrzył niepewnie na Alexa, próbując jakby wyczytać z jego twarzy coś, co sugerowałoby, że jednak nie ma do czynienia z ukochanym, a z kimś zupełnie innym; jakąś marną podróbą, dzięki której ktoś chciałby go skrzywdzić. Niektórzy wiedzieli, że Vala najlepiej zranić poprzez wjeżdżanie mu na psychikę, a nic tak źle nie działało na czarownika jak właśnie wykorzystywanie do tych celów bliskich mu osób. Czy miał na świecie kogoś bliższego, niż Alec? Raczej nie było takiej opcji, zwłaszcza, że w swoim długim życiu - a trochę lat już miał - kochał tylko i wyłącznie jego. Mógł też być przez to nie do końca w pełni władz umysłowych i istniała opcja, że Alec jednak nie jest Alekiem... Ale Valentin uznał, że jeśli nie zaryzykuje, to nigdy tego się nie dowie. Najwyżej Alec okaże się halucynacją, a Boisclair będzie znowu cierpiał jego stracie. Bywa.
- Ja też myślałem, że... Może nie tyle, że nie żyjesz, ale już cię nie zobaczę... - pozwolił się przytulić, opierając czoło o jego ramię (uwielbiał ich różnicę wzrostu i to, że czuł się przy nim tak bezpiecznie) i kładąc ozdobioną pierścionkami i bransoletkami dłoń na jego piersi. Zadrżał lekko, gdy znów pomyślał, że Blacksky może być wyłącznie dziełem jego wyobraźni, ale szybko odrzucił tą myśl; jego dotyk był tak rzeczywisty... - Ukrywałem się przed kimś, wiesz...? Pewnie dlatego ciężko było mnie znaleźć... - zacisnął palce na jego koszulce. - Dobrze znów być przy tobie. Nie sądziłem, że to jeszcze możliwe.
Powrót do góry Go down
Alex Blacksky
Alex Blacksky
Alex Blacksky
Hybrid
Punkty : 17
Wto Kwi 23, 2019 6:53 pm
Bliskość Valentine sprawiała, że Alex czuł się bezpiecznie.
- Opowiesz mi co i jak? Powiem, że i ja wplątałem się w pewne kłopoty, ale da się to wszystko wyjaśnić - przyznał.
Cóż... musiał napisać do Caroline z przeprosinami. Później spotkać się z nią. Jeśli do tej pory jego stwórca nie rozszarpał go to znaczy, że jego przyjaciółka musiała go obronić. Jednak tak czy siak nie chciał tego tak zostawiać.
- Cieszę się, że się odnaleźliśmy. Widać, że jesteśmy sobie przeznaczeni - przyznał.
Na chwilę przestał go przytulać i spojrzał mu w twarz. Było widać na twarzy hybrydy całą miłość jaką darzył czarownika.
Po chwili Alex pocałował swojego chłopaka. Tak czy siak dalej go za niego uważał.
- To co teraz zrobimy? Musimy wynająć coś dla siebie, bo chcesz ze mną zamieszkać prawda? - zapytał.
Powrót do góry Go down
Valentin Boisclair
Valentin Boisclair
Valentin Boisclair
Witch
Punkty : 10
Wto Kwi 23, 2019 10:35 pm
Zawahał się chwilę, ale w końcu kiwnął lekko głową, uśmiechając się niepewnie. Obecność chłopaka go uspokajała i dzięki niemu był w stanie trochę się rozluźnić, a jego myśli nie były tak bardzo zaplątane przez niefajne wizje i wspomnienia. Właśnie, a propo splątania... Val uznał, że wypadałoby poinformować Aleca o tym, co ostatnio się z nim działo. Byłoby nie fair wobec niego, gdyby pozwolił mu się do siebie przywiązać, zamieszkać ze sobą i znów zaangażować, a nie powiedział mu o najważniejszej rzeczy z ostatnich miesięcy. Prawdę mówiąc byłoby to nie fair w stosunku do ich obu.
- Miałem kiedyś nieprzyjemność zadrzeć z osobą, z którą nie powinienem zadzierać. Ostatnio doszło między nami do... pewnego spotkania, które zakończyło się walką. I... musisz wiedzieć, że ta walka nie wyszła mi na zdrowie. - odchrząknął cicho i odsunął się od niego minimalnie, żeby na niego spojrzeć, mnąc przy okazji w palcach ramiączko jego koszulki. To go trochę uspokajało; sama bliskość i zapach Aleca również.
- Jeśli faktycznie chcesz ze mną mieszkać, to powinieneś wiedzieć, co konkretnie się wydarzyło. Dostałem pewnym zaklęciem, które na jakiś czas pozbawiło mnie wspomnień, praktycznie wszystkich, jakie kiedykolwiek miałem. Teraz jest lepiej, teraz większość pamiętam, ale... no, czasem miewam napady amnezji. Czasem jest tak źle, że próbuję sobie przypomnieć jak wyglądałeś albo jak miała na imię moja matka. - wzrok miał wbity w ziemię, nie chciał na niego spojrzeć i zobaczyć... czegokolwiek negatywnego na twarzy hybrydy. Bał się odrzucenia. - Co jakiś czas to wraca, co jakiś czas zapominam. Jeśli chcesz być ze mną, to musisz mieć tego świadomość. Musisz wiedzieć, że mogę się kiedyś obok ciebie obudzić... i nie wiedzieć kim jesteś. - głos mu drżał coraz bardziej i teraz tylko "zabawa" materiałem koszulki Aleca pozwalała mu się nie rozpłakać.
Powrót do góry Go down
Alex Blacksky
Alex Blacksky
Alex Blacksky
Hybrid
Punkty : 17
Sro Kwi 24, 2019 5:33 pm
Blacksky w zamyśleniu słuchał co mòwił czarownik. Nie miał zielonego pojęcia kto był jak to nazwać śmiertelnym wrogiem Valentine'a. Patrzył się raczej ze zdziwieniem. Nigdy nie sądził, że ktoś może mu zagrać, a jak widać z tych opowieści. A jednak!
Hybryda pozwoliła bawić się czarownikowi swoim ramiączkiem od białej ominającej go koszulki.
Miał wrażenie, że to jego miłość stresowało, a zarazem jakby czegość się. Zaraz dowiedzieł się czego.
Gdyby mògł rozszarpał tą osobę, ktòra tak skrzywdziła jego Valentine. Widać, że mężczyzna nie znalazł sobie nikogo innego do tej pory. Trzeba przyznać, że sporo czasu minęło po ich rozłące.
Słyszał jak wiele kosztuję to wszystko Valentine'a.
Zaraz wziął jego podbròdek i lekko naprowadzając go by czarownik spojrzał na niego.
- Proszę popatrz na mnie... - zaczął.
Gdy tak się stało lekko się do niego uśmiechnął.
- Wiem, że jakoś ostatnio nam się nie układało. Jednak nie chce Cię znòw stracić. Jeśli mnie zapomnisz, będę co dzień zabiegać o Ciebie, o Twoją miłość. Oczywiście nie chciałbym wtedy do niczego Cię zmuszać. Chce już zawsze być przy Tobie. Nic nie poradzę na to jednak zawsze i teraz Cię Kocham. Może to będzie trudnę, ale nie zostawię Cię samego i będę się Tobą opiekować - wyjaśnił.
Było słychac w głosie Alex'a stanowczość, miłość i... prawdę. Jednak, ale ani grama tego by się bał. Zdawał sobie sprawę, że gdy Valentine by go zapomniał... będzie się bał hybrydy i może ucieć. Jednak nie da mu tego zrobić. Blacksky chce być już na zawsze z czarownikiem. Na dobre i na złe.
- Wierzysz mi? - zapytał.
Dalej się patrzył na swojego ukochanego. Miał nadzieję, że go nie otrąci, że da mu szansę i już wybaczył ich roztanie kiedy brunet został hybrydą Niklausa i nie chciał skrzywdzić czarownika.
Nie chciał już żyć bez starszego mężczyzny, o nie!
Powrót do góry Go down
Valentin Boisclair
Valentin Boisclair
Valentin Boisclair
Witch
Punkty : 10
Czw Kwi 25, 2019 10:42 am
Słyszał tą pewność i determinację w jego głosie - powinien wiedzieć, że Alec tak łatwo nie odpuszcza, w końcu przez jakiś czas byli ze sobą. Mimo wszystko chyba wynikało to z tego, że Val po prostu nie był w stanie tak z marszu założyć, że wszystko będzie dobrze - potrzebował do tego zapewnienia od kogoś, kogo kochał i komu ufał. Od niemal wieku Alex był jedyną osobą, którą Boisclair szczerze pokochał, a to naprawdę wiele znaczyło.
- To niesamowite, że w takiej sytuacji jesteś w stanie mnie uspokoić - uśmiechnął się nieśmiało, kładąc dłoń na jego piersi. Zaprzestał na razie bawienia się ramiączkami jego podkoszulki, skupiając się teraz na tym, żeby powiedzieć coś sensownego. Nie było to łatwe, bo Alex wzruszył go swoimi słowami i tą zawziętością w głosie. Zaimponował Valentinowi, serio. I gdyby już go tak bardzo nie kochał to pewnie zakochałby się w nim teraz z miejsca.
- Wierzę ci. Zawsze ci wierzyłem, nigdy mnie nie okłamałeś. - pogłaskał go delikatnie po policzku i przytulił swój policzek do jego ramienia. Naprawdę uwielbiał ich różnicę wzrostu. - Czyli chcesz ze mną mieszkać...? I myślisz, że sobie poradzimy? - to nie tak, że sam Val w to nie wierzył, potrzebował po prostu potwierdzenia.
Powrót do góry Go down
Alex Blacksky
Alex Blacksky
Alex Blacksky
Hybrid
Punkty : 17
Czw Kwi 25, 2019 11:10 am
Ludzie niby znają się tyle czasu, ale zapewne zawsze odkrywają coś u siebie na nowe. Alex usiłował być optymistą. Może to tylko trzymało go przy życiu po przemiane i to, że znajdzie Valentine'a. Teraz to niby pogodził się ze stratą, bo tak było łatwiej. Poza tym łowcy zabijali wszystkich.
Blacksky pamiętał jak długo zabiegał by czarownik mu zaufał, a potem otworzył przed nim serce.
- Cieszę, że jesteś trochę spokojniejszy - przyznał.
Brunet cały czas przytulał Valentine'a.
Słysząc dalsze pytanie ukochanego znòw się uśmiechnął do niego.
- Tak, poza tym damy sobie radę. Nie dać Cię skrzywdzić - odrzekł.
Wziął czarownikę za rękę. Ruszyli razem na drogę, a Alex zadzwonił po taksòwkę. Wyjaśnił kierowcy, że chcą dostać się do centrum miasta.
- Gdy będziemy na miejscu pomyślimy co dalej - przyznał.
Otulił ramienuem Valentine. Miał zamiar znaleźć dla nich jakieś gniastko. Alex nie mògł stąd się ruszeć, bo przez Pierwotnych też jest tutaj uwięziony.

x2 z/t.
Powrót do góry Go down
Sponsored content
Sponsored content
Powrót do góry Go down
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry Strona 1 z 1
Skocz do: