The Original Diaries

Hayden Lake wita..
 

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
The Original Diaries
The Original Diaries
The Original Diaries
Special
Punkty : 1154
Wto Wrz 18, 2018 10:04 pm
Damon napisał:
1#

Wszystko co się ostatnio wydarzyło odcisnęło na nim swoje piętno, nie żeby narzekał czy coś bo dzięki wyłączeniu człowieczeństwa nic go kompletnie nie obchodziło i uwielbiał ten stan rzeczy kiedy nie przejmował się nikim ani niczym. Mógł robić co chciał i nie zwracał uwagi na wszelkie konsekwencje a teraz jego jedyną rozrywką było straszenie przybyłych do miasteczka, zabawa nimi ale przede wszystkim karmienie się na nich. Już od pewnego czasu śledził dziewczynę, która postanowiła wybrać się na wycieczkę po okolicy, nawet w umyśle wampira pojawił się pomysł, żeby oferować jej pomoc albo oprowadzić po okolicy lecz najlepsza zabawa była wtedy kiedy ta niczego się nie spodziewała ale przede wszystkim go nie znała. Była w pewien sposób na pewno urocza i może to go przyciągnęło do owej dziewczyny a może po prostu była samotna co zauważył kiedy ta tylko pojawiła się w miasteczku, akurat starszy Salvatore miał talent do takich rzeczy, swoje ofiary dobierał starannie bo lubił dobrą zabawę. Zjawił się niedaleko strumyka akurat w momencie kiedy ta usiadła na jego skraju planując trochę odpocząć.. nawet nie wiedziała co ją teraz czeka ze strony Damona, który nie przebierał w słowach i robił co tylko sobie zażyczył.
W wampirzym tempie pojawił się za jej plecami co musiała wyczuć bo wystraszona szybko zerwała się na nogi, żeby obrócić twarzą w stronę wampira, który stał z zawadiackim uśmieszkiem na ustach.
- Krzycz, uciekaj.. lubię to
Oczywiście użył na niej swojej mocy perswazji, ukazując przed tym swoją wampirzą twarz, jak się spodziewał po niej ta krzyknęła i o mało co się nie przewróciła do strumyka, zaczęła szybko uciekać jak najdalej od niego.. jak najdalej od tej pieprzonej twarzy, a on odczekał chwilę i ruszył za nią w wampirzym tempie chwytając ją za włosy i wgryzając się w jej szyję z impetem. Słyszał tylko jak krzyczy i próbuje się mu wyrwać ale nic sobie z tego nie robił, była zbyt słaba... była po prostu człowiekiem.
Avery napisał:
#2
[ Ma na sobie czarne dżinsy, szarą bluzę z kapturem, narzuconym na głowę, skórzaną kurtkę, rękawiczki bez palców, plecak na plecach a na nogach swoje znoszone, wojskowe buty]

Avery potrzebowała odpoczynku po ostatnich wydarzeniach więc wzięła kilka dni urlopu w pracy, nadal była dość osłabiona i w zasadzie nie miała zielonego pojęcia co się stało. Cały czas miała wrażenie, że ma dziurę w pamięci, pewne fakty jej się nie zgadzały ale była spokojniejsza jeśli o tym nie myślała.
Dobrze, że nie miała pojęcia iż tak naprawdę była bliska śmierci te trzy dni temu i to z rąk tak sympatycznej dziewczyny, która praktycznie pół wieczoru spędziła z nią w szpitalu. Nie rozmawiały za dużo, generalnie Av nie jest najlepszym kompanem do konwersacji. Za to idealnie słucha a jej czasami dość krótkie uwagi potrafią być jak to mówią "w punkt". Ileż to razy ktoś wypłakiwał jej się na ramieniu... Ona nie rozumiała tych wszystkich uczuć np. po zerwaniu z chłopakiem czy po stracie złotej rybki.
Miała dość siedzenia w czterech ścianach niewielkiego pokoju, niby była jeszcze słaba ale wariowała. Potrzebowała kontaktu z naturą, chciała czuć podmuchy wiatru na skórze, słyszeć chrzęst igliwia pod stopami i śpiew latających w powietrzu ptaków. Wybrała się więc na długi spacer, ty razem samotny bez psa właściciela domu w którym wynajmowała pokój. Spakowała do plecaka butelkę wody, kanapkę i ruszyła w drogę. Szwendała się po lesie bez celu, cieszyła się widokami aż dotarła w okolice strumyku i opuszczonego domu, w którym podobno straszy. Tak słyszała, ale jakoś nigdy się nie odważyła do niego zbliżyć.
Wtem usłyszała krzyk, głos niewątpliwie należał do kobiety, aż włos się jeżył na głowie. W mózgownicy dziewiętnastolatki szalało tysiąc myśli - topi się, spadła z górki, złamała nogę bo wpadła do lisiej nory, gwałcą, mordują...
Nawet nie zdawała sobie sprawy ile prawdy było w tych jej myślach. Pomyślała też, że nie powinna być taka głupia i nie lecieć w stronę krzyku bo i jej może się coś stać, ale z drugiej strony co ona ma do stracenia? Nikt płakać po niej nie będzie a może zrobi dobry uczynek. Puściła się biegiem w kierunku skąd wydawał jej się dobiegać krzyk. Biegła może z dwie minuty i się zmachała. Nici z ratunku kochanieńka ofiaro Damona!
Żartuję, zasapała się wszak była osłabiona bo ostatnim spotkaniu z panią wampir. Złapała oddech i ruszyła dalej. Jej oczom ukazał się dość niecodzienny widok, tak niecodzienny, że Avery zdębiała. Co za licho?
Zdawać by się mogło, że to miłosne amory typu całowanie po szyi, gdyby nie fakt, ze przekąska pana Salvatore się wyrywała a po jej szyi spływała struga krwi. Oczy Avery się rozszerzyły a krew w żyłach zaczęła szybciej krążyć, oddech przyspieszył a serce zaczęło tłuc się w piersi.
Dziewczyna ściągnęła usta w cienką linię i schyliła się po szyszkę.
- Zostaw ją ty....
No właśnie jaki ty? Kim był a raczej czym był ten osobnik?
- Zostaw ją ty sadysto! - krzyknęła w końcu i cisnęła w Damona szyszką. Tak, szyszką w wampira, prosto w łeb. Głupie małe ludzkie stworzonko na tym nie poprzestało, zaczęła iść w ich kierunku a po drodze zgarnęła patyk, tak jakby miał uratować komuś życie, pseudo pistolet czy co?
- Odsuń się od niej w tej chwili bo pożałujesz.
Idiotka, co ona mogła... Nawet gdyby Damon był tylko człowiekiem przecież nie poradziłaby sobie z dorosłym facetem. Sama się prosiła, ale minę miała przeuroczą. Widać, że się bała, jej wargi drżały, policzki były zarumienione z emocji a wzrok miała nieustępliwy i pełen złości.
Bohaterka za pięć centów, pożal się Boże.

Damon napisał:
Delektował się jej krzykiem, jej próbami wyzwolenia się ze stalowych kleszczy wampira, czuł jak jej krew wtłacza się powoli do jego ust, czuł drżenie ciała dziewczyny i fakt, że od utraty krwi powoli omdlewała w jego ramionach. Z widoku osoby trzeciej zapewne to wyglądało na amory zakochanej pary nad strumykiem w zacisznym miejscu na łonie natury gdyby właśnie nie ta krew, która ściekała po jej szyi i barwiła koszulkę dziewczyny ale i także naszego ukochanego wampira, który przyssał się do niej jakby od tego zależało jego życie. W pewnym sensie nawet tak było, bo potrzebował tej krwi, żeby normalnie funkcjonować, żeby mieć siły na czerpanie z życia pełnymi garściami co właśnie robił. Nie zarejestrował wprawdzie przybycie kolejnej osoby bo był skupiony na swojej ofierze, która coraz bardziej osuwała się w jego ramionach więc kiedy oberwał w głowę szyszką to był lekko zaskoczony ale i także.. zły? Przestał pić krew z dziewczyny i puścił ją niczym jakąś zabawkę a ta upadła na trawę barwiąc ją lekko na czerwono. Damon odetchnął głęboko i powoli odwrócił się w stronę głosu, który przerwał mu jakże dobrą zabawę. Jego oczom ukazała się drobna postać kobiety a może młodej dziewczyny po prostu? Na jej słowa a przede wszystkim na to, że ją nazwał sadystą zaśmiał się tylko lekko, na jego twarzy nadal były żyłki po wampirzej twarzy a jego oczy wyglądały co najmniej creepy. Po prostu dzisiaj droga Avery trzeba było zostać w domu a nie włóczyć się po lesie bo nigdy nie wiadomo kogo się tutaj spotka a w Mystic Falls wszystko jest możliwe! Wampir przechylił lekko głowę na bok i w swoim szybkim tempie skrócił odległość pomiędzy nim a dziewczyną stając tuż przed jej twarzą. Górował nad nią nie tylko wzrostem ale i masą ciała, przecież nie miała najmniejszych szans na to, żeby wyszła z tego całego zajścia żywo.
- Powiedziałaś, że co mam zrobić?
Czyżby się przesłyszał, ona serio kazała mu po prostu zostawić swoją ofiarę? Skoro tego chciała to po prostu musiał sobie znaleźć kolejną, która będzie jego zabaweczką bo wiadomo, że Damon szybko nie rezygnuje no i przede wszystkim się dobrze bawi.. to akurat jest dla niego piorytetem. Palcami lekko przejechał po swojej brodzie na której nadal tkwiły strużki krwi dziewczyny, oblizał delikatnie jeden palce przymykając lekko oczy jakby delektował się tym. Nie zważał nawet na to, że robił to przed Avery a jego zabaweczka wykrwawiała się akurat parę metrów dalej od nich bo na pewno nie będzie w stanie wstać i sobie po prostu uciec; straciła za dużo krwi i zemdlała tak po prostu. - Smakowała wybornie -
Wyrzekł po chwili milczenia odsuwając swoje palce od ust, przejechał lekko brudnym palcem od krewi po policzku czarownicy uśmiechając się przy tym przymilnie. Czyżby ona chciała być następna w tym co robił? Świdrował ją swoimi niebieskimi oczami czekając na jakiś wybuch paniki z jej strony, może na obrzydzenie? Albo po prostu na krzyk i próbę ucieczki..
Avery napisał:
To był jakiś głupi żart, bawili się w jakiegoś pieprzonego RPG'a dla świrów i tyle, przecież to co miało tu miejsce nie mogło być prawdziwe. Avery chyba zaczęło się coś przestawiać w głowie jeśli myślała, że wampiry istnieją. Przecież takie twory nie chodzą po ziemi, nie łażą przede wszystkim za dnia i no... Zgłupiała ale nie zwykła panikować i gdy już w jakąś sytuację wdepnęła starała się w niej pozostać. Nie była z tych panikujących, ona raczej życie jadła na zimno.
Ooo, a może jakieś przygotowania inscenizacji na Halloween? Tak, to też było całkiem logicznym rozwiązaniem całego tego ambarasu.
Jednakże turystka leżąca w trawie nie wydawała się grać czy udawać, ona naprawdę krwawiła, wcale to dobrze nie wyglądało.
Emocje w niej narastały a to się działo niezwykle rzadko bo jak już mówiłam, ona do życia podchodzi bardzo konkretnie i nie ma w nim miejsca na żadne magiczne pitu pitu.
Jej umysł nie był w stanie zarejestrować momentu w którym Damon przeszedł w jej kierunku, sekundę wcześniej stał dwadzieścia metrów dalej. Zdecydowanie był przerażający, wzrok Avery badał każdy milimetr jego twarzy.
- To co słyszałeś- odparła zdenerwowana i lekko dziugnęła mężczyznę patykiem w klatkę piersiową Musiała lekko zadzierać głowę do góry by móc patrzeć mu w oczy. Serio, czuła na karku oddech zbliżającej się śmierci. Gdyby się nie załatwiła przed wyjście z domu to pewnie miałaby pełne gacie, na szczęście jej bielizna jest bezpieczna. Chociaż ona...
Na twarzy Avery pojawiła się odraza widząc co mężczyzna robi, znaczy nie brzydziła się samą krwią ale tym, że ktoś może ją pić a w zasadzie mordować po to by ją dostać.
- Nie wnikam w twoje gusta kulinarne- skrzywiła się lekko gdy jej dotknął. Jego dłonie były bardzo zimne, aż dreszcz przechodził. Uniosła swoją dłoń by odtrącić jego rękę, co ją będzie jakiś obcy dotykać, na dodatek morderca. Co z tego, że przystojny.
Zaraz...Przystojny...Przystojny... I w jej łebku zapaliła się żaróweczka, przecież ona go już gdzieś widziała, tak na bank zna go z miasta.
Cofnęła się o krok a jej plecy natrafiły na drzewo.
- Ja pierdole- mruknęła pod nosem. Pierwszy raz w życiu nienawidziła drzew, po jakie licho ono tam rosło? Przełknęła głośno ślinę i znów spojrzała na mężczyznę, co jak co ale drugiego wyssania w tym tygodniu to nie przeżyje, nie żeby pamiętała, że została ugryziona.
- Rany, czemu każdy przystojny facet jest albo zajęty, albo jest gejem, albo księdzem, ewentualnie jest dupkiem, albo okazuje się być seryjnym mordercą?
Chciała jakoś odwlec w czasie swoją rychłą śmierć, lepiej się na nią psychicznie przygotować.
Próbowała też milimetr po milimetrze przesunąć się po drzewie w prawą stronę by móc się odwrócić i spieprzać ile sił w nogach, zadzwonić po jakąś karetkę czy policję, cokolwiek co uratowałoby życie tej biednej dziewczynie. Pierwszy raz w życiu widziała jak ktoś umiera, takiego widoku nie da się zapomnieć.

Damon napisał:
Może szanował ją za to, że nie panikowała, że nie krzyczała i że przede wszystkim nie uciekała, mimo że lubił jak jego ofiara uciekała z krzykiem to czasami miał dość i wolał delektować się ciszą i zapachem strachu, który przenikał ją na wskroś. Wyczuwał go w przestrzeni pomiędzy nimi, przymknął leniwie oczy zerkając w kierunku dziewczyny, która nadal leżała w trawie parę metrów od nich. Nie przejmował się nią ani trochę tak jakby tamta zabawka go nie interesowała bo przed nim stała kolejna, kiedy ta zaczęła się cofać to on automatycznie robił krok do przodu a kiedy chciała się od niego odsunąć jego ręce wylądowały po jej bokach, tak że została zakleszczona z niemożliwością ucieczki z jego silnego uścisku, trzymał ręce bardzo blisko jej ciała, że mogła poczuć jego zimne dłonie w okolicach swojego biodra a druga w okolicy głowy. Musnął lekko kciukiem jej włosy nawijając sobie kosmyk na jeden z palców, przybliżył się do niej na tyle, żeby jego usta znalazły się blisko jej ucha, nawet bardzo blisko.
- Chcesz się przekonać jakie mam gusta kulinarne?
Czy chciał się na niej pożywić? Większą zabawę miał z tego, że dziewczyna się go bała i że mógł się po prostu nią pobawić niż pożywiać się na niej, lubił czuć strach swoich ofiar i delektować się tym, że drżały pod jego spojrzeniem i widokiem wampirzej twarzy. Przejechał lekko zakrwawionym kciukiem po jej policzku kończąc w kąciku jej ust, odsunął się delikatnie do tyłu lecz dziewczyna nadal nie mogła zrobić żadnego ruchu. - nie jestem seryjnym mordercą, ale wiem, że jestem przystojny tego mówić nie musisz - wyrzekł po chwili milczenia ze swoim zawadiackim uśmieszkiem. Nowa zabawka, nowe zasady! Wiedział na pewno, że dziewczyna nie była wampirem bo już dawno by to wyczuł a po drugie ta nie bałaby się go i przede wszystkim nie rzuciła by w niego szyszką, tak mógł zrobić tylko i wyłącznie głupi człowiek, któremu widocznie znudziło się życie i postanowił igrać z chodząca śmiercią..
- Co tutaj robisz?
Był trochę ciekawy tego co dziewczyna tutaj robiła, bo nie sądził że od tak wyszła sobie na spacer i usłyszała, że jakiś niedobry wampir wyżywa się na biednej dziewczynie. W gruncie rzeczy to słyszał jak tamta krzyczała niczym zarzynane prosię kiedy ten wyssysał z niej krew niczym jakaś pijawka.
Avery napisał:
Gdzie strumyk płynie z wolna, rozsiewa zioła maj... Tfu.
Gdzie strumyk krwi płynie z wolna, rozsiewa śmierci smród, raczej.
Turystka tam już pewnie ducha wyzionęła kiedy oni we dwoje tak dobrze się bawią. Wróć, jedno z nich bawi się świetnie czując narastający strach drugiego. Avery jeszcze nigdy w życiu nie doświadczyła tak wszechogarniających ją emocji. Kurde, nawet strata dziewictwa nie wprawiła ją w euforię ani nawet zwyczajową dla nastolatek radość czy dumę. Ona potraktowała to tak jakby zjadła płatki na śniadanie. Może zwyczajnie wybrała nieodpowiedniego partnera... Nieważne.
Avery ukradkiem zerkała na ciało dziewczyny leżące zaledwie kilkanaście metrów od nich, widziała jak krew wsiąka w ziemię, jak ciało blednie. Nawet wydawało jej się to przez chwilę piękne, poetyckie wręcz.
Nastolatka zwyczajnie była w szoku, zwykle tak szybko nie traciła rezonu ale każdy normalny na umyśle człowiek (choć wątpię, że ona jest całkiem normalna) w ogóle nie wchodziłby z Damonem w dyskusję tylko by spierdzielał tam skąd przyszedł.
Przystojniaczek wesoło sobie z nią poczynał a jej dosłownie najdrobniejsze włoski na ciele dęba stawały ze strachu, serio miała tak wyraźną gęsią skórkę, że tylko ślepy by nie zobaczył.
Zamknęła oczy i przestała oddychać gdy wampir był tak blisko niej, wypuściła powietrze dopiero wtedy kiedy trochę się odsunął, ale nie na tyle by mogła prysnąć. Pokręciła przecząco głową, nie nie chciała wcale się dowiadywać. Postanowiła, że od dziś zostaje wegetarianką, jeśli przeżyje oczywiście. Otworzyła oczy by móc spojrzeć na tą jego śliczniutką buźkę, dobra może umierać. Nikt normalny w takich chwilach nie myśli o zerwaniu z drugiej osoby ubrań, mówiłam, że nie ma po kolei w głowie.
- Ach, czyli miałam tę przyjemność by oglądać twoje pierwsze morderstwo? Szczęściara - zakpiła. Szukała w głowie jakichś informacji na temat wampirów, czego się boją, czego nie lubią. Czosnek, krzyże, woda święcona, słońce. Kuźwa, przecież było mniej więcej koło południa to jak u licha jeśli jej się w głowie coś nie poprzestawiało on jest w stanie chodzić, mówić i robić te wszystkie okropności.
- Nie dotykaj mnie co?- spojrzała na jego rękę na swoim biodrze, mimo tego strachu, mimo jakiejś dziwnej chemii, która ją do niego przyciągała nie czuła się komfortowo z taką bliskością, czemu? To chyba było jasne.
-A co cię to u diabła obchodzi, nie mów, że teraz utniesz sobie ze mną pogawędkę przy kawie która mam w termosie bo cię wyśmieję.
Położyła ręce na torsie mężczyzny, uprzednio wypuszczając z ręki patyk i chciała go odepchnąć ale kurde był tak niewzruszony jak głaz. Jeszcze chwila i wybuchnie ze strachu i złości. Kto wie, może obudzą się w niej jakieś magiczne zdolności,w końcu. Jego zapach, tembr głosu i te przenikliwe niebieskie oczy chyba zapamięta do końca życia. No logiczne, skoro zaraz miało się skończyć.

Damon napisał:
Gdzie strumyk płynie tam ciało wampira leży w trawie, zapewne po tej całej zabawie wrzuci je do rzeki, albo podrzuci do kogoś w miasteczku w sumie to Damon chciałby zobaczyć minę jakiegoś kolesia czy kobiety, która wychodzi na ganek a na nim leży ciało wyssane całkowicie z krwi. Zrobiłby tak gdyby nie to, że nie chciał żeby w miasteczku ludzie nagle dowiedzieli się o tym, że ktoś wysusza ciała z krwi. Byłby to temat do plotek a on lubił swoje wampirze życie i chciał dalej mieć jak najwięcej czasu jak i możliwości do wszelkich zabaw chociażby takich jak tutaj. Bo on to się bawił świetnie, szkoda tylko, ze dziewczyna krzyczała na niego i zachowywała się tak jakby był jakimś seryjnym mordercą.. a on przecież zabił tylko kobietę a raczej wyssał z niej krew i to nic, że robił to praktycznie codziennie. Zapewne gdyby wiedźma mu nie przeszkodziła to teraz dałby tamtej dziewczynie swoją krew zahipnotyzował i po prostu puścił ją wolno. W pewnym sensie to ona przyczyniła się do śmierci jakiejś nieznanej nikomu dziewczyny, Damon nie będzie płakał po jej śmierci, ot co.
- Nie pierwsze, ale jedno z niewielu w tym.. dniu - wyrzekł po chwili milczenia udając przez chwilę, że się zastanawia ile zabił dzisiaj osób. Przecież codziennie ktoś ginął, codziennie ktoś wychodził i już nie wracał do domu i to na pewno nie była jego wina (w nielicznych przypadkach może..) Przysunął się do niej bliżej nie zwracając nawet uwagi na jej jakiekolwiek protesty, dawno już przywykł do tego, że nie liczył się z niczyim zdaniem; robił co tylko sobie zapragnął i brał to czego pożądał, nie miał zamiaru liczyć się z jej sprzeciwem tym bardziej, że bawił się świetnie. Jego niebieskie oczy ślizgały się po jej twarzy, czasami możnaby było uznać, że Damon to wspaniały materiał na chłopaka czy tym bardziej na kochanka, szkoda tylko, że życie każdej osoby wisiało na włosku kiedy ten zbliżał się do niej. - Mogę Ci zaproponować kolację ze śniadaniem zamiast tej marnej kawy - wyrzekł cichym ale przede wszystkim ochrypłym głosem prosto do jej ucha, wspominała coś o jego gustach kulinarnych? Więc teraz po prostu się o nich przekona, bez zbędnych ceregieli czy słodkich słówek a tym bardziej bez żadnej gry wstępnej typu wyjawienie swoich imion przywarł swoimi wargami do jej, objął ją w pasie zmniejszając odległość między nimi.
Nie trzeba wspominać, że jego usta, podbródek były całe we krwi a całując ją po prostu dziewczyna smakowała krew tamtej kobiety, trzymał ją w takim uścisku nie zamierzając przerwać tego pocałunku dopóki ta go nie odtrąci bardziej stanowczo albo po prostu nie uderzy go jakimś zaklęciem.
Avery napisał:
Tak zdecydowanie ciekawa opcja, wrobić kogoś w morderstwo, którego nie popełnił. Ha, zahipnotyzować do tego żeby się przyznał i cała bajka w idealnym porządku, a ile frajdy w postaci zniszczenia komuś życia?
Boki zrywać!
Avery zaczęła żałować, że wyszła dziś z domu. Trzeba było siedzieć na dupie pod kocem i czytać książkę a nie szwendać się po lesie bez celu.
Cel sam ją znalazł bo ona się o to wszystko nie prosiła, znaczy prosiła bo leciała jak idiotka na ratunek obcej babie, chciała dobre serducho okazać a tu proszę. Jej poukładany świat legł w gruzach a bajki okazały się być realne.
Dziewczyna miała ochotę zrobić przysłowiowego face palma kiedy usłyszała jego słowa na temat dzisiejszych zabójstw. Dogadaliby się jeśli chodzi o poczucie humoru, Avery to posiadaczka jednego z najbardziej wyrafinowanego i suchego jak gacie na dnie morza dowcipu na świecie. Gdyby nie ta sytuacja to pewnie parsknęłaby śmiechem i przybiła sobie z Damonem piąteczkę.
- Czyli seryjny morderca i kłamczuch- odparła dobitnie przeciągając swoje życie o kolejne sekundy. Widać było, że mężczyzna dobrze się bawił a póki dobrze się bawił ona żyła. Nie chciała mu sprawiać zawodu i brnęła dalej, znaczy chciała żyć nie? Marzyła przecież o założeniu rodziny, dzieciach, małym białym domku, tfu! Nigdy w życiu. Żadnych dzieci, toż to chodząca zaraza tego świata. Dziewczynie zaczęło się robić słabo, czuła, że chyba zaraz zwymiotuje ale od tej myśli odwiodło ją coś totalnie niespodziewanego. Bum! Znalazła się w objęciach najprzystojniejszego mordercy jakiego mogła spotkać. Kolejne BUM! Śmiał ją pocałować! W normalnych okolicznościach przyrody pewnie z radości i wrażenia krew z nosa by jej poszła ale teraz? I jeszcze ta krew w koło jego ust i na twarzy. Poczuła w ustach metaliczny smak krwi ofiary Damona, nie zdążyła odpowiedzieć na kuszącą propozycję, ale odpowiedź pewnie byłaby kpiąca. Nie wiedziała co się dzieje, nie chciała tego, bardzo tego nie chciała. W głowie zaczęło jej huczeć a mdlące uczucie w żołądku zaczęło narastać. Poczuła jak robi jej się strasznie gorąco, jakby przez każdy milimetr jej ciała przepływał prąd, przechodziły przez nią takie drobniutkie mróweczki. Zacisnęła powieki a gdy je otworzyła, jej oczy nabrały cieplejszej barwy, zrobiły się orzechowe, no i pana Damona od niej odrzuciło na kilka metrów. Kora drzewa o które się wcześniej opierała, popękała, dłuższa trawa przywarła do samej ziemi a igliwie rozsypało się na boki tak, że w koło Avery utworzył się w zasadzie krąg czystej ziemi. Nie trwało to długo bo zaledwie powiedzmy trzy sekundy ale dziewczyna osiągnęła swój cel, nie chciała by ją całował, a przynajmniej nie w taki sposób no i przestał.
Ona sama chyba była w szoku, gapiła się w przestrzeń i... poczuła jak z nosa wypływa jej ciepła stróżka krwi. Co to miało być? Co właśnie się stało? Nie czuła już ogarniającego ciepła, mrówek, nic. Tylko serce jej łomotało a pierś szybko się unosiła i opadała.
Brunetka szybko wytarła nos rękawem, cieknąca z kinola ciepła ciecz nie była zbyt miłym uczuciem.
- P... Powiedziałam, żebyś mnie nie dotykał- zająknęła się, a chciała zabrzmieć pewnie, tak jakby właśnie tak miało być, jakby chciała zrobić to co zrobiła, a czego kompletnie nie zrozumiała. W głowie nastolatki znów zaczęło się kłębić tysiąc myśli na raz.

Damon napisał:
Gdyby chciał to już dawno zatopiłby kły w jej słodkiej szyi i delektował się jej smakiem krwi i omdlewającym ciałem w jego ramionach, ale o dziwo dziewczyna zaintrygowała go na tyle, że nie chciał żeby ta się tutaj wykrwawiła. Chciał się zabawić ale wiadomo, że nie chodziło mu o żadne zbliżenie cielesne raczej chciał pobawić się jej psychiką i zobaczyć jak ta zareaguje na to wszystko. Widział jej strach w oczach kiedy ukazywał jej wampirzą twarz, jednakże wydawało mu się że dziewczę miało już kiedyś spotkanie z wampirami albo po prostu udawała, że jest nim przestraszona o czym wkrótce miał się przekonać. Nie przypuszczał, że będzie ona po prostu czarownicą, która już od pierwszego zbliżenia zacznie mu działać na nerwy. Próbował jej zrobić na złość i dlatego ją pocałował, chciał żeby ta poczuła ten sam smak krwi co on, wiedział że na pewno nie będzie się nim delektować bo nie jest wampirem ale nie przypuszczał, że po prostu go odrzuci od siebie za pomocą magii. Jęknął cicho kiedy jego ciało spotkało się z trawą zaledwie dwa metry od dziewczyny, którą zdążył pocałować, w duchu już przeklinał w jej stronę bo on po prostu nie przepadał za czarownicami, były wredne i zawsze robiły wszystko, żeby go powstrzymać a on tego nie lubił.
- Pieprzona mała wiedźma
Wymruczał pod nosem, wstając w wampirzym tempie na nogi, zbliżył się powoli do niej zachowując jednakże bezpieczny dystans, rękawem otarł twarz od krwi swojej ofiary, która o mało co nie zaschła na jego podbródku. Jego niebieskie oczy uważnie lustrowały dziewczynę, która byłą widocznie zdziwiona tym co potrafi zrobić wampirowi a zwłaszcza takiemu przystojniakowi jak on. Wprawdzie nie odczuł tego zbyt dotkliwie bo był starszy niż jakiś pierwszy lepszy wampir z brzegu. - Nie wspominałaś, ze jesteś wiedźmą a ja nie przepadam za wiedźmami, są wredne, aroganckie i zawsze mi przeszkadzają bo próbują ratować niewinne istnienia - jego usta zacisnęły się w poziomą kreskę a oczy wręcz płonęły z gniewu jednakże nie rzucił się na nią jak mogłaby przypuszczać, po prostu stał i patrzył jakby ta była jakimś dziwnym okazem natury albo wyolbrzymieniem. Tak naprawdę to zastanawiał się co ma z nią zrobić, po prostu sobie pójść i zostawić ją z dziewczyną ,która już zapewne się wykrwawiła na śmierć? Czy nadal bawić się w niebezpieczną grę.. odpowiedź chyba jest oczywista w tej kwestii.
Avery napisał:
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Po tym co zobaczyła była praktycznie pewna, że Damon urwie jej łeb i tylko grała na czas by wymyślić jakiś plan ewentualnej ewakuacji. łeb Avery pracował na przyspieszonych obrotach w momentach stresowych, a trzeba jej było przyznać, że inteligentna z niej bestia i szybko kalkuluje, kombinuje oraz oblicza bilanse zysków i strat. Gdyby musiała to zagadałaby Damona na śmierć choć gadatliwa nie jest, znalazłaby potok słów, który by go uśpił, jak Puszka w Harry'm Potterze. Si, to był plan idealny jednak stało się coś, czego oboje się nie spodziewali. Avery była w niemałym szoku, w uszach jej dzwoniło, w głowie się kręciło, wróć - to wszystko w koło niej wirowało.
Przecież to nie ona, ona takich rzeczy nie potrafi, jest tylko marnym człowiekiem, który w tej właśnie chwili zdał sobie sprawę, że wampiry istnieją a przebłyski nocy sprzed kilku dni zaczęły stapiać się w jedną całość. Avery raczej do wrednych nie należała, i ten stereotyp mógłby się okazać dla niej krzywdzący gdyby nie fakt drugiej części : tak ona zawsze stawała w obronie słabszych choć nie koniecznie niewinnych istnień. Nie lubiła po prostu chamstwa i tyle.
Pal sześć, że przystojniak - to swoją drogę i ni jak nie mógł tego ukryć. Nawet jakby ubrał na siebie worek po kartoflach to wyglądałby zajebiście, a bez worka to już w ogóle (tak, torchę fangirluje).
Gdzie tam taka mała, krucha dziewczynka mogłaby mu zrobić jakąś krzywdę? Jej moc praktycznie dopiero teraz znalazła ujście, badzo długo go szukała i może dlatego walnęła z takim impetem. Poważnie, Avery czuła jak dziwne ciepło wypełnia ją od środka, główne jego źródło ulokowało się w klatce piersiowej ale powoli bledło, jak i jej oczy wracały do naturalnej piwnej barwy.
Jak on ją nazwał? Wiedźmą? Zwykle tego określenia używało się w pejoratywny sposób jeśli chciało się komuś ubliżyć. Przecież ona nic nie zrobiła, wpakowała się tylko w szambo, w które zapadała się coraz głębiej.
- Jak mnie nazwałeś? Kim niby jestem? Chyba do reszty ci się w głowie klepki poprzestawiały.
Nie, było z nią coraz gorzej, nogi jej zaczęły się wręcz uginać jakby były z waty. Przestąpiła kilka kroków na przód w kierunku wampira, zbladła i... I nastała ciemność, zamroczyło ją totalnie i gdyby nie to, że zrobiła te trzy kroki do przodu pewnie rąbnęłaby na ziemię a tak? Cóż za romantyzm we mnie zakwitł... Jak kłoda poleciała na Damona. Wróć, ona leciała na niego od kiedy tylko mignął jej w oknie antykwariatu, ale przecież się do tego nie przyzna. Z resztą jaka laska na niego nie leci, chyba tylko ślepa albo niespełna rozumu.
Tak proszę państwa Avery straciła kontakt z ziemią, niebem i powietrzem - ogólnie ze światem bo najzwyczajniej w świecie zemdlała. Kilka dni temu wyssana przez Vicki teraz pieprznęła w Damona jakąś niezidentyfikowaną formą energii nie wiadomo skąd. Nic tylko unieś kciuki w górę i pokazać "okejki".

Damon napisał:
Z jego ust wyrwało się tylko lekkie prychnięcie; to prawda, że bohater z niej był praktycznie żaden a ta cała magia która kumulowała się w niej wprawdzie była silna, że odrzuciła Damona i mógł to odczuć dość boleśnie jednakże nie była ani trochę doświadczona i zapewne gdyby teraz ją zaatakował to ta nie wiedziałaby się jak bronić przed jego kłami ale i przed jego uroczym spojrzeniem. Nawet tutaj nie chodzi o hipnozę bo z doświadczenia Alarica wiedział, że nie da się zahipnotyzować wiedźmy. W tej kwestii pozostała mu jedna i jedyna broń, którą władać potrafił jak prawdziwy mistrz a mianowicie manipulacja bo nie ukrywajmy ale jego usposobienie, te urocze dołki kiedy się uśmiechał jak i odpowiednia modulacja głosu potrafiła zdziałać cuda, ponadto jego słowa potrafiły także wywrzeć pewne wrażenia. Przechylił lekko głowę na bok przypatrując się jej uważnie, zachowywała się tak jakby nie wiedziała o swoim pochodzeniu.. zaraz się przekona o tym.
- To Ty nie wiesz, że jesteś wredną czarownicą? No wiesz, masz magiczne zdolności potrafisz zrobić cuda jak np. spowodować, żeby krew wampira zaczęła wrzeć co wywołuje u niego ból i takie tam - wyrzekł po chwili milczenia robiąc krok w jej stronę, po jej minie widział, że dziewczyna nie ma pojęcia o czym on mówi i zresztą wyglądała trochę słabo.
- Psia mać! - zaklął kiedy ta wręcz zemdlała w jego ramionach, wywrócił teatralnie oczami położył ją na trawie opierając jej głowę o swoją nogę, sam przyklęknął przy niej. - nienawidzę wiedźm - wyrzekł po chwili milczenia, unosząc swoją wolną rękę, żeby nadgryźć ją tak, że uszło z niej parę kropel krwi, przystawił rękę do ust dziewczyny zmuszając ją, żeby wypiła. Wampirza krew miała magiczne właściwości i działała nawet na czarownice, więc dziewczyna powinna po tym poczuć się lepiej. Damon zaczął się domyślać, że zanim go spotkała coś musiało się przydarzyć co osłabiło dziewczynę na tyle, że teraz po prostu zemdlała w jego ramionach. I nie myślcie sobie, że miał jakieś przejawy dobroci, robił to tylko dlatego, że jej potrzebował.
Avery napisał:
Gadkę to miał nie złą, faktycznie nie można zaprzeczyć no sama jego osobowość hipnotyzowała. Podobno kobiety lubią niebezpiecznych facetów z kilku prostych powodów:
1. Brak nudy.
2. "Niebezpieczny facet" jest w stanie zapewnić im lepsze bezpieczeństwo niż rozmemłana klucha.
3. Łobuzy kochają mocniej, choć w wypadku Damona z wyłączonymi uczuciami to się nie sprawdzi.
4. Wiele dziewczyn kręci nieprzewidywalność sytuacji, lubią niespodzianki.
W sumie Av tego pod takim kątem nie rozpatrywała, w ogóle nie rozpatrywała niczego, bo przecież ona też nie czuła, nie umiała w uczucia i tyle. Jasne, strach, złość owszem ale cała reszta? Bez sensu i nie dla niej. Ona nigdy praktycznie nie zaznała tych wszystkich typowych dla normalnych ludzi sytuacji jakimi były święta, wspólne spędzanie czasu z rodziną i rozmowy od serca. Upośledzona emocjonalnie jest zdecydowanie ale dobre ma serce i ma jakieś tam poczucie moralności.
Kiedy kompletnie traciła kontakt z rzeczywistością, słowa Damona docierały do niej jakby z oddali o tak jakby mówił do niej ze studni albo przez grubą ścianę. Kiedy się ocknęła i otworzyła oczy wszystko było tak wyraźne, że ta feeria barw aż raziła. Odgłosy lasu były trochę głośniejsze niż normalnie a sama Avery czuła się jakby wypiła cztery energetyki. Ach ta wampirza krew, nie jeden mógłby się od niej uzależnić. W zasadzie jej samopoczucie było nawet lepsze niż przed całym zajściem z Vicki, którego przebłyski cały czas gdzieś w jej głowie się przewiały. Przez kilka sekund myślała, że to wszystko też jej się przyśniło ale jej wzrok napotkał puste oczy turystki. Zaklęła w duchu na czym świat stoi. Nie ogarniała tej kuwety, za dużo na raz a jej umysł chyba nie był zbyt plastyczny by przejść nad tym do porządku dziennego ot tak na pstryknięcie palcami.
Spojrzała lekko w górę i... Jej oczy napotkały te świdrujące duszę niebieskie i cholernie piękne oczy. No zakochać by się mogła normalnie, na jej policzki wpłynął śliczny i zdrowy rumieniec, aż poczuła jak ją palą.
- To się kupy nie trzyma- bąknęła. Nie wiedziała jak długo była nieprzytomna, ale pewnie zaledwie kilka sekund. Chyba musiała wziąć kilka oddechów i poukładać w szufladkach w głowie wszystkie zdobyte informacje. Kurcze, zaskakujące, że jedna mała wiedźma może na raz tyle czuć, to też było jej kompletnie obce. Jakby umarła i narodziła się na nowo jako ktoś zupełnie inny.
- To tak jakbyś mi własnie powiedział, że Święty Mikołaj jednak istnieje. Wszystkie te rzeczy z książek, których tyle w życiu czytałam istnieją naprawdę? To nie są żarty? Wampiry, czarownice, krasnoludki, elfy, syreny, wilkołaki, jednorożce i smoki?
Nie ruszała się z ziemi, na której posadził ją Damon, raz, że trochę się bała ale już mniej a dwa lepiej jej się myślało na siedząco. I ciekawe do czego takiego to małe i chude dziewczę mogłoby się przydać takiemu postawnemu i no... w średnim wieku wampirowi...

Damon napisał:
Zmusił ciało dziewczyny do siadu, opierając swoją rękę o jej plecy, zapewne gdyby nie fakt, że miał wyłączone człowieczeństwo to wszyscy mogliby pomyśleć, że ten przejmował się losem wiedźmy. Oczywiście, że ta zrobiła na nim pewne dobre wrażenie, ale nie mogła liczyć na nic więcej niż wykorzystanie ją przez wampira do swoich celów i nawet tutaj nie chodzi o pójście do łóżka. Mimo, że często go to kręciło to nie w tym przypadku mała. Jego niebieskie oczy uważnie wpatrywały się w dziewczynę, kiedy ta otworzyła swoje Damon mimowolnie odsunął się od niej kawałek siadając na trawie, jedną rękę oparł na swoim kolanie a drugą zmierzwił już i tak rozwiane przez wiatr włosy na głowie. Wbił wzrok w horyzont, nie przejmując się nawet tym, że dosłownie kawałek od nich leżało ciało dziewczyny z której ten wyssał krew. O ironio! Na jej słowa uniósł lekko brwi do góry, spoglądając ponownie w jej stronę swoim jakże uwodzicielskim spojrzeniem a jakże! Niech czuje pewną presję patrząc w jego stronę, musi przecież wywierać ją na niej skoro był tak blisko i niedawno jeszcze trzymał swoją rękę na jej plecach, żeby ta nie runęła z powrotem na ziemię.
- wampiry, wilkołaki, czarownice, hybrydy owszem - zaczął powoli wyliczać na palcach, patrząc na jej minę. - Oczywiście są jeszcze zwykli ludzie, łowcy, którzy głównie polują na takich ja czyli na wampirach. No i są jeszcze tak zwani Pierwotni, to od nich wywodzą się wszystkie wampiry - wyrzekł po chwili milczenia lekko wzruszając ramionami. Co takiego od niej chciał? W pewnym sensie chciał, żeby ta była dla niego a raczej, żeby rozwinęła swoje umiejętności żeby ten z czasem mógł ją wykorzystywać do własnych celów.
- W każdym razie nasz świat jest bardzo pogmatwany a Mystic Falls jest centrum nadprzyrodzonych istot, tutaj co drugi człowiek jest wampirem czy wilkołakiem więc lepiej uważaj gdzie się włóczysz i komu ufasz - dodał po chwili milczenia, przechylając lekko głowę na bok. Zapomniał jej wspomnieć o heretykach ale kto by się tam nimi przejmował. Na pewno nie Salvatore bo on nie przejmował się aktualnie nikim z wyjątkiem własnej osoby. Takie są uroki wyłączenia człowieczeństwa moi drodzy..
Powrót do góry Go down
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry Strona 1 z 1
Skocz do: