The Original Diaries

Hayden Lake wita..
 

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
LICEUM MYSTIC FALLS - ŁAWKI PRZED SZKOŁĄ
The Original Diaries
The Original Diaries
The Original Diaries
Special
Punkty : 1154
Wto Wrz 18, 2018 9:34 pm
Vicki napisał:
/Jedyneczka/

Vicki nie dawno uwolniła się z zaświatów. Była ciemna noc i jeszcze ciepła. Jakby nie patrzeć jeszcze był sierpień. A że Donovan nie mogła chodzić za dnia, więc dlatego przyszła tutaj o tej porze. Poza tym zebrało jej się na wspominki. Gdyby nie została przemienienia w wampira, a potem zakołkowana i zesłana do "zaświatów" miała by wtedy 27 lat. A tu proszę nic nie osiągnęła, straciła Matta, swojego najukochańszego brata i... Tylera. W życiu by się nie przyznała, że tak naprawdę najbardziej zależało dziewczynie na Lockwood'zie. Jeśli chodzi o Jeremy'iego to był to przelotny romans. Choć jak się tak dłużej zastanowić, może to nie do końca tak było. Vicki zależało także na młodym Gilbercie. Jednak ich związek by nie przetrwał. Gdyby musiała wybierać chyba by... nie umiała.
Donovan siadła sobie na ławce, a światło latarni oświetlało jej twarz. Zastanawiała się, że może ucieczka tym portalem to była szansa. Teraz mogła zmienić coś w swoim "nowym życiu".
Przyglądała się budynkowi szkoły. Jakby tak się przyjrzeć buda w ogóle się nie zmieniła. Wspomnienia to dobra rzecz tylko nie wiedziała czy może w jakiś sposób to wszystko naprawić. Tak naprawdę obawiała się braci Salvatore. Mogli znów ją zabić i za pewne po raz drugi by już tutaj nie wróciła jako wampirzyca i znów by została duchem uwięziona tutaj, albo w próżni, gdzie nic nie było. Było to naprawdę straszne miejsce.
Poza tym Donovan chciała się zemścić na braciach Salvatore. Przecież mogli uwieźć Vicki i stosować na niej werbenę czy coś innego jak kiedyś na Stefanie jak był Rozpruwaczem. Ale nie lepiej było się jej pozbyć. Brązowowłosa przeczesując swoje długie włosy rozglądała się dookoła.

Elena napisał:
#1

Elena całą swoją uwagę skupiła na starszym Salvatore. Damon wyłączył uczucia i stał się po raz kolejny złą wersją siebie, chyba gorszą niż wcześniej. Stefan gdzieś zniknął, to samo jej przyjaciółki. W obecnym momencie nie miała w nikim oparcia. Dlatego w obecnej chwili postanowiła radzić sobie sama, chociaż jak wszyscy dobrze wiemy nie wychodzi jej to na dobre. Umówiła się z młodą wiedźmą Niną z nadzieją, że początkująca czarownica jej pomoże. Gilbertówna nie wiedziała czy Bonnie wyrazi chęć pomocy, a nastoletnia czarownica chyba nie odmówiła by Elenie. Przecież jest dla niej wzorem, ale również dobrze się dogadują.
Spotkanie i czarowanie miało odbyć się jutro dlatego brunetka nie wiedząc co ze sobą zrobić udała się na spacer. Snuła się uliczkami miasta, mijała znany mieszkańców i koniec końców swoją wycieczkę skończyła w miejskim liceum. To miejsce wiązało się z masą wspomnień, nie koniecznie miłych ale ważne, że z jakimiś. Przeszła się po korytarzach, obejrzała gablotę szkolną, a potem klasę Ricka. Uśmiechnęła się delikatnie pod nosem. Na szczęście w budynku nie było nikogo po za woźnym, który po wszystkich lekcjach ogarniał obiekt.
Elena nawet nie wiedziała kiedy minęły dwie godziny, poprawiając torbę na ramieniu udała się do wyjścia. Zatrzymała się widząc znajomą postać na ławce, podeszła bliżej i zatrzymała się kiedy rozpoznała osobę obok siebie. - Vicky? - wydukała ze zdziwionym wyrazem twarzy. Podeszła bliżej i dotknęła ramienia dziewczyny chcąc się upewnić, że jest prawdziwa. I taka właśnie była. - Co ty tutaj robisz? - dopytała chcąc dowiedzieć się czegoś więcej.

Vicki napisał:
W sumie Vicki nie spodziewała się by ktoś przechodził tutaj. W sumie najwyżej jacyś chłopacy mogli grać na boisku. Raz na jakiś czas do szkoły pewnie przychodził woźny by umyć podłogi i tak dalej.
Jednak przechodził i na jej szczęście lub nie szczęście była to Elena Gilbert.
- Tak to ja, co nie widać? - zapytała dość pretensjonalnie.
Cała Donovan, nie ukrywała tego co czuję i jaki ma stosunek do innych ludzi. Akurat słodkiej, pomocnej Eleneki nie darzyła sympatią. Już miała strząchnąć rękę Gilbertównej, ale tego nie zrobiła. Niech się upewni, że nie jest duchem.
- Cóż... jak widać wróciłam. Otworzył się tak jakby portal z zaświatów czy jak to się tam nazywało. A co się tak interesujesz? Nie mów, że się martwiłaś o mnie co? - zapytała z sarkazmem.
Zaraz zeszła z ławki i przyjrzała się Elenie bliżej.
- Pewnie masz udane życie i cieszyć się razem z Salvatore'ami, że się mnie pozbyliście nie mam racji? - pytała.
W głosie Vicki było słychać wyrzut i ból. Donovan jakby nie patrzeć nie była zła, tylko zagubiona. Pozostawiona na pastwę losu, pozostawiona samej sobie. Poza tym nie mogła przegapić szansy ucieczki z nicości.

Elena napisał:
Więc skoro Vicky udało się uciec z drugiej strony to komu jeszcze udało się wydostać? Dziewczyna przez chwilę się nie odzywała, starała się przetrawić tą informację. - Boże, Vicky. Myślałam, że jesteś duchem. - wymamrotała i opuściła rękę z ramienia dziewczyny. Stanęła przed nią i poprawiła kosmyk włosów za ucho.
Prychnęła cicho na jej słowa i splotła dłonie na piersi. - Po tym jak próbowałaś spalić mnie żywcem? Hmm.. nie bardzo. - wyznała szczerze. Było to dawno, ale kto by nie pamiętał, że ktoś próbował go zabić? Nawet jeśli chciała tym samym komuś pomóc czy chronić.
Zabrała powietrza i westchnęła kolejna chwila minęła zanim się odezwała. - Nikt nie chciał się ciebie pozbyć, Vicky. proszę Cię. - chciała zrobić krok w jej stronę, ale wolała nie ryzykować. Nie wiedziała czy dziewczyna ma włączone uczucia czy nie, a walka nie jest jej teraz potrzebna. - Powiedz mi, wiesz jeszcze kto się wydostał? Spotkałaś kogoś? - dopytała mając nadzieję, że jakoś normalnie jej odpowie. - Widziałaś się z Mattem? - zadała pytanie po chwili. Miejmy nadzieję, że jeszcze nie bo jak chłopak zareaguje, że jego siostra jednak życie? Chyba lepiej go najpierw przygotować na taką wiadomość.
Vicki napisał:
Duchem? Wcale to nie było śmieszne, bo tak nie dawno Donovan nim była. Nie wiedziała czemu, ale znów zmieniła się w wampirzycę.
- Kiedyś byłam, ale jak widzisz już nie jestem - przyznała.
Słuchała Eleny słów. No cóż... każdy popełnia błędy.
- Odezwała się Panna jestem idealna. Nie moja wina, że Damon mnie przemienił - odezwała się.
Usiłowała się bronić. A co! Wielka Gilbertówna, która jest bez skazy.
- Nikt? To czemu zostałam zakołkowana? Wiesz, że wtedy nie panowałam nad sobą. Zawsze mogłaś szepnąć coś Stefanowi, albo po prostu pokazać. Dać mi drugą szansę. Nawet uwięzić by spokorniała. Jednak nie najlepiej był mnie się pozbyć. - odrzekła.
Widać było, że Vicki robiła się zła. Gdyby Elena była na jej miejscu to przecież by ją ocalono, bo jakże...
Z premedytacją kopnęła pobliską ławkę, a ona się wywaliła.
- A czemu miałabym Ci powiedzieć? - zapytała z sarkastycznym uśmieszkiem.
Przeszła kawałek i znów się obróciła.
- Powiem Ci tak gdybym nawet widziała, to nie znam tych ludzi. - dodała.
Chwilę się zastanowiła.
- Oczywiście, że nie byłam. Mój brat za bardzo wstrząśnięty by był tą wiadomością i tym bardziej tym, że przyjdę po prostu do niego i się przywitam. Nie jestem głupia Eleno - przyznała.
Na chwilę zapadła cisza, ale zaraz Vicki się odezwała:
- Nie wiesz czy on jest teraz w mieście? Muszę znaleźć sobie jakieś lokum i nie tylko.

Elena napisał:
Elena przyglądała się jej uważnie, dłoń zacisnęła na ramieniu swojej torby i po raz kolejny westchnęła. - Skoro nie jesteś duchem, to czym? Człowiekiem? - zapytała bardziej siebie niż koleżanki. Po chwili pokręciła głową. - Nie, jesteś wampirem. Znów, tak? - za dużo pytań zbyt mało odpowiedzi. Może Vicky po powrocie wróciła do rasy, którą była przed śmiercią? Tak, to wiele by wyjaśniało. - Uwierz mi Vicky, to też nie moja wina. Ja... próbowałam Cię bronić. Nie zdążyłam. Przykro mi. - serio próbowała ją ocalić! Była wtedy człowiekiem, co mogła zrobić? Stefan był szybki, nie wiele mogła zdziałać.
Uważnie słuchała jej żalów, miała rację. 100 % rację. Dlaczego Elena nie pomogła? Czemu nie znalazła innego rozwiązania? Gdyby coś zrobiła Donovan dzisiaj by żyła dalej, chyba. Miała znów się odezwać kiedy brunetka kopnęła ławkę, odsunęła się o krok zaskoczona tym czynem. Ale zaraz się otrząsnęła i stanęła pewniej. Vicky nie zrobi jej krzywdy, a nawet jeśli to jest w stanie się bronić. Przecież była od niej silniejsza.
Kiedy Donovan się przemieściła Elena podejrzliwie wodziła za nią wzrokiem, na wypadek gdyby miała zaskoczyć ją atakiem. - Nie wiesz nawet czy Tyler uciekł? Jenna? - ostatnie imię wypowiedziała drżącym głosem. Nadal tęskni za ciotką, z którą spędziła kilka dobrych lat po śmierci rodziców. Była dla niej jak przyjaciółka. Przykro trochę, że umarła w taki sposób. Nie zasługiwała na to. - Tak, Matt jest w mieście. Słuchaj skoro szukasz lokum mogę pogadać z Bonnie albo Caroline. Chyba, że wolisz jakąś opuszczoną ruderę. - naprawdę chciała pomóc. Nie tylko dlatego aby mieć Vicky na oku aby przypadkiem czegoś nie zmalowała. Elena uważała, że pomagając jej jakoś odkupimy wszystkie winy. W tym wypadku bezsensowną śmierć Vicky.
Vicki napisał:
Vicki już chciała odpowiedź Elenie, że stała się znów wampirem. Jednak Gilbert sama na to wpadła. Po prostu wystarczyło tylko potwierdzić.
- Tak, jestem znów wampirem - przyznała.
Donovan słuchała wszystko co mówiła jej towarzyszka. W sumie nie była winna.
- Powiem Ci tyle, że gdy byłam jako duch i też jak potem siedziałam w nicości to przemyślałam sobie. Z jednej strony to dobrze, że się stało, bo pewnie bym się zaćpała. Jednak jak teraz znów mogę stąpać po ziemi. Nie przepaszczę tej okazji. Mam prośbę, nie chcę by Salvatore wiedzieli o mnie. Nie chce znów być duchem - odrzekła.
Oczywiście Vicki mogła by zaatakować Eleny, bo to by było bez sensu. Poza tym nie chciała robić sobie wrogów. Chwilę się zastanowiła.
- Wiesz Eleno, osoby z nicości wychodzą w różnych godzinach. Jednak myślę, że Jennę widziałam. Tyler? Co z nim? Umarł? Gadaj! - krzyknęła.
Zaraz pojawiła się na przeciwko niej i złapała ją za koszulkę. Chciała wiedzieć co z nim.
Jednak zaraz zorientowała się co robi.
- Wybacz poniosło mnie - odrzekła.
Następnie postawiła ją na ziemie.
- A właściwie jak u Ciebie? Co się działo przez te lata co mnie nie było - dodała.
Zastanowiła się chwilkę nad tym.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. Raczej Twoje koleżaneczki mnie nie znoszą. To co mi radzisz? Jednak nie mogę wychodzić w dzień - odparła.

Powrót do góry Go down
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry Strona 1 z 1
Skocz do: