The Original Diaries

Hayden Lake wita..
 

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
MYSTIC FALLS - MIEDZY DRZEWAMI
The Original Diaries
The Original Diaries
The Original Diaries
Special
Punkty : 1154
Wto Wrz 18, 2018 10:06 pm
Kaysa napisał:
Po spotkaniu z Niklausem, o którym najchętniej by zapomniała, przyjechała do MF by zabrać resztę swoich rzeczy i uporządkować sprawy związane z domem. Musiała wszystko poukładać. Był późny wieczór, gdy opuściła swoje mieszkanie i ruszyła lasem, no i niestety, jej spokój został zakłócony. Ktoś biegał jedną ze ścieżek i się wywrócił, rozwalając kolano. Zapach krwi szybko doleciał do młodej wampirzycy, która momentalnie złapała człowieka i porwała jak jakiś potwór na gałęzie drzewa, gdy wbiła się w jego szyje i zaczęła wysysać krew. Pragnienie szybko zostało zalane przez gorącą krew.
Spokojnie kucała sobie jak drapieżnik na gałęzi i piła, gdy do jej nosa doleciał kolejny zapach, momentalnie się na niego przerzuciła. Upuściła zwłoki biegacza i poruszyła się szukając źródła tego niesamowitego zapachu. Kaysa dostrzegła jakiegoś chłopaka, który spokojnie szedł. Nie wiedział co tu robił, spacerował dla zdrowia, zepsuł mu się samochód i szukał pomocy... nie ważne. Wampirzyca, zaczęła się do niego zbliżać. W końcu się wybiła i skoczyła w jego kierunku. Człowiek by tego nie słyszał, ale ona nie wiedziała, że on nie jest człowiekiem i zaatakowała czarownika.

Andy napisał:
/1/

Andy nie dawno tutaj przyjechał. Musiał przyznać, że to miasteczko skrywa w sobie jakąś tajemnicę. A Verreau bardzo lubił takie sprawy. Aktualnie chciał się rozejrzeć po okolicy. Jakoś natura była jego... przyjacielem. Gdy żył swoim własnym ciele często przesiadywał w lesie. Poza tym postanowił zdobyć kilkadziesiąt ziół, które rosły w tym miejscu. Jeśli się ma sklepik taki jak ma blondyn trzeba o niego dbać.
Andy zadowolony przemierzał las. Miał na twarzy uśmiech i cieszył się świeżył powietrzem. Po chwili usłyszał, że coś albo ktoś się do niego zbliża. Zaraz poczuł, że został przygnieciony. Jakoś to nie przypominało zwierzęcia, bo nie miało takiej wagi. Blondyn wymówił pewne zaklęcie i ten osobnik został odrzucony i uderzył w drzewo.
Gdy czarownik się podniósł ujrzał blondwłosą dziewczynę. Jednak nadal przytrzymał ją swoim zaklęciem przybitą do drzewniaka.
- Nie jest osobą do pożywia się wampirze - odrzekł.
Przyglądał się jej uważnie.
- Na następnym razem, będziesz musiała być bardziej rozsądna. Choć nie wiem czy będzie następny raz. Zastanawiam się czy nie spalić Cię, a Ty masz coś na swoje usprawiedliwienie? Jeśli mnie jakoś przekonasz, to może puszczę Cię wolno, więc słucham - odrzekł.
Z uśmiechem szaleńca patrzył na blond wampirzycę.

Kaysa napisał:
Takiego obrotu sprawy się nie spodziewała. Najpierw poczuła nieprzyjemne odrzucenie, a zaraz po tym jej ciało przywitało się z drzewem. Czekała na moment, aż zjedzie na dół, ale tak się nie stało, więc spojrzała na swoją niedoszłą ofiarę warcząc na niego wrogo, ale gdzieś w jej głowie zapaliła się ostrzegawcza lampka. Moment, na Klausa też warczała i jak to się skończyło? Źle. Więc nie powinna warczeć na nie wiadomo kogo, przynajmniej na początku.
Obserwowała go ze zdziwieniem i... nie mogła się oprzeć widząc ten jego psychopatyczny uśmiech, aż sama się podobnie uśmiechnęła. Dawno takiego nie widziała.
- Nie wiedziałam, że jestem czarownikiem... wiesz... pragnienie te sprawy... nie panuję za bardzo nad sobą. - powiedziała spokojnie unosząc ręce w geście poddania się do góry, chociaż i tak dalej była przyszpilona do drzewa. Kaysa miała w sobie coś z sadysty, jak i z masochisty, a jedno wiedziała już na pewno, chłopak był ciekawą osóbką.
- No wiesz co... żeby zaraz spalić... na pewno mógłbyś się mnie pozbyć w jakiś ciekawszy sposób, a nie taki... zwyczajny. - powiedziała i puściła mu oczko. - No ale... nie zabijaj mnie... no co ty, przecież ja nic ci nie zrobiłam, a jesteśmy kwita, ja cię wywróciłam, ty mnie rzuciłeś o drzewo, mało tego dalej mnie trzymasz... - zauważyła i się szarpnęła, ale z jego mocą to nie miała co wojować. Kaysa grała trochę na zwłokę.

Andy napisał:
Tak naprawdę Andy miał tylko tylko słowa nieznajomej. A może ona kłamała? Cóż... kto nie ryzykuję ma nudne życie.
- Powiedzmy, że Ci wierzę - odparł tylko.
Słuchał dalej co miała ta blondyna do powiedzenia. Poza tym podał mu się jej uśmiech. Jakby w odbiciu widział siebie tylko w damskim wydaniu. Jakby nie patrzeć przed uśmiech, a jeśli chodzi o oczy to... zawsze mówią prawdę, a ta panna jak zakładał blondyn nie była normalna tylko szybciej niezrównoważona.
- Oczywiście, że mógłbym inaczej Cię wykończyć, powiem Ci, że tortury miałabyś przed śmiercią zapewnione - przyznał.
Przypatrywał się chwilę jeszcze, jakby się przy okazji zastanawiał. Zaraz szepnął pewne słowa po łacinie i wampirzyca została puszczona.
- Zacznijmy od nowa. Jestem Andy, a Ty? - zapytał.
Na razie nie podchodził do blondyny. Nie tam by się jej bał, ale wolał zachować ostrożność.
- Mała rada naucz się rozpoznawać ludzi od czarowników. Właściwie co sprowadza Cię do Mystic Falls? - pytał.

Kaysa napisał:
Kaysa nie była normalna, to było pewne. Nie była też niezrównoważona. Ona była po prostu... specyficzna. Wampirzyca wpatrywała się w niego i podobnie dostrzegła dziwne odbicia i podobieństwa między nimi. Nawet w tym szalonym uśmiechu. Zabawne jakie rzeczy czasem potrafią połączyć dwoje różnych osób.
- Oo... w takim razie, jak będę chciała umrzeć, przyjdę prosto do ciebie, żebyś miał trochę satysfakcji... - powiedziała i puściła mu nagle oczko, jakże cwanie i seksownie, po czym ten... wspaniałomyślnie rzucił coś po łacinie i Kaysa z gracją wylądowała na ziemi i poprawiła sobie ubrani. Odetchnęła poniekąd z ulgą, że udało jej się zachować skórę.
Gdy czarownik postanowił jej się przedstawić młoda wampirzyca nieco przechyliła głowę w bok, kodując w głowie jego twarz i imię.
- Jestem Kaysa. - przedstawiła się i lekko skłoniła. Od taki kaprys. Doceniła to, że ten nie wykonał w jej stronę, żadnego ruchu, był mądry, nie zmniejszał dystansu, chociaż sam bez większego problemu mógł ją utrzymać czarami z dala od siebie.
Blondynka uśmiechnęła się do niego nieco i cicho zamruczała, po czym w wampirzym tempie zjawiła się za nim, ale nie dotykała go. Mógł tylko poczuć ciepły oddech na swoim karku, który należał do niej.
- To nie takie łatwe... pachniesz równie kusząco co człowiek... nawet bardziej... - zamruczała mu cicho do ucha, po czym w zaledwie sekundę maksymalnie dwie, znalazła się ponownie pod drzewem. -Wpadłam na chwilę, po swoje rzeczy... muszę się przenieść na jakiś czas stąd, a ty? Co cię tu sprowadziło? - odpowiedziała i zarazem odbiła pytanie w jego stronę.
Biedna Kaysa znowu jej pożądanie zaczynało nad nią brać górę, ale młoda wampirzyca dzielnie z tym walczyła!

