13.09.2018 Nowy Orlean, Rousseau's
Standardowo przyszłam do Rousseau's, teraz bardziej szukając sobie zajęcia, myślami błądząc po różnych zakamarkach swojego umysłu. Usiadłam na stołku barowym i jedynie chwilę przebiegłam wzrokiem po lokalu, poszukując znajomych twarzy. Takich jednak nie znalazłam, ani Vincenta, w którego ciele był wcześniej mój ukochany brat Finn, ani... No wiele innych osób nie znałam. Jeszcze był Marcel, ale domyślałam się, że musi być czymś zajęty, jak zwykle zresztą, miał na głowie w końcu cały Nowy Orlean. Owszem, królował Niklaus, ale jednak wampiry były też sprawą Marcela chcąc nie chcąc, sporo z nich nadal bardziej to za nim przepadało.
Oparłam znów głowę na ręce, po złożeniu zamówienia, nie musiałam wiele czekać na nie. Nie minęło kilka minut, a już ją dostałam i napiłam się łyka alkoholu, zastanawiając się nad tym czy może gdzieś by się nie przejść, nie pozwiedzać może nawet. Odpuszczałam sobie od razu cmentarz Lafayette, jako że przodkowie nie byli zbyt przychylni mojej rodzinie, ale nie wykluczałam pełnego pięknych ogrodów Garden District.
Napiłam się kolejnego łyka i westchnęłam. W sumie, mogłam wziąć tequilę, tą która mi przypominała o przyjemnym poznaniu Kaysy kiedyś, przy alkoholu i w barze właśnie. Westchnęłam cicho, przypominając sobie jak bardzo moje życie się zmieniło w ostatnim czasie. Jednak zdecydowanie na lepsze, co by to nie było.l