/Po grze przy pomniku/
Vicki jakoś nie mogła sobie ciągle znaleźć miejsca. Jak mogła unikała Matta. Poza tym przez podstęp pewnej czarownicy Donovan znalazła się w Hayden Lake. Co było najśmiejszejście mogła tutaj wejść, ale jak się okazało potem to... bilet w jedną stronę. Jednak dziewczynie wcale nie było do śmiechu. Czarownica za to była zadowolona, że złapała takie wynaturzenie jak Victoria. Może i Donovan była tym całym wampirem, ale... usiłowała się dostosować. Odkąd wròciła nie zabiła ani jednego człowieka. Nie rzucała też się w oczy. Oczywiście zdążyła trafić na Elenkę, Caroline i Damona jednak nic nie wynikło z ich spotkania. Chodząc po Hayden Lake miała wrażenie, że kręci się w kòłko. Jak na razie nie spotkała nikogo znajomo, aż do teraz... na łące siedział... brat Eleny.
Tyle lat go nie widziała, fakt, że ostatni czas nie był przyjemny, bo chciała ona zabić i jego i siostrę chłopaka.
Miała nadzieję, że teraz nie dostanie kołkiem prosto w serce.
- Jeremy - powiedziała.
Odezwała się dość głośno by chłopak ją usłyszał. Miała podejść do niego cichaczem i zasłonić mu oczy. Jednak w jej przystanku to zbyt ryzykowne.
- Jak się miewasz? - zapytała.
Còż... Donovan nie uniknęła łapanki. Może gdyby miała opiekuna to by nie trafiła do tego nieszczęsnego miasta.