Powrót do góry Go down
Andy Verreau
Andy Verreau
Andy Verreau
Witch
Punkty : 14
Czw Wrz 20, 2018 6:36 pm
Dla blondyna ta wampirzyca ze swoimi słowami wydała mu się zabawna. No takie dość specyficzne poczucie humoru. Słysząc to o śmierci cicho się zaśmiał.
- Pożyjemy zobaczymy. Choć wątpię jak dostałaś szansę życia wiecznego to nie dasz się tak szybko zabić - przyznał.
Powiedzmy, że też Kaysa w pewien sposób miała szczęście, że Andy nie był zły, bo wtedy ta przygoda wampirzycy nie skończyło się pozytywnie.
Oczywiście czarownik wiedział na co stać nieśmiertelnych. Gdy kobieta w szybkim tempie znalazła się za plecami Andy'go i po prostu chuchnęła mu na szyję mężczyzna nawet nie drgnął. Cóż... nie było widać, ale miał już ponad 800 lat, wiele rzeczy widział i takiego rzeczy go nie ruszają. Gdy już wróciła na swoje miejsce spytał:
- Usiłujesz mnie nastraszyć?
Jeśli odpowiedź była twierdząca to jej się nie udało.
- Wiesz niektórzy czarownicy nie są łaskawi, a widziałem już co głód robi z nowo stworzonymi wampirami, więc jak będziesz się posilać lepiej sprzątaj po sobie. Słyszałem, że dla takich jak Ty nie jest tutaj przyjaźnie - przyznał.
Cóż... Andy darował jej życie, ona go nie zaatakowała, więc może jej trochę poradzić. Zawsze takie informacje są cenne.
- Chciałem po prostu zmienić miejsce - powiedział.
Blondyn nie lubił mówić o sobie, a stwierdził, że taka odpowiedź wystarczy.
- Coś nabroiłaś, że wyjeżdżasz? - zapytał.
Powrót do góry Go down
Kaysa Krigerson
Kaysa Krigerson
Kaysa Krigerson
Inactive
Punkty : 8
Czw Wrz 20, 2018 6:54 pm
- Jak każdy na ciebie poluje to ciężko wyczuć moment, w którym komuś akurat uda się mnie podejść. - powiedziała cicho. Kaysa spokojnie oparła się plecami o drzewo i lekko zadarła głowę przymykając oczy. Mmm naprawdę czarownik bardzo apetycznie pachniał i młoda wampirzyca traktowała to spotkanie jak swego rodzaju trening. Nie da się skusić i się na niego nie rzuci, chociaż czuła jak kilka razy kły jej się wydłużają.
- Aj... ranisz moje serduszko, tak chciałam cię wystraszyć. - przytaknęła mu. Jak sam słusznie zauważył, ta nie miała pojęcia o tym z jak bardzo wiekową istotą ma do czynienia. Uważała go za czarownika takiego samego jak każdy inny.
- O sprzątaniu wiem... tym bardziej, że hipnoza mi szwankuje. -przyznała spokojnie i ponownie na niego spojrzała z błyskiem w oku, lekko przekrzywiła głowę do boku obserwując go. - Poza tym nie jestem już głodna, na razie nie będę polować... - dodała ciszej. Zdecydowanie będąc w pobliżu czarownika nie chciała jego krwi... miała ochotę na coś innego, chociaż odpędzała te myśli od siebie przez cały czas. Kiedy zapytał się o jej powód ucieczki uśmiechnęła się przelotnie.
- Była łowczynią z bardzo elitarnego klanu, nie wykonałam zadania, sprawy się skomplikowały i teraz jest na mnie wyrok śmierci, nie do końca sobie radzę z tym... - tutaj wskazała na swoje ciało i odepchnęła się lekko plecami od drzewa zbliżając do niego. - poza tym lepiej, żebym była blisko stwórcy, wiesz... mam problem z pragnieniami... -powiedziała i postukała go lekko palcami w klatkę piersiową. Ha dotknęła go! Jej zadowolenie wzrosło, więc się odsunęła, żeby nie dać się bardziej ponieść porządaniu.
Powrót do góry Go down
Andy Verreau
Andy Verreau
Andy Verreau
Witch
Punkty : 14
Czw Wrz 20, 2018 8:22 pm
- W sumie prawda - przyznał.
No cóż... w świecie w którym kiedyś żył Andy wampiry miały łatwiej, bo bardziej się ukrywały, a za to czarownicy mieli przekichane, a tutaj widać jest odwrotnie. Niestety zawsze ktoś musi gonić myszkę. Widać, że w tych czasach na pierwszym miejscu są wampiry. A może blondyn się mylił. Jak widać musi znaleźć jakiegoś informatora. By wiedzieć jeszcze więcej o Mystic Falls.
- Cóż... to stawia wszystko w innym świetle. Szkoda, że wyjeżdżasz, bo moglibyśmy się razem napić. Może alkohol trochę złagodzi głód - przyznał.
To co, że Kaysa była wampirzycą. Zawsze można mieć o jedną osobę na plus. Ogólnie blondyn wątpił, że nieśmiertelna już nie czuje głodu. No, ale nie będzie jej pouczać. Niech sobie tak myśli.
- Też jeszcze zależy jaki to stwórca. Pytanie czy zaopiekuję się Tobą. Słyszałem, że niektórzy po prostu zmieniają ludzi tak dla kaprysu, a potem pozostawiają - odrzekł.
Powrót do góry Go down
Kaysa Krigerson
Kaysa Krigerson
Kaysa Krigerson
Inactive
Punkty : 8
Czw Wrz 20, 2018 9:14 pm
Teraz... w sumie już nie było takich polowań na czarownice i palenia ich na stosach. Wampiry też sobie żyły całkiem dobrze, chyba, że jakiś wybitnie naraził się łowcą, albo padł po prostu ich ofiarą. Kaysa się im naraziła i to mocno, więc teraz musiała się borykać z niesprawiedliwością losu.
Blondynka się lekko do niego uśmiechnęła.
- Nie wyjeżdżam teraz, jak masz ochotę to możemy iść się napić. - powiedziała spokojnie. Oj alkoholu Kaysa nie odmawiała, tym bardziej, że on pomagał jej w ugaszeniu pragnienia, tak jak mówił zresztą czarownik. Może nie był tak dobry jak krew, ale zawsze to coś.
- Elijah jest dobrym stwórcą. Zajmował się mną, ale ja sama odeszłam, wiesz... łowieckie przyzwyczajenia, ale... sama sobie średnio radze, więc muszę przez jakiś czas trzymać się blisko niego, on mi pomoże. -odpowiedziała mu. W tej sprawie tez miał rację, w końcu Kaysa jako łowczyni zabiła nie jednego takiego "niechcianego" wampira, albo takiego przemienionego dla kaprysu.
- To co czarodzieju? Idziemy się napić? - zapytała go posyłając swój specyficzny i intrygujący uśmiech.
Powrót do góry Go down
Andy Verreau
Andy Verreau
Andy Verreau
Witch
Punkty : 14
Pią Wrz 21, 2018 3:11 pm
Wampir może nie tyle się naraził w tych czasem tylko po prostu pokazał o swoim istnieniu nie sprzątając po sobie. Wtedy na niebezpieczeństwo był wystawiony dany wampir, ale i inni. No, ale Andy'iego to nie dotyczyło, on był czarownikiem.
Elijah? Gdzieś on słyszał to imię. Ach... jeden z Pierwotnych tych najbardziej "szlachetnych". Miał przyjemność ich poznać. Jednak teraz no cóż... raczej oni jego nie poznają w tym nowym ciele.
- Z tego co wiem trafiłaś na "dobrą" osobę, która w przystosowaniu jako wampir Ci pomoże - powiedział.
Uśmiechnął się do dziewczyny gdy zapytała czy idziemy.
- Pewnie. Poza tym masz jakiś kontakt z Elijah? - zapytał.
Chodziło mu tutaj o te diabelskie komórki. Jakoś blondyn nie umiał jeszcze się za bardzo nimi obsługiwać. Gdy żył nie było takich wynalazków i było dobrze, a teraz świat był zbyt... nowoczesny.
- Znasz jakiś dobry bar? Jak nie to ja zaprowadzę Cię do mojego miejsca co ostatnio sobie upatrzyłem - przyznał.
Razem obok siebie ruszyli przed siebie.
Powrót do góry Go down
Kaysa Krigerson
Kaysa Krigerson
Kaysa Krigerson
Inactive
Punkty : 8
Pią Wrz 21, 2018 3:53 pm
Czarownik miał rację i nawet reinkarnacja, która gdzieś w głębi dziewczyny siedziała i miała jakieś dziwne przeczucia co do chłopaka, by się z nim w tym akurat zgodziła, że Elijah był tym najbardziej "szlachetnym" z pierwotnych. W sumie to Kaysa nie sądziła by, którekolwiek z jego rodzeństwa, no może poza Bex zdecydowałoby się na przemienienie jej w wampira, wtedy na moście.
- Masz rację, on mi dużo wyjaśnił i mi pomaga, tylko... widzisz nie jestem nauczona życia w jednym miejscu, nie mówiąc już o tym, by grzecznie trzymać się wampirów. -powiedziała. Istotnie gdyby nie przystosowanie Kaysy a raczej jej przyzwyczajenia to dziewczyna mogłaby mieć naprawdę udane życie.
- Tak mam. -odpowiedziała i przyjrzała mu się. Jej stare zboczone nawyki dały o sobie znać. - Znasz go? - zapytała luźno. W końcu... nie bez potrzeby raczej pytał o kontakt do niego. - Niestety jedyny bar jaki znam jest oblężony przez łowców więc... chyba się wybierzemy do ciebie, nie chce już dzisiaj uciekać. - stwierdziła spokojnie. Faktycznie jedynym barem jaki przyszedł do głowy to był Grill, ale tam zawsze były jakieś zamieszania. Ruszyła z nim do jego mieszkania.

z/t x2
Powrót do góry Go down
Sponsored content
Sponsored content
Powrót do góry Go down
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry Strona 1 z 1
Skocz do: