The Original Diaries

Hayden Lake wita..
 

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
The Original Diaries
The Original Diaries
The Original Diaries
Special
Punkty : 1154
Wto Lut 12, 2019 10:47 pm

Obrazek
Powrót do góry Go down
William Walker
William Walker
William Walker
Werewolf
Punkty : 71
Sro Lut 27, 2019 12:33 am
Nawet nie wiedział kiedy znaleźli się na terenie miasteczka, Rudzielec ledwo co słaniał się na nogach, dopiero co obudził się w środku lasu w nieznanym mu miasteczku i do tego z wielką dziurą w pamięci. Co miał w takiej sytuacji zrobić? Chłopak, który go znalazł wydawał się być miły no i podobno go znał, wiec chcąc czy nie chcąc Josh (o ile tak miał na imię) poszedł z nim podpierając się na jego ramieniu przez prawie całą drogę do nieznanego mu budynku. Kiedy byli w jego pobliżu chciał się nawet zapytać co to za miejsce, ale Kevin kazał mu być cicho, więc posłuchał go. Znaleźli się w jakimś pokoju jak mniemał był to właśnie pokój tego chłopaka, z cichym jękiem i bóle wyrytym na twarzy rudzielec opadł na pierwsze wolne łóżko, skrzywił się delikatnie kiedy poczuł ból przenikający przez całe jego ciało. Uniósł swoje brązowe oczy na twarz Kevina, uważnie badając jego twarz jakby miał nadzieję, ze przypomni sobie kim on jest. Czy był dla niego ważny?
- Powiedz mi co się tutaj dzieje do cholery, gdzie jestem i czemu nic nie pamiętam?
Zapytał po chwili milczenia, wyciągając nogę przed siebie. Nie mógł skupić się na rozmowie bo ta bolała go okropnie, jego całe ciało było poobijane, a on sam wyglądał jakby co najmniej parę dni spędził w piwnicy jakiegoś strasznego domu, przetrzymywany i głodzony.
Powrót do góry Go down
Kevin Von Everec
Kevin Von Everec
Kevin Von Everec
Witch
Punkty : 42
Sro Lut 27, 2019 12:54 am
Kevin trochę się namęczył aby sprowadzić tutaj go, ale na szczęście mu się udało. Kiedy dotarli na teren szkoły starał się jak najciszej zaprowadzić go do swojego pokoju, aby tam go zatrzymać. Przynajmniej do momentu aż ten nie wydobrzeje, lub nie przypomni sobie niczego. Poza tym lepiej by było żeby nikt się nie dowiedział, że ten ma u siebie w pokoju kogoś. Kiedy Josh tak mu się przyglądał czuł się nieco dziwnie, ale uśmiechnął się lekko w jego stronę po czym odpowiedział powoli.
- Spokojnie... Opowiem ci wszystko, po kolei... Tylko najpierw zrobimy z tobą porządek... Poczekaj tutaj chwilę i nigdzie się nie ruszaj... a tym bardziej nie otwieraj. - Wyszedł z pokoju po czym skierował się prosto do jednej z sali lekcyjnych gdzie przygotował mu wywar oraz maść, która pozwoli mu na szybsze gojenie się, co wspomoże jeszcze wilkołaczą zdolność leczenia. Po czym wstąpił do stołówki i przygotował mu coś sam dobrego do jedzenia. wziął tacę na której wszystko postawił. Przecież on musiał być głodny zapewne po tylu dni odosobnienia, więc Kevin od razu o tym pomyślał. Nie było go jakieś 20 minut, ale wreszcie wrócił do pokoju po czym postawił wszystko na stoliku. Wyjął z szafki apteczkę i podszedł do niego.
- Więc może najpierw zajmiemy się twoimi ranami... a potem coś zjesz i będziemy mogli porozmawiać. - Zwrócił się do niego ciepłym i życzliwym tonem po czym wziął maść i wywar który przygotował podchodząc do niego z apteczką i siadł obok niego.
- Więc wypij to najpierw... To pomoże ci wyleczyć rany poza tym uspokoi cię. - Podał mu wywar, który zapewne nie będzie smaczny, ale skuteczny. Po czym spojrzał na niego.
- Mogę? - Miał na myśli to czy może zająć się jego ranami, po czym wziął na palec trochę maści po czym bez zastanowienia zaczął smarować mu jedną z ran, która była widoczna.
- Masz jeszcze gdzieś indziej rany? Nie widzę przez ubrania... - Kevin nawet nie pomyślał, że ten nawet nie wie kim on jest. I nagle wpadł na dziwny pomysł, aby zajść siostrze za skórze. Chociażby dlatego że ona ciągle się nabija że on nigdy nikogo sobie nie znajdzie.
- Ah... jestem Kevin... my... Zresztą nie ważne. - Udał nieco przybitego. Więc oczywiste, że musiał przerwać to zdanie. Ech jednak dobry z niego aktor. - Zresztą nie ważne...
Powrót do góry Go down
William Walker
William Walker
William Walker
Werewolf
Punkty : 71
Czw Lut 28, 2019 6:56 pm
Oczywiście, musiał się namęczyć Rudzielec ledwo co szedł o własnych nogach, co chwilę się potykał i jęczał cicho kiedy zupełnie przez przypadek Kevin obijał się swoim ciałem o jego rany, miał zapewne wiele siniaków na ciele i jedną wielką dziurę w pamięci, której nie był w stanie w żaden sposób zakleić. Przyglądał się mu tylko dlatego, że był jedyną osobą, którą na razie spotkał i która jak sądziła go zna, po prostu oczekiwał od niego jakichkolwiek odpowiedzi.. chciał dowiedzieć się gdzie jest, gdzie przedtem żył i przede wszystkim jak żył. Jęknął cicho kiedy opadł na wolne łóżko, mimowolnie złapał się za głowę kiedy przeszył ją niewyobrażalny ból. Słuchał go, jednak słowa te czasami po dłuższym czasie prześlizgiwały się do jego świadomości, więc jeśli chciał coś odpowiedzieć to chłopaka już nie było w pokoju. W tym czasie rozglądał się on po nim, chłonąc nawet najmniejszy fragment ściany jakby miał nadzieję, że to pomoże mu przypomnieć sobie kim jest. Jednak to miejsce jak i jego poprzednie życie było obce. Kiedy zobaczył jedzenie na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, a ten chwycił ją i zaczął żarłocznie pożerać to co na niej było, przez chwilę po pokoju rozlegało się ciche mlaskanie jedzącego Rudzielca. Odstawił pustą tackę na stoli po czym zerknął on niezbyt pewnie na wywar, który podawał mu chłopak, ale w sumie gorzej nie mógł się poczuć, prawda? Wypił go na raz krzywiąc się kiedy niezbyt dobra w smaku ciecz przeleciała przez jego gardło, odkaszlnął dwa razy i odstawił pusty flakonik na stolik obok łóżka. Kiwnął głowy na jego pytanie, patrząc jak ten smaruje go jakąś maścią, na początku szczypało cholernie jednak po chwili poczuł pewnego rodzaju ulgę, na jego pytanie o więcej ran mimowolnie spojrzał na swoje ciało. Chwycił brzeg swojej koszulki i ściągnął ją przez głowę krzywiąc się przy tym niemiłosiernie.  - Chyba tylko parę siniaków - wymamrotał kiedy, spojrzał na swoją klatkę piersiową gdzie w okolicy żeber było paru siniaków, a każdy nawet najmniejszy dotyk w tych okolicach sprawiał mu ból. - Chyba poharatali mi żebra - dodał po chwili milczenia przenosząc powoli spojrzenie ponownie na chłopaka. Wyczuł, że jest coś nie tak bo ten nagle zmieszał się i odwrócił od niego spojrzenie i był jakby przybity.
- Mów do cholery
Wyrzekł po chwili.
Powrót do góry Go down
Kevin Von Everec
Kevin Von Everec
Kevin Von Everec
Witch
Punkty : 42
Sob Mar 02, 2019 5:12 pm
Na szczęście Kevin miał tyle siły, że dał radę go dowlec, bo inaczej to oboje mogli by gdzieś leżeć w rowie. Co mogłoby też źle wyglądać według innych albo ktoś mógłby to opacznie zrozumieć. W sumie to Kevin znał tylko kilka odpowiedzi. Jak ma imię i nazwisko, ile ma lat i to, że jest wilkołakiem. Natomiast to co z nim się stało i kto go tak urządził. No to na to wstanie nie był mu odpowiedzieć. Chociaż nie to żeby nie chciał. Po prostu nie wiedział w jaki sposób ma to zrobić. Chociaż mógł poszperać w jego umyśle aby poszukać odpowiedzi, ale to mogłoby go strasznie boleć. A nawet przez jego osłabienie mógłby umrzeć. Więc wolał nie ryzykować. Cóż kiedy przyniósł mu jedzenie to jego uśmiech w sumie starczył mu za podziękowanie i dał mu w spokoju i ciszy skończyć posiłek, bo widział jak mocno głodny Josh jest. Widząc jego niepewność kiedy dał mu wywar do ręki i po prostu się uśmiechnął unosząc jedną brew w górę, co oznaczało w sumie "serio zamierzasz nie ufać jedynej osobie, która cię uratowała?". Kevin wiedział również, że nie są to jakieś rozległe rany, które powinny zostawić jakikolwiek ślad, ale wolał dmuchać na zimno. Poza tym im szybciej rany się zagoją tym lepiej. Kiedy ten zdjął koszulkę Kevin przyglądał się każdej części jego ciała dotykając ją miejscami aby sprawdzić czy nie ma obitych miejsc lub też kolejnych ran i tam gdzie je znalazł posmarował je po prostu maścią. Kiedy wspomniał o swoich żebrach westchnął zastanawiając się nad czymś po czym powiedział.
- To może wydawać ci się dziwne, ale... - Westchnął po czym dotknął dłońmi jego żeber i zaczął wypowiadać.
- Caro corpore sana tempore ossa ligare... - Wypowiadał tak je z 3 razy. To zaklęcie miało na celu zmniejszyć ból jak i pomóc w złączeniu się kości i zrośnięciu ich. Po czym wyjął z apteczki gazę i posmarował ją inną maścią i przyłożył mu do żeber obwiązując mu ją bandażem. Kiedy ten po chwili kazał mu kontynuować, w końcu postanowił swój mały podstęp wcielić w życie. Co nie znaczyło, że wszystko było kłamstwem. Rudzielec mu się podobał, ale ten nigdy tego nie mówił, ze względu na Ninę.
- Zanim zniknąłeś.... byliśmy razem... i myślałem, że to ja byłem powodem dla którego zniknąłeś bo po prostu się mną znudziłeś, ale widzę nie... - Po czym spojrzał na niego i podszedł do drzwi i zamknął je na klucz żeby nikt im czasami nie wparował do pokoju, bo wiedział, że wtedy wzięły by się pytania kim on jest i co on tu robi. Po czym wrócił do niego i usiadł się obok milcząc przez chwilę.
Powrót do góry Go down
William Walker
William Walker
William Walker
Werewolf
Punkty : 71
Pon Mar 04, 2019 10:08 pm
Zapewne Kevin nie narzekałby z takiego obrotu spraw, prawda? Rudzielec natomiast chciał się znaleźć w jakimś bezpiecznym miejscu, nie mógł jednak powiedzieć to o tej szkole chociażby dlatego, że nie znał tego miejsca. Czuł, że coś jest tutaj nie tak jak powinno, a może to ten testosteron, który wisiał w powietrzu z powodu wilkołaków (o których oczywiście nie miał pojęcia), lecz nie podobało mu się tutaj na tyle, żeby zostać dłużej. Kiedy dojdzie do siebie to zapewne po prostu opuści to miejsce, będzie próbował odnaleźć samego siebie na własną rękę, nie mógł przecież wierzyć we wszystko co mówią o nim inni, a tym bardziej gdy ich zeznania będą się różnić. Brązowe oczy wilkołaka nie odrywały się za bardzo od postaci Kevina, a on cały czas miał napięte  ciało, jakby wyczuwał jakieś niebezpieczeństwo ze strony tego chłopaka.
Nie ufał mu. Było w nim zdecydowanie coś co mu przeszkadzało, ale nie potrafił tego określić słowami, po prostu jego rozum podpowiadał mu, że nie powinien za bardzo się z nim spoufalać. Że powinien trzymać tych wszystkich ludzi na dystans. Kiedy ten zaczął o dziwo dotykać jego  ciało, skrzywił się nieznacznie za każdym razem kiedy zawędrował za blisko żeber, chciał mu coś nawet powiedzieć, ale powstrzymał się patrząc na niego z lekkim strachem w oczach zwłaszcza, kiedy zaczął mówić jakieś niezrozumiałe dla niego słowa. Na moment zamarł.. chciał po prostu uciec z tego pokoju, ale ból zaczął go powoli opuszczać, siedział tak patrząc na chłopaka z widocznym zdziwionym w oczach i rozdziawionymi lekko ustami.
- Jak.. Ty.. co.. to było? - wyrwało się po chwili z jego ust. Poczuł ulgę kiedy ten przestał się nim zajmować, a jego ręce zdecydowanie były daleko od jego ciała, mimo że mu pomógł to czuł się cholernie nieswojo w jego towarzystwie, nie  chciał tutaj przebywać, ale kolejne słowa Kevina przykuły go wręcz do łóżka, tak jakby raził go jakiś piorun. Jego bystre brązowe oczy odszukały twarz chłopaka jakby miał nadzieję, że ten po prostu powie, że to jakiś cholerny żart. William chwycił swoją koszulkę, którą z lekkim skrzywieniem ponownie wciągnął na swoje ciało przez głowę tak jakby miał nadzieję, że ta koszulka chociaż trochę odgrodzi go od nachalnego spojrzenia jego towarzysza.
- My.. co?
- nie wiedział kompletnie co ma powiedzieć, w jego umyśle w tym momencie było chyba z milion pytań na minutę. Przełknął ślinę, a jego spojrzenie utkwiło w  ścianie, że nie zauważył nawet kiedy chłopak wstał i poszedł zamknąć drzwi od pokoju na klucz, dopiero ocknął się po paru chwilach przenosząc powoli na niego swoje spojrzenie.
- Powiedz mi proszę, że to żart - dodał po chwili cichym głosem, przecież on nie mógł.. on nie lubił chłopaków.
A raczej miał nadzieję, że tak jest.
Powrót do góry Go down
Kevin Von Everec
Kevin Von Everec
Kevin Von Everec
Witch
Punkty : 42
Pon Mar 11, 2019 12:25 am
Cóż czy by narzekał czy nie to już całkowicie inna sprawa. Wiedział jednak, że w tej chwili najważniejsze było to aby on czuł się właśnie bezpiecznie i to właśnie Kevin starał mu się zapewnić, ale czy to mu się udaję to tego nie wie ponieważ to może tylko stwierdzić Josh. A to czy powinien tu zostać to inna kwestia. Chociaż według niego powinien tak zrobić szczególnie jeżeli po mieście latają łowcy, którzy chcą ich wybić. W końcu wśród nadnaturalnych powinien czuć się najbezpieczniej. Jedno drugiego będzie starało się na wzajem chronić, bynajmniej tak mu powiedziano kiedy to właśnie on przenosił się do tej szkoły. Kevin wyczuł, że ten trzyma dystans i nie wie czy powinien mu ufać. Swoją drogą wcale go nie obwiniał w końcu przeszedł przez piekło w dodatku stracił pamięć. Więc zapewne na te zaufanie chłopak będzie musiał sobie zapracować, ale wcale się tego nie obawia.
- Długa historia, ale powiem ci... bo cóż już wcześniej o tym wiedziałeś... Poza tym... Jestem czarownikiem... i wiem, że nikomu o tym nie powiesz... bo ty za to jesteś wilkołakiem. Wiem, pewnie mi nie uwierzysz, ale taka jest prawda. - Westchnął przyglądając się mu. Widział w jego oczach, że to wcale nie jest dla niego łatwe. Nachalne spojrzenie? Przecież Kevin patrzył na niego spokojnym i jak najbardziej normalnym spojrzeniem. A dlaczego? Widział go już kilka razy w szatni w samym ręczniku, więc to nie robi na niego jakiegoś wielkiego wrażenia. Zresztą on nie jest jakimś świrem, który wariuje na widok nagiego czy też pół nagiego ciała.
- My byliśmy razem... - Spojrzał na niego kątem oka, a po jego kolejnych słowach poczuł się nieco urażony i też nie zamierzał tego ukrywać. Bo byłby nawet urażony jeżeli byli by razem.
- Nie... to nie jest żart... Uważasz, że nie jestem wart by z kimś być? Albo, że bycie homo czy też bi jest złe? Dlaczego miałby być to żart. - Warknął oburzony po czym wyjął telefon i pokazał mu kilka zdjęć, które sobie zrobili będąc jeszcze w Mystic Falls. W końcu nie musi mu mówić, że to nie były zdjęcia jako para.
- To są zdjęcia jeszcze z Mystic Falls w którym mieszkaliśmy... - Pokazał mu zdjęcie, które zrobili na tym zdjęciu.
- A to zdjęcie... gdzie widzieliśmy się ostatni raz.
Powrót do góry Go down
William Walker
William Walker
William Walker
Werewolf
Punkty : 71
Pon Mar 25, 2019 11:56 pm
Tylko, że on ani trochę nie czuł się nadnaturalnym, owszem może i drzemał w nim wilk, jednak nie miał o tym bladego pojęcia, a że stracił pamięć to tym bardziej. Mógł się jedynie domyślać, że te wszystkie osoby dookoła niego to nie byli normalni ludzie, zresztą na pewno Kevin, który udowodnił, że jednak miał jakieś magiczne zdolności o których William nawet nie miał pojęcia, mógł patrzeć tylko na niego z niedowierzaniem w oczach. Kto normalny ma jakiekolwiek zdolności? Na pewno nie mógł on zaliczyć się do normalnych ludzi i tego William był pewien. Przełknął ślinę spoglądając w kierunku chłopaka, może w pewien sposób go oceniał?
Josh nie czuł żadnego pociągu co do niego, był tak jakbym obcym i wątpił, że łączyły ich jakiekolwiek stosunki przed jego utratą pamięci jednak nie mógł być tego przecież pewny, prawda? Tak samo jak nie mógł być pewny, że przeżyje następny dzień w tym pomieszczeniu. Z ust Rudego wyrwało się ciche westchnienie, przeniósł on swoje brązowe oczy ponownie na twarz Kevina, marszcząc delikatnie czoło.
- Czym jestem?
Zapytał po chwili milczenia, kiedy przetworzył usłyszaną przez niego informację, przecież to nie możliwe, żeby był wilkołakiem nawet nie wiedział co to jest bo jedynego wilkołaka jakiego znał to.. no nie znał, tak jakby próbował sobie coś usilnie przypomnieć, ale wszystko było jakby za mgłą. To, że ten był czarownikiem to nawet w to nie wątpił, zresztą pokazał skromną dawkę swoich mocy lecząc jego obite żebra. Musiał to sobie jakoś wszystko chyba poukładać w głowie, bo kompletnie nie wiedział co miał myśleć na ten temat. Skrzywił się delikatnie na jego słowa, nie chciał w żaden sposób go urazić bo na razie był on jedyną życzliwą osobą, która postanowiła mu pomóc.
- Nie o to mi chodziło, po prostu mam cholerny mętlik w głowie - wyrzekł po chwili milczenia, wypuszczając ze świstem powietrze. Nie chciał go przecież urazić, po prostu te słowa wyrwały się z niego automatycznie, przeczesał palcami swoje rude włosy, zerkając w jego kierunku. Przysunął się lekko do chłopaka, żeby zobaczyć zdjęcia, które mu chciał pokazać. Zmarszczył delikatnie czoło.
- A reszta osób? To kto?
Zapytał, bo zauważył, że oprócz nich byli tam też inni ludzie.
Powrót do góry Go down
Kevin Von Everec
Kevin Von Everec
Kevin Von Everec
Witch
Punkty : 42
Pią Mar 29, 2019 12:32 am
No trudno żeby się czuł, jeżeli był jeszcze przed przemianą. Więc zapewne czuł się jak zwykły człowiek, ale na szczęście Kevin wiedział, że tak nie jest dlatego też pozwolił sobie na to aby mu o tym powiedzieć, szczególnie że użył przy nim swojej mocy. No zapewne to dla niego był szok, ale nic dziwnego jak z minuty na minutę się o tym dowiadujesz. Kiedy spojrzał tak na niego poczuł się nieco nieswojo bo na serio pomyślał, że ten go ocenia.
A co do czucia pociągu wobec jego osoby, no to też nie jest takie proste bo on utracił pamięć, a więc teoretycznie mógł także stracić pewne emocje, czy jak to tam się zwie. No skoro wobec rodziny można czuć się obco iwęc dlaczegho nie ma być tak wobec innych ludzi? Takie wypadki są trudne wyjaśnienia nawet od strony psychicznej.
- Wilkołakiem, ale nie masz aktywnej klątwy... i lepiej żebyś nie chciał jej uaktywnić, bo to wiąże się z kilkoma przykrymi sytuacjami. - Westchnął chwilę zastanawiając się nad tym. W sumie to nie był pewnt czy mówić mu o tym, co powoduję uaktywnienie klątwy. Chociaż z drugiej strony na to patrząc to lepiej gdy to zrobi, bo będzie mógł wtedy tego uniknąć i jak najdłużej żyć jak każdy normalny człowiek, za czym sam Kevin czasem tęskni.
- Nic dziwnego, że masz mętlik w głowie, w końcu ktoś cię pobił, straciłeś pamięć. A teraz dowiedziałeś się, że jesteś wilkołakiem. Po prostu natłok informacji... może nie potrzebnie mówię ci wszystko na raz. - Uśmiechnął się lekko pokazując mu zdjęcia, po czym spojrzał na niego i odpowiedział na jego pytanie.
- Tu jest Dylan... znaczy się w sumie nie, ale to długa historia. A to Bethany... - Wskazywał ich po kolei, bo oczywiste było, że nie pokaże mu zdjęć na których jest Nina, bo to mogłoby mu przysporzyć kłopotów.
- Będą na pewno zaskoczeni jak dowiedzą się, że ty żyjesz.
Powrót do góry Go down
William Walker
William Walker
William Walker
Werewolf
Punkty : 71
Sob Kwi 06, 2019 3:09 pm
Nic dziwnego, że miał mętlik w głowie i w duchu dziękował on Kevinowi, że mu pomagał w ogarnięciu tego wszystkiego. Dowiedział się oczywiście paru rzeczy, które mogą być potrzebne w ustaleniu kim naprawdę jest i miał nadzieję, że za jakiś czas odzyska tą cholerną pamięć a jego koszmary się skończą. To było właśnie w tym wszystkim najgorsze, w snach często widział urywki jakby oglądał film przed telewizorem i w żaden sposób nie mógł się ich pozbyć. Czasami nawet jak wstawał to bolała go cholernie głowa, a ten nie mógł się na niczym skupić, modlił się tylko, żeby ten okropny koszmar się nareszcie skończył. Westchnienie wyrwało się z jego ust, a po chwili wstrzymał na moment oddech rzucając mu trochę zaskoczone spojrzenie.
On? Wilkołakiem? To znaczy, że zamienia się przy cholernej pełni księżyca? Przez moment patrzył na niego lekko nieobecnym spojrzeniem, po czym zmarszczył czoło. Nawet nie zauwazył kiedy nieświadomie trochę pokonał dzieląca ich przestrzeń, tak że o mało co ramię Rudego nie ocierało się o jego ramię, z ust wyrwało się ciche westchnienie.
- Klątwa? Jak się ją uaktywnia? - musiał przecież to wiedzieć, zresztą musiał wiedzieć wszystko o byciu tym wilkołakiem (o ile naprawdę nim był, lecz sądząc po tym co zrobił Kevin on także był nadprzyrodzonym); przełknął ślinę kiwając delikatnie głową na jego kolejne słowa, miał cholerny mętlik w głowie i tak naprawdę to nie chciał się zastanawiać nad tym wszystkim. W tym momencie uświadomił sobie, że jest cholernie zmęczony a jego powieki stając się ciężkie. Potarł skronie kciukami, po czym dopiero po chwili wbił swoje brązowe oczy w zdjęcie. Miał wrażenie, że na tym zdjęciu czegoś brakuje.. a może po prostu kogoś?
- Oni.. oni też tutaj są? - zapytał po chwili milczenia, unosząc głowę, żeby spojrzeć na twarz czarownika trochę wyzywającym spojrzeniem.
Powrót do góry Go down
Kevin Von Everec
Kevin Von Everec
Kevin Von Everec
Witch
Punkty : 42
Pon Kwi 08, 2019 11:54 pm
Kevin wbrew pozorom był bardzo dobrą duszyczką, która lubiła pomagać innym, ale co z tego skoro mało kto to docenia i zawsze myśli o nim jak najgorzej. A dlaczego? Tylko dlatego, że on po prostu daje na siebie naskakiwać i nawet nie odpyskuję. Co do tego, że miał sny w formie urywków pamięci to nic dziwnego, bo tak właśnie umysł stara się mu powiedzieć, że coś jest nie tak oraz stara się mu podsunąć z podświadomości wszystkie wspomnienia oraz wydarzenia które tyczyły się go w przeszłości. Na bóle głowy Kevin mógłby coś poradzić na pewno, ale najpierw ten musiałby mu w ogóle o nich powiedzieć, przecież nie czyta mu w myślach. Chociaż gdyby chciał to mógłby to zrobić. Widząc jego zmartwioną minę nie za bardzo chciał mówić mu o tym jak to się uaktywnia, bo on i tak miał już za dużo na głowię, ale skoro spytał go o to.
- Na pewno chcesz wiedzieć... To będzie dla ciebie za dużo... a nie chcę żebyś czuł się tym przytłoczony. I tak martwię się tym, nie wyglądasz za szczęśliwie... Zresztą co się dziwie, niczego nie pamiętasz. Też by mnie to nie cieszyło. - Uśmiechnął się lekko kącikiem ust, a na jego twarzy na prawdę dało się zauważyć zmartwienie.
- Żeby uaktywnić klątwę... - Przerwał na chwilę wahając się nad odpowiedzią. Oczywiście, że wiedział o nadnaturalnych istotach prawie wszystko. Szczególnie, że uczy się teraz w tej szkole, no ale w końcu postanowił mu powiedzieć o wszystkim.
- Musisz zabić kogoś aby uaktywnić klątwę, może być to przez przypadek, ale musi być to człowiek.... Jeżeli zabijesz wampira to nie będzie się to liczyć, musi być to śmiertelna osoba... zwykły człowiek. - No właśnie on nie wspomniał mu jeszcze o wampirach. Kiedy wspomniał o ich znajomych spojrzał na niego zastanawiając się nad czymś.
- Wiesz co nawet nie wiem... nie widziałem ich tu jeszcze... Nie wiem czy wiesz, ale zostaliśmy uwięzieni w tym mieście... Nie możemy go opuścić... Jakieś zaklęcie zostało rzucone na miasto i nadnaturalne istoty nie mogą opuścić miasta.
@William Walker
Powrót do góry Go down
William Walker
William Walker
William Walker
Werewolf
Punkty : 71
Sro Kwi 17, 2019 10:14 pm
Nie jemu jednak oceniać czy był on dobrą duszą czy nie, bo zapewne gdyby pamiętał Kevina tego z Mystic Falls to w tym momencie parsknął by śmiechem, ale nie pamiętał go więc musiał polegać na tym co mówił i mu w pewien sposób zaufać, nawet jeśli miał wobec niego zupełnie złe przeczucia. Ignorował je jednak, bo tak naprawdę to chłopak aktualnie był jedyną przyjazną mu osobą, bo jakby nie patrząc to przyprowadził go do tego dziwnego miejsca, które jak się nie pomylił był szkołą z internatem. Nie wiedział jednak jakie spotka tutaj nadprzyrodzone istoty, bo wiedział, ze Kevin nie był człowiekiem już po tym co zrobił, bardziej przypominał te wiedźmy z.. no właśnie z czego? Z książek? Walker mimowolnie zmarszczył czoło, próbując sobie przypomnieć skąd wie co oznacza słowo czarownik czy wiedźma, niestety ale ta okropna pustka w głowie nie pomagała mu ani trochę na tym, żeby się skupić.
Sny, które miał w nocy na pewno nie były ani trochę sprzyjające, śniło mu się miejsce w którym jak wydawało mu się był przetrzymywany, słyszał cichy szept swoich porywaczy. Nie pamiętał jednak nic więcej, nie widział ich twarzy, nie wiedział nawet  czy byłby w stanie rozpoznać ich po głosie. Wiedział jedno, że skoro oszukali rozum to nie mogli tego zrobić z sercem i chcąc czy nie chcąc w tej trudnej chwili podpowie mu ono co robić. William był dość prostym człowiekiem, a raczej tak mu się wydawało. Irytował go tylko fakt, że wszyscy dookoła dużo wiedzą lecz nie chcą powiedzieć. Musiał sobie to wszystko ułożyć w głowie.. wstał dość szybko z łóżka co mogło tylko przestraszyć Kevina i zaczął chodzić przed nim to w prawo to w lewo, tak jakby chodzenie po jego pokoju w jakimś stopniu pomoże mu w myśleniu. Jego brązowe oczy po chwili spotkały się z zatroskanym spojrzeniem rozmówcy. Czyżby naprawdę mu zależało na tym, żeby pomóc mu w ogarnięciu tego wszystkiego? Przełknął ślinę.
- Chcę wiedzieć Kevin - wyrzekł po chwili dość mocnym głosem, nie wiedział nawet czy to był moment gdy pierwszy raz powiedział jego imię w tej całej rozmowie, imię, które w tym momencie było jedynym jakie pamiętał i znał. Wpatrywał się w niego uważnie ignorując słowa o tym, że nie wygląda zbyt szczęśliwie, w sumie to nawet się nie dziwił bo wyglądał jak jakiś chodzący zombie i zapewne był cieniem samego siebie. Potrzebował prysznica, jednak najpierw musiał dowiedzieć się co tutaj jest grane, musiał dowiedzieć się jaka klątwa ciąży nad nim nawet jeśli miała okazać się jakimś wymysłem. Wstrzymał oddech kiedy ten zaczął mówić, chciał go nawet pospieszyć o czym świadczyły lekko zaciśnięte pięści lecz nie zrobił tego. Wypuścił ze świstem powietrze wpatrując się w bruneta.
Musisz zabić..
Mimowolnie poczuł, że robi mu się słabo. Podszedł do krzesła stojącego przy biurku, żeby oprzeć ręce na jego krawędzi, które zacisnął mocno. Przez moment wpatrywał się w ścianę przed siebie, żeby zwrócić głowę w stronę swojego rozmówcy.
- Nie uniknę tego, prawda? - zapytał po chwili słabym głosem. Przecież nie da się wiecznie być zwykłym człowiekiem, a z tego co Kevin mówił w tym miasteczku nie było tak bezpiecznie i kolorowo jakby mogło się wydawać. Przeczesał palcami swoje rude włosy, po czym kciukiem przejechał lekko po swoim nieogolonym policzku, nawet takie problemy jak zarost w tym momencie były tak cholernie błahe, że nie przejmował się nimi. Będzie musiał to sobie wszystko poukładać w głowie, a prysznic będzie w sam raz dobrą czynnością do tego.
- Kevin.. nie chcę zostać wilkołakiem - wyrzekł po chwili milczenia, trochę łamiącym się głosem bo jednak wizja spędzenia reszty życia jako wilkołak (zwłaszcza jeśli są one podobne do tych w książkach), to nic dziwnego, że nie chciał stać się krwiożerczą bestią, która będzie polowała.. na wampiry? Wspomniał o nich a nawet małe dziecko wiedziało, że wampiry i wilkołaki to odwieczni wrogowie.
- Będziemy musieli ich poszukać, bo jeśli to prawda co mówisz to mamy przejebane - skwitował po chwili milczenia, opierając się tym razem tyłem o biurko, skrzyżował lekko ręce na piersi patrząc prosto przed siebie czyli na bruneta siedzącego nadal na łóżku.
Powrót do góry Go down
Kevin Von Everec
Kevin Von Everec
Kevin Von Everec
Witch
Punkty : 42
Czw Kwi 18, 2019 6:32 pm
No tak porównując pierwsze wrażenie jakie wywarł Kevin na nim w Mystic Falls, no to nie było ono najlepsze, ale co się dziwić? Poznaje pierwszy raz chłopaka swojej siostry nic o nim nie wie, a ona od tak po prostu każe mu być dla niego miła, owszem on był dla niego miły, ale to nie oznaczało tego, że nie będzie go o nic wypytywać żeby dowiedzieć się jak najwięcej o nim. No i nie wspominając o tym, że Kevin był poniekąd zazdrosny, bo Nina kogoś miała a on nie i czuł się w jakiś sposób jak piąte koło u wozu. Co prawda mógł sobie znaleźć jakąś dziewczynę czy też chłopaka, ale nie chciał szukać nikogo na siłę tylko dlatego żeby nie czuć się wyobcowanym. No wiele książek dawało mylne informacje na temat czarownic. A właściwie to większość z nich była zbudowana na mitach i nijak to się trzymało prawdy. Na przykład to, że wiedźma nie może zostać utopiona. W sumie to gdyby chłopak starał się zapamiętać swoje sny oraz to gdzie to było, co te głosy mówiły i jak brzmiały. To byliby wstanie znaleźć to miejsce. Zresztą gdyby znaleźli odpowiednio silną wiedźmę to nawet mogłoby się udać im wywołać wspomnienia z tego miejsca. Kiedy chłopak tak szybko wstał faktycznie nieco go to przestraszyło no bo tego się nie spodziewał w dodatku Kevin nie jest pewien czego może się teraz po tym jego wypadku spodziewać po nim. W sumie to może mieć jakiś uraz, który spowoduje, że będzie chciał go pobić albo i zabić? Takie traumy potrafią wywoływać przecież niepohamowane zachowania na, które nie mamy wpływu. Kiedy tak rudzielec chodził po pokoju Kevin wstał i stanął na przeciwko niego.
- Uspokój się... nerwy nic ci nie dadzą. - Złapał go delikatnie za ramiona patrząc mu w oczy. Po czym zauważył, że ten staje się niecierpliwy kiedy to zacisnął zęby więc usiadł z powrotem i wreszcie to z siebie wykrztusił. I faktycznie przydałby mu się teraz prysznic, jednak to nie było priorytetowym zadaniem jakie przed nimi czekało, bo właśnie ogłosił mu coś co zmieniło prawdopodobnie jego poglądy na całe życie. Kiedy Kevin zauważył, że robi się mu słabo automatycznie podszedł by go przytrzymać chociaż nie koniecznie wiedział czy był to dobry pomysł zważywszy na to, że obwieścił mu taką nowinę, ale raz się żyje.
- Unikniesz nie zabijając kogoś. - Zaśmiał się, chociaż to był taki śmiech na lekkie rozluźnienie sytuacji. W sumie to dałoby się tego uniknąć jeżeli ktoś by zawsze z nim chodził i w razie czego ta druga osoba zabiłaby tą drugą osobę. W sumie to nikt o tym nie wie, ale Kevin już zabił kogoś dwa razy i nie to żeby jakoś się tym chwalił. Wręcz przeciwnie nie uważał tego za coś godnego pochwały i uważa, że nikt nie powinien tego robić. Jednak czasami pewne sytuacje wymuszają tak drastyczne kroki jakim jest morderstwo.
- I nie zostaniesz... ja postaram się tego dopilnować... Ba nawet mogę kogoś zabić za ciebie. - Uśmiechnął się lekko chcąc pocieszyć wilkołaka, bo po jego głosie można było wywnioskować, że wcale nie był zadowolony z tej sytuacji, zresztą Kevin mu się nie dziwił. A co do walki z wampirami to racja, raczej się unikają. A to dlatego, że jad wilkołaka zabija wampiry.
- W skrócie mówiąc... to tak.... ja dwa razy już o mały włos nie zginałem z rąk łowców.... mają w swoich szeregach czarownice, które blokują magię. - Westchnął po czym przyjrzał mu się i z lekkim uśmiechem na twarzy dodał szybko.
- Przyda ci się chyba prysznic co? - Zaśmiał się po czym wyjął ze swojej szafki płyn do kąpieli, żel do mycia, piankę do golenia, zapasową maszynkę jednorazową i wyjął też jakieś ubrania, które powinny na niego pasować, jak i świeżą bieliznę i kilka ręczników.
- To powinno jak na razie wystarczyć. - Po czym wskazał mu łazienkę trzymając stos rzeczy.
@William Walker
Powrót do góry Go down
William Walker
William Walker
William Walker
Werewolf
Punkty : 71
Sob Kwi 20, 2019 9:38 pm
No nie ukrywajmy, ale wyrwał paskudne pierwsze wrażenie wtedy w Mystic Falls, Will tolerował go tylko dlatego, że był bratem jego wybranki serca nic więcej ich raczej wtedy nie łączyło nawet jeśli Kevin czasami sprawiał wrażenie jakby patrzył na niego jak dobry kąsek do schrupania. Oczywiście nie miał zamiaru być przez niego zjedzony w żadnym tego słowa znaczeniu, daleko mu było od tego, ot co. Teraz było zgoła inaczej bo tak naprawdę to nie miał pojęcia co ich łączyło a był na razie jedyną przyjazną mu duszą w tym okrutnym miejscu zwanym Hayden Lake, w sumie to nawet ciekawa nazwa dla takiego miasteczka, prawda? Oczywiście Rudy nie miał pojęcia, że Kevin był zazdrosny o jego relacje z siostrą, bo skąd mógł o tym wiedzieć? Owszem Kevin nie sprawiał wrażenia człowieka, który mógłby się związać na długo i raczej nikogo takiego nie miał co było widać po jego dziwnym zachowaniu.
Chłopak przystanął gdy brunet stanął przed nim, a brązowe oczy uważnie wpatrywały się w twarz.. znajomego? przyjaciela? Nawet w tym momencie nie wiedział jak ma do cholery nazwać.. czuł, że chłopak nie jest mu obojętny, ale z drugiej strony czuł także, że sporo ich nie łączyło. Wydawało mu się dziwne, że byli kiedyś razem a może po prostu powinien się przekonać czy naprawdę go ciągnie w kierunku Kevina? Na razie wyrzucił tą myśl ze swojej głowy przekrzywiając delikatnie głowę na bok na jego słowa. Westchnienie ponownie opuściło jego usta, dotyk chłopaka ani trochę nie działał na niego kojąco, a tym bardziej jego słowa.
- Łatwo powiedzieć, żebym się uspokoił to nie Ty staniesz się potworem gdy kogoś zabijesz - wyrzekł po chwili milczenia, akurat Walker był typem.. mięczaka? Po prostu był wrażliwym człowiekiem i nie mógłby podnieść na nikogo ręki a co dopiero zabić, dlatego może będzie działał w takim momencie pod wpływem chwili, ale potem po prostu zjedzą go cholerne wyrzuty sumienia. Jednak czy wilkołak jest w stanie uniknąć klątwy?
- A ilu znasz wilkołaków, którzy dożyli sędziwego wieku nie zabijając nikogo? - zapytał po chwili milczenia, rzucając w jego stronę krótkie spojrzenie. Było to dość trudne pytanie, bo zapewne są na świecie tacy ludzie, którzy mają aż taką silną wolę, jednak los widocznie chłopakowi nie sprzyja skoro znalazł się w mieście bez wyjścia i do tego pełnym Łowców, którzy będą robić wszystko, żeby siać zamęt i zaburzać równowagę. Próbował się uśmiechnąć w jego kierunku na kolejne słowa chłopaka, bo w pewien sposób były one miłe, skoro był w stanie kogoś zabić za niego, żeby ten nie stał się bestią? Tylko nieliczni są zdolni do takiego poświęcenia.  - Nie mógłbym na to pozwolić Kevin, nie chcę żebyś się w to mieszał - wyrzekł po chwili milczenia, zatrzymując spojrzenie na jego twarzy, mimowolnie kącik ust rudzielca drgnął lekko w uśmiechu. Jego spojrzenie zatrzymało się na rzeczach trzymanych przez bruneta, jak zawsze pomyślał o wszystkim a w tym momencie Josh poczuł zmęczenie a prysznic wydawał się być.. odpowiednią opcją na to wszystko.. musiał się umyć, zastanowić się nad swoim pieprzonym życiem i podjąć jakieś kroki.
Podszedł do niego i wziął wszystkie rzeczy, które trzymał posyłając delikatny uśmiech.
- Tak.. cholernie go potrzebuję - wyrzekł, po czym skierował się w kierunku łazienki, zanim jednak zniknął za drzwiami odwrócił się na moment w kierunku chłopaka.
- I dziękuję.. za wszystko - wyrzekł w jego kierunku, wchodząc do pomieszczenia, nawet nie zamknął do końca za sobą drzwi zostawiając małą szparę akurat taką, żeby Kevin gdyby spojrzał w tamtym kierunku to zobaczyłby chłopaka ściągającego koszulkę, który skrzywił się delikatnie na widok siniaków w lustrze. Po chwili rozległ się szum wody.
Powrót do góry Go down
Kevin Von Everec
Kevin Von Everec
Kevin Von Everec
Witch
Punkty : 42
Czw Kwi 25, 2019 12:28 am
No tak Kevin bywa czasami chamski i oschły, ale to dlatego, że nie miał nikogo na prawdę tak kto mógłby być dla niego, wesprzeć go i po prostu być dla niego. Zazwyczaj te funkcje przypadają właśnie jemu, bo było tak od kiedy się urodzili z Niną. Juź wtedy musiał się nią zająć, bo ojciec od małego wolał zająć się swoimi sprawami aniżeli nimi. A skąd u niego to przeświadczenie, że Kevin patrzy na niego jak smakowity kąsek, to nie wiadomo. Co prawda no to był przystojny tego nie można powiedzieć, ale żeby chciał go tak schrupać to nie. w ogóle według Kevina takie stwierdzenie do jakiejś osoby jest strasznie uprzedmiotawiający. I tak to prawda, Kevin zawiał w jego głowie lekki mętlik, ale tego właśnie chciał. Może on nie był jego bezpośrednim celem, a jego siostra bo chciał jej dowalić za to, że po prostu się zawsze z niego nabijała i twierdziła, że nie jest na tyle wartościowy ani przystojny żeby kogokolwiek mieć. Więc zobaczymy teraz. Jego relacja z Niną była pokręcona. Z jednej strony nie da jej zrobić krzywdy, wręcz dałby się za nią zabić. A z drugiej strony czuję się jakby był zawsze w jej cieniu i jakby to ona zawsze była ważniejsza od niego. Kiedy rudzielec tak przystanął i przyglądał mu się on po prostu patrzył na niego czekając aż ten coś z siebie wydusi.
- Hmm... Wiem, że to może nie za bardzo pocieszające, bo z tego co wiem z zajęć to taka przemiana jest bardzo bolesna, bo łamie ci się każda kość..... ALE Potworem możesz się stać i bez tego i zabić też możesz... uwierz mi wierz coś o tym. - Westchnął patrząc na niego. Swoją drogą to zastanawiał się czy dobrze było, że mu o tym powiedział. Chociaż z drugiej strony dzięki temu Josh może uzna, że warto mu zaufać i zbliży ich to do siebie, bo w końcu Kevin właśnie przyznał, że kogoś zabił i być może nie raz. Co do tego, że chłopak jest wrażliwy to Kevin tego nie do końca wie, bo nie zauważył u niego jeszcze tego, ale jak widać będą chyba mieli na to czas.
- Wiesz... nie znam za dużo wilkołaków, bo jestem czarownikiem, ale.... z tych co znam... no to bardzo mało. Jednak ty możesz być pierwszy! - Wiedział, że to go za bardzo nie pocieszy, ale nie chciał go za bardzo okłamywać dlatego też powiedział mu prawdę związaną z tym. Chociaż on nie był jakimś ekspertem jeżeli chodzi o wilkołaki. A co do tego, że Kevin zabił by byle on nie stał się "bestią", to on mówił jak najbardziej poważnie, zrobiłby to jeżeli musiał. To nie jest dla niego pierwszyzna.
- Pozwól mi, że to ja zdecyduję kiedy będę się w coś mieszał a kiedy nie, ok? W końcu jeżeli jest się z kimś to zrobi się dla tej osoby wszystko. Poza tym już w to jestem wmieszany. - Kiedy to powiedział na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. I faktycznie Kevin był taką osobą, która potrafiła pomyśleć o wszystkim i o wszystkich byle nie tylko o sobie.
- Tak myślałem, że ci tego potrzeba... w końcu od tego jestem. - Zaśmiał się uśmiechając się szeroko po czym usiadł na łóżku i sięgnął po jakąś książkę kiedy ten jeszcze się odwrócił w jego stronę.
- Za co ty mi dziękujesz? W końcu to normalne... W związkach. - No tak w końcu miał na myśli, że są razem i tutaj rudy, akurat nie ma za co dziękować, bo to normalne w związkach. Z początku Kevin nawet nie zauważył, że ten zostawił mu drzwi otwarte, jednak usłyszał lejącą się wodę i spojrzał tam bo było dosyć głośno i właściwie to w tym momencie już ujrzał całkiem nagiego chłopaka i co go lekko zszokowało aż dostał lekkich rumieńców, dlatego starał się skupić na książce, lecz nie za bardzo mógł bo ciągle tam zerkał i przyglądał mu się,
- Czy on zostawił te drzwi otwarte specjalnie? - Powiedział do siebie zastanawiając się, z drugiej strony to skoro rudy myślałby że są razem to nie miałby po co zamykać drzwi, więc.
@William Walker
Powrót do góry Go down
Sponsored content
Sponsored content
Powrót do góry Go down
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry Strona 1 z 1
Skocz do: