The Original Diaries

Hayden Lake wita..
 

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
CMENTARZ MYSTIC FALLS - NAGROBKI
The Original Diaries
The Original Diaries
The Original Diaries
Special
Punkty : 1154
Wto Wrz 18, 2018 9:57 pm
Nadia napisał:
Leżała na trawniku pomiędzy jakimiś nagrobkami, nie potrafiła sobie odpowiedzieć gdzie właściwie się znajduje i czemu. Była mocno zdezorientowana. Nie miała siły się podnieść, pierwsza próba wstania była nieudolna. Dopiero po paru nieudanych próbach udało jej się zmienić pozycję do siedzącej. Oparła się plecami o nagrobek i zmęczonymi oczami rozejrzała po okolicy. Znajdowała się na cmentarzu. I co dalej? Chciała wstać i wynieść się z tego miejsca, Nadia nie miała w zwyczaju marnowania czasu na pierdoły, ale mierzyła siły na zamiary. Nie dałaby rady stąd odejść, nie w takim stanie i nie o własnych siłach, skoro miała problem, żeby choćby usiąść na tyłku.
Próby przypomnienia sobie powodu dla którego znalazła się na tym cmentarzu były czarną dziurą, jedną wielką niewiadomą, której nie potrafiła sobie przypomnieć. Biedaczka była na tyle zdezorientowana, że początkowo nie była w stanie przypomnieć sobie jeszcze czegoś, co było punktem zwrotnym do obecnej sytuacji. Usiłowała uporządkować myśli. Mam na imię Nadia. Co dalej? Urodziłam się w Bułgarii, w jakiejś nic nieznaczącej małej wiosce. Mam trzydzieści lat i mam... miałam obsesję na punkcie znalezienia swojej biologicznej matki, którą tropiłam od... wielu stuleci. Niegdyś byłam członkiem Podróżników. To był dopiero początek. Zaczęła przeszukiwać swoje wspomnienia, ale wszystko, co przypominała sobie wydawało się nie mieć znaczenia, nie teraz, kiedy szukała informacji na tą sytuację.
Umysł wypierał z głowy wszystkie te wspomnienia, które doprowadziły do jej śmierci. Walkę z Tylerem. Nieszczęsny jad, który zaczął wykańczać jej organizm. Ostatnie słowa matki przed śmiercią Nadii. Błąkała się w odmętach swoich wspomnień, uważając te ze śmiercią za wytwór wybujałej wyobraźni. Nie mogła umrzeć i dalej żyć. To wszystko było tak cholernie dziwne i nieprawdopodobne.
Do tego dochodził głód krwi, który z sekundy na sekundę się pogłębiał. Straciła zainteresowanie miejscem. Właściwie to wszystkim. Najważniejszy był teraz głód, ktory palił nieznośnie jej gardło. Nawet nie zauważyła, że kły miała wysunięte i gotowe na zatopienie się w ciepłej tętnicy. Próbowała wstać, choć nie wyszło jej to najlepiej, bo od razu zaliczyła glebę. Krzyknęła z wściekłości, zaślepiona głodem, który nie pozwalał na normalne funkcjonowanie.

Katherine napisał:
Pojawiła się na drugiej części cmentarza, a raczej samym jego końcu. Przyszła tutaj pierwszy raz od pojawienia się na drugiej strony. To tutaj spoczywało ciało Nadii i dlatego właśnie przyszła... Była pewna, że jej córka jakimś cudem nie wróciła z drugiej strony, bo po długich poszukiwaniach nie mogła jej odnaleźć. Serce jej pękało na myśl, że już nigdy nie ujrzy swojej małej córeczki, a przecież co dopiero się odnalazły. Katherine miała w końcu tyle planów i chciała odbudować ich relacje.
Przyszła z małą czerwoną różyczką, którą położyła na jej grobie przed tym delikatnie muskając jej płatki. Wzięła głęboki oddech patrząc na napis "Nadia Petrova" a po chwili poczuła, jak po jej policzku spływają łzy. Nie chciała żeby tak wyszło. Pragnęła uratować Nadie, naprawić swoje błędy, a nawet na to życie nie dało jej szansy. To przykre, że po raz kolejny została sama i straciła tych, których kochała. Jedynym pocieszeniem był dla niej fakt, że mogła być przy córce w ostatnich chwilach jej życia. Podarowała jej piękny sen, w którym pokazała jak powinno wyglądać ich życie. Mieszkałyby skromnie w małej, drewnianej chatce. Katherine co noc kładłaby małą do spania, opowiadała bajki i całowała na dobranoc. Jej dzieciństwo powinno być idealnie, ale nie było... Nawet nie miała pojęcia czy Nadia jej wybaczyła... Opowiedziała jej jeszcze przed śmiercią to, jak odebrano jej siłą noworodka i jej długo ją szukała po całej Bułgarii, ale zawsze widziała żal w jej ślicznych oczkach.
- Tak bardzo bym chciała żebyś żyła córeczko - szepnęła cicho spoglądając na grób i co chwilę ścierając spływające łzy.
Powrót do góry Go down
Nadia Petrova
Nadia Petrova
Nadia Petrova
Inactive
Punkty : 0
Czw Wrz 20, 2018 8:31 pm
Tak bardzo... bym chciała żebyś... żyła, córeczko - szeptał kobiecy głos, który wywoływał skrajne emocje. Pierwsza to rozrywający wnętrzności ból przez który chciała krzyczeć, aż gardło jej się zedrze, a druga to irracjonalny spokój, który koił jej serce i umysł. Słowa jednak zagłuszały spokój, były zbyt niepokojące i z jakiegoś powodu się z nimi utożsamiała. Powtarzała sobie wypowiedź nieznajomej, słowo za słowem, którym towarzyszył pusty głos wyprany doszczętnie z emocji. Skulona leżała w pozycji embrionalnej. Musiała coś zrobić. Nie mogła wiecznie upadać na ziemię i się po niej czołgać, jakby była glizdą, co rusz lgnącą do robaczywej ziemi. Wryła ręce w ziemię, zaciskając je na niej.
- Po... poomocy... pomóż... Pomóż mi! - nawoływała słabiutkim głosem, na końcu puszczając hamulce bezpieczeństwa i krzycząc w szale. - Chodź... tu! - nie wiedziała, że na cmentarzu znajduje się Katherine. W szale krwi nie myślała logicznie, chciała tylko zatopić w kimś kły, pierwotny instynkt przejął kontrolę nad Nadią. Zaślepiona nim czekała. Nie zidentyfikowała głosu do osoby Katherine, nie była w stanie, nie teraz.
Powrót do góry Go down
Katherine Pierce
Katherine Pierce
Katherine Pierce
Vampire
Punkty : 70
Czw Wrz 20, 2018 8:46 pm
Stojąc tak nad grobem i ocierając co chwilę samotną łzę usłyszała głos. Bardzo cichutki aczkolwiek dla jej wampirzego ucha doskonale słyszalny. Odwróciła się w jego kierunku, a jej oczom ukazała się NADIA. Katherine oceniła sytuację i już miała zacząć się cieszyć i ściskając ją, kiedy to zauważyła w jakim jest stanie. Nie minęły nawet sekundy gdy wampirzyca znalazła się obok przypadkowego przechodnia i sprawdzając czy nikogo poza nim nie ma, zahipnotyzowała go, a następnie pojawiła się obok córki.
- Pij kochanie, musisz nabrać siły, a potem zabiorę cię do domu - odparła natychmiast przykładając jej szyję człowieka do ust a drugą ręką gładząc delikatnie jej włosy i przytrzymując je by Nadia mogła w spokoju się pożywić. Widziała, jak bardzo była wycieńczona i nie zdziwiło ją to, jak łapczywa chwytała każdą kropelkę krwi tego nieszczęśnika. W tym momencie liczyła się jednak dla niej córka i poprawa jej stanu, który na szczęście z każdą chwilą się polepszał. To oczywiste, że odczuwała ogromny głód i pewnie gdyby Katherine jej nie znalazła, to zakończyłoby się to wielką tragedią.
- Jak się czujesz córeczko? - zapytała, kiedy Nadia przestała na moment pić krew, a człowiek już od dobrych kilku minut był nieprzytomny.
Powrót do góry Go down
Nadia Petrova
Nadia Petrova
Nadia Petrova
Inactive
Punkty : 0
Nie Wrz 23, 2018 9:30 pm
Znowu ten głos. Przyjemny dla jej ucha, działający tak kojąco. Instynkt, który kieruje spragnionym wampirem jest nieomylnie czysto-fizjologiczny, wtedy dba tylko o potrzeby. Właśnie tak zachowywała się teraz Nadia. Przypadkowo wyłączyła uczucia i ani myślała o ich powrocie. Właściwie to o niczym nie myślała poza krwią, ciepłą i świeżą.
Nagle obok niej upadło coś, co okazało się być jakimś marnym śmiertelnikiem. Nie trzeba było czekać na zaproszenie, Nadia od razu wgryzła się w jego tętnice szyjną. Szarpnęła mężczyznę za włosy, żeby mieć lepszy dostęp do punktu, który ją interesował. Wampirzyca ani myślała przerywać, była zbyt pochłonięta zabijaniem niewinnego człowieczka, który pojawił się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze. Kiedy wysuszyła go do cna, odrzuciła ciało mężczyzny z impetem na bok, nie przejmując się faktem, że uderzył o pobliski nagrobek, a siła odrzutu była tak szybka, że chyba rozwalił sobie głowę. Nie, Nadia nawet nie zwróciła na to najmniejszej uwagii. Natomiast jej oczy, mimo nadal piekącego gardło głodu były bardziej przytomne niż pięć minut temu. Całą swoją uwagę koncentrowała na starszej Petrovej. Siedziała w ciszy, nieruchomo na brudnej ziemi. Nie odpowiedziała na pytanie, nie od razu. Nagle Nadia znikła z miejsca, w którym siedziała. Pojawiła się za Katheriną, którą ścisnęła za gardło.
- Bardzo dobrze, mamo. - Odpowiedział zimny głos Nadii. Przybliżyła usta do szyi wampirzycy. Ponownie wyrosły jej kły, którymi właśnie miała ukąsić Katherine. Nie ma co, wampirzyca wyłączyła uczucia i nawet nie zajmowała sobie głowy kto stoi przed nią. Po prostu nadal była głodna i musiała coś z tym zrobić.
Powrót do góry Go down
Katherine Pierce
Katherine Pierce
Katherine Pierce
Vampire
Punkty : 70
Pon Paź 01, 2018 2:17 pm
Nie myślała, że Nadia tak gwałtownie się zachowa, ale z drugiej strony liczyła się też z tym, że druga strona bardzo na nią wpłynęła. Nie dość, że czuła się zagubiona, to bardzo głodna, a niedosyt cały czas rosną. Niestety nie zdążyła zareagować pewnie dlatego, że przejął nad nią władzę w tym momencie instynkt macierzyński i nawet nie pomyślała, że mogłaby jej zrobić krzywdę. Wampirzyca krzyknęła gdy poczuła kły Nadi i w sekundę zdołała się uwolnić z jego uścisku. Jej córka była jeszcze bardzo słaba i nie zdołała jej zatrzymać. Katherine tylko przyłożyła dłoń do bolącego miejsca, które na szczęście zaczęło się już powoli goić. Następnie podeszła do córki i przyklęknęła przy niej.
- Chodź, poszukamy ci więcej krwi, a później porozmawiamy. Najpierw musimy doprowadzić cię do odpowiedniego stanu - odparła wyciągając w jej stronę rękę i mając wielką nadzieję, że Nadia ją przyjmie. Widziała, że była bardzo słaba, a Kath przecież chciała jej tylko pomóc. Bardzo ją kochała i nie zamierzała już nigdy stracić. Za wszelką cenę będzie chciała odbudować ich relację i stworzyć normalną, no w miarę, rodzinę. Cel był trudny do osiągnięcia, ale jeśli się chciało, to można było zrobić wszystko.
Powrót do góry Go down
Nadia Petrova
Nadia Petrova
Nadia Petrova
Inactive
Punkty : 0
Nie Paź 07, 2018 6:24 pm
Nie zdążyła porządnie zatopić kły w Katherine. Ta się jej wyrwała i to bez problemu. Przeklęła pod nosem sfrustrowana. Zacisnęła dłoń w pięść i szybko ją rozluźniła. W międzyczasie zgromiła wzrokiem matulę, która jej uciekła tak po prostu. Dobrze, że chociaż została, bo gdyby zwiała jej teraz Nadia przez kolejne stulecia zapewne musiałaby podejmować za nią trop. To była taka mała złośliwa dygresja Nadii, której nie powiedziała na głos.
Wybuchnęła szyderczym śmiechem.
- Oczywiście, mamusiu.
Cokolwiek lepsze jest od tego miejsca - pomyślała spochmurniała córka największej mącicielki Mystic Falls. Przyjęła pomocną dłoń. Przytrzymywana przez wspierające ją ramię Katherine zbliżały się ku wyjściu z cmentarza, a Nadia wnet przystanęła, a twarz nabrała przerażonego wyrazu.
- O ja pierdolę! - powiedziała spanikowana, bo zdała sobie sprawę o jednej bardzo ważnej sprawie, którą przez to całe zmartwychwstanie zapomniała. - Gdzie Veronica?! Gdzie moje dziecko?! O nie... - zapłon Nadii był godny podziwu, ale nie ma co się dziwić. Nadal była zamroczona krwią i wszystko do niej docierało powoli. Przywołała obraz osiemnastoletniej dziewczynki z rudymi kołtunami i wrednym usposobieniem. Serce prawie wyleciało jej z piersi, kiedy pomyślała o tym nowo narodzonym wampirzym dzieciątku. Pewnie przeżywa jej brak i rozpacza po kątach.
Powrót do góry Go down
Sponsored content
Sponsored content
Powrót do góry Go down
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry Strona 1 z 1
Skocz do: