The Original Diaries

Hayden Lake wita..
 

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
The Original Diaries
The Original Diaries
The Original Diaries
Special
Punkty : 1154
Wto Lut 19, 2019 11:50 pm

Obrazek
Powrót do góry Go down
Alaric Saltzman
Alaric Saltzman
Alaric Saltzman
Human
Punkty : 18
Sob Lut 23, 2019 6:59 pm
/ Po wyjeździe

Dla Alaricka wyjazd z Mystic Falls do Hayden Lake był na prawdę trudną decyzją. Może i nie było to jego rodzinne miasteczko, ale i tak był z nim w pewnym sensie sentymentalnie związany. Było ono bowiem dla niego bardzo ważne. To właśnie tam poznał osoby, które obecnie są mu bliskie.
A pomyśleć, że przyjechał do Mystic Falls tylko i wyłącznie za osobnikiem, którego uważał za mordercę swojej żony. Z czasem cała sytuacja się wyjaśniła, a Damon z mordercy żony stał się jego kumplem.
Jednakże jeśli chodzi o jego przyjazd to można powiedzieć iż to była siła wyższa. Mystic Falls nie przypominało mu już tego starego Mystic Falls jakie zastał po przyjeździe. Można powiedzieć, że przewinęło się przez niego mnóstwo niebezpiecznych stworzeń, jednak to co teraz nastało było chyba najgorsze ze wszystkich.
W między czasie po przyjeździe jakoś powstał pomysł o stworzeniu szkoły dla młodych nadnaturalnych. W najbliższym czasie miała odbyć się inauguracja roku, a zarazem oficjalne otwarcie szkoły. Jednakże to własnie on jako jeden z prowadzących szkołę miał wygłosić przemówienie. Lecz żeby było co wygłaszać, najpierw trzeba było coś napisać. Nie to żeby miał jakąś tremę lub coś w tym stylu, bo od kilku lat był wykładowcą, a wcześniej nauczycielem. Można zatem powiedzieć, że wystąpienia publiczne mu nie straszne. Jednakże po prostu nie bardzo wiedział co miałby napisać, a co za tym idzie powiedzieć.
Powrót do góry Go down
Caroline Forbes
Caroline Forbes
Caroline Forbes
Vampire
Punkty : 41
Czw Lut 28, 2019 9:34 pm
// po grze z Klausem

Caroline przystosowała się do tego życia. Nie mogła opuścić miasta, ale zaczęła pracę w redakcji, poznawała nowych ludzi i generalnie jakoś sobie radziła. Była wampirem, ale była ostrożna. Wiedziała, że w mieście roi się od łowców. Nie ryzykowała i żywiła się dyskretnie. Niestety nie wykradała woreczków ze szpitala, bo bała się, że łowcy monitorują teren i potem będą na nią polować. Była tu sama, więc nie mogła się wychylać. Nie miała szans w walce z większą ilością łowców. Chyba zawsze była rozsądna, przynajmniej odkąd została wampirem.
Jej dusza dziennikarska była czujna, a kiedy usłyszała o prywatnej szkole, do której chodzą tylko ci najbogatsi i najbardziej wpływowi uczniowie, zaczęła coś węszyć. W końcu szkoła owiana tajemnicą była podejrzana, więc zaczęła się temu przypatrywać. Po paru dniach odkryła w czym rzecz i kto za tym stoi. Nie kto inny, jak jej nauczyciel z liceum, Alaric Saltzman. On również tu był! Nie mogła uwierzyć w szczęście, jakie ją spotkało. Postanowiła pojechać do tej szkoły i spotkać się z nim.
Szkoła wyglądała niesamowicie, była zrobiona w starym stylu, ale wszystko było piękne. Podejrzewała, że to co się dowiedziała jest prawdą i uczęszczają tu tylko ci nadnaturalni uczniowie. Wspaniały pomysł. Gdy przyjechała od razu zaczęła pytać o Alarica. Gdy zaprowadzono ją do jego gabinetu, weszła do środka i rozejrzała się z podziwem. Był imponujący. Potem zobaczyła jego - Saltzmana. Uśmiechnęła się szeroko na jego widok i w ludzkim tempie do niego podbiegła i przytuliła.
- Rick, tak się cieszę, że cię widzę - powiedziała z wyraźnym entuzjazmem. Wyglądał zupełnie tak jak wtedy, gdy widziała go ostatni raz. - Co tutaj robisz? Jo też tutaj jest? To miejsce jest niesamowite!
Powrót do góry Go down
Alaric Saltzman
Alaric Saltzman
Alaric Saltzman
Human
Punkty : 18
Wto Mar 05, 2019 11:27 pm
Ludziom z pewnością łatwiej było się w mieście zaklimatyzować niż innym osobnikom, które byly pod ostrzałem łowców. Rick miał kogo chronić więc chcąc nie chcąc opuścił Mystic Falls. Jako że Rick był jaki był więc chciał pomóc i innym. Dlatego właśnie też i ta szkoła. Da niektórym schronienie i łowcy może nie będą się tak tym interesować.
Dlatego też szkoła została utworzona pod przykrywką lub jak to lepiej brzmi pod kryptonimem. Musiał jednocześnie zadbać o swoją rodzinę. Wszystko przebiegało zgodnie z planem Saltzmanów. Nie miał jednak pojęcia iż ich szkoła zainteresowała się pewna osoba. No bo zresztą i skąd.
Alaric obecnie siedział w swoim gabinecie i przerzucał jakieś papiery. Popijał sobie co jakiś czas kawę, która stała w kubku nz jego biurku. Chwilę później rozległo się pukanie do drzwi i oznajmiono mu że ma gościa. Kogo jak kogo ale jej to się tu nie spodziewał. Miał nadzieję że wyjechała daleko stąd i jest bezpieczna, a tu taka niespodzianka. Wstał zatem za biurka i właśnie wtedy podbiegla do niego. Także ja przytulił bo już stęsknił się za nią, a dość dkugo nie dawała znaku życia.
- Witaj Care. Jak miło Cię widzieć. Powiedz jak mnie tu znalazłaś. E dzięki za komplement, ale w przeciwieństwie do Ciebie to ja się starzeję. -
Uśmiechnął się delikatnie pod nosem po czym się odezwał.
- Dzieki, staraliśmy się żeby to ładnie wyglądało. Jo, jasne. Nie mogłem jej samej tam zostawić. No ale mow co tam u Ciebie? Jesteś może głodna?
Powrót do góry Go down
Caroline Forbes
Caroline Forbes
Caroline Forbes
Vampire
Punkty : 41
Nie Mar 10, 2019 10:06 pm
Rick akurat miał tę możliwość, że mógł w każdej chwili opuścić to miasto. Był człowiekiem. Ba, kiedyś nawet był łowcą. I między innymi dlatego Caroline tutaj była. Miała nadzieję, że uda jej się podsunąć Rickowi pewien pomysł. Miała nadzieję, że mu pomoże przez wzgląd na stare, dobre czasy, ale też przez wzgląd na sympatię do niej.
- Przywieźli mnie tutaj i jakiś czas próbowałam ustalić co się stało, ale ostatecznie zaczęłam pracować w redakcji i wynajmować mieszkanie. Wiesz, że jestem dobra w wyszukiwaniu informacji. A prywatna szkoła twojego imienia wzbudziła moje podejrzenia, które okazały się prawdziwe. To miejsce jest niesamowite - pochwaliła go. Była dziś bardzo gadatliwa, ale to chyba jej naturalna cecha charakteru. Wiedziała oczywiście, że mężczyzna był coraz starszy, ale pokręciła głową i uśmiechnęła się. - To może wyświechtany tekst, ale akurat ty starzejesz się jak wino.
Był to oczywiście komplement, bo wino z wiekiem było coraz lepsze. Tak Alaric z wiekiem zyskiwał. Poza tym miał teraz żonę, więc i ona nadawała mu blasku - wiadomo.
- Nie, nie jestem głodna. Dzięki - powiedziała z uśmiechem. Usiadła na krześle naprzeciw jego miejsca przy biurku. Wyglądała teraz jak jakiś interesant.
- Muszę z tobą porozmawiać o paru sprawach. Widzę, że masz teraz bardzo dużo pracy, ale chciałabym ci jakoś pomóc. Może mogłabym od czasu do czasu uczyć czegoś wampirów? Powiedzmy jakieś zajęcia raz w tygodniu? Dotyczące samokontroli? - zapytała, bo chciała się czuć potrzebna, a ucząc nowe pokolenie nadnaturalnych będzie czuła się spełniona zawodowo. Miała nadzieję, że przyjaciel jej w tym pomoże.
- Poza tym myślałam o twojej historii jako łowca. Biorąc pod uwagę dominację łowców w tym mieście, zastanawiałam się czy znajdziesz czas, żeby poudawać? Wkraść się w łaski ich szefa? Dowiadywać się różnych sekretów? Nie wiem czy to się uda, chciałam to z tobą przegadać - stwierdziła, bo plan mógł być fatalny i nie chciała, żeby ryzykował życie mając żonę w ciąży, ale takie informacje mogły być bardzo pomocne.
Powrót do góry Go down
Alaric Saltzman
Alaric Saltzman
Alaric Saltzman
Human
Punkty : 18
Czw Mar 21, 2019 11:45 pm
Dokładnie, można powiedzieć iż Rick był z nich wszystkich w najlepszej sytuacji, ponieważ był człowiekiem. Może jeszcze do pewnego czasu był łowcą.Jednak ze względu na swój obecny wiek, bo nie ukrywajmy starzał się, postanowił się nieco ograniczyć. Nie był już taki sprawny jak dawniej. Dlatego też postanowił nieco zwolnić, bo nie chciał zostawić swojej niemalże świeżo upieczonej żony i dzieci. Mógł dostać bardzo łatwo zabity, czego oczywiście by nie chciał. Tym samym nie miał pojęcia jakie to plany sobie uknuła panna Forbes.
Co jak co, ale on zawsze przyjaciołom nigdy nie odmawiał i zawsze chętnie im pomagał. Jednakże teraz czasy nieco się zmieniły i miał się kim opiekować. Ale z pewnością nie zostawi jej bez pomocy. Uśmiechnął się tylko lekko kiedy się odezwała i oczekiwałem co takiego ciekawego mu powie. Co jakiś czas kiwał głową na znak, że ją słucha.
Jeszcze kiedyś nikt z nich nie przypuszczał, że to obecnie miało miejsce kiedykolwiek się wydarzy. Jeszcze do pewnego czasu każdy wampir, każdy wilkołak, każda czarownica lub czarownik żył wolno. A tymczasem każde z nich jest pod nadzorem. Dodatkowo przebywa tu niezależnie od woli siebie samego. Kiedy już blondynka skończyła mówić, odezwał się do niej.
- Rozumiem. Bardzo sprytna jesteś, nie ma co. Ale od zawsze jak pamiętam taka byłaś, co ci się chwali oczywiście. Skoro odnalazłaś mnie w tym miasteczku działającego pod kryptonimem, to z pewnością sobie poradzisz doskonale. -
Odpowiedział jej, chcąc ją wesprzeć. Nie bardzo wiedział jak ma jej pomóc, to może chociaż tak, słowami ją wesprze. Kiedy wspomniała że starzeje się jak wino, musiał się bardzo pilnować by nie parsknąć śmiechem. Chociaż szczerze mówiąc to był dla niego komplement. Odparł jej z lekkim uśmiechem.
- Ee no dzięki. -
Nie skorzystała z jego propozycji jedzeniowej, lecz zamiast tego wspomniała, że musi z nim porozmawiać o paru sprawach. Poprawił się nieco w swoim fotelu ponownie zamieniając się w słuch.
- No dobra, ale jak coś to mów, mamy tu chyba wszystko, dosłownie. -
Specjalnie zrobił akcent na ostatnie słowo, mając na myśli krew. Jednak dosłownie tego nie powiedział. Ale w końcu w szkole były wampiry, więc musiały się jakoś pożywiać, co nie?
- Zatem zamieniam się w słuch. -
Odparł po czym zamilkł dając jej się swobodnie wypowiedzieć. Był bardzo ciekaw cóż to była za sprawa. Kiedy wspomniała o szkole to stwierdził, że to nie jest taki głupi pomysł. Od razu jej odparł.
- No w sumie czemu nie. Jesteś idealnym przykładem jeśli chodzi o samokontrolę. Nie widziałem chyba jeszcze wampira, który by tak nad sobą panował jak ty. Myślę zatem, że mogłabyś mi się przydać co do tego. A im więcej zaufanych ludzi w szkole tym lepiej. -
Odparł po czym słuchał dalej jej słów. Dalsze słowa brzmiały bardzo ciekawie. Nieco go zaintrygowała tym całym pomysłem.
- To co mówisz brzmi ciekawie. Ale myślisz, że to jest bezpieczne? Ja szefem? -
Niemalże zachichotał, po czym dodał.
- Brzmi kusząco, ale nie wiem czy to dobry pomysł. Bo co jeśli się zorientuję, że to jest jakaś podpucha? Szczerze mówiąc to jest nas za mało, żeby przeciwdziałać całej grupie. -
Odparł z lekkim zamyśleniem, po czym wyciągnął z szafeczki biurka butelkę whiskey i dwie szklaneczki.
- A może chociaż się napijesz? -
Nalał do obu napoju po czym sięgnął i napił się ze swojej.
Powrót do góry Go down
Caroline Forbes
Caroline Forbes
Caroline Forbes
Vampire
Punkty : 41
Wto Kwi 23, 2019 10:48 pm
Wiedziała, że Rick się starzeje, ale póki co nie chciała myśleć o skutkach tego procesu. Nie chciała myśleć, że za jakiś czas może go stracić. Ale to samo tyczyło się Josette. Była czarownicą, starzała się i mogła umrzeć w każdej chwili. Co z drugiej strony było urocze, bo mieli przed sobą wspólne życie i wspólną starość. Caroline nigdy tego nie przeżyje. Nigdy nie będzie mieć dzieci, wnuków itd. Była jeszcze młoda, więc nie do końca myślała w tych kategoriach i nie miało to dla niej wielkiego znaczenia, bo wolała robić karierę. Ale czy przyjdzie moment, w którym pożałuje, że jest wampirem? Zobaczymy.
- Zawsze byłam dobra w pozyskiwaniu informacji - zaśmiała się, bo mężczyzna miał rację. Caroline jeszcze w liceum była niezwykle dociekliwa i potrafiła dowiedzieć się wszystkiego o danej osobie. Jeśli tylko chciała.
Skinięciem głową podziękowała mu jeszcze raz za propozycję jedzenia. Nie chciała pić przy nim krwi. Byłoby to dla niej nieco wstydliwe i wolała robić to w zaciszu własnego mieszkania.
- Świetnie. W takim razie będę cię odwiedzać i uczyć młode wampiry jak radzić sobie z głodem - powiedziała z entuzjazmem. Miała nadzieję, że poradzi sobie z klasą rozbrykanych nastolatków. Sama jeszcze nie tak dawno była jednym z nich, a teraz chciała ich uczyć. Może był to jej sposób na bycie bliżej tej młodości? Chociaż się nie starzała to czuła upływający czas. Poza tym miała nadzieję po prostu widzieć znajome twarze. Tęskniła za nimi w codziennym życiu.
- Masz rację - westchnęła. Pomyślała dopiero o tym, że Rick jest coraz starszy i nie ma tyle siły i sprytu co kiedyś. Ponadto ma żonę i dzieci w drodze, więc powinien skupić się na nich. A teraz odpowiada za całą szkołę, wiec tym bardziej nie mogła go angażować w takie rzeczy. Nie chciała mieć go na sumieniu i chyba nie było to warte zachodu. Zbyt duże było ryzyko. Poza tym Alaric miał rację - garstka osób nic nie zdziała przeciw całej grupie łowców. Była naiwna, jeśli sądziła inaczej i powoli się o tym przekonywała.
- Poproszę - odpowiedziała odnośnie napoju, bo trochę alkoholu dobrze jej zrobi. - Wiesz co, nieważne. Zapomnij o mojej propozycji, to nie ma sensu. Nie będziemy ryzykować twojego życia.
Musieli znaleźć jakiś inny sposób po prostu. Sama była wampirem i nie mogła nagle udawać łowcy. Pewnie doskonale o niej wiedzieli skoro ją tu przywieźli.
Powrót do góry Go down
Alaric Saltzman
Alaric Saltzman
Alaric Saltzman
Human
Punkty : 18
Pon Maj 13, 2019 11:44 pm
Co jak co, ale taką była prawda. Ale taka już była kolej rzeczy. Ludzie rodzą się, rosną, dojrzewają, starzeją się i na koniec umierają. Nie każdy decyduje się zostać wampirem. Chociaż Caroline nie miała takowej decyzji do podjęcia. Została do tego zmuszona, ale trzeba przyznać, że radziła sobie z tym całkiem nieźle. Mało który wampir radzi sobie tak dobrze.
Co do rodziny Ricka, to trzeba mieć nadzieję iż w końcu życie zaczęło mu się układać, w przeciwieństwie do Caroline.
- No w tym muszę Ci przyznać rację. -
Odparł sam cichocząc pod nosem. Zaproponował jej to z grzeczności. I nie miał na myśli jedynie krwi. Chociaż i ona tutaj się znajdzie. A skoro nie chciała to nie zamierzał jej do tego zmuszać.
- Zapraszam. Przydadzą im się takie lekcje. Będzie im łatwiej w późniejszym życiu. Lepszej osoby nie widzę na tym miejscu, a dobrze wiesz, że Tobie ufam i bez obaw powierzę ci moich uczniów. W obecnej sytuacji nie mogę wpuścić na teren szkoły kogoś kto mógłby mieć jakieś ukryte zamiary. Sama rozumiesz zresztą. Będziesz mieć w sumie towarzystwo, bo Jeremy i Bonnie też tutaj uczą. Sami najlepsi. -
Zaśmiał się cicho, po czym wręczył szklaneczkę dziewczynie. Wzniósł toast.
- Zatem za naszą współpracę.
Powrót do góry Go down
Sponsored content
Sponsored content
Powrót do góry Go down
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry Strona 1 z 1
Skocz do: