The Original Diaries

Hayden Lake wita..
 

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
NOWY ORELAN - MIESZKANIE BOISCLAIR
The Original Diaries
The Original Diaries
The Original Diaries
Special
Punkty : 1154
Wto Wrz 18, 2018 10:50 pm
Alex napisał:
/#3/

Parę dni minęło zanim odezwał się do Alex'a Valentine. Akurat w tym momencie młodzieniec malował obraz. Był to portret jego ukochanego w ogrodzie, gdzie rosły róże nietypowego koloru, Blacksky umazany farbą poczuł, że brzęczy mu w kieszeni spodni telefon. W sumie ucieszył się, gdy okazało się, że Val chce się spotkać. Jednak nie spodziewał się, że tak szybko będzie chciał się spotkać. W sumie... trochę się zmartwił. Znów czekała go... rozmowa. Jak zauważył nie łatwo będzie odnowić ich... relację. Oczywiście brunet nigdy nie wątpił w to, że czarownik go kocha. Jednak nie chciał go znów stracić...
Wychodząc ze swojego pokoju hotelowego wziął średniego kształtu obraz, który wcześniej szykował dla Vala oraz najlepsze wino, które uwielbiał czarownik. Przecież nie kupi mężczyźnie kwiatków, a czekoladki są za banalne.
Trochę czasu minęły zanim zanim dojechał na miejsce. Wysiadając zapłacił taksówkarzowi. Następnie ruszył do dzielnicy w której mieszkał Valentine. Jak się już zorientował nic tutaj przez cztery lata się nie zmieniło. Czarownik dalej mieszkał w tej samej posiadłości co cztery lata temu.
Jak widać powraca na... stare śmieci. Jednak nie wiadomo czy tak szybko zejdzie się z czarownikiem. Oczywiście Alex by chciał, ale to wszystko zrobiło się zbyt... skomplikowane.

Valentin napisał:
Valentin sam zaproponował to spotkanie, bo nie mógł już dłużej znieść świadomości, że Alex jest gdzieś tu, obok niego, w tym samym mieście, w jakimś hotelu, a Val nie może go nawet do siebie przytulić. Chciał wszystko z nim przegadać, porozmawiać o wszystkim, co im obu leżało na sercu. Musieli mieć to jak najszybciej za sobą, bo na dłuższą metę im obu ciężko będzie znieść to upiorne milczenie, tym bardziej dołujące, że pomiędzy dwiema osobami, które szalenie się kochają i które oddałyby za siebie życie; to akurat się nie zmieniło, Boisclair nadal kochał Alexa, nadal był w stanie zrobić dla niego wszystko i chciał do niego wrócić, po prostu obaj potrzebowali poukładać sobie to wszystko w głowach - minęło w końcu cztery lata, nie cztery miesiące. Może i dla Vala, który na karku miał już ponad siedem wieków, nie było to jakoś przesadnie długo, ale jednak - cztery lata to ponad tysiąc czterysta sześćdziesiąt dni, a to już naprawdę sporo, nawet jak na czarownika.
Pojawienie się Alexa w pobliżu Valentin wyczuł bez problemu, otworzył więc drzwi jeszcze przed tym, gdy mężczyzna zdążył zapukać lub zadzwonić do drzwi. Uśmiechnął się lekko na jego widok, skinął mu głową i cofnął się wgłąb domu, robiąc mu miejsce, żeby wszedł do środka.
- Cieszę się, że przyszedłeś - położył dłoń na jego ramieniu, spoglądając na trzymany przez niego obraz. Widział tylko ramę, nie widział na razie co obraz przedstawia, ale i tak się zaciekawił. - Co tam masz? - nie mógł się powstrzymać przed pytaniem.

Alex napisał:
Alex zapomniał o tym, że Valentine umiał go wyczuć. Śmiesznie to wyglądało, bo ręka bruneta zawisła przed mężczyzną. Zaraz wszedł do środka mieszkania. Kiedyś obaj mężczyźni mieszkali tutaj. Jednak może kiedyś to się zmieni i będzie chciał z nim mieszkać.
- W sumie ja też - przyznał.
Spojrzał na obraz, który przyniósł. Wcześniej wręczył mu butelkę wina.
- Przyniosłem Twoją ulubioną - dodał.
Zaraz postawił obraz. Chciał by Valentine sam zobaczył obraz.
- Dam Ci przyjemność być rozpakował. To prezent - powiedział.
Alex z najładniejszym uśmiechem czekał niech czarownik rozpakuje obraz. Przedstawiał on jego i Val'a. Miał nadzieję, że to dzieło mu się spodoba.
- Wiesz jakbyś chciał jakiś obraz by pasował Ci do salonu to polecam się - przyznał się.
Tak naprawdę ten pokój wcale się nie zmienił, choć minęły cztery lata. W sumie w pewien sposób brunet był wdzięczny Valentine.
- O czym chciałbyś porozmawiać? - zapytał.
Powrót do góry Go down
Valentin Boisclair
Valentin Boisclair
Valentin Boisclair
Witch
Punkty : 10
Czw Wrz 27, 2018 12:57 am
Przyjrzał się butelce otrzymanej od Alexa i uśmiechnął się pod nosem. Kto jak kto, ale on nie mógł zapomnieć jakie wino najbardziej lubił Valentin - zwykle był bardzo wybredny, jeśli chodzi o wina, bo preferował mocniejsze alkohole, ale miał ze dwa, może trzy wina, które wprost uwielbiał. To, które chłopak przyniósł, zdecydowanie było na pierwszym miejscu.
Odpakował obraz, nie mogąc się powstrzymać - nie był dobry w odkładaniu prezentów na później. Popatrzył na dzieło Alexa z usmiechem, jeszcze szerszym niż ten na widok butelki i odstawił obraz pod scianę, oparty w taki sposób, żeby się nie przewrócił.
- Dziękuję. Brakowało mi Twoich obrazów. - podszedł do niego powoli, wyglądając nieco niepewnie, jakby się wahał, ale w końcu objął Alexa w pasie i przytulił się do niego, ot tak, po prostu. - Porozmawiać... chciałbym porozmawiać o wielu rzeczach, ale mam wrażenie, że mamy na to sporo czasu. Zostań jak długo będziesz chciał - choćby na noc. Napijemy się wina, porozmawiamy... zaproponowałbym kolacje, ale rozumiem, że już nie jadasz..? - popatrzył na niego niepewnie. - Wybacz głupie pytania, ale nie do końca orientuję się w... w tym, czym się stałeś. Niewiele wiem o hybrydach.
Powrót do góry Go down
Alex Blacksky
Alex Blacksky
Alex Blacksky
Hybrid
Punkty : 17
Czw Wrz 27, 2018 9:50 pm
Oczywiście Alex wiedział, że Valentine jest wybredny no itd. Jednak nikt nie jest bez wad i hybryda zdawała sobie spawa, że też wiele ich ma. Gdy czarownik rozpakował prezent rysownikowi po prostu wystarczył ten uśmiech drugiego mężczyzny. Nie potrzebował już od niego żadnych słów. Wedle ścisłości by to tak ładnie ująć Alex i Val stoją na przeciwko siebie, ręce w swoich dłoniach i patrzą się na siebie z taką miłością, że nie ma ona kresu. Tak Blacksky to ujął. W sumie nie każdy artysta to potrafi, a jeszcze chłopak swoje obrazy ma po prostu realistyczne do tego stopnia, że jakby żyły.
Alex widział tą niepewność w ruchach swojego ukochanego, ale w końcu objął go i przytulił, a brunet też go przytulił. Już Blacksky nie wiedział o co chodziło. Naprawdę Val potrzebuję nie wiadomo ile czasu by mu wybaczyć?
- Valentine Ty mnie się boisz czy po prostu... nie wiem po prostu mam czekać i żadnych bliższych gestów nie robić jak poklepanie po ramieniu? - zapytał.
Może nie było widać tego po hybrydzie, ale to go frustrowało. Chciał by wszystko wróciło do normy. Fakt miał czasu i czasu, ale nie wiadomo ile czasu nie będzie czekał. Poza tym myślał, że od razu Valentine określi się konkretnie o czym chciał rozmawiać, a tu jak się okazało nie bardzo.
- Tak, teraz mamy sporo czasu, nawet wieczność. - przyznał.
Już Alex miał zwrócić mu uwagę, że mówił już o tym, jaką dietę stosuję. Wyjaśniał wszystko, ale rozumiał, że emocje, szok i takie tam spodobało zanik pamięci i czarownika.
- Chętnie zostanę na kolację, bo normalnie jem, tylko raz na jakiś czas muszę napić się krwi. Opowiadałem Ci przy naszym pierwszym spotkaniu, ale przez emocje pewnie zapomniałeś. Nic się nie stało, kiedy Ci wyjaśnię jeszcze raz. Powiem Ci, że przez te cztery lata, przestałem w ogóle planować co mam zrobić za dnia. W sumie sam rozumiesz nie? - zapytał.
Było to raczej retoryczne pytanie. W sumie Alex tak stał jak ten kołek po chwili ruszył się i po prostu siadł sobie na kanapie.


Powrót do góry Go down
Sponsored content
Sponsored content
Powrót do góry Go down
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry Strona 1 z 1
Skocz do: