The Original Diaries

Hayden Lake wita..
 

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
Płytkie jeziorko
The Original Diaries
The Original Diaries
The Original Diaries
Special
Punkty : 1154
Pon Sty 28, 2019 2:21 am
Płytkie jeziorko

Powrót do góry Go down
Christian Khan
Christian Khan
Christian Khan
Werewolf
Punkty : 75
Sro Kwi 03, 2019 4:17 pm
/start

Przedmieścia Hayden Lake prezentowały się wyjątkowo malowniczo, biorąc pod uwagę fakt jak spore było to miasto. Christian, który otrzymał zacny dar od swojego ojca w postaci domku nad jeziorem właśnie w tych okolicach, zawsze starał się wyobrazić sobie jak jego rodzinne miasto, którym był Nowy Jork, przechodzi z betonowej dżungli w podobne zielone tereny. Za każdym razem jednak napotykał w swoim umyślę granice własnej kreatywności. Być może łatwiej by mu było gdyby kiedyś faktycznie dotarł na przedmieścia Nowego Jorku, a być może po prostu kłóciło się to z jego wyobrażeniem tamtego tłocznego miasta.
Dzisiaj jak każdego dnia kiedy rozpierał go nadmiar energii poszedł pobiegać dookoła jeziora. Po jakimś czasie dobiegł do miejsca, w którym utworzył się dużo płytszy zbiornik wodny i zatrzymał się na chwilę, zdając sobie sprawę z tego, że zboczył ze swojej zwyczajowej ścieżki, ponieważ znajdował się tutaj pierwszy raz w życiu. Ptaszki śpiewały, drzewka szumiały, słonko świeciło. Christian ukucnął nad brzegiem, sięgnął dłonią do wody i nabrał jej nieco żeby ochlapać sobie twarz i kark. Była tak przyjemnie chłodna, że następnym razem nabrał jej w obie dłonie i zmoczył sobie całe włosy. Wstając otrzepał głowę, rozchlapując naokoło kropelki zimnej wody i zaczesał niedbale ręką włosy do tyłu. Skutkiem jego orzeźwiających poczynań była mokra koszulka przyklejająca się do torsu, jednak w myślach uznał, że było warto. Zresztą i tak przydałaby mu się przerwa od biegania żeby się nieco dotlenić.
Ściągnął jednym ruchem t-shirt z siebie i rzucił go na pobliską gałąź, która łapała promienie słońca. Wzrokiem zlokalizował leżący nieopodal zwalony pień. Przysiadł na tej podsuniętej mu przez naturę ławeczce, sięgnął do kieszeni spodni i wyciągnął paczkę papierosów.
Powrót do góry Go down
Charles Harvey
Charles Harvey
Charles Harvey
Werewolf
Punkty : 15
Pią Kwi 05, 2019 2:16 am
Włóczenie się po mieście, to jednak była moja no nie wiem codzienność? Na pewno tak, raczej nie zawsze znajdzie się okazja żeby zwiać z byle jakiej lekcji i wykorzystać pogodę do przechadzek po za miastowych? No cóż jednak się da, a okazją w cale nic do tego nie było. Bo jak na razie nie przejmowałem się ocenami lub tym ile godzin już w sumie odpuściłem przez co pewnie będzie grozić mi poprawa semestru lub całego roku. Jakoś na serio mało mnie to interesuje, ale jedyny fakt że wszyscy tak znikają i idą do tej nowej budy zagrodzonej jakby to była krypta wydawało się to jednak dość, dziwne? Pewnie tak, zwłaszcza jak podsłuchałem rozmowę dziewczyn jak byłem ostatnio w kawiarni. Same nie widziały o czym gadały, do tego ich udawana radość że jednak wszystkie żyją. Nie spodziewałem się jednak że spotkam tam też Betty. Była w normalnej szkole jak ja, a potem bum nowi są i jednak ona również tam trafiła.
Idąc tak nawet nie zauważyłem gdzie w sumie trafiłem, a jestem tu nad płytkim jeziorem. Idąc tak kopałem niektóre kamyki które leżały na lądzie. Takie małe głupiutkie kamienie, szkoda że nie da się tak z niektórymi osobami. Mogłaby zniknąć i nie wrócić. Podniosłem wzrok w górę i zmarszczyłem czoło, gdy zauważyłem Christiana kogo jak kogo ale jego tutaj? Schowałem ręce w kieszenie i postanowiłem po prostu podejść do wilkołaka.
- Co ty tu robisz, stary? Myślałem że tylko ja zapuszczam się w takie odludni one tereny jak te - Stanąłem nad nim, przyglądając się swojemu przyjacielowi.
Powrót do góry Go down
Christian Khan
Christian Khan
Christian Khan
Werewolf
Punkty : 75
Pią Kwi 05, 2019 12:01 pm
Christian nie zdążył spalić nawet połowy swojego papierosa, kiedy usłyszał kroki dochodzące z lasu. Skrzywił się mimowolnie na myśl, że jego chwila nostalgicznej samotności może zostać za moment brutalnie przerwana. Był w końcu w głębi duszy samotnikiem i cenił sobie swoje towarzystwo na wyłączność. Mimo wszystko westchnął jedynie, wypuszczając dym z ust. Osoba, która się zbliżała stawiała kroki powoli, najwyraźniej nie spiesząc się w żadnym konkretnym kierunku, co dla Christiana nie było dobrą prognozą. Spacerowicze są zdecydowanie bardziej skłonni do przypadkowych rozmów, na które on sam nie specjalnie miał dzisiaj ochotę.
Cóż za zaskoczenie i ulga spłynęły na niego, kiedy zza krzaków wyłonił się nie kto inny jak Charles Harvey. Uśmiechnął się pod nosem na jego widok i wyprostował lekko. Spotkać nieznajomego to jedno, jednak niespodziewany widok drugiego wilkołaka zawsze poprawiał mu humor.
- Harvey - powitał go gdy tamten w końcu go spostrzegł. Na jego pytanie wzruszył ramionami. - Ja? Biegam - rzucił wręcz beztrosko i zaciągnął się papierosem, dając piękny przykład sportowego ducha. Uśmiechnął się szeroko, doskonale zdając sobie sprawę z ironii swojego zachowania. Wyciągnął w jego stronę paczkę papierosów w geście propozycji. - Tak się składa, że mieszkam na tym odludziu. Dokładniej parę kilometrów stąd, nad jeziorem.
Sam wyciągnął zaraz kolejnego papierosa z paczki, zupełnie jakby przed chwilą nie wyrzucił niedopałka na piasek. Niespodziewane miłe spotkania zawsze były dobrym pretekstem do zapalenia, zresztą musiał czymś zając ręce w trakcie rozmowy. Ponieważ wciąż siedział na zwalonym pniu, spojrzał na kumpla z dołu, jednocześnie przesuwając się nieco, jakby ten chciał usiąść obok.
- Nie sądziłem, że z ciebie taki spacerowicz - przyznał z rozbawieniem. - Idziesz w jakimś konkretnym kierunku?
Ponieważ nie umknęło uwadze Christiana, że chłopak był zamyślony, wręcz ponury, to pytanie równie dobrze mogło być dosłowne jak i metaforyczne.
Powrót do góry Go down
Charles Harvey
Charles Harvey
Charles Harvey
Werewolf
Punkty : 15
Nie Kwi 07, 2019 1:54 am
- Khan - Odpowiedziałem mu tym samym. Uśmiechnąłem się krzywo w jego stronę, trochę bardziej powracając do życia niż wcześniej. Jednak rzeczywiście byłem dość mocno w swoich własnych myślach niż powinienem. Ale na swoją własną obronę mogę powiedzieć, że to nie do końca moja przecież wina. A raczej tak mogę sobie sam wmawiać. Podniosłem jedynie brew do góry, ale sięgnąłem po papieros. Wyciągnąłem z kieszeni zapalniczkę i odpaliłem papierosa. Zaciągając się nim, resztę niedopałek wrzucałem w te same miejsce co Christian. Jak zanieczyszczać to lepiej w jednym miejscu. Usiadłem koło niego, patrząc się w piasek. Jednak nadal mi coś do końca nie pasowało.
- Taa, spacerowicz - Rzuciłem jedynie do bruneta, słuchając go. - Sprawdzam gdzie młodziaki z twojej klasy społecznej uciekają z tej nowej szkoły. Nie uważasz to za dziwne że od tak połowa osób zniknęła z naszej nudnej szkoły? - Pominąłem już sam fakt, że chłopak mieszka w takim odludziu. Nie będę się w to teraz zbytnio zagłębiał, jakoś nie ma na to no nie wiem sam powodu? Pewnie tak, ale pewnie mógł on widzieć niektórych którzy spacerowali po tym lasie bez jakieś powodu. A może jednak jakiś powód jest? Tego jeszcze nie wiem, ale na pewno to odkryje. Jak nie teraz to później. - Czekaj, czekaj czemu ty tam stary nie trafiłeś? Coś tu nie pasuje - Serio to się nie zgadzało, w końcu to była szkoła dla bogatych bachorów. A on należał do takich, więc? Spojrzałem się na niego z wyrazem zaciekawienia na swojej twarzy.
Powrót do góry Go down
Christian Khan
Christian Khan
Christian Khan
Werewolf
Punkty : 75
Pon Kwi 08, 2019 9:46 am
Od początku było widać, że Harvey myśli nad czymś bardzo intensywnie i chociaż Christian zazwyczaj nie dopytuje nikogo, o jego własne problemy, kiedy usłyszał o jego podejrzeniach odnośnie szkoły, zmarszczył czoło. Mówił o szkole dla uzdolnionych i najwyraźniej nie miał zielonego pojęcia czym tak naprawdę się zajmuje. Christian słyszał o tym miejscu i to dość sporo, bo to właśnie tam jego ojciec podobno chciał go wysłać kiedy nalegał na jego przeprowadzkę. Było to zaskakująco podejrzane, ponieważ młody Khan został sprowadzony do Hayden Lake akurat w tym samym okresie, w którym zostało ono magicznie zamknięte dla wszystkich magicznych stworzeń. Chłopak zawsze zastanawiał się na ile James Khan zrobił to celowo, szybko jednak poznając sytuację z łowcami uznał, że w dupie ma upodobania swojego ojca i nie będzie chodził do szkoły, która zrzesza najbardziej chodliwy towar dla bandy psychopatów z kuszami i nożami. Z jakiegoś powodu czuł się bezpieczniej w zwyczajnym liceum, a szczerze nie ufał swojemu ojcu na tyle, żeby z pewnością wykluczyć chęć zamachu na jego życie. Urocza rodzinka Khanów.
- Sam mówisz, że jest nudna, może dlatego poodchodzili - rzucił obojętnie, zupełnie jakby jego ten temat niespecjalnie obchodził. Na następne pytanie kumpla zmarszczył czoło. - Sam wybierałem sobie liceum, dlaczego miałbym iść do jakiejś nadmuchanej szkoły? Skoro to prywatna szkoła, pewnie jest tam więcej nauki i mniejsze możliwości do przemycenia trawy na jej teren - uśmiechnął się mimowolnie. - Daj spokój, Charles, co cię tak boli ta szkoła? - Nagle go olśniło. Spojrzał na niego kątem oka, unosząc lekko brwi. - Czyżby ta twoja blondynka też tam trafiła?
Powrót do góry Go down
Charles Harvey
Charles Harvey
Charles Harvey
Werewolf
Punkty : 15
Sro Kwi 10, 2019 8:09 pm
Rzuciłem papierosem o ziemię i udepnąłem go butem słuchając swojego kolegi. Podniosłem brew do góry, serio Khan? Mógłbyś wymyślić lepszy powód niż ten.
- Ponieważ pasujesz do niej? Nie zauważyłeś że z naszej zniknęło kilka wilków? Obserwowałam to i trafili właśnie do tej szkoły dla paniczów. A tu byli niczym wartym i popisywali się siłą jaką posiadali. Nikt nie wmówi mi tego, że to normalne Christian - Rzuciłem tylko jednym przykładem jaki sam zauważyłem i czasem rzucał się jednak w oczy. Oczy które obserwowały jednak te zadupie. Tak wychodzi na to, że młody Harvey nie ma co robić dnami i nocami w tym pięknym mieście.
- Co ma do tego Betty? Jest mi ona obojętna, stary. I jak na razie jest w naszej szkole, nie tamtej - Zmarszczyłem czoło jak wspomniał o blondi, która no nie powiem trochę jestem nią zainteresowany ale nie widzę jeszcze jakieś między nami więzi aby się ją jakoś przejąć. Była mi obojętna, tak obojętna na pewno. A nawet jeżeli by tam trafiła to dlaczego miałbym się tym przejąć? Byłaby kolejną laleczką do idealnej szkoły, która zabierała naszych coraz bardziej niż moglibyśmy to sobie wyobrazić. - Nie bądź tak pewnie siebie, nigdy nie wiadomo kiedy nas tam zabiorą - Rzuciłem jedynie to w jego stronę, to było możliwe.
Powrót do góry Go down
Christian Khan
Christian Khan
Christian Khan
Werewolf
Punkty : 75
Sro Kwi 10, 2019 8:48 pm
Christiana specjalnie nie porwał temat szkoły dla specjalnie uzdolnionych, a też widział, że Harvey jest mocno nakręcony na tym punkcie i o dziwo nie spowodowało to, że miał ochotę z nim na ten temat rozmawiać. Chyba nie miał dzisiaj siły na spiski i kontrargumentacje, więc tylko wzruszył ramionami.
- Nie wiem dlaczego ktoś miałby mnie zmusić do pójścia do jakiejś konkretnej szkoły, Charles - stwierdził z westchnięciem, sięgnął do paczki papierosów, ale zanim wyciągnął kolejną fajkę zdążył się rozmyślić. Kurwa ile można palić, Khan.
Na słowa o Betty zmarszczył czoło, bo zazwyczaj im ktoś bardziej zaprzeczał czemuś, tym więcej było w tym prawdy. Nie miał jednak zamiaru dociekać na ile sprawdza się ta reguła w tym wypadku więc tylko wygiął usta w wyrazie obojętności.
- Betty - mruknął jakby próbował zapamiętać w końcu to imię. - Spoko, w końcu nic mi do tego. A jak cię tak trapi co to za szkoła to idź sprawdź. - Uśmiechnął się pod nosem zamykając ten temat. Rozejrzał się dookoła.
- Jakieś dalsze plany na dzisiaj? - spytał kumpla, wstając i podchodząc do swojej wiszącej koszulki. Wciąż była lekko mokra. Niby nie przeszkadzało by mu to w dalszym bieganiu, ale miał to do siebie, że nie lubił zakładać mokrych ubrań. Uczucie z tym związane było na tyle mało przyjemne, że jeżeli mógł, to wolał tego unikać. Przeczesał włosy ręką, układając je z powrotem w fryzurę, która była najzwyczajniej w świecie jednym wielkim bałaganem zaczesanym do tyłu, zastanawiając się co począć ze sobą dalej.
- Ja chyba będę spadał do domu. Może ruszę dzisiaj Ducata.. - uniósł brwi jakby ten nagły przypływ weny, okazał się zaskakująco dobrym pomysłem.
Powrót do góry Go down
Charles Harvey
Charles Harvey
Charles Harvey
Werewolf
Punkty : 15
Nie Kwi 21, 2019 3:20 am
Charles jedynie wzruszył ramionami na słowa swojego kolegi. Według mnie to było po prostu oczywiste że taki status społeczny jak on tam pasował. Nawet jeżeli tego chłopak sam z siebie tego akceptował lub nie chciał aby tak ktoś inny mógł tym uważać. Ale nie będę zmieniał jego spojrzenia na świat lub całokształt tego co serio mogłoby się wydarzyć w dalekiej przyszłości. Więc postanowiłem to już na serio zostawić całkowicie dla siebie, nie marudząc mu o tym ponownie.
Pominąłem fakt jak chłopak powtórzył imię blond dziewczyny, która gubiła proste rzeczy a na korytarzu tworzyła niebezpieczne terytorium do przejścia. Ale na kolejne słowa zmarszczyłem czoło.
- Oczywiście, że sprawdzę to jest w mojej naturze. Jakoś uważam że wtopienie w tłum powinno mi wyjść - Chociaż w szkole nikt na niego nie zwraca uwagi, być może dlatego to mogło mu pomóc? Miałem taką szczerą nadzieję, pewność tylko dodawała otuchy do postanowienia tego czynu w dziwnej dla mnie szkole.
- Żadne, pewnie wrócę do domu to ojciec zacznie mi truć dupę o tym jakim wyrodnym jestem bratem że nie biorę przykład z braci. Lub będę błąkał się ulicami Hayden Lake Więc to już w sumie jest szara codzienność mojego życia - Szybko dość mu to odpowiedziałem, w sumie pewnie wrócę do pokoju ojciec zacznie gadać a matka będzie udawać, że nie słysz tego. - A ty... Ducata? - Przerwałem zmieszany ostatnim jego słowem, które wypowiedział.
Powrót do góry Go down
Sponsored content
Sponsored content
Powrót do góry Go down
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry Strona 1 z 1
Skocz do: